Hesitating means death 10

Wszystko się wali


[Kazuki]

W ciszy jedliśmy skromny obiad przyrządzony przez Reno. Nikt nie miał ochoty na wydanie z siebie jakiegokolwiek dźwięku, a już na pewno na żadne rozmowy. To milczenie było dla mnie jak dwustukilowy kamień przywiązany do nogi nurka. Nawet mucha nie chciała się odzywać i siedziała gdzieś na szafie. Ile bym dał, by chociaż to irytujące stworzonko zechciało wnieść odrobinę życia do naszej obecnej sytuacji. Jedyne, co rozbrzmiewało w pomieszczeniu to odgłos deszczu. Każdy był jednak do niego przyzwyczajony i nic sobie nie robił z tego, że lało. Lało? To słowo nie mogło w pełni oddawać zachodzącego na dworze zjawiska.
W pewnym momencie, do moich uszu doszedł jakiś inny dźwięk, który najpierw starałem się ignorować. Wydaje ci się - mruknąłem do siebie w myślach wpychając w siebie na siłę resztę posiłku. Reno łatwo się obrażał i mógł mieć mi za złe nawet to, że nie dojadłem do końca czegoś, co sam przyrządził.
Znowu ten odgłos. Nie tylko ja to słyszałem. Yuu podniósł się gwałtownie i odwrócił w stronę okna, od którego dobiegał nieprzyjemny dźwięk. Wszyscy powędrowali wzrokiem w to samo miejsce i wstrzymali oddechy. Przez ułamek sekundy myślałem, że to jakieś żarty. Jak to w ogóle było możliwe?
-Co do...? - Reno także niedowierzał.
Na naszych oczach, wzdłuż okna rozchodziło się pęknięcie, które coraz bardziej się rozrastało. Z jednej rysy powstawały kolejne i kolejne, a cała chatka zamarła w oczekiwaniu na dalszy ciąg wypadków. Po niedługim czasie całe okno przypominało pajęczą sieć. Podniosłem się z krzesła i otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, a jedyne co mogłem z siebie wtedy wydobyć to cichy jęk niedowierzania i zdziwienia. W pewnym momencie szyba zaczęła się rozlatywać na kawałki, które spadały na drewnianą podłogę niczym lawina. Do pomieszczenia wtargnęło lodowate powietrze, uderzając mnie w twarz i ocucając z szoku. Nim się spostrzegłem, z drugim oknem stało się to samo. Cała masa drobnych szkiełek była rozrzucona po podłodze.
-Co się stało? - głos mi drżał. Nic z tego nie pojmowałem.
Huk rozległ się za moimi plecami. Wszyscy się odwrócili. Okazało się, że to belka spadła z sufitu. Wtedy też spojrzałem na niego i dostrzegłem, że drgał.
-Trzęsienie ziemi? - zapytał Reno.
-Nie - Yuu pokręcił głową. - Kouyou właśnie...
-Musimy stąd wyjść! - Lena złapała mnie i Yuu za rękę, ciągnąc do wyjścia. Cała chatka drżała, jej deski jęczały nieprzyjemnie i wydawało się, że zaraz się rozpadnie na drobniutkie wykałaczki. Szybko wybiegliśmy na zewnątrz, z dala od trzęsącej się drewutni. W pewnym momencie, chata przestała drżeć i jej stęknięcia umilkły, pozostawiając jedynie odgłos deszczu. Chociaż staliśmy na zewnątrz krótką chwilę, to już byliśmy cali mokrzy.
-To już? - zapytałem.
Dobiegł nas odgłos łamanego drewna ze środka. Chatka na naszych oczach, zaczęła się rozpadać, niczym domek z kart. Dach zaczął zlatywać do środka, następnie ściany zaczęły się uginać i łamać. Schodki od werandy wydawały się jakby je ktoś siekierą potraktował. Szczeble podtrzymujące całą konstrukcje, wsporniki, cała chatka na naszych oczach stawała się składem drewna opałowego. Po kilku minutach, nie zostało z niej praktycznie nic.
-U-uruha - Reno upadł na kolana i podparł się dłońmi, patrząc na pozostałości chaty. - Czy on...?

[Aoi]

Nie czekając na nic, podbiegłem do pozostałości chaty Kouyou i zacząłem odsuwać belki, by utorować sobie drogę do klapy. Nie wiedziałem, czy istniała, jednak musiałem dostać się do podziemnej części. Musiałem.
-Aoi, to nic nie da! - krzyknął Reno. Czyli nawet jego kochaś, spisał Kouyou na straty? Nie spodziewałem się, że da sobie tak szybko spokój.
Nie zważając na jego słowa, odnalazłem klapę, w którą wbiła się belka. Nie mogłem jej wyciągnąć, dlatego też, wcisnąłem ją do środka. Zjechała po drewnianych schodach i z hukiem uderzyła o podłogę. Podniosłem klapę i zbiegłem po schodach, zapalając światło. Dół wydawał się być nienaruszony. Wszedłem do drzwi po prawo i podbiegłem do niewielkiego stolika, na którym stała mała szkatułka. Zgarnąłem ją i szybko wróciłem na górę. Wbiegając po schodach, kilka desek ułamało się pode mną i niemal wpadłem do środka. Trzymając małą szkatułkę z najcenniejszą rzeczą jaka mogła kiedykolwiek istnieć, wyszedłem na światło dzienne.

[Uruha]

-Nieźle wszystkich oszukałeś, malutki skurczybyku - dostałem kolejnego sierpowego. - Sprawiłeś, że uwierzyliśmy w tą twoją bajeczkę - złapał mnie boleśnie za brodę i podniósł moją głowę do góry, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia mu w twarz. - I ty i Aoi, poniesiecie tego konsekwencje.
-O ile go znajdziecie - wychrypiałem. - A mogę cię zapewnić, że to się nigdy nie stanie.
-Oh, tak? - prychnął. - Co może wiedzieć taka dziwka jak ty? - pociągnął mnie za włosy do tyłu. - Od początku byłeś tu tylko w jednym celu. Twoje życie zmieniło się tylko o bardziej luksusowych klientów - wysyczał mi do ucha. - Wszyscy cię po prostu wykorzystywali i jak zawsze, poniżali.
-Pierdol sobie, co tam chcesz - splunąłem mu w twarz. - Zabij mnie i zostanie ci tylko... - nie dał mi dokończyć. Zerwał ze mnie resztki ubrań i boleśnie ścisnął moje sutki, wykręcając je. Krzyknąłem głośno i zgryzłem wargi.
-Z martwą dziwką nie ma zabawy.

 [Kazuki]

Yuu przyciskał do siebie ciemnobrązową szkatułkę, jakby była cennym skarbem. Nie wypuszczał jej choćby na moment. Jakoś nie mogłem pojąć, co takiego mogłoby się znajdować w czymś tak malutkim. Przez całą drogę w lesie, nawet nie zamienił z nikim słowa. Nawet nie odpowiadał na pytania. Nie wiedziałem, dokąd szliśmy, ani, czy uda nam się powiadomić Kouyou o tym, że z niewiadomych przyczyn, z jego chatki pozostały same deski.

[Uruha]

Byłem w rozsypce i to dosłownie. Nie czułem swoich kończyn i nie mogłem nimi poruszyć. Powinienem być już dawno martwy, a dalej żyłem.
-Niech cię szlag Yuu - mruknąłem pod nosem. Na pewno wyniósł tą pieprzoną szkatułkę. Idiota. Zamiast dać mi umrzeć, to wolał jeszcze mnie utrzymywać przy życiu. Wystarczyło tylko, żeby ktoś uniósł wieczko i miałbym święty spokój.

[Aoi]

-Uratować go? - Reno zmarszczył brwi. - Myślisz, że żyje?
-Na pewno - zerknąłem na zmęczonych Kazukiego i Lenę, którzy spali pod pniem drzewa oparci o siebie i przykryci kurtką. - Szkatułka jest cała, on na pewno żyje - przycisnąłem wspomniany przedmiot bardziej do siebie.
-Jak chcesz tego dokonać bez żadnej broni? Tam jest cały arsenał i mnóstwo wyszkolonych ludzi, takich jak ty czy Uruha.
-Można to wysadzić - odparłem. - Nie będzie to łatwe, ale w ten sposób odwróci się uwagę od Kou.
-Masz pewność, że jest tam na sto procent? To szaleństwo pchać się w paszczę lwa.
-Musi być - zacisnąłem wąsko wargi.
-Yuu, będziesz musiał powiedzieć Kazukiemu prawdę - Reno powędrował wzrokiem na chłopaka. - Nie możesz go wiecznie chronić, a poza tym...
-Nie mówmy teraz o tym - przerwałem mu. - Kazuki jest dorosły. Poradzi sobie, gdy mnie już nie będzie. 

-----

Noo żuczki, prawie miesiąc minął od publikacji ostatniego rozdziału hmd. Krótki jak zawsze, ale co tam... 

Mam smutną wiadomość ( ostatnio tu takich pełno... ). Ostatnio usunęłam z telefonu 4 rozdziały... dwa Migdałowego serca, jeden Hesitating means death i jeden "Jeśli się odrodzę, spotkajmy się znowu". Powiem szczerze, że nad tym ostatnim namęczyłam się w chuj i mam ochotę rozwalić sobie czaszkę o beton. Tak, miałam skończone te rozdziały, a to ostatnie było świeżutkie, prosto z Yaoicowej Fabryki Tsukkomi. Idę pod gilotynę. 

Ale, ale ale! 

Kończę oneshot Aoiki dla blue, a później biorę się za ManaxGackt dla Chinatsu. soł, dont łori, żuczki :)
P.S. nie chciało mi się nawet tego czytać, byłabym wdzięczna za wytknięcie błędów i inne takie, wszystko później poprawię. 

Do następnego rozdziałuu~! ;3 

Komentarze

  1. ''I ty i Aoi, poniesiecie tego konsekwencje.''
    ''I ty, i Aoi poniesiecie tego konsekwencje.'' prawidłowo. Drugie ''i'' oddzielone.
    To mi się najbardziej rzuciło..

    DZIĘKUJĘ ZA FF Z MAŃKIEM *O*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wysadzanie, jak ja to kocham, wszystko niech pójdzie w pizu, poza Uru, oczywiście!
    Akcja ze szkatułką trochę zalatuje mi drugą częścią piratów z Karaibów, ale moja wyobraźnia biedną jest jak widać.
    Oj, ile to ja razy usunęłam kilka rozdziałów... przykro się człowiekowi robi.
    Weny życzę,
    XPenicillin

    OdpowiedzUsuń
  3. Nice rozdział ^^
    Szczerze, nie spodziewałam się, że domek się rozpadnie. Pierwsze co pomyślałam, jak spojrzeli wszyscy w okno, to że coś tam się pojawi, wyskoczy etc. nierealnego, strasznego albo nie wiem... XD ta, horrorów mi się zachciało. :d
    aczkolwiek dobrze, że tak się nie stało, bo była to niespodzianka.
    dobrze, że wszyscy zdążyli w porę uciec. :)
    tajemnicza szkatułka, no no :D
    ooo, cieszę się, że napiszesz dla mnie Aoiki ^^ już nie mogę się doczekać. :D :)
    pozdrawiam, i życzę dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle no faktycznie zalatuje piratami z karaibow biedna ty mam nadzieję ze jakoś odzyskasz tę rozdziały no chce wiedzieć co z uruha czy umrze czy nie weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Tokszik dawno nie komentowała bo jest głupia i ma lenia, ale teraz postanowiła to zmienić *o*
    Tyy, Tyy... chcesz krytyki? xD
    "Wbiegając po schodach, kilka desek ułamało się pode mną i niemal wpadłem do środka"
    Wygląda na to, że deski wbiegały po schodach ;-;
    "Sprawiłeś, że uwierzyliśmy w tą twoją bajeczkę"
    Ponoć w języku pisanym w bierniku powinno być 'tę', mam taki nawyk, że zawsze zwracam na to uwagę xD
    No i czasem jest za dużo przecinków, ale tu się nie wypowiadam, bo przecinki to zło i jeżeli o nie chodzi, nigdy nie można być niczego pewnym.
    Wraz z tajemniczą skrzyneczką do opowiadania wkradają się wątki fantasy, w napięciu czekamy na rozwiązanie tej zagadki, co znajduje się w środku, proszę paaaństwa, napięcie rośnie, teraz może zdarzyć się wszystko, teraz mogą się zagiąć prawa fizyki, teraz niebo może spaść nam na głowy!
    Zua niedobra Ty, nie zdziwię się jak w następnym rozdziale pojawi się Jack Sparrow i Davy Jones xD
    Niemniej życzę weny i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy~

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    biedny Yuu, tak niech to wszystko rozwalą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty