Migdałowe serce III 01

O dorosłych pytaniach



Pierwsze promienie słońca zaczęły wkradać się do pokoju. Przekręciłem się na bok, uważając przy tym na drobne ciałko, które spało tuż obok mnie. Pogłaskałem maleństwo po włosach i delikatnie ją do siebie przygarnąłem.
-Jeść - powiedziała, przytulając się do mnie.
-Nie zaczekasz do śniadania? - zapytałem, podnosząc się do siadu.
-Nie - przytuliła się do mnie mocno. - Kocham cię, braciszku - oznajmiła mi zaspanym głosikiem, a ja uśmiechnąłem się, rozczulony widokiem swojej młodszej siostrzyczki.
Nikt się nie spodziewał, że ja i Sora będziemy tak bardzo ze sobą zżyci. Towarzyszyłem jej od samych narodzin. Byłem przy jej pierwszej kąpieli, kiedy nauczyła się raczkować, chodzić oraz, kiedy powiedziała swoje pierwsze słowo, którym było daj, kiedy Yuu przyniósł dla niej pluszową żabkę w prezencie.
-Sora, to chodźmy coś zjeść - wziąłem ją na ręce.
Tak właśnie zaczynał się mój dzień.

*

Umówiliśmy się z Yuu, że w piątek wieczorem obejrzymy u mnie film. Ojciec i Tara wybierali się wraz z Sorą tego dnia do znajomych. Mieli wrócić późno, więc była to idealna okazja, żebyśmy mogli z Shiro spędzić czas ze sobą, czego bardzo nam brakowało ostatnio. Kończyłem liceum i miałem masę nauki, a w domu zajmowałem się jeszcze młodszą siostrą. Mieliśmy czasami problem, by umówić się nawet w weekendy.
-Bądź grzeczna - powiedziałem do siostrzyczki, która niechętnie wychodziła beze mnie. Poprawiłem jej czapeczkę i delikatnie ucałowałem ją w policzek. - Słuchaj się mamy i taty, jasne?
-Mhm - pokiwała głową, ściskając w jednej dłoni żabkę od Yuu.
-Taka, będziemy około dwudziestej drugiej - oznajmił ojciec, wychodząc z Sorą. Po chwili dom opuściła jeszcze Tara, a ja zostałem sam z Yuu. Zamknąłem drzwi i odwróciłem się, przez co mało nie dostałem zawału.
-Yuu! - zganiłem go, kiedy już mnie objął. - Nie zachodź mnie tak - pocałował mnie lekko w usta.
-Całe wieki na to czekałem - powiedział w moje usta i przycisnął mnie do drzwi. Objąłem go za szyję i pocałowałem lekko w usta.
-Chodźmy na ten film.
Zanim legliśmy przed telewizorem poszliśmy po przekąski w postaci popcornu, chipsów, pocky i lodów oraz popitki czyli coli. Przez większość filmu karmiłem Yuu lodami, siedząc mu na kolanach, co wcale mu nie przeszkadzało.
-Może teraz ciebie pokarmić? - zapytał, zabierając ode mnie miseczkę z roztopionymi lodami.
-Jeśli chcesz.
No i zaczęła się nasza gra wstępna. Yuu specjalnie trafiał w kąciki moich ust, by zlizywać cieknące lody. W końcu wyłączyliśmy telewizor i zaczęliśmy się całować. Dla bezpieczeństwa kanapy, mój chłopak odłożył lody na stolik.
-Tutaj czy na górze? - zapytał w moje usta, całując mnie jednocześnie.
-Rozsądek mówi góra, a ciało, żeby pozbyć się już ubrań.
Zaśmiał się, całując mnie. Oddałem pieszczotę, która niezwykle szybko wymknęła się nam obu spod kontroli. Leniwy pocałunek coraz bardziej przyspieszał. Nie przerywając, Yuu zsunął mnie z siebie i ułożył na kanapie.
-A jak wrócą wcześniej?
-Mówi się trudno - usiadł okrakiem na moich biodrach i zaczął dłońmi sunąć po moim torsie. Podwinął mi koszulkę i zaczął masować mój brzuch.
-Mhm... - odchyliłem głowę. Przesunął ręce wyżej, do moich sutków, które zaczął masować.

*

Rano obudziłem się przed Yuu. Mężczyzna leżał odwrócony do mnie plecami na moim łóżku. Tak, po naszej zabawie na kanapie, resztkami sił przenieśliśmy się do mojego pokoju.
-Yuu - mruknąłem zaspany. Pogładziłem go po plecach i przysunąłem się bliżej niego. Pocałowałem go w kark, a mężczyzna powiedział coś niezrozumiale przez sen. Objąłem go, wtulając głowę w jego plecy i starałem się jeszcze zasnąć. Niestety bez skutecznie. Wstałem, kierując się w stronę łazienki, w której wziąłem prysznic. Dziwnie się czułem, jakoś tak obco, jakbym patrzył na wszystko zza jakiejś szybki. Zupełnie nie poznawałem siebie. Nawet stojąc przed lustrem, wydawało mi się, że to nie byłem ja.
-Taka, nie wyspałeś się - mruknąłem, okręcając się ręcznikiem. Wyszedłem z łazienki i zaraz stanąłem jak wryty, widząc małą postać, pakującą się do łóżka obok Yuu.
Sora przyległa do jego pleców, jakby nawet nie zauważyła, że Shiro był cały nagi. Ten natomiast wymruczał moje imię przez sen i powiedział, że zaraz wstanie i, żebym przestał go łaskotać. Szybko podbiegłem do łóżka i władowałem się na nie.
-Sora, zostaw go - powiedziałem łagodnie do siostrzyczki, próbując ją przekonać, żeby zostawiła Shiro. W końcu różne rzeczy mógł jej zrobić ten zboczeniec. Nie żebym nie ufał swojemu chłopakowi, ale Yuu przez sen mógłby kogoś zgwałcić, myśląc, że to byłem ja. A gwałtu na siostrze bym mu nie wybaczył.
Nagle Yuu odwrócił się i objął dziewczynkę ramieniem. Nie czekając już aż ona się ruszy, pociągnąłem ją za rękę, uwalniając z uścisku pedofila
-Mhm? - Shiroyama otworzył oczy. Zaraz odskoczył zaskoczony, a ja przygarnąłem do siebie Sorę. - Nic nie zrobiłem? - upewnił się.
-Jeszcze - burknąłem.
Ostatnio zauważyłem, że Sora strasznie kleiła się do Yuu. Nie, żeby mi to jakoś nie przeszkadzało, wcale. Za każdym razem, kiedy przychodził, ona już chciała, żeby wziął ją na ręce, uciekała od Tary, ojca, czy nawet ode mnie. Po prostu się w nim zakochała. Na początku Yuu trochę się obawiał jej zachowania, ale w końcu się przyzwyczaił. Sora robiła z nim dosłownie wszystko, był dla niej zabawką, bez której nie mogła żyć.
-Taka, chodźmy na spacer - Yuu położył mi dłonie na ramionach. - Powinieneś się oderwać na trochę od nauki, nie uważasz?
Nie protestowałem. Wyszliśmy na dwór, co było jednocześnie ucieczką Shiro od mojej młodszej siostry, która chyba coś wobec niego knuła. Przechadzaliśmy się po parku, trzymając się za ręce i rozmawiając wesoło.
-Cieszę się, że dzisiaj wpadłeś - powiedziałem szczerze. - Musimy się gdzieś razem wybrać.
-Możemy wyjechać sobie nad morze, jak już będzie wolne.
-A Tenshi?
-Mogę zawsze poprosić Kou, żeby się nią zajął. Polubił nasze dziecko.
-Ah, mógłby być jej wujkiem - uśmiechnąłem się.
Yuu odprowadził mnie później do domu i próbował się szybko ulotnić, żeby Sora go nie dopadła. Niestety, siostrzyczka szybko go wywęszyła i porwała do salonu, gdzie wręczyła mu lalkę, a biedny Shiro został zmuszony do zabawy w dom. Usiadłem na kanapie i patrzyłem na nich ze śmiechem. Po jakimś czasie dołączyła do mnie Tara, która również śmiała się z biednego Yuu. Po zabawie Sora zrobiła coś, co mnie zaskoczyło i jednocześnie poczułem ukłucie zazdrości.
-Yuu-kun! - objęła mojego chłopaka za szyję i bezceremonialnie cmoknęła go w usta. - Kocham cię!
-Nie sądzicie, że Sora powinna iść już spać? - oderwałem dziewczynkę od Yuu i odsunąłem na bok, do Tary. - Yuu-kun trochę się zasiedział.
Tara zaśmiała się na moje zachowanie i dała się jeszcze pożegnać Sorze z Yuu. Zabrała ją zaraz na górę, zostawiając mnie samego z moim chłopakiem.
-Taka-chan, ty chyba nie bierzesz tego na poważnie? - zaśmiał się, unosząc brwi. Nie odpowiedziałem, tylko rzuciłem mu się na szyję i wpiłem się w jego usta. Gdyby nie kanapa, zaliczylibyśmy twarde lądowanie. Usiadłem na nim okrakiem, a Yuu zaczął odwzajemniać moje pocałunki, nad którymi przejmował kontrolę. Jedną dłoń wplątał w moje włosy, a drugą gładził mnie po plecach. Wsunął język w moje usta, a ja wysunąłem lekko swój. Całowaliśmy się tak, mrucząc coś, dopóki nie dotarło do nas znaczące chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie dysząc i spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegł nas odgłos.
-Ostatnio trzeba było wycierać kanapę ze spermy - ojciec założył ręce na piersi.
-To były lody, nie sperma - odparłem zgodnie z prawdą. Z Yuu się zabezpieczaliśmy i nie było mowy o jakichkolwiek wyciekach.

*

W szkole szło mi jak zwykle bardzo dobrze. Byłem jednym z najlepszych i twardo walczyłem o stypendium. Yuu pomagał mi z historii, kiedy tylko znajdowaliśmy na to czas. Głównie było to też wtedy, kiedy byliśmy u niego. Sora nie dałaby nam się skupić, gdybyśmy mieli się uczyć u mnie w pokoju.
-Ne, Taka - zaczął pewnego dnia Yuu, kiedy siedzieliśmy nad trudniejszym tematem. Podniosłem na niego wzrok znad podręcznika i czekałem na ciąg dalszy. - Pamiętasz, o co cię kiedyś zapytałem? - pogładził moją dłoń.
-O to, czy z tobą zamieszkam?
-Dokładnie - uśmiechnął się. - Może chciałbyś trochę wcześniej, nie po końcu roku?
-A dokładniej?
-Mógłbyś nawet jeszcze dzisiaj - objął mnie ramieniem. - W sumie, to po co czekać.
-Yuu, mówisz to tak, jakbyś chciał się ze mną chajtnąć - zaśmiałem się.
-Nawet nie wiesz, jak bym tego chciał - cmoknął mnie w policzek. - To niesprawiedliwe, że nie mogę się z tobą pobrać, bo oboje jesteśmy tej samej płci.
-Chciałbyś tego? - spuściłem wzrok. Nie wiedziałem, że on to odbierał w taki sposób.
-Oczywiście - odparł bez wahania. - Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. To logiczne, że chciałbym być zawsze z tobą, wspierać cię, dzielić wszystkie troski, oddać ci cząstkę siebie.
-To bardzo... Dorosłe myślenie - odchrząknąłem.
-Gdyby to było możliwe, wziąłbyś ze mną ślub? - zapytał nagle. Siedziałem chwilę, wpatrując się w swoje kolana. Yuu cierpliwie czekał, chociaż widział moją niepewność. Ślub to wiązanie się z kimś na całe życie, nie na rok, dwa, a ja nie byłem pewny, ile mógłby trwać nasz związek. To oczywiście tak teoretyzując. Bardzo chciałem być z Yuu, jednak przyszłość mogła przynieść ze sobą różne rzeczy.
-Sam nie wiem... Coś takiego jest poważną decyzją.
-Rozumiem, że się wahasz z odpowiedzią - objął mnie ramieniem. - Zostawmy to na razie, miałem ci pomóc z historią, a jeszcze ci mieszam w głowie.
Yuu sporo mi pomagał, nawet jeśli były to pojedyncze dni w weekendy, to i tak dużo dla mnie robił. Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny.
-Taka, nie śpij - szturchnął mnie lekko w ramię, bo zacząłem przysypiać. - Odwieźć cię? - zapytał, patrząc na mnie uważnie.
-A mógłbym zostać? - objąłem go za szyję, ziewając. - Dawno tu nie zostawałem na noc.
-Kotku, przecież chcę, żebyś ze mną zamieszkał, nie musisz się o to pytać.

*

Po powrocie do domu zostałem zaatakowany przez Tarę. Naskoczyła na mnie, że nie odbierałem, że w żaden sposób jej nie poinformowałem o tym, że nie wrócę na noc. Właściwie, to jej to nie obchodziło, tylko Sorę.
-Wytłumacz się - warknęła zła.
-Jestem pełnoletni - wzruszyłem ramionami. - A ty nie jesteś moją matką.
-Jesteś moim pasierbem i masz mi powiedzieć, gdzie byłeś i co robiłeś.
-Byłem u Yuu - usiadłem na kanapie, łapiąc za pilota i włączając telewizję. - Tyle ci wystarczy.
-Znowu będziesz u niego przesiadywał, nie będzie cię w domu i nie będzie można się z tobą dogadać.
-Może - odparłem spokojnie, skacząc po kanałach.
-Dlaczego nie znajdziesz sobie dziewczyny? - usiadła w fotelu. - Dlaczego nie możesz być normalny?
-Do twojej wiadomości - warknąłem wściekły. - Jestem normalny.
-Jesteś gejem, a to nie jest normalne.
-Mówisz mi to po tylu latach? - zaśmiałem się. - Nic złego nigdy nikomu nie zrobiłem. Jestem człowiekiem i jak każdy kocham.
-Ale nie tę samą płeć! - wstała z krzykiem. - Cały czas jak przychodzi tutaj ten cały Yuu, to mam ochotę uciec. Ty i on jesteście jak jedna wielka epidemia HIV, która zbliża się do mojego dziecka.
-Sora sama...
-Mnie to nie obchodzi! - krzyknęła. - Ona nie rozumie, jakim zagrożeniem dla niej jesteście.
-Zagrożeniem? - także wstałem. - Myślisz, że któryś z nas byłby w stanie ją skrzywdzić?
-Yuu...
-Jego w to nie mieszaj - syknąłem zły, zaciskając zęby. - Nie masz prawa mówić o nim źle. Nie przy mnie - zacisnąłem dłonie w pięści.
-Oh, przestań. Zaraz się porzygam z tej waszej miłości.
-Może ci to na zdrowie wyjdzie - ruszyłem w stronę schodów.
-Nie skończyłam - złapała mnie za ramię.
-Ale ja skończyłem - wyszarpałem się.
Szybko poszedłem do pokoju.

*

-Zgadnij, kto przychodzi jutro do twojej szkoły - zagadnął Yuu, kiedy rozmawialiśmy przez telefon.
-Oi, po co tam idziesz?
-Twoja pani poprosiła mnie o to i przychodzę jutro na godzinę wychowawczą.
-Oh, będziesz mówił o studiach? - wtuliłem się bardziej w poduszkę.
-Dokładnie - westchnął.
-Wychowawczyni coś nam mówiła, że będziemy mieć gościa - ziewnąłem.
-To zabiorę cię jutro po lekcjach, okej?
-Jasne - mruknąłem sennie. - Yuu, spać mi się chce.
-Śpij, mogę ci coś na dobranoc opowiedzieć.
-Okej.
I zasnąłem, w towarzystwie jego głosu.
Na drugi dzień chodziłem cały podekscytowany. Yuu miał przyjść do naszej szkoły i to jeszcze do nas na lekcje. Cieszyłem się, że będę mógł go zobaczyć. Godziny do ostatniej lekcji ciągnęły mi się jednak niemiłosiernie. Kiedy już jednak zadzwonił dzwonek obwieszczający ostatnią lekcję, mało nie posikałem się ze szczęścia ( No Takaczan, co ty XD dop. autora ). Weszliśmy do klasy, wychowawczyni przyszła z Shiro kilka minut później.
-A oto nasz gość, absolwent naszej szkoły, Yuu Shiroyama - przedstawiła mojego chłopaka reszcie klasy. Rozszedł się szmer po pomieszczeniu, a ja uśmiechnąłem się do Yuu. - Yuu-kun jest znakomitym historykiem, laureatem wielu konkursów, a wybrał się na...?
-Ekonomię - dokończył Shiroyama.
Yuu opowiadał nam o studiach, o tym, co mógłby robić po ich skończeniu oraz o tym całym studenckim życiu. Klasa przyjęła go z wielkim entuzjazmem. Żartował z nami co jakiś czas i nie ograniczał się do suchego wykładu.
-Przygotowanie do egzaminów jest dość czasochłonne, ale później można cieszyć się z efektu i mieć satysfakcję ze swojej pracy - odchrząknął i spojrzał na mnie.
Chwilę później skończył swoją historię i nadszedł czas na pytania, na które chętnie odpowiadał. Nawet odpowiedział na jedno, dość debilne pytanie...
-Masz dziewczynę? - zapytała jakaś dziewczyna. Wszystkie młode kobiety zgromadzone w klasie wstrzymały oddechy, wyczekując odpowiedzi.
-Nie - odparł krótko. - Są jakieś inne pytania? - uśmiechnął się.
-A masz dzisiaj czas?
-Pytania związane z tematem tego spotkania - zaśmiał się, kręcąc głową. Mnie tak bardzo do śmiechu nie było.
-Zazdrosny? - zapytał Aki, który siedział obok mnie.
-Weź nic nie mów - odparłem.
-No, Taka, Yuu na co dzień ma kontakt z dziewczynami. Daj spokój.
-Przecież się nie denerwuję.
-Suzuki, Matsumoto - przerwała nam nauczycielka. - Nie rozmawiajcie.
-Ja bym im zadał jakiś referat z historii - odezwał się Yuu, a ja zmrużyłem oczy jak żmija, patrząc na niego. Zaśmiał się, widząc moją minę.
Po skończonej lekcji, Yuu podziękował nam za uwagę i nazwał nas naprawdę grzeczną grupą, z wyjątkiem dwóch osobników i wtedy spojrzał na mnie i Akirę. Później podleciały do niego wszystkie dziewczyny i otoczyły go, nie dając mu nawet możliwości na uwolnienie. Wyszedłem na korytarz, czekając na niego. Po kilku minutach z klasy wyleciały podekscytowane dziewczyny. Chwilę później pomieszczenie opuściła nauczycielka i Yuu, który zaraz do mnie podszedł.
-I jak? - cmoknął mnie w policzek i wziął mój plecak.
-Było świetnie - uśmiechnąłem się, łapiąc go za dłoń.
-Strasznie się stresowałem - zaśmiał się, napotykając zdziwione spojrzenie mojej nauczycielki. Przeszła obok nas i prawie się potknęła, schodząc po schodach.

*

Rozsiedliśmy się przy stoliku, czekając na nadejście kelnera. Uważnie studiowaliśmy kartę dań.
-Chcę łososia - mruknął Yuu.
-A ja nie wiem - westchnąłem.
-Może tuńczyka? - dotknął lekko mojego policzka, głaszcząc mnie po nim.
-Sam nie wiem. Wezmę tylko sałatkę.
-Źle się czujesz? - zapytał troskliwie.
-Nie - mruknąłem cicho. - Chyba zacznę się odchudzać.
-Z czego? - wybałuszył na mnie gały. - Chudzielec z ciebie i jeszcze chcesz chudnąć? - pokręcił głową.
-Nie mieszczę się w szorty - pożaliłem się. - A nosiłem je w zeszłym roku.
-Taka, możesz kupić nowe.
-I tak co roku, aż będę tak gruby, że będę musiał robić wszystko na miarę - burknąłem.
-Nie przesadzaj.
-Będę jak mój ojciec - zakryłem twarz dłońmi i udałem, że płaczę.
-Nie jest gruby. Chyba mojego nie widziałeś.
-A wiesz, że to jest w genach? Teraz jesteś chudy, ale w przyszłości może już tak nie być.

-Taka - jęknął. - Idę ci tę sałatkę zamówić i ani słowa więcej o odchudzaniu. 



----


Oto te dwa-trzy tygodnie XD 


Tak, dzisiaj oficjalnie mamy rozpoczęcie trzeciej serii. Ile będzie trwać? Pojęcia nie mam. Jest to zależne od pewnych czynników i jednej, malutkiej rzeczy, za którą większość osób, która lubi to opowiadanie, zabiłaby mnie na miejscu. 

PRZEPRASZAM ZA NAGINANIE RZECZYWISTOŚCI bo nie mam pojęcia, jak zachowują się roczne i kilkumiesięczne dzieci ( internety mówią jedno, a rzeczywistość inaczej, ale postaram się poprawić )

Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział :) W razie czego piszcie w komentarzach, jeśli coś wam nie przypadło do gustu. 

Do następnego rozdziałuu~! ;3

Komentarze

  1. aww, jejkuu.. to bylo takie uroocze *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. KOCHAM CIĘ SORA <3
      Niech mu berbeć Yuu odbierze, a on z rozpaczy się zabije c:
      Ja, Tara i Kou będziemy zadowoleni c:

      Usuń
  3. Zagłosowałam na pieseła, tak jak mówiłam, bo nie mogłam zdecydować się czy głosować na "zabij Takanoriego", czy "niech Kouyou będzie szczęśliwy", czy "miliard". XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zagłosowałam na pieseła XDD

      Usuń
  4. Fajnie, fajnie...ale Tara to mnie Wkurwi (wybacz słownictwo) Dlaczego ona tak nie lubi Takanoriego?

    OdpowiedzUsuń
  5. NIE ZABIJAJ TAKI !!! BO BĘDĘ HEJTOWAĆ ! O.O

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego Tara nagle tak zaczęła hejcić Rukiego i Yuu? o.o Zawsze wydawała mi się spoko, a tu taka nagła zmiana. Taka niech lepiej uważa, bo siostra mu odbije Aoi'ego, dlaczego miałby jej nie ulec... może ma w sobie coś z pedofila. xD
    Ruki, znam ten ból, kiedy w coś się nie mieścisz. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. nie zabijac ruksa Q.Q rozdzial jak zawsze swietny. siostra mu chlopaka odbije XD co sie Tara taka czepialska zrobila

    OdpowiedzUsuń
  8. łiii, wreszcie początek 3 serii ;)
    co ta Tara odpiernicza ? -.- niech ona zniknie z tego opowiadania. brak tolerancji. -.-
    zazdrość Taki jest takaa słodka :DD ciągle się śmiałam :D
    początek jak najbardziej na plus ;) czekam na dalszy rozwój akcji ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wybaczę Ci zabójstwa Taki. Chcesz zranić Yuu i Takę też, w pewnym sensie, i... Nie, nie możesz. Kategorycznie zabraniam. No, Tsu-san! Bądź łaskawa! ;__;
    Ogólnie tak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że to już trzecia seria. Wytrwałości aż do czwartej! Khe, żartowałam.
    Myślałam, że pierwszy akapit pisałaś z perspektywy Yuu. Ale zmajndfaczyła mnie późniejsza forma żeńska. Uspokoił mnie fakt, że ową formą żeńską była Sora, a delikwentem ją przytulającym - Taka. Prawie umarłam w tamtym momencie. I w wielu innych. Kocham to opowiadanie~
    ,,To były lody, nie sperma''. Tak, jasne, Takaczan! Nieładnie tak oszukiwać :c
    Nie rozumiem Rukiego. Yuu stara się delikatnie zacząć temat o wspólnym zamieszkaniu, a wygląda to tak, jakby się narzucał. Taka, jesteś kompletnym idiotą... Jak zawsze. Czyli nic nowego.
    Tara mnie wkurzyła. Bardzo. Mocno. Wkurzyła. Mogęjązabić...? Mogę, mogę, mogę?!
    TAKA GRUBAS, HAHAHA ;__;

    Nie mogę już doczekać się kolejnej części~ Weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    och niech się w końcu wyprowadzi, Tara to okropne babsko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem co napisać. Powiem tylko, że jestem i czytam dalej. Rozdział bardzo ciekawy. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty