Hesitating means death 11
Dobrzy ludzie...
[Uruha]
Obudziłem
się na czymś wyjątkowo miękkim. Niepewnie uniosłem powieki i zlustrowałem ze
swojej pozycji pomieszczenie, w którym się znajdowałem. Był to pokój o
łososiowym odcieniu ścian, a ja leżałem na łóżku w owym pokoiku. Nie mogłem
sobie przypomnieć, w jaki sposób się tam znalazłem. Ostatnią rzeczą, która
została zarejestrowana przez moją świadomość był gwałt. Zadrżałem, mając przed
oczami scenkę przymuszonego seksu ze mną w roli głównej. Nienawidziłem ludzi
właśnie za coś takiego. Byli obleśnymi egoistami, bez krzty empatii.
Podniosłem
się do siadu i niepewnie wstałem z łóżka. Chwiejnym krokiem podszedłem do
czarnych drzwi, które wyróżniały się z tych okropnych, łososiowych ścian i
przekręciłem gałkę. Po drugiej stronie znajdowała się drobna łazienka.
Podszedłem do umywalki i odkręciłem zimną wodę, przemywając nią twarz.
Spojrzałem w lustro wiszące na ścianie i przesunąłem palcami po policzkach. Co
ja tutaj właściwie robiłem?
*
[narracja
trzecio osobowa]
-Myśli
pani, że to dobrze? Ona już się nam na nic nie przyda - oznajmił młody
mężczyzna w mundurze.
-Uważasz,
że trzymałabym kogoś na marne? Poza tym, to nie do pomyślenia, by ktoś
przebywał w takich warunkach - odparła kobieta, nie zwalniając kroku i dalej
idąc przez szeroki korytarz. Wszyscy jej ustępowali z drogi. Była znaną i ważną
osobistością, której okazywano szacunek bez mrugnięcia okiem. Ludzie odczuwali
wobec niej respekt, włącznie z umundurowanym, młodym mężczyzną. - Nie mogę
pozwolić, by kogokolwiek tutaj traktowano gorzej niż psa.
-Rozumiem
to, jednak ona dokonała się zdrady.
-Zdaję
sobie z tego sprawę - zatrzymała się przed drzwiami swojego gabinetu. - Idź do
niej dzisiaj, nawet teraz. Tylko uważaj - odwróciła się w jego stronę. - Masz
narzeczoną, prawda? - pokiwał lekko głową. - W takim razie bądź ostrożny. Ona
potrafi uwieść najtwardszego mężczyznę - kobieta chciała już wejść do pokoju,
kiedy żołnierz ją zatrzymał.
-Jak
mam się do niej zwracać? - zapytał.
-Mów
jej Uruha.
*
Mężczyzna
wszedł powoli po pokoju, w którym miała być ta cała Uruha. Nie wiedział o niej
zbyt wiele, mimo że wszyscy tak zawzięcie o niej opowiadali. Był nowy w
oddziale i dopiero poznawał żołnierskie życie. Nie wiedział też, jak bardzo
zmieni się jego sytuacja po ten wizycie.
Leżała
na ogromnym łożu z baldachimem, czytając książkę. Co jakiś czas zgarniała blond
kosmyk za ucho i cicho nuciła. Była piękna, smukła, miała długie nogi i uroczą
buźkę z pełnymi, malinowymi ustami. Miała na sobie jasną bluzkę i koronkowe
figi. Podniosła na niego wzrok, mierząc jego osobę beznamiętnym spojrzeniem. Po
chwili uśmiechnęła się i odłożyła książkę na bok.
-Tak?
- zapytała niewinnie. Przesunęła ręką po swoim udzie i lekko się rozkraczyła.
-Przyszedłem
dotrzymać pani towarzystwa - odparł zamykając drzwi. - Prosiła mnie o to...
-To
nieważne - przerwała mu. - Cieszę się, że jesteś. Czekałam na kogoś takiego.
*
[Kazuki]
Lena
nuciła wesołą melodyjkę, idąc tuż przy mnie. Podskakiwała zadowolona nie
wiadomo z czegń i uśmiechała się ciągle. Nie przeszkadzał jej deszcz, który
padał z nieba i odbijał się głucho od jej czerwonego parasola. Była
zadziwiającą osobą, której uśmiech nie schodził z twarzy nawet w tak
dramatycznej sytuacji. Po zniszczeniu chatki nikt z nas nie miał przecież gdzie
się podziać. Jej najwidoczniej dach nad głową zastępowała parasolka.
-Kazu
- zwróciła się do mnie, patrząc przed siebie. - Mój wujek wczoraj zmarł -
oznajmiła. Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. To ją tak cieszyło? Jej zachowanie
było nienormalne. - Zasnął spokojnie na swoim ulubionym, wygodnym, czerwonym
fotelu. Jak byłam mała, to często siadał w nim i brał mnie na kolana,
opowiadając mi bajki - zaśmiała się. Osobiście nie widziałem w tym nic
zabawnego. - Był dobrym człowiekiem, którego spotkało wiele przykrości. Cieszę
się, że tak się stało - westchnęła.
-Dobrzy
ludzie nie powinni umierać - zazgrzytałem zębami, nie chcąc wyrażać swojej
złości.
-A
dlaczego mają żyć na złym świecie? - odparła spokojnie.
-Żeby
go zmienić.
-Zaręczam
ci, Kazuki, tego świata zmienić się nie da. Może jedynie powoli gnić,
doprowadzając do swojego końca. A skoro to coś się rozpada, to dlaczego ci
dobrzy mają na tym żyć i cierpieć, jeśli nie zrobili nic złego?
-Skąd
możesz wiedzieć takie rzeczy? - odwróciłem od niej twarz i zacząłem obserwować
spokojną ścianę lasu.
-Życzę
wam wszystkim tego - zupełnie zignorowała moje pytanie. Więc życzyła mi
śmierci? Doprawdy, urocze.
-Dziwna
jesteś - powiedziałem. Roześmiała się i złapała mnie za rękę. Zerknąłem na nią
zdezorientowany, a ona uśmiechnęła się do mnie.
-Nie
jestem dziwna - ciągle się do mnie szczerzyła. - Po prostu nie umiem kłamać.
----
Po dwóch miesiącach dodaję rozdzialik. Krótki jak każdy inny, no ale...
Przykro mi, ale Czarnej Perły nie będzie, ani innych pirackich wariacji. Powszedni rozdział nie miał przypominać Piratów z Karaibów i nawet mi to nie przyszło do głowy podczas pisania. ^^''
Witam także serdecznie nowych czytelników bloga ( których ostatnio przybyło, yaay! :D ). Liczę na naszą długoletnią i efektowną kooperację <3
Do następnego rozdziału~! ;3
Bardzo podobał mi się rozdział, ubolewam jedynie nad jego długością.
OdpowiedzUsuńSzczególnie przypadło mi do gustu ostatnie zdanie wypowiedziane przez Lenę, choć sama jej postać jest dość intrygująca.
Czekam na następne części i pozdrawiam.
Hmd jest świetne. Pomysł jest świetny, wszystkie wątki i wąteczki są świetne, wszystkie postacie są świetne. A że Piratów nie będzie, szkoda, ale z pewnością zaskoczysz nas czymś innych. Rozdział krótki, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
OdpowiedzUsuńDlaczego mam wrażenie, że Uruha jest niewyżyty ;-; Dlaczego ;-;
Pozdrawiam i mam wielką nadzieję, że hmd będzie pojawiać się częściej~
Rozdział jak na Ciebie rzeczywiście krótki bo zazwyczaj piszesz dłuższe ale mimo to bardzo mi się podobał. Zresztą nie ma takiego Twojego rozdziału, który nie przypadłby mi do gustu. Sam styl pisania jest już bardzo ciekawy i sprawia, że czyta się szybko, łatwo, a także ze zrozumieniem. Czekam z niecierpliwością na dalszą część tego opowiadania jak i na jsossz. < 3
OdpowiedzUsuńDI ANA.
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe gdzie się teraz podzieją, biedny Urucha...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia