Migdałowe serce II 08
O sesjach i wielkim dylemacie
Jego
widok zaparł mi dech w piersiach. Miał wygolone boki głowy, a na jego nosie
spoczywały czarne okulary w prostokątnej, grubej oprawie. Nosił białą koszulkę
z wymyślnym nadrukiem i ciemne, mocno przylegające do jego ciała spodnie.
Całość dopełniały łańcuszki na jego szyi i bransoletki na rękach.
-Słucham
- mruknąłem.
-Myślałeś
nad byciem fotomodelem? - zapytał. - Nadawałbyś się idealnie.
-Jakoś...
Nie, nie bardzo.
-Bo
jesteś zgrabny i widać, że masz dobry gust - oświadczył. - Zrobiłbym ci makijaż
i tyle by wystarczyło - zmrużył lekko oczy, jakby chcąc się upewnić w swoich
słowach. Szczerze, to nigdy się nie spodziewałem, że ktoś powie mi coś takiego.
Tak
poznałem Kaolu.
*
-Wow
- mruknąłem, widząc zdjęcia z sesji. - Boskie - powiedziałem, wlepiając wzrok w
siebie samego.
-Zwykła
sesja w plenerze - odparł. - Ale cieszę się, że się podoba. W sumie to nie
sądziłem, że się zgodzisz - Kaolu podał mi kawę. - Zdjęcia zostaną wysłane do
magazynu fotograficznego, jeśli ci to nie przeszkadza.
-W
porządku - uśmiechnąłem się, upijając łyk napoju. - Bardzo dobrze mi się
współpracowało.
-Ah,
mi również - odwzajemnił gest. - Możemy w sumie zrobić jeszcze z dwie sesje.
Ale studyjne - wziął jakiś segregator i zaczął przeglądać jego zawartość. - O
taką - wskazał na odpowiednie zdjęcia. - I taką.
-Długo
się tym zajmujesz? - zapytałem, przeglądając segregator.
-Kilka
lat. Może sześć - mruknął.
-Stylizacje
są świetne - przyznałem. - Ale to by lepiej wyglądało z mniejszym kapeluszem -
wskazałem na zdjęcie i podsunąłem je Kaolu.
-Myślę,
że masz racje - przyglądał się uważnie fotografii.
W
taki sposób zaczęła się nasza współpraca.
*
Zielonych nie widziałem, a powinny
być! - poskarżyłem się.
To może w innym sklepie?
Możliwe. Jutro poszukam.
-Słuchasz
mnie? - Yuu dźgnął mnie w bok.
-Słucham
- mruknąłem.
Ale fajniejsze by były białe.
Cudne.
-Takanori
- Yuu trochę się denerwował. - Mieliśmy to popołudnie spędzić razem, a nie z
smsami - upomniał mnie. - Zapomniałeś?
-Momencik
- mruknąłem, odpisując na kolejną wiadomość od Kaolu. Mój chłopak westchnął i
oparł się łokciem o blat stołu, przytrzymując głowę. Schowałem telefon i
uśmiechnąłem się do Shiro. - A co to za mina? - wydąłem lekko wargi, widząc
beznamiętne spojrzenie swojego towarzysza. Przyłożyłem palce wskazujące do
kącików jego ust i uniosłem je lekko do góry, tworząc uśmiech. - Taki Yuu
podoba mi się o wiele bardziej - zostawiłem jego twarz w spokoju.
-Z
kim tak piszesz, hm? - zapytał, biorąc do ręki łyżeczkę i zaczynając
maltretować swoje ciastko.
-Ze
stylistą - oznajmiłem mu wesoło. - Mówiłem ci o sesji.
-Mówiłeś
- przyznał chłodno.
-To
całkiem zabawne - oparłem się o jego ramię, obejmując rękę, którą bawił się
wypiekiem. - Może coś z tego będzie, kto wie.
-Zabawa
jako sposób na życie?
-Takie
życie byłoby przynajmniej przyjemne - zerknąłem na niego.
-Szybko
by ci się znudziło - odrzekł sucho.
