Migdałowe serce II 14

O tym, jak tęskniłem i o bólu serca


-Yuu - wymruczałem sennie, odwracając się w jego stronę.
-Hm? - mruknął.
-Przytul mnie - wtuliłem się w niego. Objął mnie, przyciskając do swojego gorącego, nagiego torsu. - Nie zostawiaj mnie już.
-Taka, muszę tam wrócić - pocałował mnie we włosy. - Chcę z tym już całkowicie skończyć i tylko w taki sposób mogę to zrobić.
-Tylko tak? - podniosłem się do siadu i spojrzałem na niego smutnym wzrokiem. - A twoje studia? Jak nadrobisz taką nieobecność?
-O to się nie martw - także się podniósł. - Kotku, nie smuć się - położył dłoń na moim policzku i odgarnął moje włosy.
-Boję się o ciebie.
-Nic mi nie będzie - pochylił się i przygryzł lekko płatek mojego ucha. - Wiesz, że byłeś wyjątkowo słodki dzisiaj w nocy? - pocałował mnie w policzek. - Tak uroczo jęczałeś.
-Yuu, błagam - jęknąłem, odwracając od niego głowę.
-Nie lubisz, kiedy tak mówię? - ujął moją twarz w dłonie i zmusił do tego, bym na niego spojrzał. - Dokładnie rok temu poprosiłem cię o bycie razem i ciągle nie wiem, czy ci się to podoba.
-Jeśli to ty, to nie widzę żadnego problemu.
Pochylił się, żeby mnie pocałować, a ja pociągnąłem go za ramiona na siebie i sprawiłem, że wylądował na mnie. Zaśmiał się w moje usta, przygryzając lekko moją dolną wargę. Zacząłem poruszać nogami, naciskając na jego czułe miejsce. Bardzo chciałem powtórzyć wydarzenia z nocy i w końcu mi się to udało.

*

Zeszliśmy na parter około godziny ósmej. Yuu podtrzymywał mnie pod bokiem, by wygodniej mi się szło.
-Kotku, nie smuć się - powiedział, przechodząc ze mną przez salon. Westchnąłem cicho. Jak miałem się nie smucić, skoro czekała nas rozłąka?
-Yuu, a kiedy wrócisz? - zapytałem cicho.
-Wrócę tak szybko, jak tylko będę mógł - puścił mnie w przedsionku i zaczął ubierać buty.
-A tak dokładniej?
-Nie wiem. To nie zależy ode mnie.
-Yuu - jęknąłem, opierając się o niego - wróć szybko.
-Obiecuję - objął mnie lekko, całując w policzek. - Dbaj o siebie.
Zaraz potem wyszedł, a ja wróciłem do łóżka. Powiodłem ręką po miejscu, na którym jeszcze niedawno leżał Yuu i zakopałem się pod kołdrą na resztę dnia. Było mi smutno z powodu Yuu, że musiał postępować tak, a nie inaczej.

*

[Reita]

Powoli podniosłem się do siadu i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Znajdowałem się w pokoju Tanabe, w jego łóżku, a on sam leżał obok mnie i jeszcze spał. Wróciłem do swojej powszedniej pozycji i objąłem go ramieniem, całując za uchem. Zadrżał i mruknął coś cicho przez sen. Obudził się z dwie godziny później. Odwrócił się w moją stronę i pocałował mnie w usta.
-Ko-cha-nie - szepnął mi do ucha, a ja pociągnąłem go na swój tors i oplotłem ramionami. - Nie chce mi się wstawać.
-Mi też - pocałowałem go w czubek nosa. - Ale mieliśmy złożyć Kou wizytę.
-To niech sam się ruszy - naciągnął pierzynę po sam czubek głowy i objął mnie mocno. - Nie ruszę się stąd dzisiaj.

