Migdałowe serce III 01
O dorosłych pytaniach
Pierwsze
promienie słońca zaczęły wkradać się do pokoju. Przekręciłem się na bok,
uważając przy tym na drobne ciałko, które spało tuż obok mnie. Pogłaskałem
maleństwo po włosach i delikatnie ją do siebie przygarnąłem.
-Jeść
- powiedziała, przytulając się do mnie.
-Nie
zaczekasz do śniadania? - zapytałem, podnosząc się do siadu.
-Nie
- przytuliła się do mnie mocno. - Kocham cię, braciszku - oznajmiła mi zaspanym
głosikiem, a ja uśmiechnąłem się, rozczulony widokiem swojej młodszej
siostrzyczki.
Nikt
się nie spodziewał, że ja i Sora będziemy tak bardzo ze sobą zżyci.
Towarzyszyłem jej od samych narodzin. Byłem przy jej pierwszej kąpieli, kiedy
nauczyła się raczkować, chodzić oraz, kiedy powiedziała swoje pierwsze słowo,
którym było daj, kiedy Yuu przyniósł
dla niej pluszową żabkę w prezencie.
-Sora,
to chodźmy coś zjeść - wziąłem ją na ręce.
Tak
właśnie zaczynał się mój dzień.
*
Umówiliśmy
się z Yuu, że w piątek wieczorem obejrzymy u mnie film. Ojciec i Tara wybierali
się wraz z Sorą tego dnia do znajomych. Mieli wrócić późno, więc była to
idealna okazja, żebyśmy mogli z Shiro spędzić czas ze sobą, czego bardzo nam
brakowało ostatnio. Kończyłem liceum i miałem masę nauki, a w domu zajmowałem
się jeszcze młodszą siostrą. Mieliśmy czasami problem, by umówić się nawet w
weekendy.
-Bądź
grzeczna - powiedziałem do siostrzyczki, która niechętnie wychodziła beze mnie.
Poprawiłem jej czapeczkę i delikatnie ucałowałem ją w policzek. - Słuchaj się
mamy i taty, jasne?
-Mhm
- pokiwała głową, ściskając w jednej dłoni żabkę od Yuu.
-Taka,
będziemy około dwudziestej drugiej - oznajmił ojciec, wychodząc z Sorą. Po
chwili dom opuściła jeszcze Tara, a ja zostałem sam z Yuu. Zamknąłem drzwi i
odwróciłem się, przez co mało nie dostałem zawału.
-Yuu!
- zganiłem go, kiedy już mnie objął. - Nie zachodź mnie tak - pocałował mnie
lekko w usta.
-Całe
wieki na to czekałem - powiedział w moje usta i przycisnął mnie do drzwi. Objąłem
go za szyję i pocałowałem lekko w usta.
-Chodźmy
na ten film.
Zanim
legliśmy przed telewizorem poszliśmy po przekąski w postaci popcornu, chipsów,
pocky i lodów oraz popitki czyli coli. Przez większość filmu karmiłem Yuu
lodami, siedząc mu na kolanach, co wcale mu nie przeszkadzało.
-Może
teraz ciebie pokarmić? - zapytał, zabierając ode mnie miseczkę z roztopionymi
lodami.
-Jeśli
chcesz.
No
i zaczęła się nasza gra wstępna. Yuu specjalnie trafiał w kąciki moich ust, by
zlizywać cieknące lody. W końcu wyłączyliśmy telewizor i zaczęliśmy się
całować. Dla bezpieczeństwa kanapy, mój chłopak odłożył lody na stolik.
-Tutaj
czy na górze? - zapytał w moje usta, całując mnie jednocześnie.
-Rozsądek
mówi góra, a ciało, żeby pozbyć się już ubrań.
Zaśmiał
się, całując mnie. Oddałem pieszczotę, która niezwykle szybko wymknęła się nam
obu spod kontroli. Leniwy pocałunek coraz bardziej przyspieszał. Nie
przerywając, Yuu zsunął mnie z siebie i ułożył na kanapie.
-A
jak wrócą wcześniej?
-Mówi
się trudno - usiadł okrakiem na moich biodrach i zaczął dłońmi sunąć po moim
torsie. Podwinął mi koszulkę i zaczął masować mój brzuch.
-Mhm...
- odchyliłem głowę. Przesunął ręce wyżej, do moich sutków, które zaczął
masować.
*
Rano
obudziłem się przed Yuu. Mężczyzna leżał odwrócony do mnie plecami na moim
łóżku. Tak, po naszej zabawie na kanapie, resztkami sił przenieśliśmy się do
mojego pokoju.
-Yuu
- mruknąłem zaspany. Pogładziłem go po plecach i przysunąłem się bliżej niego.
Pocałowałem go w kark, a mężczyzna powiedział coś niezrozumiale przez sen.
Objąłem go, wtulając głowę w jego plecy i starałem się jeszcze zasnąć. Niestety
bez skutecznie. Wstałem, kierując się w stronę łazienki, w której wziąłem
prysznic. Dziwnie się czułem, jakoś tak obco, jakbym patrzył na wszystko zza
jakiejś szybki. Zupełnie nie poznawałem siebie. Nawet stojąc przed lustrem,
wydawało mi się, że to nie byłem ja.
-Taka,
nie wyspałeś się - mruknąłem, okręcając się ręcznikiem. Wyszedłem z łazienki i
zaraz stanąłem jak wryty, widząc małą postać, pakującą się do łóżka obok Yuu.
Sora
przyległa do jego pleców, jakby nawet nie zauważyła, że Shiro był cały nagi.
Ten natomiast wymruczał moje imię przez sen i powiedział, że zaraz wstanie i,
żebym przestał go łaskotać. Szybko podbiegłem do łóżka i władowałem się na nie.
-Sora,
zostaw go - powiedziałem łagodnie do siostrzyczki, próbując ją przekonać, żeby
zostawiła Shiro. W końcu różne rzeczy mógł jej zrobić ten zboczeniec. Nie żebym
nie ufał swojemu chłopakowi, ale Yuu przez sen mógłby kogoś zgwałcić, myśląc,
że to byłem ja. A gwałtu na siostrze bym mu nie wybaczył.
Nagle
Yuu odwrócił się i objął dziewczynkę ramieniem. Nie czekając już aż ona się
ruszy, pociągnąłem ją za rękę, uwalniając z uścisku pedofila
-Mhm?
- Shiroyama otworzył oczy. Zaraz odskoczył zaskoczony, a ja przygarnąłem do
siebie Sorę. - Nic nie zrobiłem? - upewnił się.
-Jeszcze
- burknąłem.
Ostatnio
zauważyłem, że Sora strasznie kleiła się do Yuu. Nie, żeby mi to jakoś nie
przeszkadzało, wcale. Za każdym razem, kiedy przychodził, ona już chciała, żeby
wziął ją na ręce, uciekała od Tary, ojca, czy nawet ode mnie. Po prostu się w
nim zakochała. Na początku Yuu trochę się obawiał jej zachowania, ale w końcu
się przyzwyczaił. Sora robiła z nim dosłownie wszystko, był dla niej zabawką,
bez której nie mogła żyć.
-Taka,
chodźmy na spacer - Yuu położył mi dłonie na ramionach. - Powinieneś się
oderwać na trochę od nauki, nie uważasz?
Nie
protestowałem. Wyszliśmy na dwór, co było jednocześnie ucieczką Shiro od mojej
młodszej siostry, która chyba coś wobec niego knuła. Przechadzaliśmy się po
parku, trzymając się za ręce i rozmawiając wesoło.
-Cieszę
się, że dzisiaj wpadłeś - powiedziałem szczerze. - Musimy się gdzieś razem
wybrać.
-Możemy
wyjechać sobie nad morze, jak już będzie wolne.
-A
Tenshi?
-Mogę
zawsze poprosić Kou, żeby się nią zajął. Polubił nasze dziecko.
-Ah,
mógłby być jej wujkiem - uśmiechnąłem się.
Yuu
odprowadził mnie później do domu i próbował się szybko ulotnić, żeby Sora go
nie dopadła. Niestety, siostrzyczka szybko go wywęszyła i porwała do salonu,
gdzie wręczyła mu lalkę, a biedny Shiro został zmuszony do zabawy w dom.
Usiadłem na kanapie i patrzyłem na nich ze śmiechem. Po jakimś czasie dołączyła
do mnie Tara, która również śmiała się z biednego Yuu. Po zabawie Sora zrobiła
coś, co mnie zaskoczyło i jednocześnie poczułem ukłucie zazdrości.
-Yuu-kun!
- objęła mojego chłopaka za szyję i bezceremonialnie cmoknęła go w usta. -
Kocham cię!
-Nie
sądzicie, że Sora powinna iść już spać? - oderwałem dziewczynkę od Yuu i
odsunąłem na bok, do Tary. - Yuu-kun trochę się zasiedział.
Tara
zaśmiała się na moje zachowanie i dała się jeszcze pożegnać Sorze z Yuu.
Zabrała ją zaraz na górę, zostawiając mnie samego z moim chłopakiem.
-Taka-chan,
ty chyba nie bierzesz tego na poważnie? - zaśmiał się, unosząc brwi. Nie
odpowiedziałem, tylko rzuciłem mu się na szyję i wpiłem się w jego usta. Gdyby
nie kanapa, zaliczylibyśmy twarde lądowanie. Usiadłem na nim okrakiem, a Yuu
zaczął odwzajemniać moje pocałunki, nad którymi przejmował kontrolę. Jedną dłoń
wplątał w moje włosy, a drugą gładził mnie po plecach. Wsunął język w moje
usta, a ja wysunąłem lekko swój. Całowaliśmy się tak, mrucząc coś, dopóki nie
dotarło do nas znaczące chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie dysząc i
spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegł nas odgłos.
-Ostatnio
trzeba było wycierać kanapę ze spermy - ojciec założył ręce na piersi.
-To
były lody, nie sperma - odparłem zgodnie z prawdą. Z Yuu się zabezpieczaliśmy i
nie było mowy o jakichkolwiek wyciekach.
*
W
szkole szło mi jak zwykle bardzo dobrze. Byłem jednym z najlepszych i twardo
walczyłem o stypendium. Yuu pomagał mi z historii, kiedy tylko znajdowaliśmy na
to czas. Głównie było to też wtedy, kiedy byliśmy u niego. Sora nie dałaby nam
się skupić, gdybyśmy mieli się uczyć u mnie w pokoju.
-Ne,
Taka - zaczął pewnego dnia Yuu, kiedy siedzieliśmy nad trudniejszym tematem.
Podniosłem na niego wzrok znad podręcznika i czekałem na ciąg dalszy. -
Pamiętasz, o co cię kiedyś zapytałem? - pogładził moją dłoń.
-O
to, czy z tobą zamieszkam?
-Dokładnie
- uśmiechnął się. - Może chciałbyś trochę wcześniej, nie po końcu roku?
-A
dokładniej?
-Mógłbyś
nawet jeszcze dzisiaj - objął mnie ramieniem. - W sumie, to po co czekać.
-Yuu,
mówisz to tak, jakbyś chciał się ze mną chajtnąć - zaśmiałem się.
-Nawet
nie wiesz, jak bym tego chciał - cmoknął mnie w policzek. - To niesprawiedliwe,
że nie mogę się z tobą pobrać, bo oboje jesteśmy tej samej płci.
-Chciałbyś
tego? - spuściłem wzrok. Nie wiedziałem, że on to odbierał w taki sposób.
-Oczywiście
- odparł bez wahania. - Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. To logiczne,
że chciałbym być zawsze z tobą, wspierać cię, dzielić wszystkie troski, oddać
ci cząstkę siebie.
-To
bardzo... Dorosłe myślenie - odchrząknąłem.
-Gdyby
to było możliwe, wziąłbyś ze mną ślub? - zapytał nagle. Siedziałem chwilę,
wpatrując się w swoje kolana. Yuu cierpliwie czekał, chociaż widział moją
niepewność. Ślub to wiązanie się z kimś na całe życie, nie na rok, dwa, a ja
nie byłem pewny, ile mógłby trwać nasz związek. To oczywiście tak teoretyzując.
Bardzo chciałem być z Yuu, jednak przyszłość mogła przynieść ze sobą różne
rzeczy.
-Sam
nie wiem... Coś takiego jest poważną decyzją.
-Rozumiem,
że się wahasz z odpowiedzią - objął mnie ramieniem. - Zostawmy to na razie,
miałem ci pomóc z historią, a jeszcze ci mieszam w głowie.
Yuu
sporo mi pomagał, nawet jeśli były to pojedyncze dni w weekendy, to i tak dużo
dla mnie robił. Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny.
-Taka,
nie śpij - szturchnął mnie lekko w ramię, bo zacząłem przysypiać. - Odwieźć
cię? - zapytał, patrząc na mnie uważnie.
-A
mógłbym zostać? - objąłem go za szyję, ziewając. - Dawno tu nie zostawałem na
noc.
-Kotku,
przecież chcę, żebyś ze mną zamieszkał, nie musisz się o to pytać.
*
Po powrocie
do domu zostałem zaatakowany przez Tarę. Naskoczyła na mnie, że nie odbierałem,
że w żaden sposób jej nie poinformowałem o tym, że nie wrócę na noc. Właściwie,
to jej to nie obchodziło, tylko Sorę.
-Wytłumacz
się - warknęła zła.
-Jestem
pełnoletni - wzruszyłem ramionami. - A ty nie jesteś moją matką.
-Jesteś
moim pasierbem i masz mi powiedzieć, gdzie byłeś i co robiłeś.
-Byłem
u Yuu - usiadłem na kanapie, łapiąc za pilota i włączając telewizję. - Tyle ci
wystarczy.
-Znowu
będziesz u niego przesiadywał, nie będzie cię w domu i nie będzie można się z
tobą dogadać.
-Może
- odparłem spokojnie, skacząc po kanałach.
-Dlaczego
nie znajdziesz sobie dziewczyny? - usiadła w fotelu. - Dlaczego nie możesz być
normalny?
-Do
twojej wiadomości - warknąłem wściekły. - Jestem normalny.
-Jesteś
gejem, a to nie jest normalne.
-Mówisz
mi to po tylu latach? - zaśmiałem się. - Nic złego nigdy nikomu nie zrobiłem.
Jestem człowiekiem i jak każdy kocham.
-Ale
nie tę samą płeć! - wstała z krzykiem. - Cały czas jak przychodzi tutaj ten
cały Yuu, to mam ochotę uciec. Ty i on jesteście jak jedna wielka epidemia HIV,
która zbliża się do mojego dziecka.
-Sora
sama...
-Mnie
to nie obchodzi! - krzyknęła. - Ona nie rozumie, jakim zagrożeniem dla niej
jesteście.
-Zagrożeniem?
- także wstałem. - Myślisz, że któryś z nas byłby w stanie ją skrzywdzić?
-Yuu...
-Jego
w to nie mieszaj - syknąłem zły, zaciskając zęby. - Nie masz prawa mówić o nim
źle. Nie przy mnie - zacisnąłem dłonie w pięści.
-Oh,
przestań. Zaraz się porzygam z tej waszej miłości.
-Może
ci to na zdrowie wyjdzie - ruszyłem w stronę schodów.
-Nie
skończyłam - złapała mnie za ramię.
-Ale
ja skończyłem - wyszarpałem się.
Szybko
poszedłem do pokoju.
*
-Zgadnij,
kto przychodzi jutro do twojej szkoły - zagadnął Yuu, kiedy rozmawialiśmy przez
telefon.
-Oi,
po co tam idziesz?
-Twoja
pani poprosiła mnie o to i przychodzę jutro na godzinę wychowawczą.
-Oh,
będziesz mówił o studiach? - wtuliłem się bardziej w poduszkę.
-Dokładnie
- westchnął.
-Wychowawczyni
coś nam mówiła, że będziemy mieć gościa - ziewnąłem.
-To
zabiorę cię jutro po lekcjach, okej?
-Jasne
- mruknąłem sennie. - Yuu, spać mi się chce.
-Śpij,
mogę ci coś na dobranoc opowiedzieć.
-Okej.
I
zasnąłem, w towarzystwie jego głosu.
Na
drugi dzień chodziłem cały podekscytowany. Yuu miał przyjść do naszej szkoły i
to jeszcze do nas na lekcje. Cieszyłem się, że będę mógł go zobaczyć. Godziny
do ostatniej lekcji ciągnęły mi się jednak niemiłosiernie. Kiedy już jednak
zadzwonił dzwonek obwieszczający ostatnią lekcję, mało nie posikałem się ze
szczęścia ( No Takaczan, co ty XD dop. autora ). Weszliśmy do klasy,
wychowawczyni przyszła z Shiro kilka minut później.
-A
oto nasz gość, absolwent naszej szkoły, Yuu Shiroyama - przedstawiła mojego
chłopaka reszcie klasy. Rozszedł się szmer po pomieszczeniu, a ja uśmiechnąłem
się do Yuu. - Yuu-kun jest znakomitym historykiem, laureatem wielu konkursów, a
wybrał się na...?
-Ekonomię
- dokończył Shiroyama.
Yuu
opowiadał nam o studiach, o tym, co mógłby robić po ich skończeniu oraz o tym
całym studenckim życiu. Klasa przyjęła go z wielkim entuzjazmem. Żartował z
nami co jakiś czas i nie ograniczał się do suchego wykładu.
-Przygotowanie
do egzaminów jest dość czasochłonne, ale później można cieszyć się z efektu i
mieć satysfakcję ze swojej pracy - odchrząknął i spojrzał na mnie.
Chwilę
później skończył swoją historię i nadszedł czas na pytania, na które chętnie
odpowiadał. Nawet odpowiedział na jedno, dość debilne pytanie...
-Masz
dziewczynę? - zapytała jakaś dziewczyna. Wszystkie młode kobiety zgromadzone w
klasie wstrzymały oddechy, wyczekując odpowiedzi.
-Nie
- odparł krótko. - Są jakieś inne pytania? - uśmiechnął się.
-A
masz dzisiaj czas?
-Pytania
związane z tematem tego spotkania - zaśmiał się, kręcąc głową. Mnie tak bardzo
do śmiechu nie było.
-Zazdrosny?
- zapytał Aki, który siedział obok mnie.
-Weź
nic nie mów - odparłem.
-No,
Taka, Yuu na co dzień ma kontakt z dziewczynami. Daj spokój.
-Przecież
się nie denerwuję.
-Suzuki,
Matsumoto - przerwała nam nauczycielka. - Nie rozmawiajcie.
-Ja
bym im zadał jakiś referat z historii - odezwał się Yuu, a ja zmrużyłem oczy
jak żmija, patrząc na niego. Zaśmiał się, widząc moją minę.
Po
skończonej lekcji, Yuu podziękował nam za uwagę i nazwał nas naprawdę grzeczną
grupą, z wyjątkiem dwóch osobników i wtedy spojrzał na mnie i Akirę. Później
podleciały do niego wszystkie dziewczyny i otoczyły go, nie dając mu nawet
możliwości na uwolnienie. Wyszedłem na korytarz, czekając na niego. Po kilku
minutach z klasy wyleciały podekscytowane dziewczyny. Chwilę później
pomieszczenie opuściła nauczycielka i Yuu, który zaraz do mnie podszedł.
-I
jak? - cmoknął mnie w policzek i wziął mój plecak.
-Było
świetnie - uśmiechnąłem się, łapiąc go za dłoń.
-Strasznie
się stresowałem - zaśmiał się, napotykając zdziwione spojrzenie mojej
nauczycielki. Przeszła obok nas i prawie się potknęła, schodząc po schodach.
*
Rozsiedliśmy
się przy stoliku, czekając na nadejście kelnera. Uważnie studiowaliśmy kartę
dań.
-Chcę
łososia - mruknął Yuu.
-A
ja nie wiem - westchnąłem.
-Może
tuńczyka? - dotknął lekko mojego policzka, głaszcząc mnie po nim.
-Sam
nie wiem. Wezmę tylko sałatkę.
-Źle
się czujesz? - zapytał troskliwie.
-Nie
- mruknąłem cicho. - Chyba zacznę się odchudzać.
-Z
czego? - wybałuszył na mnie gały. - Chudzielec z ciebie i jeszcze chcesz
chudnąć? - pokręcił głową.
-Nie
mieszczę się w szorty - pożaliłem się. - A nosiłem je w zeszłym roku.
-Taka,
możesz kupić nowe.
-I
tak co roku, aż będę tak gruby, że będę musiał robić wszystko na miarę -
burknąłem.
-Nie
przesadzaj.
-Będę
jak mój ojciec - zakryłem twarz dłońmi i udałem, że płaczę.
-Nie
jest gruby. Chyba mojego nie widziałeś.
-A
wiesz, że to jest w genach? Teraz jesteś chudy, ale w przyszłości może już tak
nie być.
-Taka
- jęknął. - Idę ci tę sałatkę zamówić i ani słowa więcej o odchudzaniu.