-Ale
ty dzisiaj szorstki jesteś - odsunąłem się od niego. - Stało się coś?
-Mój
chłopak woli pisać z jakimś innym facetem, niż rozmawiać ze mną - odparł. - Nie
tak to sobie wyobrażałem.
-Yuu,
daj spokój - przytuliłem się do niego. - Jesteś zazdrosny.
-A
ty byś nie był? Postaw się na moim miejscu - burknął.
-Kochanie,
to urocze - dałem mu buziaka w policzek. - Myślałem, że to ja jestem mistrzem w
byciu zazdrosnym.
Poczułem
wibrację w kieszeni. Już chciałem sięgnąć po telefon, jednak szybko się
powstrzymałem. Yuu spojrzał na mnie spod byka, chcąc dać mi do zrozumienia, że
nie życzy sobie, żebym dalej smsował z Kaolu. Jego wzrok wyrażał istną chęć
mordu wobec tego osobnika.
*
-Nie
denerwujesz się? - zapytał Kaolu, nakładając cień na moje powieki. - Będziesz w
centrum uwagi.
-Może
trochę - odpowiedziałem. - Myślałem, że bardziej się tym przejmę. Jest jednak w
porządku.
Mężczyzna
szybko się uporał z moją twarzą i zaczął poprawiać moje naturalne loczki. Po
jego zabiegu z lokówką były mocniej poskręcane. Następnie przyszedł czas na
ubranie, które składało się na czarną, długą bokserkę z nadrukiem
przedstawiającym jakąś nagą kobietę, luźną, białą kamizelkę oraz tego samego
koloru, obcisłe spodnie. Dopełnieniem były pomarańczowe trampki, wisiorki na
długich, cieniutkich łańcuszkach oraz liczne bransoletki.
-Stań
zwyczajnie, jakbyś na coś czekał - powiedział fotograf, kiedy wyszedłem na
środek, stając przed białą płachtą w blasku rażących świateł.
*
Yuu
pocałował mnie czule na powitanie. Widać było po nim, że zarywał ostatnio noc
na naukę. Chociaż zaczął się semestr, to starał się nie mieć w niczym
zaległości i ogarniać wszystko na bieżąco. Miał podkrążone oczy i był bledszy
niż zazwyczaj.
-Yuu,
powinieneś się położyć - ująłem jego zmęczoną twarz w dłonie. - Nie wyglądasz
dobrze.
-Położę
się, jak wrócę - odrzekł z uśmiechem. - Chodźmy do parku - złapał mnie za rękę,
delikatnie ciągnąc w swoją stronę.
Szliśmy
jakiś czas ciemnym parkiem w całkowitej ciszy. W końcu zapytałem się go, jak na
studiach.
-Ostatnio
był zapieprz - westchnął. - Jakiś nowy wykładowca, sprawdzający nas na każdym
roku. Podejrzewam, że rozwiążą jedną grupę jak tak dalej pójdzie.
-Nie
chce im się chodzić?
-Olewają
sobie sprawę - wzruszył ramionami. - Ale co mnie oni. A jak sesja? - zmienił
temat.
-Dobrze
- uśmiechnąłem się. - Nawet bardzo dobrze.
-Pokazałbyś
mi kiedyś z niej zdjęcia? - zainteresował się.
-Mam
nawet przy sobie - zaśmiałem się.
Usiedliśmy
na ławce, całkowicie ignorując wilgoć, która się na niej osadziła. Wyciągnąłem
z torby teczkę i otworzyłem ją, po czym wyjąłem z niej zdjęcia. Po kolei
pokazywałem je Yuu, który o dziwo, nie komentował ich w żaden sposób.
Spodziewałem się jakiś żartów z jego strony, czegokolwiek, co by wskazywało na
to, że to na pewno ten sam człowiek.
-Dobrze
się czujesz? - zapytałem, zerkając na niego. - Naprawdę, źle wyglądasz.
-Nic
mi nie jest - odgarnął mój niesforny kosmyk za ucho. - Nie musisz się martwić -
obdarzył mnie czułym uśmiechem. - Fajnie wyszła ta sesja.
-Masz
gorączkę - stwierdziłem, otwierając szeroko oczy. - Masz do wyboru teraz mój
pokój albo swoje mieszkanie, to jak?
-Taka,
co ty? - zaśmiał się. - Kotku, to słodkie.
-Mówię
poważnie - schowałem teczkę i złapałem go za rękę.
Po
krótkiej dyskusji o tym, że nie powinienem się martwić i, że nic mu niby nie
jest, ostatecznie zgodził się, żeby pójść do siebie.
-Połóż
się - poleciłem mu. - Zrobię ci herbaty.
Już
nie protestując, poszedł do sypialni. Zaparzyłem Yuu herbatę w szklanym kubku z
jakimś wymyślnym wzorkiem i zaniosłem mu ją. Postawiłem ją na szafce i usiadłem
obok niego, przykładając dłoń do jego czoła. Po chwili, przyległem do niego i
musnąłem jego wargi swoimi.
-Zarażę
cię, jeśli coś mam - upomniał mnie.
-To
poleżę z tobą - złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek. - Nie myśl sobie,
że cię zostawię.
-Mhm
- uniósł trochę kołdrę, pokazując, żebym się obok niego położył. Zrobiłem to i
przytulił mnie do siebie. Zadrżał, czując mój oddech na swojej szyi.
-Masz
zimne dłonie i nogi - stwierdziłem.
-Zaraz
będą ciepłe - mruknął, zamykając oczy. - Mam swój grzejniczek przy sobie -
wetknął nos w moje włosy, wdychając zapach szamponu, odżywki i jedwabiu. - Tak
dawno cię nie przytulałem - stwierdził.
Niedługo
później zasnął.
*
-Jak
to, śpisz u Yuu? - usłyszałem zdenerwowanie w głosie Tary. - Nasza umowa
wyglądała trochę inaczej, tak?
-To
nagła sytuacja - przesunąłem ręką po ramieniu.
-Daj
mi go do telefonu - zażądała.
-Nie
denerwuj się. Yuu śpi, ma gorączkę i ktoś musi z nim zostać.
-Ma
przecież rodzinę, tak? Brata, siostrę, czemu oni z nim nie zostaną?
-Ponieważ
ma mnie - powiedziałem podirytowany. - Myślę, że jak zostanę na noc u niego,
żeby go pilnować, to nic się nie stanie. I tak jest weekend, więc nie muszę iść
jutro do szkoły.
-Jakoś
nie mogę ci w to uwierzyć - dalej obstawiała przy swoim. - Masz wracać do domu.
-Już
jestem w domu.
-Takanori!
-Posłuchaj,
Yuu jest przeziębiony i ktoś musi z nim zostać, a tą osobą jestem ja.
-Nie
obchodzi mnie to. Powiedziałam, że masz wracać i już.
-Nie
zostawię go - wysyczałem. - Wrócę rano - rozłączyłem się i wróciłem do
sypialni, w której spał Yuu. Położyłem się obok niego i czule pogładziłem jego
ciepły, zarumieniony policzek. Miał gorączkę i oddychał przez buzię. Biedactwo,
musiał się tyle uczyć. Patrząc na jego piękną twarz, zapadłem w sen.
*
Kiedy
się obudziłem, byłem sam w łóżku, przykryty grubym kocem. Wstałem i szybko
poszedłem szukać Yuu. Zastałem go w kuchni, palącego papierosa przy uchylonym
oknie.
-Już
wstałeś? - spojrzał na kuchenny zegar, wiszący na ścianie. - Dochodzi
dziewiąta.
-Ubierz
się chociaż - zignorowałem jego słowa i upomniałem go, widząc, że jego strój
składał się z koszulki i bokserek.
-Już
mi lepiej - odparł, gasząc papierosa w popielniczce. Wstał i zamknął okno, a
następnie, objął mnie czule.
-Nie
wyglądasz dobrze - mruknąłem. - Yuu, połóż się jeszcze.
-Nie
trzeba - wplątał dłoń w moje włosy.
Zdenerwowała
mnie ta jego ignorancja wobec własnego zdrowia. Wyplątałem się z jego uścisku i
pociągnąłem za rękę w stronę sypialni. Nie stawiał oporu i dał mi się
poprowadzić. A spodziewałem się, że zaprotestuje i nie będzie chciał się
ruszyć. Pchnąłem go na łóżko i narzuciłem na niego ciężki koc, a następnie
kołdrę.
-To
chodź teraz pod to - powiedział. Wczołgałem się pod pościel i przyległem do
niego. - Wygodnie jest ci tak w spodniach? - zapytał, sunąc dłonią po moich
plecach. - Zdejmij je lepiej - mruknął, rozpinając guzik i rozporek moich
spodni. Zsunąłem je z siebie i splotłem się z nim kończynami.
-Lepiej?
- zapytałem.
-Z
tobą wszystko jest lepsze - odparł.
Leżeliśmy
tak, dopóki nie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Yuu zaklął pod nosem, a ja wstałem
i ruszyłem do drzwi. Uchyliłem je lekko, wpuszczając do mieszkania chłodne
powietrze z klatki schodowej.
-Jest
Aoi? - zapytał jakiś facet bez przywitania. Był wzrostu Yuu i miał szerokie
bary. Nie wyglądał jednak na fana siłowni. Na jego głowie spoczywała
ciemnozielona czapka, spod której wystawały brązowe kosmyki. Miał na sobie
luźną, szarą kurtkę i czarne spodnie włożone w glany.
-A
pan to...? - zapytałem.
-Yune
jestem. Po prostu - odparł starszy.
-Ah,
tak, tak - uśmiechnąłem się lekko. - Yuu jest przeziębiony. Mam coś przekazać?
- wychyliłem się trochę bardziej. Yune zmierzył mnie z góry wzrokiem i skrzywił
się lekko.
-Ty
jesteś Takanori, tak? - kiwnąłem głową na potwierdzenie. - Oj Taka, to ty nam
tak kradniesz zawsze Aoiego - mruknął. - Swoją drogą, to mam książki dla tego
cwela - powiedział.
-Przekażę
mu je - obiecałem, wyciągając rękę po pakunek. Yune uśmiechnął się i podał mi
książki owinięte w folię.
Kiedy
odszedł, wróciłem do Yuu. Uśmiechnął się na mój widok.
-Yune
przyniósł ci książki - powiedziałem, stawiając wspomniane rzeczy na szafkę.
-Kij
z książkami. Zimno mi.
-Zimno?
- szybko pobiegłem po kocyk, leżący na fotelu i narzuciłem go na Yuu.
-Głuptasie,
chodź do mnie - zaśmiał się. Wczołgałem się do niego, a on przekręcił się tak,
że znalazłem się na nim.
-Yuu-chan
- pocałowałem go w policzek - nie choruj już więcej - ułożyłem głowę na jego
torsie.
*
-Zawodowo
jako model? - zmierzyłem Kaolu uważnym spojrzeniem. - Nie sądzę, by to
wypaliło. Mam szkołę i inne obowiązki - odparłem mimo wszystko trochę niepewny
czy odrzucać jego ofertę. W końcu nie byłoby to nic złego.
-Wiesz,
zawsze możesz poczekać do pełnoletności i dopiero wtedy zająć się tym na
poważnie - mężczyzna uśmiechnął się lekko. Lubiłem jego uśmiech. Zawsze mnie
nim pokrzepiał i zapewniał, że moje działania są dobre. - Bo, jak coś to
trzymam dla ciebie miejsce.
-No
okej - także się uśmiechnąłem. Nie mogłem tego nie odwzajemnić.
-To
może teraz opowiesz mi o sobie? - Kao przybliżył się do mnie lekko. - Bo
właściwie, to rozmawiamy tylko o sesjach i modzie.
-A
co chciałbyś wiedzieć? - zapytałem. - Nie jestem jakoś specjalnie ciekawym
człowiekiem.
-To
może mi opowiesz o swoich zainteresowaniach?
-Już
je w sumie poznałeś. Moda, zakupy i to chyba wszystko - odpowiedziałem.
-A
masz może jakieś zwierzątko?
-Mam
kotka, ale nie jest u mnie w domu.
-Mhmm
- mruknął. - Miałem kiedyś psa, ale niestety zdechł ze starości.
-Przykre
- stwierdziłem, chociaż nie było mi przykro.
-A
może masz dziewczynę? - zagadnął. - Na pewno masz, często z kimś piszesz -
uśmiechnął się szeroko, a moje policzki oblał pokaźny rumieniec. - Ej, nie
wstydź się, to przecież w pełni normalne - pchnął mnie lekko w bok.
-Bo
to nie do końca tak - odchrząknąłem i nerwowo zacząłem się rozglądać po parku.
- To jest tak jakby mężczyzna - mruknąłem cicho, czując, że rumienię się
jeszcze bardziej. - A może pogadamy o tobie? - szybko zmieniłem temat, byleby
nie rozmawiać o mojej orientacji.
-Tak
jakby mężczyzna? - musiał jednak usłyszeć. A miałem nadzieję, że zostawi to w
spokoju.
-T-tak
- mruknąłem cichutko. - To jest... To znaczy... - jąkałem się.
-Spokojnie
- uśmiechnął się pokrzepiająco. - To nic złego kochać kogoś, nawet osobę tej
samej płci - powiedział miękko. Poczułem głęboką ulgę, słysząc jego słowa.
*
-Zgadnij
kto przyszedł - Yuu wszedł do mojego pokoju i od razu do mnie podszedł,
obejmując mnie. - Co słychać, kotku? - usiadł na krześle obok.
-Nad
matmą siedzę - odpowiedziałem. Yuu przysunął się do mnie i objął mnie ręką w
pasie.
-A
miałem nadzieję, że obaj się trochę oderwiemy od pracy - oparł głowę na moim
ramieniu. - Bo o ile dobrze wiem, Tara jest w szpitalu, a twój ojciec w pracy.
-Owszem
- zacząłem kolejny przykład z pracy domowej. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w
całkowitej ciszy. W końcu skończyłem robić zadania i mogliśmy zająć się sobą. Położyliśmy
się na łóżku, przytulając się do siebie. Rozmawialiśmy chwilę o studiach Yuu i
mojej szkole. Nie była to jakoś specjalnie poruszająca konwersacja.
-Nie
wiem, czy wyrobię się z tym materiałem - westchnąłem. - Jakoś nie potrafię się
wystarczająco skupić na nauce, a chciałbym to stypendium.
-A
ile ci brakuje? - pogłaskał mnie czule po włosach.
-Żeby
mieć najwyższą średnią, brakuje mi celującego z historii, a wychodzi mi słaba
piątka - wypuściłem głośno powietrze. - Żeby tą historię szlag trafił - wydąłem
wargi. Nie lubiłem tego przedmiotu i nie ukrywałem tego.
-Od
historii masz mnie - zsunął dłonie na moje biodra. - Pomogę ci - pocałował mnie
we włosy.
-Yuu
- zacząłem cicho - planują się pobrać w maju - zerknąłem na niego. Patrzył na
mnie, uważnie słuchając. - Boli mnie, że ona będzie chciała udawać moją matkę.
Szczerze, to nienawidzę jej i tego dziecka.
-Taka...
-Nic
się niby nie zmieni - przerwałem mu. - Dalej będę dla nich nikim, ale kiedy
urodzi się to dziecko, zniknę całkowicie.
-Kotku,
nie myśl tak o tym - odwrócił mnie na bok, ujmując moją twarz w dłonie. - Nie
wystarcza ci to, że ja ciebie kocham? Że jesteś moim oczkiem w głowie? -
zatoczył kciukiem kółko na moim policzku.
-Yuu,
tutaj chodzi o coś innego - przygryzłem lekko wargę, patrząc uważnie w jego
czarne oczy. - Czuję się daleki od rodzinnego szczęścia, jakie powinno mnie
otaczać. Tego poczucia, że rodzicom mogę się wygadać, że postarają się mnie
zrozumieć. Oni mnie nie chcą i takie jest moje odczucie.
-Mylisz
się - odparł mój towarzysz. - Gdyby cię nie chcieli, to nie dawaliby ci
szlabanu. Według mnie, także okazują ci troskę, tylko w bardziej oschły sposób,
trzymając cię na dystans i będąc surowym.
-Ciekawą
masz teorię - mruknąłem pod nosem, odwracając od niego wzrok.
-Taka,
mam dla ciebie pewną propozycję - pocałował mnie delikatnie w usta. - Po zakończeniu
szkoły, wprowadź się do mnie na stałe - powiedział tuż obok mojego ucha.
Otworzyłem szeroko oczy, zdziwiony jego nagłym pomysłem. - Sam mówiłeś, że się
kiedyś tam wprowadzisz - uśmiechnął się.
-Nie
wiem - mruknąłem zszokowany.
-I
tak często u mnie bywasz, masz tam mnóstwo swoich rzeczy - wymieniał argumenty,
które chyba sobie wcześniej przygotował. - Wiesz o mnie wszystko i na odwrót,
kocham cię i nie widzę problemu, żebyśmy byli ciągle razem.
-Ja
nie wiem, czy dojrzałem do ciągłego przebywania z kimś - pokręciłem głową. -
Boję się, że się mną znudzisz, że będziesz miał mnie dosyć.
-Takanori,
właśnie cię zapewniam o swojej miłości, złożyłem ci nawet obietnicę, że nigdy
cię nie zostawię i zamierzam jej dotrzymać, choćby nie wiem co - podparł się na
łokciach. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo pragnę być z tobą
na zawsze - złapał mnie za dłonie, podnosząc się do siadu. Poczułem dziwne
dreszcze ogarniające moje ciało. - Takanori, kocham cię całym sercem i gdybym
mógł, to właśnie bym ci się oświadczył i wyszedł za ciebie, byleby mieć cię już
zawsze u swojego boku i chronić na wszelkie możliwe sposoby.
-Yuu...
- głos mi drżał. To było zbyt nagle. Powiedział mi zbyt dużo, jasno określił
swoje uczucia i zamiary. Także go kochałem i pragnąłem być z nim na zawsze.
Skoro tak było, to dlaczego się wahałem? Yuu chciał stworzyć ze mną dojrzały
związek, w którym bylibyśmy ciągle ze sobą. Dojrzałość, ciągnęła za sobą
odpowiedzialność, a ta z kolei dzieliła się na mniejsze podgrupy, szufladkując
całkowicie życie. Nie byłem na tyle dorosły, by wyrzec się niektórych rzeczy
dla drugiej osoby. - To chyba jeszcze nie dla mnie - powiedziałem cicho. Mina
mu trochę zrzedła, a w jego oczach dostrzegłem zawód i rozczarowanie. Było mi
wstyd za siebie, że nie umiałem poświęcić się dla ukochanego. - Daj mi jeszcze
trochę czasu - poprosiłem. - Kocham cię - pocałowałem go czule.
-Poczekam
- odparł trochę smutny.
-Nie
miej mi tego za złe - znowu go pocałowałem. - Jesteś dla mnie bardziej, niż
ważny.
*
Przekręciłem
się setny raz na bok, nie mogąc zasnąć. Leżałem tak w łóżku od jakiejś godziny
i ciągle nie mogłem się wyciszyć na tyle, by zapaść w sen. Westchnąłem cicho i
wyciągnąłem telefon z pod poduszki.
Mocno się na mnie zawiodłeś? - napisałem do Yuu. Odpowiedź
przyszła po kilku minutach.
Trochę. Myślałem, że jednak się
zgodzisz.
Przepraszam. Boję się trochę i chcę,
żebyś to zrozumiał. Nie jestem
gotowy - wystukałem szybko.
Rozumiem. Każdy potrzebuje czasu - przyszło po dłuższej chwili.
Kocham cię i śpij dobrze, kotku - napisał.
Też cię kocham, karaluchy pod poduchy.
Na
pewno go obudziłem i na pewno był zły, że ktoś wypisuje do niego w nocy, każąc
mu tworzyć konstruktywne odpowiedzi.
Yuu
powiedział, że wiemy o sobie praktycznie wszystko. Miał w sumie rację. Wiedział
o mnie dość sporo, nawet tych nieprzyjemnych rzeczy. Wiedział, że byłem molestowany
przez swojego chłopaka, będąc w gimnazjum, że kiedyś zgubiłem się w lesie, że
źle się kiedyś zachowałem w towarzystwie i wyproszono mnie za drzwi. Wiedział
to i jeszcze więcej. Był jednocześnie moim przyjacielem i kochankiem, podporą w
trudnych chwilach, a ja się wahałem zamieszkać z nim na stałe.
Mam nadzieję, że nie śpisz - napisałem sms do Akiry.
Jestem z Tanabe - dostałem odpowiedź. - Stało się coś?
Znajdziesz dla mnie jutro trochę
czasu? Muszę z kimś porozmawiać.
-----
Udało mi się w miarę swoich możliwości, odtworzyć ten usunięty rozdział. Nie wyszło tak, jakbym chciała, ale mówi się trudno. Muszę podziękować mojej bezsenności, przez którą napisałam to tak szybko. Obiecuję w miarę swoich możliwości, napisać usunięte rozdziały równie szybko ^^
Dziękuję żuczki, że czytacie i komentujecie. To wiele dla mnie znaczy. Dzięki temu wiem, że to co robię, zmierza we właściwym kierunku i rozwijam się. Powoli, ale jednak się rozwijam, a to dzięki wam. Kocham was i mam nadzieję, że mnie nie opuścicie *^*
Do następnego rozdziałuu~! ;3
;wwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww;
OdpowiedzUsuńJak mi się podobało,mimo, że jak na razie nie widzę głębszej fabuły, ale ty sama napisałaś, że będą tu zawarte pomysły, więc nie mam nic przeciwko. Wychwyciłam ze dwa czy trzy wędrujące przecinki, a u siebie ich nie widzę, co jest, w samozachwyt wpadłam? Ech... Chcę więcej ;www;
Weny życzę,
XPenicillin
Masz śliczny styl pisania, bardzo lekki i poetycki. Idealnie też odwzorowujesz to co chcesz, by mieli Twoi bohaterowie a na dodatek.. piszesz opowiadanie z moja ukochaną parą, z którą tak bardzo rzadko spotykam cokolwiek! Kocham Ce za to <3 Naprawdę xD Całe opowiadanie jest śliczne i przeczytałam dziś calutkie, bo dopiero znalazłam. Ale jest cudowne. Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział, pozdrawiam i weny <3
OdpowiedzUsuńZajebiscie ci to wyszlo wiem moze i tak jak mowilas ale dobre i to...mam nadzieje ze jako tako uda ci sie odzyskac jesli sie odrodze czemak na to z ustesknieniem kocham pozdrawiam weny zycze
OdpowiedzUsuńsliczne. kocham twoj styl pisania. ruki nie wahaj sie QnQ aos byl smutny
OdpowiedzUsuńzazdrość Aoia jest słodka :3 widać, że bardzo mu zależy na Rukim i niczego nie udaje. to bardzo fajne. :)
OdpowiedzUsuńfajny pomysł z dodaniem wątku początku kariery fotomodela Rukiego :) dobrze, że Kaolu zaakceptował jego orientacje :)
hm. czemu Ruki tak zareagował na wyznanie Aoia ? :( mam nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie :(
trzymam kciuki za nich :)
so, świetny rozdział. pozdrawiam ^^
No poprostu to uwielbiam ^^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńmodel, sesja zdjęciowa, zbytnio to tego Yuu nie skomentował, czemu zawachał się z tym wprowadzeniem się?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziwne, że Ruki się wacha mając tak oddanego faceta.
OdpowiedzUsuń