*

Splotłem nasze dłonie i ruszyliśmy przez zaśnieżoną uliczkę. Udało mi się jakoś wyciągnąć swojego chłopaka z łóżka, chociaż chętny do tego nie był.
-Aki, a może zabierzemy go na jakieś ciastko? - zaproponował. - Myślę, że to bardziej poprawiłoby mu humor.
-Tak sądzisz? - nawet na to nie wpadłem. W sumie, to co się dziwić. Kai zawsze był mózgiem i podejmował za nas obu decyzje. Mój mądry skarb.
-To na pewno zrobi mu lepiej, niż jakieś zwykłe siedzenie u niego i biadolenie, by się ogarnął - objął moją rękę i położył mi głowę na ramieniu. - A co w końcu z tą jego dziewczyną?
-Zerwali - odparłem. - Oboje stwierdzili, że związek na odległość jest zbyt trudny.
-Ano, z pewnością. A ten cały Aoi?
-No on jest przecież z Takanorim. Dlatego Kou tak bardzo go nie lubi.
-Ah - pokiwał głową. - No tak.
Zerknąłem na niego, trochę zaniepokojony. Ostatnio często chodził z głową w chmurach. Nie kontaktował z rzeczywistością i czasami zapominał o jakiś drobnych sprawach. Tłumaczył mi się nadmiarem obowiązków i nauką. Ale tak po prawdzie, to martwił się o swoją matkę. Ona i jego ojciec rozwiedli się dość niedawno i trudno mu było się pogodzić z nową sytuacją. Nie lubił zmian.
Po pewnym zastanowieniu, to dość sporo nas wszystkich łączyło. Ja nawet nie poznałem swojego ojca, bo moi rodzice rozstali się zaraz po moich narodzinach, rodzice Tanabe rozwiedli się, Takanori też nie miał ze swoimi dobrych kontaktów, a Kou mi mówił, że nawet ten cały Yuu, przez którego było to całe zamieszanie, był z rozbitej rodziny. Tylko rodzice Takashimy jakoś się razem trzymali.
-Nie chciałbyś może zostać u mnie na noc? - zapytałem, opierając swoją głowę o jego. Bardzo chciałem, żeby chociaż na trochę oderwał się od problemów i żeby spędził ze mną miło czas.
-Nie mogę - westchnął. - Muszę się zacząć przygotowywać do szkoły.
-Rozumiem - odparłem. Fakt, miał egzaminy, na których mu zależało. Przykre było, że ja miałem rok w plecy i nie mogłem się przygotowywać do nich wraz z nim.

*

Takashima powiódł wzrokiem po menu, a następnie odłożył kartę na bok i z westchnieniem przyłożył czoło do blatu stolika.
-Matko, Kouyou! - podniosłem się z miejsca i pochyliłem w jego stronę, łapiąc go za ramiona i lekko nim potrząsając. - Masz gorączkę? Kręci ci się w głowie?
-Spierdalaj - burknął rudy i odpędził mnie ruchem ręki. Podniósł się i smutnym wzrokiem powędrował na widok za oknem. - Serce mnie boli.
-Tylko nie zawał - powiedziałem, siadając na swoje miejsce. Tanabe wywrócił oczami na moje zachowanie.
-Zakochany jest, kretynie - mój chłopak dźgnął mnie palcem w bok.
-Znowu Yuu? - zapytałem. Shima pokiwał powoli głową i dalej namiętnie się wpatrywał w zaśnieżoną uliczkę. Nie mogłem zrozumieć, co ci wszyscy ludzie widzieli w tym całym Yuu. Facet był przerażający. - Może spróbuj z kimś innym?
-Akira! - Tanabe walnął mnie w głowę, roztrzepując mi jednocześnie włosy. - Nie odzywaj się już - nakazał mi.
-W końcu ktoś mówi coś mądrego - stwierdził Shima, a ja posłałem mu spojrzenie pełne wyrzutu. Nie było mi z tego powodu miło. Chłopak mnie bił, a przyjaciel jeszcze to popierał. Jakaś patologia normalnie.
-To może z nim pogadaj, czy coś? - zaproponował Yutaka. - Kou, nie wiem jak ci pomóc.
-Możecie zabić Takę - mruknął cicho, bardziej do siebie aniżeli do nas. - Nikogo do miłości nie zmuszę - oparł się o krzesło i wziął menu, zasłaniając nim sobie twarz.
-W sumie racja - Tanabe spojrzał na mnie znacząco unosząc brwi.
-Czy ja ciebie do czegoś zmuszałem?
-A czy ja coś mówię? - odgryzł się i oparł o moje ramię.
Taka patologia.

*

[Ruki]
Na początku stycznia zdjęli mi gips, a ja mogłem w końcu normalnie się poruszać. Chodziłem normalnie do szkoły, zacząłem ćwiczyć na wfie, cały świat posuwał się na przód.
Ale nie ja.
Płakałem każdej nocy, nie mogąc przyzwyczaić się do życia bez Yuu. Powiedział, że wróci, ale zacząłem w to wątpić, kiedy styczeń dobiegał końca. Nie miałem żadnych wieści od Kouyou na temat Shiroyamy, co dodatkowo przyprawiało mi zmartwień. Wmawiałem sobie, że na pewno wszystko jest dobrze, a Kouyou nie chciał sobie zawracać mną głowy. Powtarzałem sobie to kłamstwo codziennie. Patrzyłem w lustro, starając się uśmiechać i mówić bez zająknięcia:
-Yuu ma się dobrze. Za kilka dni do mnie wróci.
Ale nie wrócił.
Kupiłem mu na urodziny kilka zestawów ubrań. Nie mogłem się zdecydować na jeden, dlatego wziąłem ich z cztery. Dodatkowo kupiłem płytę zespołu, o którym kiedyś mi mówił, że był na koncercie i, że bardzo mu się podobało.
Rozłożyłem wszystkie te rzeczy na łóżku i westchnąłem głośno. Wyobrażałem sobie Shiro w tych ubraniach. Jak chodzi w nich po mieszkaniu, idzie na uczelnię.
To zbyt bolało.
-Taka? - rozległo się pukanie do drzwi. - Wchodzę.
Spojrzałem w stronę ojca, który wszedł do mojego pokoju. Widząc mnie takiego, otworzył szeroko oczy. Aż tak źle wyglądałem?
-Twoja wychowawczyni do mnie dzwoniła - powiedział. - Mówiła, że nie kontaktujesz w szkole, opuściłeś się w nauce oraz, że zdarza ci się zasypiać podczas zajęć.
-Ah - mruknąłem.
-Co się dzieje? - spojrzał znacząco na ubrania, a następnie na mnie. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie, nie mogłem przy nim płakać.
-Ja... - zgryzłem wargi. Przez chwilę zachciało mi się mu wszystko powiedzieć. Nawet o tym,że Kou, który do mnie przychodził to były chłopak Yuu i, że nadal go kocha.
-Chodzi o Yuu, prawda? - usiadł obok mnie i wydawał się być zbyt spokojny. Powoli pokiwałem głową. Nie umiałem już dłużej tego wytrzymać. - Zrobił ci coś?
-Nie - pociągnąłem nosem, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Zerwał z tobą? - znów pokręciłem głową.
-Wiesz, co robił kiedyś, prawda? - spojrzałem mu w oczy. Z pewnością to wiedział. Był przecież serdecznym przyjacielem ojca Yuu. - Musiał na jakiś czas do tego wrócić.
-To dlatego? - pogłaskał mnie po włosach. Zamarłem momentalnie. Był to najbardziej czuły gest, jaki kiedykolwiek wykonał wobec mnie. Nawet, kiedy byłem małym chłopcem, nie przytulał mnie, tylko patrzył na mnie surowym wzrokiem i karcił. Zawsze kazał mi być twardym, ale ja nie umiałem. Wtedy ukojenie znajdowałem w ramionach swojej matki. Zawsze czuwającej nade mną, dobrej duszy.
-Tato - jeszcze bardziej zacząłem płakać. - Brakuje mi mamy.
-Mi też jej brakuje - odparł cicho. - Yuri zawsze wiedziałaby, co zrobić.

*

Kaolu zaproponował mi sesję, na co się zgodziłem. Dzięki temu mogłem na trochę zapomnieć o Yuu i zająć się czymś przyjemnym. Makijaż, pozowanie, zdjęcia. To pozwalało mi na trochę zapomnieć.
-Taka, w końcu mam sesję z tobą - Kao układał moje niesforne loczki. - Mało jest takich ładnych chłopców, a nam ostatnio brakowało modeli.
-Brakuje wam ludzi?
-Niestety - przysłonił mi oczy dłonią i psiknął moją grzywkę lakierem do włosów. - Chociaż zbyt wysoki nie jesteś, to pasujesz do wszystkich ubrań, a dodatkowo, przyjemnie się z tobą pracuje - Asanuma skończył walkę z moimi włosami.
-To miłe - stwierdziłem, patrząc w lustro.
Sesja zajęła nam dość dużo czasu. Musiałem używać rekwizytów takich, jak gumowy pistolet, kajdanki, czy lupa. Po wszystkim zostałem pochwalony przez Kaolu i zaproszony przez niego na kawę. Poszliśmy do tej samej kawiarenki, w której się poznaliśmy i miło spędziliśmy czas.
-A jak ci się układa z tym całym Yuu? - zagadnął, kiedy przechadzaliśmy się po ciemnych uliczkach. Zastanawiałem się chwilę, co mu odpowiedzieć, jednak nie wpadłem na nic sensownego, dlatego zdecydowałem się na prawdę.
-Nie za dobrze - przyznałem. - Ostatnio w ogóle nie rozmawiamy. Yuu jest zajęty i nie ma dla mnie czasu.
-To straszne - powiedział. - Ale wiesz, jak z nim do mnie przyszedłeś, to wydał mi się taki ciężko pracujący. A nie jest zbyt zaborczy?
-Może trochę - mruknąłem.
-Trochę? - pokręcił głową. - Jest wręcz agresywny.
-Zmęczony był - starałem się jakoś usprawiedliwić zachowanie swojego chłopaka.
-Rozumiem, że go bronisz, ale kiedyś może ci się stać krzywda z jego powodu. Może spróbuj z kimś innym?
-Ale ja kocham Yuu - zaprotestowałem. - Nie chcę próbować z kimś innym.
Nagle Kaolu się zatrzymał i złapał mnie za ramiona. Otworzyłem szeroko oczy, widząc, co zamierzał zrobić. Pochylił się nade mną i pocałował mnie delikatnie. Oplótł mnie swoimi ramionami, bym się od niego nie oddalił i coraz mocniej zatapiał się w moich wargach.
Poczułem się okropnie. Miałem Kaolu za przyjaciela, za kogoś, z kim podzielam te same zainteresowania. Kiedy się ode mnie oderwał zadowolony, zacząłem płakać.
-Dlaczego to zrobiłeś? - zakryłem twarz dłońmi. Makijaż z sesji zaczął mi się rozmazywać. - Przecież wiesz, że jestem z Yuu.
-On ciebie nawet nie kocha. Nie spędza z tobą czasu, jesteś sam. Taka, możesz przecież spróbować ze mną.
-Ale ja ciebie nie kocham! - zacząłem iść w stronę swojego domu, a Kao ruszył za mną.
-Ale może się we mnie zakochasz? Może jestem lepszy od Yuu?
-Nie chcę się w tobie zakochiwać! - krzyczałem. - Nie chcę żebyś mnie więcej dotykał!
-Taka, uspokój się. Ludzie patrzą.
Niech patrzą - pomyślałem, przebiegając z zaciśniętymi powiekami przez pasy. Nawet nie patrzyłem, jakie było światło. Biegłem przed siebie, chcąc uciec przed Kaolu.
-Takanori, uważaj! - usłyszałem za sobą. Momentalnie otworzyłem oczy i od razu zostałem oślepiony przez samochodowy reflektor. Do moich uszu doszedł pisk nagłego hamowania i jakiś krzyk. Nie chciałem tam zostawać. Szybko dostałem się na chodnik pomiędzy morze ludzi, jednak nawet to nie uchroniło mnie przed Kaolu, który dopadł mnie w błyskawiczny sposób.
-Taka! - złapał mnie za nadgarstek. - To było głupie! Mogłeś spowodować stłuczkę! Masz szczęście, że tamten facet w porę wyhamował.
-Zostaw mnie! - zacząłem się miotać. - Puszczaj! - szlochałem i trzęsłem się z nerwów. Moje nogi nie były już w stanie mnie utrzymać, przez co zacząłem się słaniać na ziemię. Łzy przysłaniały mi cały świat - Nie dotykaj mnie. Nie chcę.
-Hej, uspokój się.
-Chcę do Yuu - powiedziałem piskliwie.
Asanuma zaraz wyciągnął mnie z tłoku i zaprowadził do swojego samochodu. Najwidoczniej był zdezorientowany przez mój nagły atak histerii. Położył mnie na tylnym siedzeniu i zawiózł niewiadomo gdzie. Zaciągnął mnie po schodach do jakiegoś mieszkania, rozebrał i położył w łóżku w śliskiej pościeli.

Byłem całkowicie bezbronny i nie mogłem się ruszyć. Bałem się, że może stać mi się krzywda i nikt mnie nie uratuje. 


----


Oj Takaczan, histeryzujesz, Kaoluczan nic ci nie zrobi. A przynajmniej nie od razu... ;3 


Powoli zbliżamy się do końca drugiej serii Migdała. Zapowiadam, że trzecia i ( chyba ... ) ostatnia seria pojawi się w listopadzie, bądź grudniu. Przewiduję, że będzie mieć 6-8 części. 

Miło mi, że dość sporo osób opowiedziało się, by powstała kolejna seria. Dziękuję wam :) 

Ale... niektórzy chcieliby przeczytać już coś innego, prawda? Dlatego ogłaszam, że po zakończeniu Migdała II i Jso,ssz, pojawi się coś nowego... ale o tym na razie nie będę mówić ;) 

Do następnego rozdziałuu~!  ;3

Komentarze

  1. Wszyscy zakochani, każdy w każdym, moja głowa eksploduje.
    Nie lubię Kaolu ;-; Taki pedobear.
    Szkoda Kou, ciekawam czy i jak rozwiążesz tę sytuację.
    Podobał mi się fragment z perspektywy Reia. Lubię ReixKai ^^
    Weny, weny i niech moc kaktusów będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaolu to taki nie dobry pan.
    Notka świetna jak zawsze oczywiście. A ja wciąż nie wiem czym się zajmował Yuu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Żebyś ty wiedziała, jak ja Kaolu nienawidzę... PASZOŁ WON OD TAKI, ZARAZO JEDNA!
    Ja chcę Yuu.. T.T
    Dlaczego zawsze coś albo ktoś musi rozdzielać takie słodkie pary? To niesprawiedliwe.
    Co nowego, co nowego? ヽ(*≧ω≦)ノ
    Czekam na następne rozdziały i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No wlasnie nie moge sie doczekac jesli sie odrodze....Yuu niech wroci w koncu a Kou sie zakocha w kims innym Kaolu won od Taki

    OdpowiedzUsuń
  5. biedny Taka. :( znów ktoś chciał go perfidnie wykorzystać. Yuu wracaj szybko! napewno jest mu bardzo potrzebny.
    Ruki powinien skończyć z kaoulu. już mi zbrzydł w oczach. -.-
    szkoda mi Kouyou, ale też jestem za by znalazł sobie kogoś innego. xD
    ja tam nawet jestem za 4 serią Migdała, jeśli będzie taka propozycja :D
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. nadal nie wiem czym zajmował sie Yuu ;...;

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    Ashima hednak iwinien pomagac Takonoriemu, a Koalu to gdzie go zabrał, czy ludzie obok to nie pomogli...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszyscy chcą biednego Takę pocałować / dotknąć / zgwałcić. Biedactwo.
    Dlatego czasem warto wyglądać jak pół dupy zza krzaka gdy ma się iść samemu / samej przez podejrzane zakątki. :'D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty