Migdałowe serce II 08

O sesjach i wielkim dylemacie 


Jego widok zaparł mi dech w piersiach. Miał wygolone boki głowy, a na jego nosie spoczywały czarne okulary w prostokątnej, grubej oprawie. Nosił białą koszulkę z wymyślnym nadrukiem i ciemne, mocno przylegające do jego ciała spodnie. Całość dopełniały łańcuszki na jego szyi i bransoletki na rękach.
-Słucham - mruknąłem.
-Myślałeś nad byciem fotomodelem? - zapytał. - Nadawałbyś się idealnie.
-Jakoś... Nie, nie bardzo.
-Bo jesteś zgrabny i widać, że masz dobry gust - oświadczył. - Zrobiłbym ci makijaż i tyle by wystarczyło - zmrużył lekko oczy, jakby chcąc się upewnić w swoich słowach. Szczerze, to nigdy się nie spodziewałem, że ktoś powie mi coś takiego.
Tak poznałem Kaolu.

*

-Wow - mruknąłem, widząc zdjęcia z sesji. - Boskie - powiedziałem, wlepiając wzrok w siebie samego.
-Zwykła sesja w plenerze - odparł. - Ale cieszę się, że się podoba. W sumie to nie sądziłem, że się zgodzisz - Kaolu podał mi kawę. - Zdjęcia zostaną wysłane do magazynu fotograficznego, jeśli ci to nie przeszkadza.
-W porządku - uśmiechnąłem się, upijając łyk napoju. - Bardzo dobrze mi się współpracowało.
-Ah, mi również - odwzajemnił gest. - Możemy w sumie zrobić jeszcze z dwie sesje. Ale studyjne - wziął jakiś segregator i zaczął przeglądać jego zawartość. - O taką - wskazał na odpowiednie zdjęcia. - I taką.
-Długo się tym zajmujesz? - zapytałem, przeglądając segregator.
-Kilka lat. Może sześć - mruknął.
-Stylizacje są świetne - przyznałem. - Ale to by lepiej wyglądało z mniejszym kapeluszem - wskazałem na zdjęcie i podsunąłem je Kaolu.
-Myślę, że masz racje - przyglądał się uważnie fotografii.
W taki sposób zaczęła się nasza współpraca.

*

Zielonych nie widziałem, a powinny być! - poskarżyłem się.
To może w innym sklepie?
Możliwe. Jutro poszukam.
-Słuchasz mnie? - Yuu dźgnął mnie w bok.
-Słucham - mruknąłem.
Ale fajniejsze by były białe.
Cudne.
-Takanori - Yuu trochę się denerwował. - Mieliśmy to popołudnie spędzić razem, a nie z smsami - upomniał mnie. - Zapomniałeś?
-Momencik - mruknąłem, odpisując na kolejną wiadomość od Kaolu. Mój chłopak westchnął i oparł się łokciem o blat stołu, przytrzymując głowę. Schowałem telefon i uśmiechnąłem się do Shiro. - A co to za mina? - wydąłem lekko wargi, widząc beznamiętne spojrzenie swojego towarzysza. Przyłożyłem palce wskazujące do kącików jego ust i uniosłem je lekko do góry, tworząc uśmiech. - Taki Yuu podoba mi się o wiele bardziej - zostawiłem jego twarz w spokoju.
-Z kim tak piszesz, hm? - zapytał, biorąc do ręki łyżeczkę i zaczynając maltretować swoje ciastko.
-Ze stylistą - oznajmiłem mu wesoło. - Mówiłem ci o sesji.
-Mówiłeś - przyznał chłodno.
-To całkiem zabawne - oparłem się o jego ramię, obejmując rękę, którą bawił się wypiekiem. - Może coś z tego będzie, kto wie.
-Zabawa jako sposób na życie?
-Takie życie byłoby przynajmniej przyjemne - zerknąłem na niego.
-Szybko by ci się znudziło - odrzekł sucho.
-Ale ty dzisiaj szorstki jesteś - odsunąłem się od niego. - Stało się coś?
-Mój chłopak woli pisać z jakimś innym facetem, niż rozmawiać ze mną - odparł. - Nie tak to sobie wyobrażałem.
-Yuu, daj spokój - przytuliłem się do niego. - Jesteś zazdrosny.
-A ty byś nie był? Postaw się na moim miejscu - burknął.
-Kochanie, to urocze - dałem mu buziaka w policzek. - Myślałem, że to ja jestem mistrzem w byciu zazdrosnym.
Poczułem wibrację w kieszeni. Już chciałem sięgnąć po telefon, jednak szybko się powstrzymałem. Yuu spojrzał na mnie spod byka, chcąc dać mi do zrozumienia, że nie życzy sobie, żebym dalej smsował z Kaolu. Jego wzrok wyrażał istną chęć mordu wobec tego osobnika.

*

-Nie denerwujesz się? - zapytał Kaolu, nakładając cień na moje powieki. - Będziesz w centrum uwagi.
-Może trochę - odpowiedziałem. - Myślałem, że bardziej się tym przejmę. Jest jednak w porządku.
Mężczyzna szybko się uporał z moją twarzą i zaczął poprawiać moje naturalne loczki. Po jego zabiegu z lokówką były mocniej poskręcane. Następnie przyszedł czas na ubranie, które składało się na czarną, długą bokserkę z nadrukiem przedstawiającym jakąś nagą kobietę, luźną, białą kamizelkę oraz tego samego koloru, obcisłe spodnie. Dopełnieniem były pomarańczowe trampki, wisiorki na długich, cieniutkich łańcuszkach oraz liczne bransoletki.
-Stań zwyczajnie, jakbyś na coś czekał - powiedział fotograf, kiedy wyszedłem na środek, stając przed białą płachtą w blasku rażących świateł.

*

Yuu pocałował mnie czule na powitanie. Widać było po nim, że zarywał ostatnio noc na naukę. Chociaż zaczął się semestr, to starał się nie mieć w niczym zaległości i ogarniać wszystko na bieżąco. Miał podkrążone oczy i był bledszy niż zazwyczaj.
-Yuu, powinieneś się położyć - ująłem jego zmęczoną twarz w dłonie. - Nie wyglądasz dobrze.
-Położę się, jak wrócę - odrzekł z uśmiechem. - Chodźmy do parku - złapał mnie za rękę, delikatnie ciągnąc w swoją stronę.
Szliśmy jakiś czas ciemnym parkiem w całkowitej ciszy. W końcu zapytałem się go, jak na studiach.
-Ostatnio był zapieprz - westchnął. - Jakiś nowy wykładowca, sprawdzający nas na każdym roku. Podejrzewam, że rozwiążą jedną grupę jak tak dalej pójdzie.
-Nie chce im się chodzić?
-Olewają sobie sprawę - wzruszył ramionami. - Ale co mnie oni. A jak sesja? - zmienił temat.
-Dobrze - uśmiechnąłem się. - Nawet bardzo dobrze.
-Pokazałbyś mi kiedyś z niej zdjęcia? - zainteresował się.
-Mam nawet przy sobie - zaśmiałem się.
Usiedliśmy na ławce, całkowicie ignorując wilgoć, która się na niej osadziła. Wyciągnąłem z torby teczkę i otworzyłem ją, po czym wyjąłem z niej zdjęcia. Po kolei pokazywałem je Yuu, który o dziwo, nie komentował ich w żaden sposób. Spodziewałem się jakiś żartów z jego strony, czegokolwiek, co by wskazywało na to, że to na pewno ten sam człowiek.
-Dobrze się czujesz? - zapytałem, zerkając na niego. - Naprawdę, źle wyglądasz.
-Nic mi nie jest - odgarnął mój niesforny kosmyk za ucho. - Nie musisz się martwić - obdarzył mnie czułym uśmiechem. - Fajnie wyszła ta sesja.
-Masz gorączkę - stwierdziłem, otwierając szeroko oczy. - Masz do wyboru teraz mój pokój albo swoje mieszkanie, to jak?
-Taka, co ty? - zaśmiał się. - Kotku, to słodkie.
-Mówię poważnie - schowałem teczkę i złapałem go za rękę.
Po krótkiej dyskusji o tym, że nie powinienem się martwić i, że nic mu niby nie jest, ostatecznie zgodził się, żeby pójść do siebie.
-Połóż się - poleciłem mu. - Zrobię ci herbaty.
Już nie protestując, poszedł do sypialni. Zaparzyłem Yuu herbatę w szklanym kubku z jakimś wymyślnym wzorkiem i zaniosłem mu ją. Postawiłem ją na szafce i usiadłem obok niego, przykładając dłoń do jego czoła. Po chwili, przyległem do niego i musnąłem jego wargi swoimi.
-Zarażę cię, jeśli coś mam - upomniał mnie.
-To poleżę z tobą - złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek. - Nie myśl sobie, że cię zostawię.
-Mhm - uniósł trochę kołdrę, pokazując, żebym się obok niego położył. Zrobiłem to i przytulił mnie do siebie. Zadrżał, czując mój oddech na swojej szyi.
-Masz zimne dłonie i nogi - stwierdziłem.
-Zaraz będą ciepłe - mruknął, zamykając oczy. - Mam swój grzejniczek przy sobie - wetknął nos w moje włosy, wdychając zapach szamponu, odżywki i jedwabiu. - Tak dawno cię nie przytulałem - stwierdził.
Niedługo później zasnął.

*

-Jak to, śpisz u Yuu? - usłyszałem zdenerwowanie w głosie Tary. - Nasza umowa wyglądała trochę inaczej, tak?
-To nagła sytuacja - przesunąłem ręką po ramieniu.
-Daj mi go do telefonu - zażądała.
-Nie denerwuj się. Yuu śpi, ma gorączkę i ktoś musi z nim zostać.
-Ma przecież rodzinę, tak? Brata, siostrę, czemu oni z nim nie zostaną?
-Ponieważ ma mnie - powiedziałem podirytowany. - Myślę, że jak zostanę na noc u niego, żeby go pilnować, to nic się nie stanie. I tak jest weekend, więc nie muszę iść jutro do szkoły.
-Jakoś nie mogę ci w to uwierzyć - dalej obstawiała przy swoim. - Masz wracać do domu.
-Już jestem w domu.
-Takanori!
-Posłuchaj, Yuu jest przeziębiony i ktoś musi z nim zostać, a tą osobą jestem ja.
-Nie obchodzi mnie to. Powiedziałam, że masz wracać i już.
-Nie zostawię go - wysyczałem. - Wrócę rano - rozłączyłem się i wróciłem do sypialni, w której spał Yuu. Położyłem się obok niego i czule pogładziłem jego ciepły, zarumieniony policzek. Miał gorączkę i oddychał przez buzię. Biedactwo, musiał się tyle uczyć. Patrząc na jego piękną twarz, zapadłem w sen.

*

Kiedy się obudziłem, byłem sam w łóżku, przykryty grubym kocem. Wstałem i szybko poszedłem szukać Yuu. Zastałem go w kuchni, palącego papierosa przy uchylonym oknie.
-Już wstałeś? - spojrzał na kuchenny zegar, wiszący na ścianie. - Dochodzi dziewiąta.
-Ubierz się chociaż - zignorowałem jego słowa i upomniałem go, widząc, że jego strój składał się z koszulki i bokserek.
-Już mi lepiej - odparł, gasząc papierosa w popielniczce. Wstał i zamknął okno, a następnie, objął mnie czule.
-Nie wyglądasz dobrze - mruknąłem. - Yuu, połóż się jeszcze.
-Nie trzeba - wplątał dłoń w moje włosy.
Zdenerwowała mnie ta jego ignorancja wobec własnego zdrowia. Wyplątałem się z jego uścisku i pociągnąłem za rękę w stronę sypialni. Nie stawiał oporu i dał mi się poprowadzić. A spodziewałem się, że zaprotestuje i nie będzie chciał się ruszyć. Pchnąłem go na łóżko i narzuciłem na niego ciężki koc, a następnie kołdrę.
-To chodź teraz pod to - powiedział. Wczołgałem się pod pościel i przyległem do niego. - Wygodnie jest ci tak w spodniach? - zapytał, sunąc dłonią po moich plecach. - Zdejmij je lepiej - mruknął, rozpinając guzik i rozporek moich spodni. Zsunąłem je z siebie i splotłem się z nim kończynami.
-Lepiej? - zapytałem.
-Z tobą wszystko jest lepsze - odparł.
Leżeliśmy tak, dopóki nie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Yuu zaklął pod nosem, a ja wstałem i ruszyłem do drzwi. Uchyliłem je lekko, wpuszczając do mieszkania chłodne powietrze z klatki schodowej.
-Jest Aoi? - zapytał jakiś facet bez przywitania. Był wzrostu Yuu i miał szerokie bary. Nie wyglądał jednak na fana siłowni. Na jego głowie spoczywała ciemnozielona czapka, spod której wystawały brązowe kosmyki. Miał na sobie luźną, szarą kurtkę i czarne spodnie włożone w glany.
-A pan to...? - zapytałem.
-Yune jestem. Po prostu - odparł starszy.
-Ah, tak, tak - uśmiechnąłem się lekko. - Yuu jest przeziębiony. Mam coś przekazać? - wychyliłem się trochę bardziej. Yune zmierzył mnie z góry wzrokiem i skrzywił się lekko.
-Ty jesteś Takanori, tak? - kiwnąłem głową na potwierdzenie. - Oj Taka, to ty nam tak kradniesz zawsze Aoiego - mruknął. - Swoją drogą, to mam książki dla tego cwela - powiedział.
-Przekażę mu je - obiecałem, wyciągając rękę po pakunek. Yune uśmiechnął się i podał mi książki owinięte w folię.
Kiedy odszedł, wróciłem do Yuu. Uśmiechnął się na mój widok.
-Yune przyniósł ci książki - powiedziałem, stawiając wspomniane rzeczy na szafkę.
-Kij z książkami. Zimno mi.
-Zimno? - szybko pobiegłem po kocyk, leżący na fotelu i narzuciłem go na Yuu.
-Głuptasie, chodź do mnie - zaśmiał się. Wczołgałem się do niego, a on przekręcił się tak, że znalazłem się na nim.
-Yuu-chan - pocałowałem go w policzek - nie choruj już więcej - ułożyłem głowę na jego torsie.

*

-Zawodowo jako model? - zmierzyłem Kaolu uważnym spojrzeniem. - Nie sądzę, by to wypaliło. Mam szkołę i inne obowiązki - odparłem mimo wszystko trochę niepewny czy odrzucać jego ofertę. W końcu nie byłoby to nic złego.
-Wiesz, zawsze możesz poczekać do pełnoletności i dopiero wtedy zająć się tym na poważnie - mężczyzna uśmiechnął się lekko. Lubiłem jego uśmiech. Zawsze mnie nim pokrzepiał i zapewniał, że moje działania są dobre. - Bo, jak coś to trzymam dla ciebie miejsce.
-No okej - także się uśmiechnąłem. Nie mogłem tego nie odwzajemnić.
-To może teraz opowiesz mi o sobie? - Kao przybliżył się do mnie lekko. - Bo właściwie, to rozmawiamy tylko o sesjach i modzie.
-A co chciałbyś wiedzieć? - zapytałem. - Nie jestem jakoś specjalnie ciekawym człowiekiem.
-To może mi opowiesz o swoich zainteresowaniach?
-Już je w sumie poznałeś. Moda, zakupy i to chyba wszystko - odpowiedziałem.
-A masz może jakieś zwierzątko?
-Mam kotka, ale nie jest u mnie w domu.
-Mhmm - mruknął. - Miałem kiedyś psa, ale niestety zdechł ze starości.
-Przykre - stwierdziłem, chociaż nie było mi przykro.
-A może masz dziewczynę? - zagadnął. - Na pewno masz, często z kimś piszesz - uśmiechnął się szeroko, a moje policzki oblał pokaźny rumieniec. - Ej, nie wstydź się, to przecież w pełni normalne - pchnął mnie lekko w bok.
-Bo to nie do końca tak - odchrząknąłem i nerwowo zacząłem się rozglądać po parku. - To jest tak jakby mężczyzna - mruknąłem cicho, czując, że rumienię się jeszcze bardziej. - A może pogadamy o tobie? - szybko zmieniłem temat, byleby nie rozmawiać o mojej orientacji.
-Tak jakby mężczyzna? - musiał jednak usłyszeć. A miałem nadzieję, że zostawi to w spokoju.
-T-tak - mruknąłem cichutko. - To jest... To znaczy... - jąkałem się.
-Spokojnie - uśmiechnął się pokrzepiająco. - To nic złego kochać kogoś, nawet osobę tej samej płci - powiedział miękko. Poczułem głęboką ulgę, słysząc jego słowa.

*

-Zgadnij kto przyszedł - Yuu wszedł do mojego pokoju i od razu do mnie podszedł, obejmując mnie. - Co słychać, kotku? - usiadł na krześle obok.
-Nad matmą siedzę - odpowiedziałem. Yuu przysunął się do mnie i objął mnie ręką w pasie.
-A miałem nadzieję, że obaj się trochę oderwiemy od pracy - oparł głowę na moim ramieniu. - Bo o ile dobrze wiem, Tara jest w szpitalu, a twój ojciec w pracy.
-Owszem - zacząłem kolejny przykład z pracy domowej. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w całkowitej ciszy. W końcu skończyłem robić zadania i mogliśmy zająć się sobą. Położyliśmy się na łóżku, przytulając się do siebie. Rozmawialiśmy chwilę o studiach Yuu i mojej szkole. Nie była to jakoś specjalnie poruszająca konwersacja.
-Nie wiem, czy wyrobię się z tym materiałem - westchnąłem. - Jakoś nie potrafię się wystarczająco skupić na nauce, a chciałbym to stypendium.
-A ile ci brakuje? - pogłaskał mnie czule po włosach.
-Żeby mieć najwyższą średnią, brakuje mi celującego z historii, a wychodzi mi słaba piątka - wypuściłem głośno powietrze. - Żeby tą historię szlag trafił - wydąłem wargi. Nie lubiłem tego przedmiotu i nie ukrywałem tego.
-Od historii masz mnie - zsunął dłonie na moje biodra. - Pomogę ci - pocałował mnie we włosy.
-Yuu - zacząłem cicho - planują się pobrać w maju - zerknąłem na niego. Patrzył na mnie, uważnie słuchając. - Boli mnie, że ona będzie chciała udawać moją matkę. Szczerze, to nienawidzę jej i tego dziecka.
-Taka...
-Nic się niby nie zmieni - przerwałem mu. - Dalej będę dla nich nikim, ale kiedy urodzi się to dziecko, zniknę całkowicie.
-Kotku, nie myśl tak o tym - odwrócił mnie na bok, ujmując moją twarz w dłonie. - Nie wystarcza ci to, że ja ciebie kocham? Że jesteś moim oczkiem w głowie? - zatoczył kciukiem kółko na moim policzku.
-Yuu, tutaj chodzi o coś innego - przygryzłem lekko wargę, patrząc uważnie w jego czarne oczy. - Czuję się daleki od rodzinnego szczęścia, jakie powinno mnie otaczać. Tego poczucia, że rodzicom mogę się wygadać, że postarają się mnie zrozumieć. Oni mnie nie chcą i takie jest moje odczucie.
-Mylisz się - odparł mój towarzysz. - Gdyby cię nie chcieli, to nie dawaliby ci szlabanu. Według mnie, także okazują ci troskę, tylko w bardziej oschły sposób, trzymając cię na dystans i będąc surowym.
-Ciekawą masz teorię - mruknąłem pod nosem, odwracając od niego wzrok.
-Taka, mam dla ciebie pewną propozycję - pocałował mnie delikatnie w usta. - Po zakończeniu szkoły, wprowadź się do mnie na stałe - powiedział tuż obok mojego ucha. Otworzyłem szeroko oczy, zdziwiony jego nagłym pomysłem. - Sam mówiłeś, że się kiedyś tam wprowadzisz - uśmiechnął się.
-Nie wiem - mruknąłem zszokowany.
-I tak często u mnie bywasz, masz tam mnóstwo swoich rzeczy - wymieniał argumenty, które chyba sobie wcześniej przygotował. - Wiesz o mnie wszystko i na odwrót, kocham cię i nie widzę problemu, żebyśmy byli ciągle razem.
-Ja nie wiem, czy dojrzałem do ciągłego przebywania z kimś - pokręciłem głową. - Boję się, że się mną znudzisz, że będziesz miał mnie dosyć.
-Takanori, właśnie cię zapewniam o swojej miłości, złożyłem ci nawet obietnicę, że nigdy cię nie zostawię i zamierzam jej dotrzymać, choćby nie wiem co - podparł się na łokciach. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo pragnę być z tobą na zawsze - złapał mnie za dłonie, podnosząc się do siadu. Poczułem dziwne dreszcze ogarniające moje ciało. - Takanori, kocham cię całym sercem i gdybym mógł, to właśnie bym ci się oświadczył i wyszedł za ciebie, byleby mieć cię już zawsze u swojego boku i chronić na wszelkie możliwe sposoby.
-Yuu... - głos mi drżał. To było zbyt nagle. Powiedział mi zbyt dużo, jasno określił swoje uczucia i zamiary. Także go kochałem i pragnąłem być z nim na zawsze. Skoro tak było, to dlaczego się wahałem? Yuu chciał stworzyć ze mną dojrzały związek, w którym bylibyśmy ciągle ze sobą. Dojrzałość, ciągnęła za sobą odpowiedzialność, a ta z kolei dzieliła się na mniejsze podgrupy, szufladkując całkowicie życie. Nie byłem na tyle dorosły, by wyrzec się niektórych rzeczy dla drugiej osoby. - To chyba jeszcze nie dla mnie - powiedziałem cicho. Mina mu trochę zrzedła, a w jego oczach dostrzegłem zawód i rozczarowanie. Było mi wstyd za siebie, że nie umiałem poświęcić się dla ukochanego. - Daj mi jeszcze trochę czasu - poprosiłem. - Kocham cię - pocałowałem go czule.
-Poczekam - odparł trochę smutny.
-Nie miej mi tego za złe - znowu go pocałowałem. - Jesteś dla mnie bardziej, niż ważny.

*

Przekręciłem się setny raz na bok, nie mogąc zasnąć. Leżałem tak w łóżku od jakiejś godziny i ciągle nie mogłem się wyciszyć na tyle, by zapaść w sen. Westchnąłem cicho i wyciągnąłem telefon z pod poduszki.
Mocno się na mnie zawiodłeś? - napisałem do Yuu. Odpowiedź przyszła po kilku minutach.
Trochę. Myślałem, że jednak się zgodzisz.
Przepraszam. Boję się trochę i chcę, żebyś to zrozumiał. Nie jestem gotowy - wystukałem szybko.
Rozumiem. Każdy potrzebuje czasu - przyszło po dłuższej chwili.
Kocham cię i śpij dobrze, kotku - napisał.
Też cię kocham, karaluchy pod poduchy.
Na pewno go obudziłem i na pewno był zły, że ktoś wypisuje do niego w nocy, każąc mu tworzyć konstruktywne odpowiedzi.
Yuu powiedział, że wiemy o sobie praktycznie wszystko. Miał w sumie rację. Wiedział o mnie dość sporo, nawet tych nieprzyjemnych rzeczy. Wiedział, że byłem molestowany przez swojego chłopaka, będąc w gimnazjum, że kiedyś zgubiłem się w lesie, że źle się kiedyś zachowałem w towarzystwie i wyproszono mnie za drzwi. Wiedział to i jeszcze więcej. Był jednocześnie moim przyjacielem i kochankiem, podporą w trudnych chwilach, a ja się wahałem zamieszkać z nim na stałe.
Mam nadzieję, że nie śpisz - napisałem sms do Akiry.
Jestem z Tanabe - dostałem odpowiedź. - Stało się coś?
Znajdziesz dla mnie jutro trochę czasu? Muszę z kimś porozmawiać. 


-----

Udało mi się w miarę swoich możliwości, odtworzyć ten usunięty rozdział. Nie wyszło tak, jakbym chciała, ale mówi się trudno. Muszę podziękować mojej bezsenności, przez którą napisałam to tak szybko. Obiecuję w miarę swoich możliwości, napisać usunięte rozdziały równie szybko ^^ 

Dziękuję żuczki, że czytacie i komentujecie. To wiele dla mnie znaczy. Dzięki temu wiem, że to co robię, zmierza we właściwym kierunku i rozwijam się. Powoli, ale jednak się rozwijam, a to dzięki wam. Kocham was i mam nadzieję, że mnie nie opuścicie *^*

Do następnego rozdziałuu~! ;3 


Komentarze

  1. ;wwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww;

    Jak mi się podobało,mimo, że jak na razie nie widzę głębszej fabuły, ale ty sama napisałaś, że będą tu zawarte pomysły, więc nie mam nic przeciwko. Wychwyciłam ze dwa czy trzy wędrujące przecinki, a u siebie ich nie widzę, co jest, w samozachwyt wpadłam? Ech... Chcę więcej ;www;

    Weny życzę,
    XPenicillin

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz śliczny styl pisania, bardzo lekki i poetycki. Idealnie też odwzorowujesz to co chcesz, by mieli Twoi bohaterowie a na dodatek.. piszesz opowiadanie z moja ukochaną parą, z którą tak bardzo rzadko spotykam cokolwiek! Kocham Ce za to <3 Naprawdę xD Całe opowiadanie jest śliczne i przeczytałam dziś calutkie, bo dopiero znalazłam. Ale jest cudowne. Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział, pozdrawiam i weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiscie ci to wyszlo wiem moze i tak jak mowilas ale dobre i to...mam nadzieje ze jako tako uda ci sie odzyskac jesli sie odrodze czemak na to z ustesknieniem kocham pozdrawiam weny zycze

    OdpowiedzUsuń
  4. sliczne. kocham twoj styl pisania. ruki nie wahaj sie QnQ aos byl smutny

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdrość Aoia jest słodka :3 widać, że bardzo mu zależy na Rukim i niczego nie udaje. to bardzo fajne. :)
    fajny pomysł z dodaniem wątku początku kariery fotomodela Rukiego :) dobrze, że Kaolu zaakceptował jego orientacje :)
    hm. czemu Ruki tak zareagował na wyznanie Aoia ? :( mam nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie :(
    trzymam kciuki za nich :)
    so, świetny rozdział. pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. No poprostu to uwielbiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    model, sesja zdjęciowa, zbytnio to tego Yuu nie skomentował, czemu zawachał się z tym wprowadzeniem się?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwne, że Ruki się wacha mając tak oddanego faceta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty