Migdałowe serce II 04
O tym, jak zostałem prawiczkiem
Przekręciłem
się na bok, nie mogąc zasnąć. Chociaż Yuu spał obok mnie i było bardzo późno,
to nie umiałem się odprężyć i odgonić natrętnych myśli. Dalej męczyły mnie te
listy, a w mojej głowie, zrodziły się pytania, na które, nie dostałbym nawet odpowiedzi.
Czy
spali ze sobą? Czy często u siebie bywali? Jak Yuu go nazywał? Dlaczego
zerwali? Gdzie często chodzili?
Cholera
by to wzięła.
Rano,
Yuu zaraz wyciągnął torbę z szafy. Protestowałem, że wezmę swoją, jednak on,
uparł się, żeby wziąć jedną.
-Po
co brać dużo rzeczy? - zapytał. - To tylko wyjazd nad jezioro, nie musisz się
niewiadomo jak stroić.
-A
co ja ci poradzę, że lubię dobrze wyglądać? - burknąłem, zirytowany.
-Dla
mnie, jesteś idealny, bez markowych ubrań i ozdóbek - objął mnie.
-A
ideałem ideałów, to byłbym nagi, związany na łóżku, z zaróżowionymi z
podniecenia policzkami, przyśpieszonym oddechem i wzrokiem, niewinnego chłopca,
czekającego, aż w końcu się mną zajmiesz - mruknąłem.
-Mhh
- wymruczał. - Wyobraziłem to sobie.
-No
błagam - odepchnąłem go lekko. - Co ja jestem?
-Kotku,
nie dziw się, o tobie, można mieć fantazje erotyczne, uwierz mi - zsunął dłonie
na moje biodra.
-Wiesz
po sobie?
-Na
przykład - pocałował mnie krótko.
-Przestań
- zabrałem jego ręce i odsunąłem się. - Nie mam ochoty wysłuchiwać takich
rzeczy.
-Oj
Taka - przytulił mnie. - Po prostu się spakujmy, dobrze?
No
i się spakowaliśmy. Nie obyło się bez kłótni, kiedy to Yuu stwierdził, że biorę
chyba jednak za dużo rzeczy. Ostatecznie, zamknąłem się zły w łazience.
-Ruki!
- stał pod drzwiami. - Otwórz!
-Spierdalaj,
chcę się umyć! - warknąłem zły. - Zajmij się sobą.
-Taka
- powiedział już spokojniej - otwórz.
Nie
otworzyłem mu. Ostatecznie, dał mi się uspokoić. Wziąłem prysznic, ubrałem się
i ogarnąłem względnie. Wyszedłem z łazienki i skierowałem swe kroki do kuchni,
skąd dochodziła przyjemna woń. Yuu stał przy kuchence i smażył naleśniki.
Podszedłem do niego i objąłem go od tyłu, wtulając się w jego nagie plecy.
-Yuu
- mruknąłem. Mężczyzna odwrócił się lekko w moją stronę i pogłaskał mnie po
włosach.
-I
jak? - zapytał, jedną ręką podrzucając naleśnika na patelni, a drugą, ciągle
mnie głaszcząc. - Głodny?
-Trochę.
Zasiedliśmy
do stołu. Yuu nic już nie mówił o naszym wyjeździe. Nie patrzyliśmy na siebie,
ani nie odzywaliśmy się. Atmosfera, była bardziej niż nieprzyjemna.
-Ruki...
- zaczął, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Wstał z westchnieniem, szurając
krzesłem i poszedł otworzyć. - Taka, przyszedł Kou po Tenshi - oświadczył,
wchodząc do kuchni i biorąc klatkę do transportu zwierząt, która stała koło
grzejnika.
-Cześć
Taka - odwróciłem się w stronę drzwi. Takashima opierał się o ich framugę. Jego
mina nie wyrażała żadnych emocji. Zupełnie, jakby ktoś przejechał po jego
twarzy gumką do ścierania, wymazując z niej kolor i mimikę. - Smacznego -
dodał, widząc, naleśniki na talerzu.
-Hej
- wstałem od stołu i odstawiłem talerz na szafkę. Yuu wyminął mnie i Kouyou,
idąc po zwierzaka.
Blondyn
odwrócił się ode mnie, nie chcąc utrzymywać ze mną kontaktu wzrokowego. Także
nie chciałem na niego patrzeć. Wyciągnąłem z szafki kubek i wlałem do niego
kawy z dzbanka. Poczułem, że zaczęły mnie piec oczy. Odchrząknąłem tylko i
zamrugałem kilkakrotnie, powstrzymując się od łez, które chciały wypłynąć.
Czułem się, jakby ktoś wiercił mi dziurę w brzuchu. Wszystko skręcało mnie od
środka i miałem wrażenie, że zaraz się rozkleję. Ręka, w której trzymałem
kubek, drżała, dlatego odłożyłem naczynie obok talerza i wyszedłem z kuchni.
Czułem na swoich plecach spojrzenie Kou, kiedy wchodziłem do sypialni.
-Co
z nim jest? - usłyszałem, kładąc się na łóżku. - Jesteś pewny, że powinieneś go
zabierać na jakieś wycieczki? - głos Kouyou był nijaki. Suchy, bez emocji. Nie
było w nim żadnej troski, czy zainteresowania. Ale, czego ja się po nim mogłem
spodziewać?
-Nie
przejmuj się tym - powiedział Yuu. - Uważaj na naszą córcię - dodał bardziej
wesoło. Skuliłem się w pozycję embrionalną.
-Córcię?
- udało mi się wyłapać nutę drwiny w głosie Takashimy.
-Ta,
ale pamiętaj, żeby jej nie wypuszczać i nie przekarmić, a znając ciebie, to
zaraz ją rozpuścisz, jak bicz tatarski.
-Do
tej pory nie wiem, skąd bierzesz te wszystkie powiedzenia.
Chwilę
jeszcze rozmawiali, jak gdyby nigdy nic. Kouyou nawet się zaśmiał. Cuda po
prostu.
-Takanori
- Aoi wszedł do sypialni, kiedy Uruha wyszedł. - Co się dzieje? - zapytał.
-Nie
wiem - przyznałem. - Nic nie rozumiem.
-Kotku
- usiadł na łóżku, gładząc mnie po plecach. - Skarbie moje.
-Yuu,
podniosłem się do siadu, resztkami sił, powstrzymując łzy. - Nie chcę wiedzieć,
że ciągle coś cię łączy z twoim byłym chłopakiem - schowałem głowę między
kolanami. - Źle się z tym czuję.
-Taka,
Kouyou jest tylko przyjacielem, nikim więcej.
-Ale
kiedyś był kimś więcej - podniosłem
głowę, pozwalając, by łzy swobodnie spływały po moich policzkach. - I mnie to
boli. Wie o tobie niemal wszystko, widuje się z tobą, pomagasz mu, a on tobie.
-Przestań
być w końcu o niego zazdrosny i zrozum, że go nie kocham i nie kochałem -
powoli tracił do mnie cierpliwość. Widząc jednak, że zacząłem jeszcze bardziej
płakać, bo nie lubiłem, gdy ktoś na mnie krzyczał, spuścił z tonu. - Kotku -
objął mnie czule. - Rozmażesz się, nie płacz.
-Już
za późno - pociągnąłem nosem i przetarłem oczy wierzchem dłoni. - Wyglądam jak
brat bliźniak jakiegoś błotnego potwora - głos mi drżał.
Yuu
siedział ze mną jeszcze długi czas, uspokajając mnie. Kiedy myślał, że już
wszystko w porządku, ja wybuchałem jeszcze większym płaczem. Przesiedział tak
ze mną chyba z dwie godziny. Mówił czułe słówka, zapewniał, że mnie kocha, że
on i Kouyou było platonicznym uczuciem ze strony blondyna, obiecywał, że już
nigdy więcej nie będzie na mnie naciskał w sprawach seksu, że postara się
zwracać na mnie i na moje uczucia większą uwagę, że będzie bardziej czuły i, że
postara się ograniczyć kontakty z Takashimą. Powiedział, że mogę wziąć swoją
torbę, jak tak bardzo chcę. Mógł obiecać wszystko, bylebym się uspokoił.
*
Wtuliłem
się w Shiro mocniej, chcąc czuć jego ciepło. Leżeliśmy ściśnięci na wielkim
łóżku, w domku holenderskim, a to tylko i wyłącznie dlatego, że ja chciałem być
blisko Yuu. Czułem się bezpieczny, mając go tuż obok siebie.
Następnego
dnia, rano, Yuu zrobił śniadanie i przyniósł mi je do łóżka. Poklepałem miejsce
obok siebie, żeby też usiadł. Postawił tackę z jedzeniem na naszych kolanach i
objął mnie ramieniem. Zabrałem się za jedzenie prostych kanapek. Widząc jednak,
że on nie jadł, podsunąłem mu jedną pod nos. Yuu ugryzł kawałek i wziął ją ode
mnie. Tak zleciał nam poranek. Później, ubraliśmy się, a Yuu, zabrał mnie na
łódkę.
-Nie
wiedziałem, że umiesz żeglować - trzymaliśmy się za ręce, idąc na pomost. -
Myślałem, że tylko surfujesz.
-W
sumie, to równie długo robię to i to - odparł. - Uważaj - pomógł mi wejść na
pokład, przytrzymując za rękę. Usiadłem na burcie, a Yuu, zaraz do mnie
dołączył.
-Czyli
wszystko masz opanowane - mruknąłem, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i
zaczepiając je na wcięciu luźnej bokserki, w kolorze indygo. Nie ukrywałem, że
trochę się bałem płynąć. Pierwszy raz byłem na żaglówce i było to dla mnie
zupełnie nowym doświadczeniem. Jednak, nie tylko to. Przy Yuu, doświadczałem
nowych emocji, obaw, pragnień.
-Spokojnie
- podał mi kapok. - Strasznie spięty jesteś - stwierdził, wciągając żagiel na
maszt.
-Bardzo
to widać?
-Jakbyś
kij połknął - uśmiechnął się pokrzepiająco. - Kotku, obiecuję, że wrócimy susi
do domu - pozaczepiał jakieś linki i rozwiązał tą, która trzymała żaglówkę przy
pomoście, poczym, odepchnął nas takim małym wiosłem[1].
- Płyniemy - oświadczył z uśmiechem, siadając przy sterze.
Słońce
przyjemnie świeciło i wiał delikatny wiatr. Yuu mówił jednak, żebym uważał na bom,
żeby nie uderzył mnie w głowę przy zwrotach. Czas zleciał nam naprawdę miło na pogawędce.
Zupełnie, jak wtedy, gdy się poznaliśmy. Pływaliśmy kilka godzin. Nawet nie
zauważyłem, kiedy usnąłem, oparty głową o jego kolana. Obudziłem się dopiero,
kiedy byliśmy już na lądzie, a Shiro, niósł mnie do domku. Mruknąłem tylko i
zarzuciłem mu ręce na ramiona, splatając je na jego karku.
-Jak
się spało? - zapytał.
-Dobrze
- uśmiechnąłem się, dając mu buziaka w policzek. Wniósł mnie do domku i
postawił na podłodze. Od razu, przytuliłem się do niego, nie dając mu od siebie
odejść. Odwrócił się, złapał mnie pod boki i zaniósł do salonu, sadzając mnie
na kanapie.
-Kotku,
nigdzie nie ucieknę - pogładził mnie po policzku. - Idę tylko do toalety.
-Chcę
iść z tobą - powiedziałem, wyginając usta w podkówkę i robiąc słodkie oczka.
Yuu najpierw spojrzał się na mnie, jakbym był niespełna rozumu, po chwili,
westchnął i usiadł obok mnie. Od razu, przytuliłem się do niego.
-Taka,
w czym jest problem? - zapytał, gładząc mnie po nagim ramieniu. - Tu chyba nie
chodzi tylko o to, że jesteś zazdrosny.
-Nie
jestem...
-Błagam,
- przerwał mi - nawet mi nie mów, że nie jesteś, bo w to akurat, nie uwierzę.
Powiedz mi, co się stało, bo powoli zaczynam się denerwować.
-Nic
się nie stało - skłamałem, wtulając się w niego jeszcze bardziej.
-Taka,
nie okłamuj mnie. Od paru dni, zachowujesz się, jakby nikt nigdy cię nie
przytulał, wybuchasz nagle płaczem, a ja nie wiem, czy to ja do tego
doprowadziłem, czy winowajcy mam szukać z tasakiem po mieście, na dodatek,
wkurwiasz się o byle co, a po wszystkim, zachowujesz się, jakby nic się nigdy
nie stało i wszystko uchodzi ci na sucho. Ochujać można.
-Tak
po prostu - wybuczałem pod nosem, odsuwając się od niego.
-Powiesz
mi?
-Nie.
Westchnął
i wstał, idąc do toalety. Zdjąłem klapki i podciągnąłem kolana pod brodę,
obejmując nogi ramionami. Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że przeczytałem
listy, które wysłał mu Kouyou. Zdenerwował by się, a cały wyjazd, zepsułby się
już całkowicie.
To
była czysta głupota z mojej strony, że w ogóle, zachciało mi się mu porządkować
w rzeczach. Żyłbym w słodkiej nieświadomości i obaj, cieszylibyśmy się wspólnym
wyjazdem. Yuu miał całkowitą rację, byłem strasznie lekkomyślny.
-Kotku
- podniosłem na niego wzrok. Stał, patrząc na mnie z bólem. Podszedł do mnie i
usiadł obok, otulając mnie, swoimi silnymi ramionami. - Kotku - powtórzył
czule. Pocałował mnie we włosy i delikatnie mną kołysał. - Nie mów, jak nie
chcesz. Po prostu się martwię.
*
Uniosłem
ręce wysoko i okręciłem się wokół własnej osi. Zachichotałem, widząc uniesione
kąciku ust swojego partnera, który uniósł lekko drinka przygotowanego dla mnie
i poklepał miejsce obok siebie. Zająłem je i wziąłem od niego napój, wypijając
go niemal duszkiem. W głowie mi trochę zaszumiało i zamrugałem kilkakrotnie.
-Będziesz
wymiotował - stwierdził Yuu. - Zwolnij.
-Mhmmm
- usiadłem mu okrakiem na kolanach. - A podoba ci się mój strój? - wsunąłem
dłoń pod jego koszulkę. - Specjalnie dla ciebie...
-Wyglądasz
pięknie - pocałował mnie. Był to długi, namiętny pocałunek. Kiedy się od siebie
oderwaliśmy, zakręciło mi się w głowie, a gorąco, ogarnęło całe moje ciało.
-Yuu,
a kochasz mnie? - bełkotałem bez większego sensu. - Bo ja ciebie strasznie
kocham - wyciągnąłem rękę po kolejną szklankę trunku. - I kocham cię całego.
-A
co powiesz na to, żebyśmy się w coś pobawili? - zaproponował.
-W
co? W co? - poruszyłem biodrami, ocierając nas o siebie. Yuu jęknął, a ja,
specjalnie ponowiłem tę czynność. - Mogę się bawić, chcę - przygryzłem dolną
wargę. - Powiedz mi - przygryzłem jego ucho.
-Możemy
pobawić się w doktora...
-Yuu
- zaśmiałem się głośno. - Mogę zrobić ci loda? - palnąłem bez zastanowienia.
Oto, co alkohol robi z ludźmi.
-Kotku,
jesteś pewny? - zapytał, nie dowierzając. Nie tylko on...
-Mhm
- pokiwałem głową. - Chcę się nauczyć - mój głos przepełniała niewinność, sam
siebie nie poznawałem. - I chcę, żeby ci było dobrze - moje dłonie powędrowały
do jego rozporka. - Mogę? - mruczałem mu do ucha i nie czekając na odpowiedź,
rozpiąłem go i rozsunąłem materiał spodni. Yuu westchnął głośno, nie ukrywając,
że chciał, żebym już znalazł się z głową pomiędzy jego nogami.
-Jesteś
pijany - mówił, ale mnie nie powstrzymywał. Zszedłem z jego kolan i uklęknąłem
przed nim, zsuwając z niego bieliznę. Wplątał dłoń w moje włosy, a ja musnąłem
ustami główkę jego prącia. Po chwili, wszystko potoczyło się, jakbym to robił
od dłuższego czasu. Zaciskałem wargi na jego twardej erekcji i poruszałem
głową. Trudno było mi jednak ocenić, czy Shiro było dobrze. Niby mruczał z
zadowolenia i wplątywał dłoń w moje loczki, jednak, nie byłem pewny, czy
wszystko szło, tak jak powinno.
-Językiem,
kotku - podpowiedział, widząc mój niepewny wyraz twarzy. - Jest dobrze -
zapewnił mnie, pojękując.
Zacząłem
poruszać językiem, co wbrew pozorom, w cale nie przychodziło mi łatwo, zważając
na jego członka w mojej buzi. Przyniosło to jednak zamierzony efekt, bo zadrżał
i jęknął przeciągle. Po jakimś czasie, Yuu, ręką zaczął przyśpieszać ruchy
mojej głowy i poruszać biodrami.
-Tak
Taka, tak - pomrukiwał głośno, przyspieszając moją głową jeszcze bardziej. Nie
było to zbyt przyjemne uczucie, jednak jemu, sprawiało wiele radości. Wymawiał
moje imię, chwaląc mnie i mówiąc, jak mu dobrze. Dawało mi to dodatkową zachętę
do działania i delikatnie, go ugryzłem. Mruknął z zadowolenia, więc powtórzyłem
to kilkakrotnie. Niestety, zabawa się skończyła, kiedy doszedł w moje usta.
Prawie się zadławiłem jego spermą, dlatego wyciągnąłem go z ust, przez co, na
moją twarz zaczęła wytryskiwać biała ciecz. Usiadłem na podłodze i palcami
zacząłem ścierać jasne stróżki i zlizywać je. Po chwili, Yuu wziął mnie na
swoje kolana i pocałował. Oddałem pieszczotę i obaj, zatraciliśmy się na
dłuższy czas w namiętnej chwili.
-Kotku
- teraz razem regulowaliśmy przyspieszone oddechy - dziękuję.
*
Całowaliśmy
się namiętnie, przykryci kocem. Shiro siedział na mnie okrakiem i pochylał się
nade mną. Co jakiś czas, odrywaliśmy się od siebie i łapaliśmy oddechy,
chichocząc, niewiadomo z czego, by po chwili, znowu złączyć łapczywie nasze
wargi i zatracić się w pocałunku.
-Taka
- mruczał Yuu, sunąc dłońmi po moim brzuchu.
Nagle,
w pokoju rozległ się dźwięk wibracji mojego telefonu. Nie przerywając,
sięgnąłem pod poduszkę z zamiarem odrzucenia połączenia. Zamiast tego,
odebrałem. Szybko przystawiłem komórkę do ucha i zakryłem Yuu twarz dłonią.
Mruknął niezadowolony, że musiał przerwać i usiadł obok.
-Tak?
-I
jak wyjazd? - zapytał ojciec. To było przerażające, że nagle zaczął się mną tak
interesować.
-Jest
okej - odpowiedziałem.
-Ładna
pogoda? - dalej zadawał pytania. Czułem się trochę, jak na jakimś
przesłuchaniu.
-Ładna.
-Pływacie?
-Pływamy.
-A
co teraz robicie?
-Leżymy
i odpoczywamy.
Po
drugiej stronie zapadła cisza. Pomyślałbym, że się rozłączył, gdyby nie fakt,
że słyszałem, jak oddychał.
-Razem
tak leżycie i odpoczywacie?
-Razem.
Niedawno, wróciliśmy z żaglówki. Może zaraz zrobimy coś do jedzenia.
-Takanori,
myślę, że chyba czas na spóźnioną rozmowę o dojrzałości seksualnej.
-C-co?
- myślałem, że się przesłyszałem. - Teraz?
-Słuchaj,
nie myśl sobie, że nie jestem skrępowany. Z Yuri, ustaliliśmy, że to ona, będzie
rozmawiać na takie tematy z dziećmi, ale jej już nie ma, dlatego, to ja to
zrobię.
-A
możemy, jak wrócę? - zerknąłem na Yuu, który wstał z łóżka i wyszedł z
sypialni, mówiąc, że zacznie robić obiad.
-Wolałbym
teraz - wyczułem nutę zmieszania w jego głosie. - Naprawdę, nie umiałbym na
ciebie spojrzeć.
-No
dobra - mruknąłem.
-Nie
będę ci opowiadał o niechcianej ciąży, bo ciebie to raczej nie dotyczy -
zaczął. - Chodzi mi o zbyt wczesne zaczynanie inicjacji - westchnął. - Ty i
Yuu, chyba jeszcze się z tym wstrzymaliście, prawda?
-Nooo...
Powiedzmy - mruknąłem.
-Taka,
jako rodzic, powinienem wiedzieć.
-Yuu
na mnie nie naciska - odpowiedziałem, mimo wszystko, uciekając od odpowiedzi. -
Jeśli ci na tym zależy, to rozmawialiśmy o tym i doszliśmy do wniosku, że
dopóki ja nie pozwolę, to nic nie będzie.
-Ah,
to dobrze - wyczułem ulgę w jego głosie. - Seks jest odpowiedzialnością.
Dodatkowo, Yuu jest raczej bardziej dojrzalszy w tych sprawach.
-Wiesz,
w sumie, to on cię trochę uprzedził z tą rozmową o seksie. Też mi mówił o tej
odpowiedzialności i tak dalej. Nie musimy już o tym rozmawiać.
Chwilę
z nim jeszcze pogadałem, aż dał mi spokój. Po wszystkim, poszedłem do Yuu,
który krzątał się po kuchni.
-Jestem
prawiczkiem - powiedziałem, siadając na krześle. Yuu zerknął na mnie z niemym
pytaniem na twarzy. - Szanowny ojciec, zaczął się nagle interesować, czy jego
syn, uprawia seks, czy nie - pokręciłem głową i czekałem na jego reakcję.
-I
utwierdziłeś go w przekonaniu, że jesteś świętoszkiem? - odwrócił się, unosząc
brwi i trzymając w dłoni obraną marchewkę, którą podgryzał. - Oj Taka, tak
własnego ojca okłamywać.
-To
wyobraź sobie teraz, jaki miałbym Mordor po powrocie. Zostałbym zamknięty w
pokoju, a ty, oskarżony o utrzymywanie kontaktów seksualnych z nieletnim -
wypuściłem głośno powietrze.
-Wiesz,
że seks można uprawiać, gdy ma się ukończone piętnaście lat[2]
- dał mi drugą marchewkę. - I w sumie, to nie musisz nikogo pytać o zgodę.
-Nie
pytam i nie będę - zacząłem chrupać warzywo. - Ale ty, jesteś pełnoletni i w
tym tkwi problem - westchnąłem. - Cholerna różnica wieku - burknąłem.
-Kotku,
nikt się do tej pory nie czepiał, więc nie musisz się martwić - podszedł do
mnie i pogłaskał mnie po głowie. - Dopóki ja jestem, to wszystko będzie dobrze.
*
Siedzieliśmy
na piaszczystej plaży nad jeziorem i oglądaliśmy zachód słońca. Właściwie, to
tylko ja oglądałem, bo Aoi, skupiał się bardziej na zabawie moimi włosami.
Robił mi warkoczyki i, co chwilę je rozplątywał. No cóż, jego nie rajcowały
takie rzeczy, jak romantyczne chwile spędzone sam na sam na plaży ze swoją
drugą połówką.
-Yuu-chan,
przestań na razie - mruknąłem, patrząc na chowającą się za drzewami, gazową
kulę.
-Taka-chan
- zostawił moje włosy w spokoju i objął mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. -
Taka-chan - mówił, chcąc zwrócić na siebie uwagę. - Taka-chan, Taka-chan...
-Przestań
- coraz mniej, było widać słońce i przez chwilę, miałem ochotę nakrzyczeć za to
na niego, jakby to była jego wina. - Psujesz romantyczny nastrój.
-Koteczku,
romantycznie jest i w domku holenderskim, nie uważasz?
-Koteczku
- powtórzyłem, parodiując jego ton głosu. - Twój koteczek, chciałby sobie
posiedzieć, otulony ramionami swojego ukochanego, więc nie niszcz tej pięknej
chwili - powiedziałem.
-Kotku,
noo...
-Nie-e
- dźgnąłem go łokciem w brzuch. - Nawet nie myśl o tym, ty erotomanie, bo to
nic ci nie da. Ostatnio, pozwoliłem ci na za dużo i się rozochociłeś. Poza tym,
chyba już rozmawialiśmy o tej różnicy wieku, prawda? - odwróciłem się do niego.
- Dlaczego nie potrafisz zrozumieć czegoś takiego? Nie jestem do twojej
dyspozycji, kiedy tobie się chce.
-Przepraszam
- pocałował mnie za uchem.
Poczułem
wielką ulgę, kiedy to powiedział. Przeszedł przeze mnie przyjemny dreszcz i
zamknąłem oczy, przytulając się do niego. Takie chwile, mogłyby trwać wiecznie.
*
Yuu
głaskał mnie czule po włosach i mówił mi co chwilę słodkie słówka. Obaj byliśmy
w samej bieliźnie i leżeliśmy w łóżku, przykryci kocem. To znaczy, Yuu leżał, a
ja na nim.
-Wiesz,
co? Cieszę się, że ciebie mam - powiedziałem szczerze. - Naprawdę, zmieniłeś
moje życie.
-Ty
moje też zmieniłeś. Nawet nie wiesz, jak bardzo - powiedział, drugą ręką
gładząc mnie po plecach.
Podparłem
się i dosięgłem jego ust. Yuu od razu, przejął kontrolę nad pocałunkiem.
Leniwie, smakowaliśmy siebie nawzajem i mrucząc z zadowolenia, bawiliśmy się,
przygryzając sobie nawzajem wargi. W pewnym momencie, przesunąłem językiem po
wardze Yuu. Ujął moją twarz w dłonie i nie przerywając, przekręcił mnie na
plecy i usiadł mi na biodrach.
-Yuu
- zamruczałem, kiedy uszczypnął moje sutki. - Zrób to - jęknąłem, zarzucając mu
dłonie na ramiona i przyciągając go do siebie jeszcze bardziej.
-Chłopcy,
drzwi się zamyka - usłyszeliśmy nagle. Shiro odskoczył ode mnie, jak oparzony i
szybko odwrócił się do właściciela tego głosu.
-Mógłbyś
czasami uprzedzić, jak masz się zjawić - powiedział Yuu, regulując oddech.
-Lubię
efektowne wejścia - brat Yuu, wzruszył ramionami i uśmiechnął się. - Nie
przeszkadzajcie sobie. Wpadłem tylko po moją wędkę.
Wyszedł
z sypialni, a my, spojrzeliśmy po sobie, poczym wybuchliśmy głośnym śmiechem.
[2] Nie
wiem, jak w Japonii, ale w Polsce, można uprawiać seks, po ukończeniu
piętnastego roku życia. Jest to jednak tak powalone, że jeśli ma się ukończone
18 lat, to z osobą, która skończyła 15, już nie wolno się pieprzyć, no chyba,
że ta osoba nie wygląda na te 15, tylko na więcej <Polskie prawo> >_<''
----
Żuczki moje, ukochani czytelnicy ( Tsukkomi was naprawdę kocha ;* ), zapowiadam drobne zmiany na blogu, a mianowicie, remont wszystkich opowiadań. Bo ostatnio, zajrzałam do pierwszego rozdziału Migdałka i jedyne, co byłam w stanie zrobić, to klasyczny faceplam.
Swoją drogą, to możecie mnie opieprzyć, bo zamiast wczoraj to sprawdzić, to siedziałam z telefonem i do szóstej rano, czytałam yaoice.
Tsukkomi was na razie żegna i to chyba na dłuższy czas. Możliwe, że jeszcze wrócę z hmd, by zniszczyć niektórym jeszcze bardziej psychikę.
I tutaj, moje wielkie podziękowania za wszystkie komentarze. Naprawdę, cieszę się z nich wszystkich i jest mi niezmiernie miło, czytając je.
Do następnego rozdziałuu~! ;3
Nie lubie Yuu i tyle w temacie ;_;
OdpowiedzUsuńpowaliła mnie rozmowa Rukiego z jego ojcem. xD tak okłamywać. xD notka bardzo fajna, czekam na następne i zapraszam na moje opowiadanie gazetto.blog.pl mam nadzieję że wpadniesz ;)
OdpowiedzUsuńJa chcę takiego Aosia <3 Chyba tylko dzięki niemu i Rukiemu jestem bi, a nie lesbijką...Urocza notka, kiedy czytałam o fantazjach Aosia na temat Rukiego, to mu przyznałam rację, o Rukim można fantazjować bez końca <3
OdpowiedzUsuńTeż bym wolała, żeby rodzice mnie uświadamiali telefonicznie, a najlepiej to żeby w ogóle tego nie robili.
"Migdał" to takie kochane opcio, że ojeju <3 Ale dawno nie było hmd, tak tylko przypominam xD
Weny, kochana!
Przeczytałam całość i...łał. (=^^=)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie naprawdę dobre i..zgadzam się z Dalią,też dzięki chłopakom nie mam dziewczyny jeszcze XDD (tak,tak jestem bi ^^''),ale z drugiej gdzie ja znajdę takiego troskliwego faceta jakim tu Aoś jest? *wydyma wargi*
Cóż czekam na dalsze części i nie mogę się doczekać co będzie dalej! :D
A wykreowany tu Uruha cholernie mnie intryguje >.<
No,to czekamy na next~...
Nie ma to jak czytać yaoice do 6, ne? U.U
OdpowiedzUsuńRozdział cudny!
Yuu przestan tak naciskac na ruksa bo sobie pojdzie. a ty ruki przestan byc tak zazdrosny XD
OdpowiedzUsuńTyle słodkości w jednym rozdziale!
OdpowiedzUsuńCzytanie tych listów przez Takę... to był naprawdę duży błąd z jego strony... Nawet Aoi zauważa, że się dziwnie zachowuje. Sam Malwa jest trochę natarczywy wobec Taki, ponieważ ciągle wymaga od niego jako takiego zbliżenia cielesnego, kiedy młodszy nie ma w ogóle na to ochoty. Ech, facetom to tylko jedno w głowach, niestety... No i była TA scenka gdzie Taka był jak "ściągać majtki, będę master!", taaa... Tak, spaliłam buraka. Jak zawsze. Ale Aoiś zadowolony. NO JAKŻE BY INACZEJ.
OdpowiedzUsuńScenka z ojcem, który postanawia uświadomić syna. <3 "Nie porafię na ciebie patrzeć". XDDDDD CO TO ZA KURNA RODZIC?! XDDDDD
Głównie rozdział to seksy. Ale okej. Daję okejkę.
Hej,
OdpowiedzUsuńma wątpliwości, jest zazdrosny o te listy chyba dobrze by było gdyby powiedział, no a tak pięknie było, musiał wybrać sobie taki moment...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Uśmiałam się na tym rozdziale!
OdpowiedzUsuńBrat Yuu zrobił wejście smoka :'D Rozwaliła mnie ta scena ^^