----
Oto te dwa-trzy tygodnie XD
Tak, dzisiaj oficjalnie mamy rozpoczęcie trzeciej serii. Ile będzie trwać? Pojęcia nie mam. Jest to zależne od pewnych czynników i jednej, malutkiej rzeczy, za którą większość osób, która lubi to opowiadanie, zabiłaby mnie na miejscu.
PRZEPRASZAM ZA NAGINANIE RZECZYWISTOŚCI bo nie mam pojęcia, jak zachowują się roczne i kilkumiesięczne dzieci ( internety mówią jedno, a rzeczywistość inaczej, ale postaram się poprawić )
Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział :) W razie czego piszcie w komentarzach, jeśli coś wam nie przypadło do gustu.
Do następnego rozdziałuu~! ;3
aww, jejkuu.. to bylo takie uroocze *o*
OdpowiedzUsuńslodkie
OdpowiedzUsuńZagłosowałam na ''zabij Takę'' CCC:
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ SORA <3
UsuńNiech mu berbeć Yuu odbierze, a on z rozpaczy się zabije c:
Ja, Tara i Kou będziemy zadowoleni c:
Zagłosowałam na pieseła, tak jak mówiłam, bo nie mogłam zdecydować się czy głosować na "zabij Takanoriego", czy "niech Kouyou będzie szczęśliwy", czy "miliard". XD
OdpowiedzUsuńTeż zagłosowałam na pieseła XDD
UsuńFajnie, fajnie...ale Tara to mnie Wkurwi (wybacz słownictwo) Dlaczego ona tak nie lubi Takanoriego?
OdpowiedzUsuńNIE ZABIJAJ TAKI !!! BO BĘDĘ HEJTOWAĆ ! O.O
OdpowiedzUsuńDlaczego Tara nagle tak zaczęła hejcić Rukiego i Yuu? o.o Zawsze wydawała mi się spoko, a tu taka nagła zmiana. Taka niech lepiej uważa, bo siostra mu odbije Aoi'ego, dlaczego miałby jej nie ulec... może ma w sobie coś z pedofila. xD
OdpowiedzUsuńRuki, znam ten ból, kiedy w coś się nie mieścisz. xD
nie zabijac ruksa Q.Q rozdzial jak zawsze swietny. siostra mu chlopaka odbije XD co sie Tara taka czepialska zrobila
OdpowiedzUsuńłiii, wreszcie początek 3 serii ;)
OdpowiedzUsuńco ta Tara odpiernicza ? -.- niech ona zniknie z tego opowiadania. brak tolerancji. -.-
zazdrość Taki jest takaa słodka :DD ciągle się śmiałam :D
początek jak najbardziej na plus ;) czekam na dalszy rozwój akcji ^^
Nie wybaczę Ci zabójstwa Taki. Chcesz zranić Yuu i Takę też, w pewnym sensie, i... Nie, nie możesz. Kategorycznie zabraniam. No, Tsu-san! Bądź łaskawa! ;__;
OdpowiedzUsuńOgólnie tak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że to już trzecia seria. Wytrwałości aż do czwartej! Khe, żartowałam.
Myślałam, że pierwszy akapit pisałaś z perspektywy Yuu. Ale zmajndfaczyła mnie późniejsza forma żeńska. Uspokoił mnie fakt, że ową formą żeńską była Sora, a delikwentem ją przytulającym - Taka. Prawie umarłam w tamtym momencie. I w wielu innych. Kocham to opowiadanie~
,,To były lody, nie sperma''. Tak, jasne, Takaczan! Nieładnie tak oszukiwać :c
Nie rozumiem Rukiego. Yuu stara się delikatnie zacząć temat o wspólnym zamieszkaniu, a wygląda to tak, jakby się narzucał. Taka, jesteś kompletnym idiotą... Jak zawsze. Czyli nic nowego.
Tara mnie wkurzyła. Bardzo. Mocno. Wkurzyła. Mogęjązabić...? Mogę, mogę, mogę?!
TAKA GRUBAS, HAHAHA ;__;
Nie mogę już doczekać się kolejnej części~ Weny! ♥
Hej,
OdpowiedzUsuńoch niech się w końcu wyprowadzi, Tara to okropne babsko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Nie wiem co napisać. Powiem tylko, że jestem i czytam dalej. Rozdział bardzo ciekawy. :)
OdpowiedzUsuń