Migdałowe serce II 04

 O tym, jak zostałem prawiczkiem



Przekręciłem się na bok, nie mogąc zasnąć. Chociaż Yuu spał obok mnie i było bardzo późno, to nie umiałem się odprężyć i odgonić natrętnych myśli. Dalej męczyły mnie te listy, a w mojej głowie, zrodziły się pytania, na które, nie dostałbym nawet odpowiedzi.
Czy spali ze sobą? Czy często u siebie bywali? Jak Yuu go nazywał? Dlaczego zerwali? Gdzie często chodzili?
Cholera by to wzięła.
Rano, Yuu zaraz wyciągnął torbę z szafy. Protestowałem, że wezmę swoją, jednak on, uparł się, żeby wziąć jedną.
-Po co brać dużo rzeczy? - zapytał. - To tylko wyjazd nad jezioro, nie musisz się niewiadomo jak stroić.
-A co ja ci poradzę, że lubię dobrze wyglądać? - burknąłem, zirytowany.
-Dla mnie, jesteś idealny, bez markowych ubrań i ozdóbek - objął mnie.
-A ideałem ideałów, to byłbym nagi, związany na łóżku, z zaróżowionymi z podniecenia policzkami, przyśpieszonym oddechem i wzrokiem, niewinnego chłopca, czekającego, aż w końcu się mną zajmiesz - mruknąłem.
-Mhh - wymruczał. - Wyobraziłem to sobie.
-No błagam - odepchnąłem go lekko. - Co ja jestem?
-Kotku, nie dziw się, o tobie, można mieć fantazje erotyczne, uwierz mi - zsunął dłonie na moje biodra.
-Wiesz po sobie?
-Na przykład - pocałował mnie krótko.
-Przestań - zabrałem jego ręce i odsunąłem się. - Nie mam ochoty wysłuchiwać takich rzeczy.
-Oj Taka - przytulił mnie. - Po prostu się spakujmy, dobrze?
No i się spakowaliśmy. Nie obyło się bez kłótni, kiedy to Yuu stwierdził, że biorę chyba jednak za dużo rzeczy. Ostatecznie, zamknąłem się zły w łazience.
-Ruki! - stał pod drzwiami. - Otwórz!
-Spierdalaj, chcę się umyć! - warknąłem zły. - Zajmij się sobą.
-Taka - powiedział już spokojniej - otwórz.
Nie otworzyłem mu. Ostatecznie, dał mi się uspokoić. Wziąłem prysznic, ubrałem się i ogarnąłem względnie. Wyszedłem z łazienki i skierowałem swe kroki do kuchni, skąd dochodziła przyjemna woń. Yuu stał przy kuchence i smażył naleśniki. Podszedłem do niego i objąłem go od tyłu, wtulając się w jego nagie plecy.
-Yuu - mruknąłem. Mężczyzna odwrócił się lekko w moją stronę i pogłaskał mnie po włosach.
-I jak? - zapytał, jedną ręką podrzucając naleśnika na patelni, a drugą, ciągle mnie głaszcząc. - Głodny?
-Trochę.
Zasiedliśmy do stołu. Yuu nic już nie mówił o naszym wyjeździe. Nie patrzyliśmy na siebie, ani nie odzywaliśmy się. Atmosfera, była bardziej niż nieprzyjemna.
-Ruki... - zaczął, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Wstał z westchnieniem, szurając krzesłem i poszedł otworzyć. - Taka, przyszedł Kou po Tenshi - oświadczył, wchodząc do kuchni i biorąc klatkę do transportu zwierząt, która stała koło grzejnika.
-Cześć Taka - odwróciłem się w stronę drzwi. Takashima opierał się o ich framugę. Jego mina nie wyrażała żadnych emocji. Zupełnie, jakby ktoś przejechał po jego twarzy gumką do ścierania, wymazując z niej kolor i mimikę. - Smacznego - dodał, widząc, naleśniki na talerzu.
-Hej - wstałem od stołu i odstawiłem talerz na szafkę. Yuu wyminął mnie i Kouyou, idąc po zwierzaka.
Blondyn odwrócił się ode mnie, nie chcąc utrzymywać ze mną kontaktu wzrokowego. Także nie chciałem na niego patrzeć. Wyciągnąłem z szafki kubek i wlałem do niego kawy z dzbanka. Poczułem, że zaczęły mnie piec oczy. Odchrząknąłem tylko i zamrugałem kilkakrotnie, powstrzymując się od łez, które chciały wypłynąć. Czułem się, jakby ktoś wiercił mi dziurę w brzuchu. Wszystko skręcało mnie od środka i miałem wrażenie, że zaraz się rozkleję. Ręka, w której trzymałem kubek, drżała, dlatego odłożyłem naczynie obok talerza i wyszedłem z kuchni. Czułem na swoich plecach spojrzenie Kou, kiedy wchodziłem do sypialni.
-Co z nim jest? - usłyszałem, kładąc się na łóżku. - Jesteś pewny, że powinieneś go zabierać na jakieś wycieczki? - głos Kouyou był nijaki. Suchy, bez emocji. Nie było w nim żadnej troski, czy zainteresowania. Ale, czego ja się po nim mogłem spodziewać?
-Nie przejmuj się tym - powiedział Yuu. - Uważaj na naszą córcię - dodał bardziej wesoło. Skuliłem się w pozycję embrionalną.
-Córcię? - udało mi się wyłapać nutę drwiny w głosie Takashimy.
-Ta, ale pamiętaj, żeby jej nie wypuszczać i nie przekarmić, a znając ciebie, to zaraz ją rozpuścisz, jak bicz tatarski.
-Do tej pory nie wiem, skąd bierzesz te wszystkie powiedzenia.
Chwilę jeszcze rozmawiali, jak gdyby nigdy nic. Kouyou nawet się zaśmiał. Cuda po prostu.
-Takanori - Aoi wszedł do sypialni, kiedy Uruha wyszedł. - Co się dzieje? - zapytał.
-Nie wiem - przyznałem. - Nic nie rozumiem.
-Kotku - usiadł na łóżku, gładząc mnie po plecach. - Skarbie moje.
-Yuu, podniosłem się do siadu, resztkami sił, powstrzymując łzy. - Nie chcę wiedzieć, że ciągle coś cię łączy z twoim byłym chłopakiem - schowałem głowę między kolanami. - Źle się z tym czuję.
-Taka, Kouyou jest tylko przyjacielem, nikim więcej.
-Ale kiedyś był kimś więcej - podniosłem głowę, pozwalając, by łzy swobodnie spływały po moich policzkach. - I mnie to boli. Wie o tobie niemal wszystko, widuje się z tobą, pomagasz mu, a on tobie.
-Przestań być w końcu o niego zazdrosny i zrozum, że go nie kocham i nie kochałem - powoli tracił do mnie cierpliwość. Widząc jednak, że zacząłem jeszcze bardziej płakać, bo nie lubiłem, gdy ktoś na mnie krzyczał, spuścił z tonu. - Kotku - objął mnie czule. - Rozmażesz się, nie płacz.
-Już za późno - pociągnąłem nosem i przetarłem oczy wierzchem dłoni. - Wyglądam jak brat bliźniak jakiegoś błotnego potwora - głos mi drżał.
Yuu siedział ze mną jeszcze długi czas, uspokajając mnie. Kiedy myślał, że już wszystko w porządku, ja wybuchałem jeszcze większym płaczem. Przesiedział tak ze mną chyba z dwie godziny. Mówił czułe słówka, zapewniał, że mnie kocha, że on i Kouyou było platonicznym uczuciem ze strony blondyna, obiecywał, że już nigdy więcej nie będzie na mnie naciskał w sprawach seksu, że postara się zwracać na mnie i na moje uczucia większą uwagę, że będzie bardziej czuły i, że postara się ograniczyć kontakty z Takashimą. Powiedział, że mogę wziąć swoją torbę, jak tak bardzo chcę. Mógł obiecać wszystko, bylebym się uspokoił.

*

Wtuliłem się w Shiro mocniej, chcąc czuć jego ciepło. Leżeliśmy ściśnięci na wielkim łóżku, w domku holenderskim, a to tylko i wyłącznie dlatego, że ja chciałem być blisko Yuu. Czułem się bezpieczny, mając go tuż obok siebie.
Następnego dnia, rano, Yuu zrobił śniadanie i przyniósł mi je do łóżka. Poklepałem miejsce obok siebie, żeby też usiadł. Postawił tackę z jedzeniem na naszych kolanach i objął mnie ramieniem. Zabrałem się za jedzenie prostych kanapek. Widząc jednak, że on nie jadł, podsunąłem mu jedną pod nos. Yuu ugryzł kawałek i wziął ją ode mnie. Tak zleciał nam poranek. Później, ubraliśmy się, a Yuu, zabrał mnie na łódkę.
-Nie wiedziałem, że umiesz żeglować - trzymaliśmy się za ręce, idąc na pomost. - Myślałem, że tylko surfujesz.
-W sumie, to równie długo robię to i to - odparł. - Uważaj - pomógł mi wejść na pokład, przytrzymując za rękę. Usiadłem na burcie, a Yuu, zaraz do mnie dołączył.
-Czyli wszystko masz opanowane - mruknąłem, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i zaczepiając je na wcięciu luźnej bokserki, w kolorze indygo. Nie ukrywałem, że trochę się bałem płynąć. Pierwszy raz byłem na żaglówce i było to dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Jednak, nie tylko to. Przy Yuu, doświadczałem nowych emocji, obaw, pragnień.
-Spokojnie - podał mi kapok. - Strasznie spięty jesteś - stwierdził, wciągając żagiel na maszt.
-Bardzo to widać?
-Jakbyś kij połknął - uśmiechnął się pokrzepiająco. - Kotku, obiecuję, że wrócimy susi do domu - pozaczepiał jakieś linki i rozwiązał tą, która trzymała żaglówkę przy pomoście, poczym, odepchnął nas takim małym wiosłem[1]. - Płyniemy - oświadczył z uśmiechem, siadając przy sterze.
Słońce przyjemnie świeciło i wiał delikatny wiatr. Yuu mówił jednak, żebym uważał na bom, żeby nie uderzył mnie w głowę przy zwrotach. Czas zleciał nam naprawdę miło na pogawędce. Zupełnie, jak wtedy, gdy się poznaliśmy. Pływaliśmy kilka godzin. Nawet nie zauważyłem, kiedy usnąłem, oparty głową o jego kolana. Obudziłem się dopiero, kiedy byliśmy już na lądzie, a Shiro, niósł mnie do domku. Mruknąłem tylko i zarzuciłem mu ręce na ramiona, splatając je na jego karku.
-Jak się spało? - zapytał.
-Dobrze - uśmiechnąłem się, dając mu buziaka w policzek. Wniósł mnie do domku i postawił na podłodze. Od razu, przytuliłem się do niego, nie dając mu od siebie odejść. Odwrócił się, złapał mnie pod boki i zaniósł do salonu, sadzając mnie na kanapie.
-Kotku, nigdzie nie ucieknę - pogładził mnie po policzku. - Idę tylko do toalety.
-Chcę iść z tobą - powiedziałem, wyginając usta w podkówkę i robiąc słodkie oczka. Yuu najpierw spojrzał się na mnie, jakbym był niespełna rozumu, po chwili, westchnął i usiadł obok mnie. Od razu, przytuliłem się do niego.
-Taka, w czym jest problem? - zapytał, gładząc mnie po nagim ramieniu. - Tu chyba nie chodzi tylko o to, że jesteś zazdrosny.
-Nie jestem...
-Błagam, - przerwał mi - nawet mi nie mów, że nie jesteś, bo w to akurat, nie uwierzę. Powiedz mi, co się stało, bo powoli zaczynam się denerwować.
-Nic się nie stało - skłamałem, wtulając się w niego jeszcze bardziej.
-Taka, nie okłamuj mnie. Od paru dni, zachowujesz się, jakby nikt nigdy cię nie przytulał, wybuchasz nagle płaczem, a ja nie wiem, czy to ja do tego doprowadziłem, czy winowajcy mam szukać z tasakiem po mieście, na dodatek, wkurwiasz się o byle co, a po wszystkim, zachowujesz się, jakby nic się nigdy nie stało i wszystko uchodzi ci na sucho. Ochujać można.
-Tak po prostu - wybuczałem pod nosem, odsuwając się od niego.
-Powiesz mi?
-Nie.
Westchnął i wstał, idąc do toalety. Zdjąłem klapki i podciągnąłem kolana pod brodę, obejmując nogi ramionami. Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że przeczytałem listy, które wysłał mu Kouyou. Zdenerwował by się, a cały wyjazd, zepsułby się już całkowicie.
To była czysta głupota z mojej strony, że w ogóle, zachciało mi się mu porządkować w rzeczach. Żyłbym w słodkiej nieświadomości i obaj, cieszylibyśmy się wspólnym wyjazdem. Yuu miał całkowitą rację, byłem strasznie lekkomyślny.
-Kotku - podniosłem na niego wzrok. Stał, patrząc na mnie z bólem. Podszedł do mnie i usiadł obok, otulając mnie, swoimi silnymi ramionami. - Kotku - powtórzył czule. Pocałował mnie we włosy i delikatnie mną kołysał. - Nie mów, jak nie chcesz. Po prostu się martwię.

*

Uniosłem ręce wysoko i okręciłem się wokół własnej osi. Zachichotałem, widząc uniesione kąciku ust swojego partnera, który uniósł lekko drinka przygotowanego dla mnie i poklepał miejsce obok siebie. Zająłem je i wziąłem od niego napój, wypijając go niemal duszkiem. W głowie mi trochę zaszumiało i zamrugałem kilkakrotnie.
-Będziesz wymiotował - stwierdził Yuu. - Zwolnij.
-Mhmmm - usiadłem mu okrakiem na kolanach. - A podoba ci się mój strój? - wsunąłem dłoń pod jego koszulkę. - Specjalnie dla ciebie...
-Wyglądasz pięknie - pocałował mnie. Był to długi, namiętny pocałunek. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, zakręciło mi się w głowie, a gorąco, ogarnęło całe moje ciało.
-Yuu, a kochasz mnie? - bełkotałem bez większego sensu. - Bo ja ciebie strasznie kocham - wyciągnąłem rękę po kolejną szklankę trunku. - I kocham cię całego.
-A co powiesz na to, żebyśmy się w coś pobawili? - zaproponował.
-W co? W co? - poruszyłem biodrami, ocierając nas o siebie. Yuu jęknął, a ja, specjalnie ponowiłem tę czynność. - Mogę się bawić, chcę - przygryzłem dolną wargę. - Powiedz mi - przygryzłem jego ucho.
-Możemy pobawić się w doktora...
-Yuu - zaśmiałem się głośno. - Mogę zrobić ci loda? - palnąłem bez zastanowienia. Oto, co alkohol robi z ludźmi.
-Kotku, jesteś pewny? - zapytał, nie dowierzając. Nie tylko on...
-Mhm - pokiwałem głową. - Chcę się nauczyć - mój głos przepełniała niewinność, sam siebie nie poznawałem. - I chcę, żeby ci było dobrze - moje dłonie powędrowały do jego rozporka. - Mogę? - mruczałem mu do ucha i nie czekając na odpowiedź, rozpiąłem go i rozsunąłem materiał spodni. Yuu westchnął głośno, nie ukrywając, że chciał, żebym już znalazł się z głową pomiędzy jego nogami.
-Jesteś pijany - mówił, ale mnie nie powstrzymywał. Zszedłem z jego kolan i uklęknąłem przed nim, zsuwając z niego bieliznę. Wplątał dłoń w moje włosy, a ja musnąłem ustami główkę jego prącia. Po chwili, wszystko potoczyło się, jakbym to robił od dłuższego czasu. Zaciskałem wargi na jego twardej erekcji i poruszałem głową. Trudno było mi jednak ocenić, czy Shiro było dobrze. Niby mruczał z zadowolenia i wplątywał dłoń w moje loczki, jednak, nie byłem pewny, czy wszystko szło, tak jak powinno.
-Językiem, kotku - podpowiedział, widząc mój niepewny wyraz twarzy. - Jest dobrze - zapewnił mnie, pojękując.
Zacząłem poruszać językiem, co wbrew pozorom, w cale nie przychodziło mi łatwo, zważając na jego członka w mojej buzi. Przyniosło to jednak zamierzony efekt, bo zadrżał i jęknął przeciągle. Po jakimś czasie, Yuu, ręką zaczął przyśpieszać ruchy mojej głowy i poruszać biodrami.
-Tak Taka, tak - pomrukiwał głośno, przyspieszając moją głową jeszcze bardziej. Nie było to zbyt przyjemne uczucie, jednak jemu, sprawiało wiele radości. Wymawiał moje imię, chwaląc mnie i mówiąc, jak mu dobrze. Dawało mi to dodatkową zachętę do działania i delikatnie, go ugryzłem. Mruknął z zadowolenia, więc powtórzyłem to kilkakrotnie. Niestety, zabawa się skończyła, kiedy doszedł w moje usta. Prawie się zadławiłem jego spermą, dlatego wyciągnąłem go z ust, przez co, na moją twarz zaczęła wytryskiwać biała ciecz. Usiadłem na podłodze i palcami zacząłem ścierać jasne stróżki i zlizywać je. Po chwili, Yuu wziął mnie na swoje kolana i pocałował. Oddałem pieszczotę i obaj, zatraciliśmy się na dłuższy czas w namiętnej chwili.
-Kotku - teraz razem regulowaliśmy przyspieszone oddechy - dziękuję.

*

Całowaliśmy się namiętnie, przykryci kocem. Shiro siedział na mnie okrakiem i pochylał się nade mną. Co jakiś czas, odrywaliśmy się od siebie i łapaliśmy oddechy, chichocząc, niewiadomo z czego, by po chwili, znowu złączyć łapczywie nasze wargi i zatracić się w pocałunku.
-Taka - mruczał Yuu, sunąc dłońmi po moim brzuchu.
Nagle, w pokoju rozległ się dźwięk wibracji mojego telefonu. Nie przerywając, sięgnąłem pod poduszkę z zamiarem odrzucenia połączenia. Zamiast tego, odebrałem. Szybko przystawiłem komórkę do ucha i zakryłem Yuu twarz dłonią. Mruknął niezadowolony, że musiał przerwać i usiadł obok.
-Tak?
-I jak wyjazd? - zapytał ojciec. To było przerażające, że nagle zaczął się mną tak interesować.
-Jest okej - odpowiedziałem.
-Ładna pogoda? - dalej zadawał pytania. Czułem się trochę, jak na jakimś przesłuchaniu.
-Ładna.
-Pływacie?
-Pływamy.
-A co teraz robicie?
-Leżymy i odpoczywamy.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Pomyślałbym, że się rozłączył, gdyby nie fakt, że słyszałem, jak oddychał.
-Razem tak leżycie i odpoczywacie?
-Razem. Niedawno, wróciliśmy z żaglówki. Może zaraz zrobimy coś do jedzenia.
-Takanori, myślę, że chyba czas na spóźnioną rozmowę o dojrzałości seksualnej.
-C-co? - myślałem, że się przesłyszałem. - Teraz?
-Słuchaj, nie myśl sobie, że nie jestem skrępowany. Z Yuri, ustaliliśmy, że to ona, będzie rozmawiać na takie tematy z dziećmi, ale jej już nie ma, dlatego, to ja to zrobię.
-A możemy, jak wrócę? - zerknąłem na Yuu, który wstał z łóżka i wyszedł z sypialni, mówiąc, że zacznie robić obiad.
-Wolałbym teraz - wyczułem nutę zmieszania w jego głosie. - Naprawdę, nie umiałbym na ciebie spojrzeć.
-No dobra - mruknąłem.
-Nie będę ci opowiadał o niechcianej ciąży, bo ciebie to raczej nie dotyczy - zaczął. - Chodzi mi o zbyt wczesne zaczynanie inicjacji - westchnął. - Ty i Yuu, chyba jeszcze się z tym wstrzymaliście, prawda?
-Nooo... Powiedzmy - mruknąłem.
-Taka, jako rodzic, powinienem wiedzieć.
-Yuu na mnie nie naciska - odpowiedziałem, mimo wszystko, uciekając od odpowiedzi. - Jeśli ci na tym zależy, to rozmawialiśmy o tym i doszliśmy do wniosku, że dopóki ja nie pozwolę, to nic nie będzie.
-Ah, to dobrze - wyczułem ulgę w jego głosie. - Seks jest odpowiedzialnością. Dodatkowo, Yuu jest raczej bardziej dojrzalszy w tych sprawach.
-Wiesz, w sumie, to on cię trochę uprzedził z tą rozmową o seksie. Też mi mówił o tej odpowiedzialności i tak dalej. Nie musimy już o tym rozmawiać.
Chwilę z nim jeszcze pogadałem, aż dał mi spokój. Po wszystkim, poszedłem do Yuu, który krzątał się po kuchni.
-Jestem prawiczkiem - powiedziałem, siadając na krześle. Yuu zerknął na mnie z niemym pytaniem na twarzy. - Szanowny ojciec, zaczął się nagle interesować, czy jego syn, uprawia seks, czy nie - pokręciłem głową i czekałem na jego reakcję.
-I utwierdziłeś go w przekonaniu, że jesteś świętoszkiem? - odwrócił się, unosząc brwi i trzymając w dłoni obraną marchewkę, którą podgryzał. - Oj Taka, tak własnego ojca okłamywać.
-To wyobraź sobie teraz, jaki miałbym Mordor po powrocie. Zostałbym zamknięty w pokoju, a ty, oskarżony o utrzymywanie kontaktów seksualnych z nieletnim - wypuściłem głośno powietrze.
-Wiesz, że seks można uprawiać, gdy ma się ukończone piętnaście lat[2] - dał mi drugą marchewkę. - I w sumie, to nie musisz nikogo pytać o zgodę.
-Nie pytam i nie będę - zacząłem chrupać warzywo. - Ale ty, jesteś pełnoletni i w tym tkwi problem - westchnąłem. - Cholerna różnica wieku - burknąłem.
-Kotku, nikt się do tej pory nie czepiał, więc nie musisz się martwić - podszedł do mnie i pogłaskał mnie po głowie. - Dopóki ja jestem, to wszystko będzie dobrze.

*

Siedzieliśmy na piaszczystej plaży nad jeziorem i oglądaliśmy zachód słońca. Właściwie, to tylko ja oglądałem, bo Aoi, skupiał się bardziej na zabawie moimi włosami. Robił mi warkoczyki i, co chwilę je rozplątywał. No cóż, jego nie rajcowały takie rzeczy, jak romantyczne chwile spędzone sam na sam na plaży ze swoją drugą połówką.
-Yuu-chan, przestań na razie - mruknąłem, patrząc na chowającą się za drzewami, gazową kulę.
-Taka-chan - zostawił moje włosy w spokoju i objął mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. - Taka-chan - mówił, chcąc zwrócić na siebie uwagę. - Taka-chan, Taka-chan...
-Przestań - coraz mniej, było widać słońce i przez chwilę, miałem ochotę nakrzyczeć za to na niego, jakby to była jego wina. - Psujesz romantyczny nastrój.
-Koteczku, romantycznie jest i w domku holenderskim, nie uważasz?
-Koteczku - powtórzyłem, parodiując jego ton głosu. - Twój koteczek, chciałby sobie posiedzieć, otulony ramionami swojego ukochanego, więc nie niszcz tej pięknej chwili - powiedziałem.
-Kotku, noo...
-Nie-e - dźgnąłem go łokciem w brzuch. - Nawet nie myśl o tym, ty erotomanie, bo to nic ci nie da. Ostatnio, pozwoliłem ci na za dużo i się rozochociłeś. Poza tym, chyba już rozmawialiśmy o tej różnicy wieku, prawda? - odwróciłem się do niego. - Dlaczego nie potrafisz zrozumieć czegoś takiego? Nie jestem do twojej dyspozycji, kiedy tobie się chce.
-Przepraszam - pocałował mnie za uchem.
Poczułem wielką ulgę, kiedy to powiedział. Przeszedł przeze mnie przyjemny dreszcz i zamknąłem oczy, przytulając się do niego. Takie chwile, mogłyby trwać wiecznie.

*

Yuu głaskał mnie czule po włosach i mówił mi co chwilę słodkie słówka. Obaj byliśmy w samej bieliźnie i leżeliśmy w łóżku, przykryci kocem. To znaczy, Yuu leżał, a ja na nim.
-Wiesz, co? Cieszę się, że ciebie mam - powiedziałem szczerze. - Naprawdę, zmieniłeś moje życie.
-Ty moje też zmieniłeś. Nawet nie wiesz, jak bardzo - powiedział, drugą ręką gładząc mnie po plecach.
Podparłem się i dosięgłem jego ust. Yuu od razu, przejął kontrolę nad pocałunkiem. Leniwie, smakowaliśmy siebie nawzajem i mrucząc z zadowolenia, bawiliśmy się, przygryzając sobie nawzajem wargi. W pewnym momencie, przesunąłem językiem po wardze Yuu. Ujął moją twarz w dłonie i nie przerywając, przekręcił mnie na plecy i usiadł mi na biodrach.
-Yuu - zamruczałem, kiedy uszczypnął moje sutki. - Zrób to - jęknąłem, zarzucając mu dłonie na ramiona i przyciągając go do siebie jeszcze bardziej.
-Chłopcy, drzwi się zamyka - usłyszeliśmy nagle. Shiro odskoczył ode mnie, jak oparzony i szybko odwrócił się do właściciela tego głosu.
-Mógłbyś czasami uprzedzić, jak masz się zjawić - powiedział Yuu, regulując oddech.
-Lubię efektowne wejścia - brat Yuu, wzruszył ramionami i uśmiechnął się. - Nie przeszkadzajcie sobie. Wpadłem tylko po moją wędkę.
Wyszedł z sypialni, a my, spojrzeliśmy po sobie, poczym wybuchliśmy głośnym śmiechem.



