Migdałowe serce 05
O inności i zaufaniu
Wszyscy uważnie wpatrywali się w
nas i nasze splecione dłonie. Szepty, które wymieniali między sobą łączyły się
w jeden wielki szum, który dochodził do mnie z każdej strony. Nienawidziłem gdy
ktoś tak komentował moje zachowanie kiedy byłem obok. Musiałem jednak przez to
przejść.
-To jest twój...? - ciotce nie
mogło to przejść przez gardło chociaż wszyscy od zawsze wiedzieli, że byłem
inny. Nigdy nie byłem zainteresowany żadną dziewczyną, a mój homoseksualizm
zaczął objawiać się już w najmłodszych latach mojego życia.
-To jest Yuu Shiroyama -
przedstawiłem go.
Aoi skłonił się lekko. W
pomieszczeniu zapadła cisza. Odszukałem wzrokiem zszokowaną Tarę i trochę
zdziwionego ojca. Kobieta wymierzyła w stronę swojego partnera ostre spojrzenie
z niemym pytaniem 'Czy przypadkiem nie zapomniałeś mi o czymś wspomnieć?'.
Uśmiechnąłem się pod nosem i pociągnąłem Yuu w ich stronę. Gdy tylko uczyniłem
krok rozmowy zostały wznowione. Stanąłem metr przed swoim ojcem.
-Chciałeś go poznać, - wzruszyłem
ramionami - ale chyba przedstawianie was sobie jest niepotrzebne.
-Co to ma być? – wysyczała macocha.
- Jak mówiłeś, że kogoś sobie znalazł nie myślałam, że to będzie jakiś chłopak!
-Takanori nigdy nie przejawiał
zainteresowania dziewczynami - wzruszył ramionami. - Chyba ci kiedyś mówiłem,
że nie jest jak swoi rówieśnicy.
-Ale nie wytłumaczyłeś mi na czym
to niby polega. Pierwsze słyszę, że on jest gejem!
-On tutaj stoi - powiedziałem
cedząc słowa - i wszystko słyszy.
-W każdym razie, dobrze, że to nie
jest żaden wymoczek tylko porządny człowiek - podsumował ojciec. - Bądź dla
niego dobry - powiedział do Yuu.
-Oczywiście - objął mnie
ramieniem, a ja wtuliłem się w jego bok.
Towarzystwo zaczęło się rozchodzić
dopiero około godziny 23. Cieszyłem się, że Yuu został zaakceptowany jako mój
partner. Nawet został u mnie na noc.
-Od teraz możesz się tutaj
wprowadzić - objąłem go. - Tak strasznie się cieszę.
-Aż dziwne, że nikt się nie
przyczepił o różnicę wieku.
-Dlaczego? - weszliśmy do pokoju.
- Trzy lata to nie dużo - usiedliśmy na łóżku.
-Jak dla kogo.
-Ale nikt się nie przyczepił więc
możemy być spokojni.
Zacząłem bawić się guzikiem jego
koszuli. Wplątał palce w moje włosy delikatnie masując skórę głowy. Mruknąłem z
zadowolenia. Aoi przybliżył swoją twarz do mojej i cmoknął mnie w usta.
Zaśmiałem się i oddałem pieszczotę. Potarł swoim nosem o mój i przylgnął swoimi
wargami do moich.
-Nie zostawisz mnie? - zapytałem
cicho.
-Nigdy.
W środku czułem prawdziwe
szczęście. W końcu oficjalnie Yuu mógł przebywać u mnie 24 na 7. Czego więcej
chcieć? Z taką oto radością zasnąłem wtulony w swojego chłopaka.
Rano obudziłem się w objęciach
ukochanego. Spał, a mimo to obejmował mnie ciasno. Było mi gorąco w jego
ramionach i chciałem się wyrwać. Jednak, gdy tylko się poruszyłem jego uścisk
zacieśnił się, a ja prawie się udusiłem.
-Yuu - chciałem żeby mnie puścił.
Nie ruszył się jednak, ani nie obudził. Wyślizgnąłem się jakoś i zszedłem z
łóżka. Powiedział coś niewyraźnie przez sen i skulił się. Z moich ust wyrwało
się ciche 'aww'. Aoi gdy spał wyglądał naprawdę słodko. Dałem mu jednak spokój
i poszedłem wziąć prysznic. Umyty i przepasany ręcznikiem wokół bioder,
wyszedłem z łazienki. Yuu siedział na łóżku i przecierał zaspane oczy.
-Dzień dobry - powiedziałem
uśmiechając się.
-Dobry - ziewnął.
Wszedłem do garderobo-szafy i
zapaliłem światło. Ubrałem bokserki i spodnie, poczym wróciłem do niego z
ręcznikiem. Uśmiechnął się, a ja usiadłem tyłem do niego. Rozkraczył się,
przybliżając do mnie i susząc mi włosy ręcznikiem, które już zaczynały się
kręcić.
-Co dzisiaj robimy? - zapytałem.
-Możemy iść do kina - odpowiedział
po chwili namysłu. - Na jakiś horror.
-Nie, bo będę się bał -
zaprotestowałem.
-Zawszę będę mógł cię przytulić -
mruknął odkładając ręcznik na bok. - Prawda?
Odwróciłem się do niego i rzuciłem
mu się na szyję zmuszając go jednocześnie żeby się położył.
-Możemy też zostać tutaj -
musnąłem wargami jego szyję.
-Jeśli chcesz.
Czas zleciał nam szybko na
rozmowach i oglądaniu filmów w internecie. Wieczorem poszliśmy jeszcze na dość
długi spacer. Lubiłem być blisko Yuu. Czułem się w tedy bezpiecznie i, że ktoś
mnie kochał.
Na drugi dzień spóźniłem się na
pierwszą lekcję. I to przez Aoiego, który obiecał, że po mnie przyjedzie za 10
ósma, a był 10 po ósmej. Nie przejąłem się tym zbytnio. Za to nauczyciel chemii
już tak.
-Panie Matsumoto, co się z panem
dzieje? - zapytał gdy usiadłem w ławce. - Pańskie oceny się pogorszyły, spóźnia
się pan.
-Zaspałem - wyjaśniłem.
-A to dlaczego? - drążył.
-Odrabiałem lekcje do późna -
skłamałem.
Tak naprawdę, to spóźnił się mój
chłopak, proszę pana. Powszedniego dnia chodziłem z nim jeszcze do późna po
mieście i nawet nie patrzyłem czy było coś zadane.
-W takim razie zapraszam do tablicy
- powiedział wskazując na wspomniany przedmiot.
Wziąłem zeszyt, w którym zapisane
było polecenie i wyszedłem na środek czytając je pobieżnie. Zacząłem
rozwiązywać zadanie, które nie było takie trudne. Pamiętałem, że coś podobnego
robiliśmy na wcześniejszej lekcji. Nim się obejrzałem całość była rozpisana na
tablicy z pięknie zaznaczoną odpowiedzią. Klękajcie narody, Ruki zrobił zadanie
z chemii.
Belfer zmierzył całość uważnie i
pokiwał powoli głową. Po chwili kazał mi gestem usiąść i wpisał mi piątkę do
dziennika. Uśmiechnąłem się i zająłem swoje miejsce. Resztę lekcji spędziłem na
bujaniu w obłokach. Gdy zadzwonił dzwonek zacząłem się powoli pakować. Nagle
zauważyłem, że ktoś przede mną stanął. Podniosłem wzrok na owego osobnika,
którym okazał się być Akira.
-Hej - przywitałem się.
-Cześć - odparł uśmiechając się. -
Pogadamy? - zapytał gdy wstałem i zarzuciłem plecak na ramię.
-Nie jestem zły - powiedziałem
idąc na korytarz. Aki szedł tuż obok mnie.
-Ale ja chcę to wyjaśnić - mówił
dalej. - To było zbyt nachalne z mojej strony.
-Aki, naprawdę cię lubię. Możemy o
tym zapomnieć? - stanąłem i spojrzałem na niego marszcząc brwi.
Zamrugał kilkakrotnie i pokiwał
głową. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony.
-To, jak z Yuu? – zapytał niby od
niechcenia. Ruszyliśmy w stronę klasy od japońskiego.
-Jest cudnie - uśmiechnąłem się
szeroko. - Wszystko się świetnie układa, lepiej być nie może.
-Zastanawia mnie, że twoi rodzice
pozwalają ci na związek z o trzy lata starszym mężczyzną. To dość spora różnica
- myślał na głos.
-Jakoś mnie to nie obchodzi -
stanęliśmy pod klasą. - Jestem z nim szczęśliwy.
Westchnął. Pewnie żałował, że
poruszył temat mojego chłopaka.
-Straciłeś z nim dziewictwo? -
zapytał patrząc na gazetkę wywieszoną na tablicy korkowej. - Bo nie wyglądasz
mi na kogoś, kto pozwala dotknąć byle komu swoich skarbów.
-A co ciebie to obchodzi? -
warknąłem. - To czy jestem prawiczkiem, czy nie, to moja sprawa.
-Dobrze, przepraszam - wzniósł
dłonie w obronnym geście. - Tak tylko pytam.
Resztę dnia staraliśmy się unikać
drażliwych dla nas obu tematów. Po szkole poszliśmy razem na obiad do
restauracji z tradycyjnymi daniami. W sumie to Akira musiał na nowo odbudować
nasze relacje. Nie mogłem mu jednak zapomnieć tego pocałunku, co nie było niczym
dziwnym.
-Ej, dlaczego ramen jest taki
dobry? - zapytałem wciskając sobie makaron do buzi.
-Bo to ramen - odpowiedział
szczerząc się. - Wyglądasz jak chomik - zaśmiał się.
-Dzeki - odparłem z pełną buzią.
Poczułem wibrację w kieszeni, więc szybko przełknąłem makaron i wyciągnąłem
telefon i odebrałem połączenie. - Tak?
-Cześć Ruki - przywitał się Yuu. -
Masz jeszcze jakieś zajęcia?
-Nie, ja... W cholerę -
przypomniało mi się jak mówił, że po szkole mnie odbierze i pójdziemy na obiad.
- Yuu, przepraszam, kompletnie zapomniałem.
Westchnął. Oczami wyobraźni
widziałem jak kręcił głową z dezaprobatą.
-W porządku - odparł. Z tonu jego
głosu wywnioskowałem, że w cale nie było w porządku.
-Yuu, jakoś ci to zrekompensuję -
powiedziałem chcąc go udobruchać. - Pseplasiam - starałem się zabrzmieć słodko.
-Wiesz, że gniewanie się na ciebie
jest nie możliwe?
-Wiem - uśmiechnąłem się. Akira
uniósł jedną brew.
-To na razie. Jutro odbiorę cię po
lekcjach, okej?
-Okej.
-To pa.
-Pa.
Schowałem telefon. Yuu bez
wątpienia nie był zadowolony z mojego zapominalstwa. Zresztą, nie tylko on. Sam
byłem na siebie po części zły, że tak się stało.
-Co jest? - zapytał Aki.
-Miałem iść na obiad z Yuu.
Kompletnie zapomniałem - zabrałem się za dalsze jedzenie.
-Chyba cię nie zamknie w piwnicy?
- zapytał.
-Nie, zamknie mnie na strychu.
Obaj zaczęliśmy się śmiać. To była
dość komiczna sytuacja chociaż nie powinno mi było być do śmiechu. Aoi mógłby
sobie pomyśleć, że go sobie najzwyczajniej w świecie olałem.
-Wiesz - zaczął - chciałbym
przedstawić ci kiedyś swojego chłopaka.
Zamarłem, a kluski wpadły mi z
powrotem do talerza, przez co bulion rozpryskał się trochę na stole. Co on
powiedział? Chłopaka?
-Chłopaka? - czułem jak na moją
twarz wychodził szok. Poczułem ukłucie zazdrości. Miał chłopaka? Czyli chciał
sobie lecieć na dwa fronty? Trochę się wkurzyłem. - Nie mówiłeś, że kogoś masz.
-No nie. Nie myślałem, że będę
chciał żebyś go poznał - wzruszył ramionami. - Jest bardzo nieśmiały - stwierdził
z lekkim uśmiechem. Myślami wrócił chyba do jakiejś zabawnej sytuacji tym
związaną.
-Długo ze sobą jesteście? -
zainteresowałem się.
-Jakoś rok - odparł. - Chodził ze
mną do klasy w poprzedniej szkole.
W tamtej chwili zapragnąłem się
pozbyć tego chłopaka. Nie wiedziałem jaki był, jednak już zdążyłem go
znienawidzić. Tak po prostu spotykał się z Akirą, kiedy ja z nim chciałem się do
niego zbliżyć. W pewnym momencie przypomniałem sobie o Yuu. Przecież to jego
kochałem i to o niego powinienem był być zazdrosny, nie o blondyna. To było
chore.
-Kiedy chciałbyś mi go
przedstawić? - zapytałem w myślach opracowując plan na usunięcie szkodnika.
-Nie wiem jeszcze - przyznał
trochę zamyślony. - Jak nie będzie miał żadnych dodatkowych zajęć to moglibyśmy
iść całą czwórką na podwójną randkę.
Zamrugałem kilkakrotnie i
odłożyłem pałeczki. Podwójna randka? Nie wiedziałem czy coś takiego mogłoby
wypalić.
-Nie wiem - powiedziałem. -
Musiałbym pogadać z Aoim - zgarnąłem dłonią loczki, które zaczęły pchać mi się
do oczu i trochę ograniczały mi widok. - Nie sądzę żeby przystał na coś
takiego.
-Rozumiem - wlepił we mnie swoje
intensywnie czekoladowe ślepia. Piękne ślepia. Gdy na mnie patrzył miałem
wrażenie, że wiedział o mnie wszystko. - Skończyłeś? - zapytał zerkając na moją
miskę. On sam już dawno zjadł swoją porcję i czekał na mnie.
-Tak, tak - powiedziałem wstając.
Wyszliśmy z restauracji uprzednio płacąc i przechadzaliśmy się po ulicach.
Rozmawialiśmy na jakieś głupie tematy i śmialiśmy się gdy nagle wpadłem na
kogoś odskakując do tyłu.
-Przepraszam - powiedziałem trochę
zły. W końcu ten ktoś mógł uważać na innych przechodniów. Podniosłem wzrok na
chłopaka stojącego przede mną. Był wysoki i szczupły. Miał blond włosy do
ramion i duże, jakby spuchnięte usta. Był ubrany w ciemny płaszcz do połowy ud,
a na ramieniu miał zawieszony czarny futerał od gitary. Skrzywił się lekko
widząc mnie i prychnął wyciągając słuchawki z uszu.
-Gdzie ty się szlajasz? -
zignorował mnie i zwrócił się do Akiry. Czyżby się znali?
-Oj Shima, chodzę to tu, to tam -
odparł wzruszając ramionami. - A chciałeś coś?
Osobnik nazwany przez Akirę,
Shimą, uniósł drwiąco brwi i pokręcił głową. - Ja nie, ale twój luby się o
ciebie pytał. Chciał pogadać, czy coś w ten deseń - poprawił futerał.
-I co mu powiedziałeś?
-Że pewnie poszedłeś kogoś wyrwać
i się zabawiasz - spojrzał na mnie z politowaniem. - Jak widać, miałem rację.
-Ty zawsze musisz być tak
bezpośredni? - warknął Aki. - Gadasz jakieś bzdury. Nikogo nie wyrwałem -
bronił się.
-Mnie nie oszukasz - chłopak
uśmiechnął się drwiąco. - A tak serio, to powiedziałem, że nie wiem, gdzie się
kampisz.
-Masz szczęście - Akira odetchnął.
- A tak w ogóle to, to jest Takanori - powiedział wskazując na mnie. - Taka, to
jest mój dobry kumpel, Kouyou.
-Mów mi Uruha - kiwnął mi głową.
Cóż za narcystyczne przezwisko. Pasowało do niego.
-Ruki - także mu kiwnąłem.
-Ruki? - zaciekawił się Akira. -
Dlaczego?
-Kiedyś mnie tak przezwali -
wyjaśniłem.
-Tak jak mnie kiedyś Reita -
zaśmiał się.
-Bo jak mówić nie umiesz, tylko
seplenisz to potem dają ci jakieś przezwiska z dupy - wtrącił się Uruha. -
Kiedyś recytował wiersz - wyjaśnił widząc moją zdezorientowaną minę - i nie
mógł powiedzieć jakiegoś wyrazu. Zamiast niego gadał jakieś reita - parsknął. -
Wracaj do domu - powiedział do Akiry - bo twój skarb czeka.
-A ty gdzie? - powiedział do
chłopaka, który nas wyminął.
-Idę oczarować kogoś swoją grą -
powiedział przez ramię i machając ręką na pożegnanie.
-Powodzenia - burknąłem.
-Jeszcze go polubisz - Akira
uśmiechnął się szeroko. Kontynuowaliśmy nasz spacer. - Jest złośliwy, ale jak o
coś się go prosi, to, to zrobi.
-Myślisz, że jeszcze go spotkam? -
zapytałem unosząc brwi. Nie widział mi się ten pomysł. Uruha nie wywarł na mnie
pozytywnego wrażenia.
-Na pewno. Zawsze się gdzieś kręci
po okolicy i prędzej czy później traficie na siebie - weszliśmy do ciemnego
parku. Z niego tylko dwie ulice dzieliły mnie od domu. - Radzę ci w tedy nie
wdawać się z nim w dyskusje.
-Dlaczego? - zapytałem przysuwając
się do niego.
-Dla własnego dobra.
Westchnąłem. Aż dziw, że wcześniej
się nie spotkaliśmy z Kouyou. Skoro kręcił się tu często, to istniało
prawdopodobieństwo, że teraz mógłbym na niego trafić. Ah, ten pech.
Nazajutrz po szkole poszliśmy z
Yuu na obiecany obiad. Nie był zły na mnie, ani obrażony, że zapomniałem o
wczorajszym spotkaniu. Zachowywał się tak jak zwykle. Także starałem się tak
zachowywać, jednak jedna rzecz, nie dawała mi spokoju. Akira miał chłopaka i to
od roku. Na dodatek zaraz po tym jak odprowadził mnie do domu poszedł się z nim
spotkać. Gdyby to była dziewczyna, to mógłbym to jeszcze przeboleć i
ewentualnie się jej pozbyć, jednak z chłopakiem była zupełnie inna sytuacja.
Akira mówił mi kiedyś, że z powodu złego sprawowania i licznych bójek nie
otrzymał promocji do następnej klasy i został przeniesiony do szkoły, do której
ja uczęszczałem, by popracować nad jego zachowaniem. W każdym razie, ten
chłopak musiał być ode mnie starszy, skoro chodzili ze sobą wcześniej do jednej
klasy.
-Coś taki przygaszony? - zapytał
Yuu widocznie zaniepokojony moim nieobecnym spojrzeniem i tym, że nie ruszyłem
jedzenia.
-Zamyśliłem się - przyznałem
grzebiąc pałeczkami w makaronie.
-Coś cię martwi? - zapytał. -
Normalnie nie bawisz się w filozofa.
-Nie wiem sam - mruknąłem.
Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem.
-Hej - położył swoją dłoń na
mojej, gdy wypuściłem głośno powietrze i spuściłem wzrok - co jest?
Nie odpowiedziałem. W końcu, jak
by zareagował, gdybym mu powiedział, że prawdopodobnie zauroczyłem się w
chłopaku, którego znałem ledwie tydzień? Na dodatek kochałem jednocześnie Yuu,
który martwił się o mnie, niczego nie świadomy.
-Może pójdziemy do kina? -
zaproponował chcąc w jakiś sposób poprawić mi humor. - Taka-chan - położył mi
dłoń na policzku. - Źle się czujesz?
-Możemy iść do kina - mruknąłem
gdy zabrał rękę.
Poszliśmy na nudną komedię. W sali
kinowej było może 10 osób, włącznie z nami. Oparłem się o ramię Yuu i starałem
się nie zasnąć na tej dennej produkcji. Nie było to takie proste, a ręka
Aoiego, która co jakiś czas głaskała mnie po włosach, czy policzku w cale mi
tego nie ułatwiała. Przemyślałem jednak całą sprawę i doszedłem do wniosku, że
Akira nie jest i nie będzie dla mnie nikim więcej. Miałem już swojego
ukochanego, a mieszanie się do cudzego związku mogłoby wszystko zepsuć. Mógłbym
w tedy stracić swoją miłość i nowo nabytą znajomość. Poczułem się przez to
lepiej i przytuliłem się do Yuu, który ochoczo objął mnie ramieniem i pocałował
we włosy.
-Kocham cię - powiedziałem mu do
ucha i cmoknąłem go w policzek. Zaśmiał się i także mnie cmoknął.
-Ja ciebie mocniej.
Przesiedzieliśmy tak do końca
filmu, który skończył się dość późno.
-Mogę zostać u ciebie? - zapytałem
radośnie kiedy wychodziliśmy z kina. Aoi machał lekko naszymi splecionymi
dłońmi.
-Oczywiście - odparł równie
wesoło. Najwyraźniej cieszył się, że poprawił mi się humor. Takie zamartwianie
to w sumie nie miało sensu.
-Mamusiu, zobacz! - usłyszeliśmy
za sobą. Odwróciliśmy się w stronę matki idącej z małą dziewczynką. - Tych
dwóch panów trzyma się za ręce!
-Przestań! - kobieta zakryła jej
buzię dłonią. - Tak nie wolno!
-Miło - mruknąłem pod nosem. - Nie
można się nawet za ręce potrzymać.
-Zignoruj to - pociągnął mnie
nagle w drugą stronę. Prawie poślizgnąłem się przez to na zamarzniętej kałuży,
jednak zgrabnie mnie przytrzymał.
-Gdzie idziemy? - przylgnąłem do
jego boku. - Samochód jest tam - wskazałem w stronę parkingu, do którego
wcześniej szliśmy.
-Chcę ci coś pokazać - objął mnie
ramieniem.
Zaprowadził mnie na jakieś
niewielkie osiedle. Wdrapaliśmy się na dość wysoką górkę, na której znajdował
się plac zabaw. Odgarnęliśmy stary śnieg z huśtawek i usiedliśmy na nich. Z
górki roznosił się widok na wesołe miasteczko, które teraz było ślicznie
oświetlone.
-Ładny widok - przyznałem huśtając
się lekko. Huśtawka zaskrzypiała nieprzyjemnie pod moim ciężarem.
-Mieszkałem tu kiedyś niedaleko -
wstał i poszedł za mnie. Po chwili poczułem jak mnie pchnął. - Lubię tu
przychodzić - kontynuował - zwłaszcza zimą - odsunął się i stanął obok, tak, że
widziałem go kątem oka.
Zeskoczyłem z huśtawki i
podszedłem do niego przytulając się. Objął mnie, a ja wyciągnąłem szyję i
stanąłem na palcach chcąc dosięgnąć jego ust. Pochylił się lekko by ułatwić mi
do nich dostęp i przylgnęliśmy do siebie swoimi wargami w bardzo czułym
pocałunku. Chociaż już dawno wiedziałem, że byłem gejem, to jednak przed Yuu
miałem tylko (a może aż?) dwóch chłopaków. Byłem zbyt nieśmiały, by inicjować
wszelkie pieszczoty, a jednemu z nich zależało głównie żeby mnie przelecieć.
Przez jego nachalne zachowanie straciłem wszelkie nadzieje na znalezienie tego
jedynego i jeszcze bardziej zamknąłem się w sobie. Otworzyłem się dopiero przy
Yuu. Nie naciskał na mnie i znał granice, których nie mógł przekroczyć. Był też
czuły i dbał o mnie, jak tylko mógł. Był bez wątpienia osobą, której mogłem
zaufać.
Przesunął językiem wzdłuż mojej
dolej wargi. Uchyliłem lekko usta i wystawiłem sam koniuszek języka, a on
dotknął go swoim zachęcając mnie tym samym do zabawy. Poczułem, że moje
policzki oblały się czerwienią. Yuu przyparł mnie do drzewa i oparł się o nie
dłońmi, rozstawiając je po bokach mojej głowy. Mruknąłem cicho, gdy pogłębił
pieszczotę badając wnętrze mojej jamy ustnej. Panował nad pocałunkiem i
jednocześnie był delikatny. Tak jakbym miał zaraz uciec albo się rozpaść.
Kilka minut później wróciliśmy do
samochodu i udaliśmy się do mieszkania Yuu, gdzie napiliśmy się ciepłej
herbaty.
-Ruki, mógłbyś mi coś wyjaśnić? -
zapytał gdy usiedliśmy z kubkami parującej cieczy na kanapie i okryliśmy się
kocem.
-Co takiego? - oparłem się o jego
ramię.
-Wcześniej nie miałeś tak dobrego
humoru.
-To już nieważne - mruknąłem
upijając łyk. - Zmartwiłem się czymś, ale doszedłem do wniosku, że to głupie.
Zaśmiał się i po chwili śmialiśmy
się razem rozmawiając i przedrzeźniając się.
-Yuu - jęknąłem chichocząc, gdy
przystawił swoje wargi do mojej szyi i wypuścił powietrze.
-Ojej, a co ty tu masz? - wskazał
na moją bluzkę.
-Gdzie? - spojrzałem na nią i po
chwili podniosłem głowę na Aoiego, który musnął moje wargi swoimi.
-Tutaj - powiedział uwodząco.
Powtórzył tą czynność pocierając swoim nosem o mój. - Ru-tan.
Już miałem odwzajemnić te
wszystkie pieszczoty, gdy nagle zawibrowała moja komórka. Zamarłem w drodze do
jego ust i westchnąłem. Ta piękna atmosfera poszła w pizdu. Sięgnąłem do
kieszeni i odebrałem.
-Tak? - Yuu ułożył mnie nagle na
plecach i muskał wargami moją szyję. Wodził po niej językiem i usiadł mi na
biodrach. Albo mi się wydawało, albo temperatura w pomieszczeniu wzrosła.
-Gdzie jesteś? - zakryłem twarz
ręką, gdy Yuu podwinął mi koszulkę i zatoczył kółko językiem wokół mojego
sutka.
-U Yuu - powiedziałem czując jego
usta wędrując po moim ciele.
-Wiesz, która jest godzina? -
zapytał ojciec, kiedy to byłem bardziej skupiony na dłoni masującej moje podbrzusze.
-Wiem - powiedziałem unosząc
biodra, gdy Aoi pozbywał się moich spodni. - Dlatego zostaję u niego na noc.
Jesteś w domu?
-Tak, Tara się zmartwiła, że
jeszcze nie wróciłeś.
-Aha - spojrzałem na Yuu, który
nagle przerwał swoje działania i patrzył na mnie wyczekująco. Wiedziałem, co
miał na myśli, dlatego cały spiąłem się w obawie przed bólem i pokręciłem
przecząco głową.
-Daj mi go na chwilę - powiedział
mój rodzic. Mechanicznym ruchem podałem Yuu telefon i wyślizgnąłem się spod
niego.
-Tak? - usiadł w normalnej
pozycji. Spuściłem nogi na podłogę i wlepiłem w nie wzrok. - Dobry wieczór -
przywitał się grzecznie. - Nie, nie. To żaden problem. Taka często u mnie
nocuje. Naprawdę, proszę się nie kłopotać - zaśmiał się. - Cóż, dzieci raczej z
tego nie będzie więc niech pan się o to nie martwi. Ah tak? Nie, nie sądzę -
znowu się z czegoś zaśmiał. - Oczywiście. Do widzenia.
Odłożył telefon na stolik. Czułem
na sobie jego wzrok. Bałem się na niego spojrzeć. Stchórzyłem, chociaż
wcześniej się kochaliśmy. Chociaż był delikatny, to i tak bolało. Wystraszyłem
się tego właśnie bólu. Mimo że z czasem zastępowała go przyjemność i
towarzyszył mi przy tym ukochany, to i tak się bałem.
-Przepraszam - wydukałem drżącym
głosem.
-To chyba ja powinienem
przeprosić, że jestem zbyt nachalny - spojrzałem na niego. Patrzył na mnie
czule. - Zapomniałem, że to jest jeszcze nowe dla ciebie - poczułem zbierające
się łzy i cały zacząłem drżeć. - Jesteś taki delikatny - przyciągnął mnie do
siebie, a ja wtuliłem się w niego. - Masz tak miękką skórę - gładził mnie czule
po plecach. - Z daleka wygląda jak porcelana. Taki kruchy - pocałował mnie we
włosy. - Mam czasami ochotę zabrać cię od tych wszystkich pożądliwych spojrzeń
i gdzieś ukryć. Taki piękny kwiat, jak ty nie powinien czegoś takiego
doświadczać - delikatnie masował mój kark chcąc mnie uspokoić. - A mimo tych
chęci, sam ciebie pożądam i sprawiam ci ból. Po prostu nie zasługuję na takie
dobro jak ty. Mimo, że nie chcę żebyś płakał, to doprowadzam cię do łez. Twoją
śliczną twarz, która przynosi mi na myśl anioła, wykrzywiam w bólu. Cii -
kołysał mną lekko. - Kotku, przepraszam - wziął mnie na ręce i dalej mną
kołysał. Powoli czułem ogarniające mnie zmęczenie, a moje powieki nagle stały
się ołowiane.
-Yuu - wymruczałem dając się
ponieść jego miękkiemu głosowi, który działał na mnie niczym kołysanka.
-Mój piękny - poczułem, jak układa
mnie na miękkim materacu łóżka. - Nie dam cię nikomu skrzywdzić - położył się
przy mnie.
Mówił tuż przy moim uchu.
Odwróciłem się i ostatni raz uniosłem powieki. Objął mnie i pocałował w czoło.
Jego twarz była ostatnią rzeczą, jaką ujrzałem przed zapadnięciem w sen i
pierwszą po przebudzeniu.
-------
Obiecałam, że podam znaczenie tytułu. Uwaga, uwaga... ! Migdałowe serce oznacza... nic. Tytuł nie ma znaczenia, dlatego wcześniej się pytałam, jak czytelnicy go interpretują ( chociaż chyba tylko jedna osoba napisała, co o tym sądzi ^^'' ). Nazwa przyszła mi nagle i nie mogła wyjść z głowy, więc taka została :) .
Obiecuję, że następny rozdział będzie lepszy i dłuższy!
Chyba będę miała hejta na Yuu, tak jak na Uru. Niech se te dwa gnojki hejtowane przeze mnie razem siedzą, a nie mi podpadają. Cały czas to robią ... ;_; Ale na razie Aoi nie ma tak wielkiego hejta, jak Uru. Oj, ty byś wiedziała, jak ja ludziom dupę truję tym, jak go nie znoszę (Ale tylko w fickach!)
OdpowiedzUsuńNo, Akira jest dobry, rozwala system. Jest z kolesiem od roku i całuje Takę.. dooobraaaaaaaaaa~ Ale, znając Akirę, pewnie sobie wymyślił, o tak, żeby zobaczyć co o tym sądzi XD I reakcja była przednia. Słyszę ''PLUM'' tej zupy XD
Nie, jednak będę miała tego hejta.
HEJT, AOI, HEJT. MASZ SIĘ BAĆ ;__;
Czekam na następny rozdział : D
DO BOJU AKIRA!
AAKI AAKI AKIIIRAAAAAA!
aaaaaaaaawwwwwwww ultraurocze *,*
OdpowiedzUsuńoooo Jaaaa jakie to niesamowite!
OdpowiedzUsuńTa ich wspaniała miłość.
Mam nadzieje że Akira tego nie zepsuje.
Pozdrawiam i życzę duuużo weny.
Buziaczki^.^
B Ł A G A M o kolejną część. Nie żeby codziennie po kilka razy zagądała, czy jest cos noewgo, nie wcaaale XD
OdpowiedzUsuńproszę pisz dalej *,*
OdpowiedzUsuńOkej, widzę, że od piątego rozdziału zaczynają się te które mogę komentować z pamięci XDDD
OdpowiedzUsuńDopiero teraz po setym przeczytaniu tej serii rozumiem ludzi nie lubiących Taki!
No, kurwa, baba w ciąży albo z okresem.
Wpatrzony w Akirę, jak w święty obrazek ale jednocześnie
Yuu, kckckckckc zostanieś zie mnom na zawsie??>!>?!.1£>??.§.1???
No ja jebie.
Powtarzam Takanori, zabij się.
Pozdrawiam cieplutko i przesyłam buziaki!
Hej,
OdpowiedzUsuńojciec w końcu zaakceptował Yuu, a reakcja Tary boska, niepokoją mnie jego myśli o pozbyciu się chłopaka Akiry...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jestem, czytam dalej.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie i lekko czyta się twoje opowiadanie. Mogłabym chwalić dalej to jak przyjemna jest możliwość czytania tak dobrze napisanego opowiadania ale co za dużo cukru to też nie dobrze ; )
Kolejne rozdziały przeczytam w wolnej chwili, bo zrobiłam sobie wycieczkę po znajomych i nie mam za dużo czasu na czytanie - dlatego trochę zarywam nocki :D