[1] Rukiemu chodzi o pagaj >klik<
[2] Nie wiem, jak w Japonii, ale w Polsce, można uprawiać seks, po ukończeniu piętnastego roku życia. Jest to jednak tak powalone, że jeśli ma się ukończone 18 lat, to z osobą, która skończyła 15, już nie wolno się pieprzyć, no chyba, że ta osoba nie wygląda na te 15, tylko na więcej <Polskie prawo>  >_<''


----

Żuczki moje, ukochani czytelnicy ( Tsukkomi was naprawdę kocha ;* ), zapowiadam drobne zmiany na blogu, a mianowicie, remont wszystkich opowiadań. Bo ostatnio, zajrzałam do pierwszego rozdziału Migdałka i jedyne, co byłam w stanie zrobić, to klasyczny faceplam. 
Swoją drogą, to możecie mnie opieprzyć, bo zamiast wczoraj to sprawdzić, to siedziałam z telefonem i do szóstej rano, czytałam yaoice. 
Tsukkomi was na razie żegna i to chyba na dłuższy czas. Możliwe, że jeszcze wrócę z hmd, by zniszczyć niektórym jeszcze bardziej psychikę. 

I tutaj, moje wielkie podziękowania za wszystkie komentarze. Naprawdę, cieszę się z nich wszystkich i jest mi niezmiernie miło, czytając je. 

Do następnego rozdziałuu~! ;3

Komentarze

  1. powaliła mnie rozmowa Rukiego z jego ojcem. xD tak okłamywać. xD notka bardzo fajna, czekam na następne i zapraszam na moje opowiadanie gazetto.blog.pl mam nadzieję że wpadniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę takiego Aosia <3 Chyba tylko dzięki niemu i Rukiemu jestem bi, a nie lesbijką...Urocza notka, kiedy czytałam o fantazjach Aosia na temat Rukiego, to mu przyznałam rację, o Rukim można fantazjować bez końca <3
    Też bym wolała, żeby rodzice mnie uświadamiali telefonicznie, a najlepiej to żeby w ogóle tego nie robili.
    "Migdał" to takie kochane opcio, że ojeju <3 Ale dawno nie było hmd, tak tylko przypominam xD
    Weny, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam całość i...łał. (=^^=)
    Opowiadanie naprawdę dobre i..zgadzam się z Dalią,też dzięki chłopakom nie mam dziewczyny jeszcze XDD (tak,tak jestem bi ^^''),ale z drugiej gdzie ja znajdę takiego troskliwego faceta jakim tu Aoś jest? *wydyma wargi*
    Cóż czekam na dalsze części i nie mogę się doczekać co będzie dalej! :D
    A wykreowany tu Uruha cholernie mnie intryguje >.<
    No,to czekamy na next~...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak czytać yaoice do 6, ne? U.U
    Rozdział cudny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Yuu przestan tak naciskac na ruksa bo sobie pojdzie. a ty ruki przestan byc tak zazdrosny XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle słodkości w jednym rozdziale!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytanie tych listów przez Takę... to był naprawdę duży błąd z jego strony... Nawet Aoi zauważa, że się dziwnie zachowuje. Sam Malwa jest trochę natarczywy wobec Taki, ponieważ ciągle wymaga od niego jako takiego zbliżenia cielesnego, kiedy młodszy nie ma w ogóle na to ochoty. Ech, facetom to tylko jedno w głowach, niestety... No i była TA scenka gdzie Taka był jak "ściągać majtki, będę master!", taaa... Tak, spaliłam buraka. Jak zawsze. Ale Aoiś zadowolony. NO JAKŻE BY INACZEJ.
    Scenka z ojcem, który postanawia uświadomić syna. <3 "Nie porafię na ciebie patrzeć". XDDDDD CO TO ZA KURNA RODZIC?! XDDDDD
    Głównie rozdział to seksy. Ale okej. Daję okejkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    ma wątpliwości, jest zazdrosny o te listy chyba dobrze by było gdyby powiedział, no a tak pięknie było, musiał wybrać sobie taki moment...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiałam się na tym rozdziale!
    Brat Yuu zrobił wejście smoka :'D Rozwaliła mnie ta scena ^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty