Migdałowe serce III 05
O przeprowadzce i niewinnym pocałunku
Yuu
objął mnie w pasie i pocałował we włosy. Czułem, że trochę drżał co wcale nie
dodawało mi pewności siebie. On się denerwował, to co ja miałem powiedzieć?
-Yuu,
a jak się nie zgodzą? - spojrzałem na nasze odbicie w łazienkowym lustrze.
Shiroyama miał zamknięte oczy i przytulał mnie do siebie.
-Muszą
się zgodzić - nie otworzył oczu. - Nie mogą nie pozwolić mi być zawsze przy
moim szczęściu.
-Egoista
z ciebie - mruknąłem.
-Z
pewnością. Wiesz, że kocham mieć ciebie tylko dla siebie.
-Już
niedługo będzie to pewnie możliwe - odwróciłem się do niego i pocałowałem w
brodę.
Kilka
minut później zeszliśmy po schodach do jadalni, trzymając się za ręce. Tara i
ojciec jedli śniadanie, a my do nich dołączyliśmy. Nie zaczęliśmy jednak jeść,
tylko patrzyliśmy na moich rodziców, starając się jakoś zebrać do przekazania
im dość ważnej informacji. Po kilku minutach uwagę zwróciła na nas Tara.
-Nie
jecie?
-Może
za chwilę - odchrząknąłem. - Chcieliśmy z wami porozmawiać... To ważne.
Ojciec
i macocha spojrzeli po sobie, a następnie popatrzyli na nas.
-Co
jest tak ważne? - zapytał tata.
-Chodzi
o Takę i mnie - powiedział Yuu.
-Wpadliśmy
na pewien pomysł. Ja mam już ukończone osiemnaście lat, Shiro jest pełnoletni.
I tak się zastanawialiśmy czy gdybyśmy zaczęli razem mieszkać, to czy
mielibyście coś przeciwko temu.
-Mieszkać
razem? Gdzie? - tata nie krył zdziwienia.
-U
Yuu - mój chłopak ścisnął moją dłoń.
-Na
własny rachunek? - Tara zmrużyła oczy, wpatrując się we mnie. Aż tak było
widać, że się denerwowałem?
-Na
pewno nie - ojciec pokręcił głową. - Nie ma mowy. Masz studiować, a jak już
koniecznie chcecie mieszkać we dwoje, to porozmawiamy o finansach.
I
zaczęliśmy negocjacje, które jednak zaraz skończyliśmy z zamierzonym skutkiem.
-Masz
tu wpadać - powiedział tato. - A ty - wskazał palcem na Yuu - masz się nim
opiekować i nawet nie próbuj go krzywdzić - strzelił palcami, a ja otworzyłem
szeroko oczy, niedowierzając własnym uszom.
-Obiecuję,
że będę się nim zajmował.
*
Yuu
pomógł mi zanieść kilka kartonów do mojego pokoju, które porozstawialiśmy po
pomieszczeniu.
-Pojadę
do si... Do nas - poprawił się z uśmiechem - i zrobię trochę miejsca w szafie
na twoje ubrania.
-Ale
wrócisz? - położyłem mu ręce na ramionach.
-Wrócę
- pogłaskał mnie po włosach i zaraz wyszedł.
Zabrałem
się za pakowanie. Zapaliłem światło w garderobo-szafie i ciągnąc kilka
kartonów, wlazłem do niej. Zacząłem układać ubrania w pudłach. Powoli zgarniałem
rzeczy z półek, kiedy nagle przestałem do nich dosięgać. Opuszkami palców
wysunąłem dechę, na której ułożone były ciuszki i starałem się ją przekrzywić,
by zgarnąć kilka bluzek. Nagle półka niebezpiecznie wysunęła się z gwoździ,
które ją trzymały i poleciała prosto na mnie, a ja na zapełniony do połowy
karton, niszcząc go. Po chwili przykryła mnie jeszcze fala ubrań. Utknąłem, nie
mogąc się nawet poruszyć.
Uwolnił
mnie dopiero Yuu, który przyjechał po półtorej godzinie.
*
Wieczorem
byliśmy już w mieszkaniu Yuu. Przenieśliśmy część moich rzeczy do niego i
wypakowaliśmy je. Shiro wesoło pomagał mi władowywać ubrania do szafy, a kiedy
skończyliśmy, porwał mnie w objęcia i pocałował namiętnie.
-Tak
się cieszę - powiedział w moje usta. - W końcu mam cię tylko dla siebie.
-Musimy
to uczcić - uwiesiłem mu się na szyi i cmoknąłem go w usta.
-Masz
jakąś propozycję? - zsunął dłonie na moje biodra, a ja zgiąłem lekko nogę
ocierając nią o jego.
-Może
i mam - wplątałem dłoń w jego włosy. - Ale ci nie powiem. Musisz zgadnąć.
-No
dobrze - pocałował mnie kolejny raz, a następnie wziął mnie na ręce i zaniósł
do sypialni, rzucając na łóżko. Zdjął swoją koszulkę, a następnie usiadł na
mnie okrakiem i zaczęliśmy się całować, pozbywając się poszczególnych części
garderoby. Długo się tak pieściliśmy. Nie spieszyliśmy się i najważniejsza była
dla nas bliskość. W końcu jednak Shiro powoli zaczął zsuwać moje bokserki.
Kiedy ściągnął je do kolan, z szafki odezwał się mój telefon, wibrując dziko.
Chwyciłem prędko urządzenie, sprawdzając, kto śmiał nam przerywać. Tą osobą był
mój ojciec, co mnie zaskoczyło. Odłożyłem jednak komórkę, z zamiarem
kontynuowania tego, co przerwaliśmy.
-Nie
odbierzesz? - Shiro spojrzał z wyrzutem na irytujący przedmiot, który na
szczęście zaraz zamilkł.
-Nie
ma potrzeby - uniosłem zachęcająco biodra, przypominając mu, że właśnie miał
mnie do końca rozebrać. Pewnie by to zrobił, ale z drugiej szafki odezwał jego
telefon. Chwycił go, sprawdzając, kto dzwonił i westchnął cierpiętniczo.
-Twój
tata.
-Zignoruj
to - powiedziałem, ujmując jego twarz w dłonie. - Skup się na mnie -
powiedziałem mu do ucha, kiedy schylił się, odkładając telefon.
Komórka
ucichła, a my wznowiliśmy zabawę, ale dosłownie na minutę. Znowu dzwonił mój
telefon.
-Odbierz
lepiej - westchnął mój chłopak, siadając obok i obejmując mnie ramieniem. Zły
wziąłem komórkę i odebrałem.
-Tak?
- rzuciłem oschle na przywitanie.
-Czemu
nie odbierasz? - zapytał ojciec.
-Nie
zdążyłem.
-A
Yuu?
-Chyba
ma telefon w bluzie i nie słyszał - skłamałem.
-Aha
- mruknął. Nie dał się na to złapać. - Potrzebujecie może czegoś?
Spokoju.
-Nie.
-Na
pewno?
-Na
pewno - westchnąłem, a Shiro zaczął całować mnie po szyi. Zacząłem masować
lekko jego kark, na co mruknął z zadowolenia.
-Macie
co jeść?
-Mamy.
-To
wpadniemy jutro z Tarą - powiedział i rozłączył się, zanim zaprotestowałem.
-No
chyba nie - niemal cisnąłem telefonem o szafkę. Odwróciłem się do swojego
partnera tyłem i wtuliłem się w poduszkę.
-Co
się stało? - Yuu objął mnie w pasie.
-Chcą
tutaj jutro przyjechać - burknąłem. - Ja ich tu nie chcę.
-Przyjadą
i pojadą - powiedział mi do ucha. Zsunął dłonie na moje pośladki. - Kochanie,
nie ma o co się denerwować.
Westchnąłem
tylko, a on wsunął dłoń pomiędzy moje nogi. Rozsunął je i po chwili obrócił
mnie na brzuch.
-Nie
tak - zaprotestowałem, odwracając się na plecy. - Chcę na ciebie patrzeć.
-Jak
wolisz - pochylił się, całując mnie. Po chwili zaczął mnie przygotowywać.
Aoi
rozsunął szeroko moje nogi i zaczął się przymierzać, by we mnie wejść. Powoli
zaczął na mnie napierać, aż w końcu wszedł cały. Jęknąłem, odchylając głowę.
Teraz byłem cały Yuu. Mężczyzna zaczął poruszać się we mnie powoli,
przyspieszając. W końcu zacząłem głośno jęczeć, zaciskając dłonie na pościeli.
Shiro złapał za moje biodra, sapiąc.
-Oby
sąsiedzi mieli zatyczki do uszu - mruknął Yuu, zmieniając kąt, pod którym się
we mnie poruszał. W końcu niemal krzyknąłem, kiedy trafił w moją prostatę. Mój
chłopak wykonał kilka głębszych ruchów, doprowadzając mnie do orgazmu i
wytrysku. Chwilę później Yuu także doszedł wewnątrz mnie.
*
Następnego
dnia przyszli do nas Tara, ojciec oraz Sora. Dziewczynka od razu zaczęła biegać
za naszą biedną kotką, która starała się schować przed nią. Niestety,
dzwoneczek przy obroży nie ułatwiał jej tego.
-Ładne
mieszkanie - stwierdziła Tara, siadając na kanapie obok Yuu. Zdziwiłem się, że
zajęła miejsce obok niego.
-Bardzo
ładne - dodał ojciec, a ja cicho westchnąłem, widząc uciekającą za kanapę
Tenshi. Kotka napuszyła się na widok Sory, którą wziąłem na ręce.
-Bąbelku,
kicia nie lubi się bawić - powiedziałem, całując ją w policzek.
Kilka
minut później rozsiedliśmy się wygodnie, popijając kawę i rozmawiając. Nie
spodziewałem się, że atmosfera będzie aż tak miła. W końcu jednak zaczęli
rozmawiać o nas, co aż tak bardzo mi nie pasowało. Ja i Yuu byliśmy jednak
bardziej milczący w tej sprawie.
-No,
chłopcy, a planujecie już jakiś rozrost?
-A
to znaczy?
-No...
Dzieci.
-Słucham?
- prawie oblałem się kawą. - Jak my niby mamy mieć dzieci? To pod każdym
względem niemożliwe! Już wystarczy, że będziemy mieć tutaj zgraję małych kotów.
-Spokojnie
- mruknęła Tara, widząc moje zdenerwowanie. - Tak tylko zapytałam, jakbyście
planowali adopcję.
-Nawet
jeśli, to jeszcze jest za wcześnie - odezwał się Yuu, który objął mnie w pasie.
- A poza tym, takie dziecko byłoby jednak skrzywione przez takie otoczenie.
-W
sumie, to masz rację - ojciec pokiwał głową ze zrozumieniem. - Ale nigdy nie
myślałeś, że to szkoda, że z Taką nie będziesz mógł mieć własnego dziecka?
-Tato...
- zmrużyłem gniewnie oczy. Musiał zadawać takie dziwne pytania?
-Raczej
myślałem, że to cudownie, że nigdy nie będzie wpadki - odparł Yuu z uśmiechem.
Mój ojciec wbił wzrok w kolana, a Tara zacisnęła wąsko wargi. Sami zaczęli
krępujący temat. - Nie ma takiego spięcia i myśli, że jeśli zrobimy to teraz,
to może zajść w ciążę. To o wiele przyjemniejsze.
-U
ciebie wszystko sprowadza się do jednego - zaśmiałem się, chcąc jakoś rozluźnić
gości.
-Nie
mówmy może o tym - ojciec zerknął na nas. - Yuu, rozumiem twoją otwartość, ale
to jednak za wiele.
Po
południu rodzice w końcu poszli. Zostaliśmy sami z kotem, który spał smacznie
na kanapie.
-Powiem
ci, że chętnie bym cię rozebrał - mruknął mi Shiro do ucha, a ja oparłem się o
niego. Objął mnie ramionami, masując kark.
-Yuu,
wczoraj już uprawialiśmy seks - mruknąłem z zadowolenia, kiedy przygryzł moje
ucho.
-Chcę
jeszcze raz posłuchać twoich słodkich jęków - zsunął jedną dłoń na moje
pośladki.
-Nie
wydaje mi się, że chciałbym teraz się z tobą zabawiać - odparłem zmysłowo,
całując go.
Yuu
pogłębił jednak pocałunek, ale nic więcej. Uszanował moje zdanie.
*
-Plaża!
- wykrzyknąłem radośnie, rozkładając szeroko ramiona i upuszczając tym samym
nasz koszyk z jedzeniem na piasek. - Na szczęście nie jest aż tak gorąco.
-Jak
byliśmy z twoimi rodzicami to nie szło tego wytrzymać - westchnął, stając obok
mnie. - Dobrze, że dzisiaj nie ma tylu ludzi. Możemy być bliżej siebie - objął
mnie, całując we włosy. Wtuliłem się w niego i czule pogładziłem go po
policzku.
Rozłożyliśmy
nasz ekwipunek i legliśmy na miękkim kocyku, który położyliśmy na rozgrzanym od
słońca piasku. Yuu ułożył głowę na moich kolanach, a ja gładziłem jego
policzki.
-Wiesz,
doszedłem do wniosku, że jesteś naprawdę przystojny - mruknąłem.
-Dopiero
teraz? - zerknął na mnie.
-Teraz
stwierdziłem to na głos. A co, myślisz, że każdy ma cię za super ciacho? - a co
mi tam. Podroczę się z Yuu.
-To
oczywiste - odparł z udawanym oburzeniem. Podniósł się, a ja uniosłem
prowokująco brwi.
-Najwidoczniej
nie - pokazałem mu język, a on nagle usiadł na moich biodrach i zaczął mnie
łaskotać. - No Yuu! - chichotałem, wijąc się pod nim. - Jesteś niesamowicie
przystojny - pisnąłem.
-Masz
szczęście - pocałował mnie w policzek, a następnie ze mnie zszedł.
-Jestem
niezwykłym szczęściarzem - uniosłem ręce w górę, a następnie położyłem się na
kocyku. - Mam przy sobie kochanego chłopaka, mieszkam z nim, a poza tym, jest
on najatrakcyjniejszym mężczyzną, jaki mógł kiedykolwiek stąpać po tej
planecie. ( ekhem… nie? dop. aut. )
-Najatrakcyjniejszy?
- położył się na brzuchu obok mnie. - Swoim blaskiem rozświetlam ten szary
świat i wskazuję drogę, niczym gwiazda betlejemska!
-Co
takiego? - obrzuciłem go zdziwionym spojrzeniem. - Jaka gwiazda, co?
-Już
nieważne - zaśmiał się, podkładając ręce pod brodę.
Rozmawialiśmy,
leżąc pod parasolem do wieczora. Po osiemnastej złożyliśmy manatki i trzymając
się za ręce, ruszyliśmy w stronę wyjścia z plaży. Zgodnie stwierdziliśmy, że
pójdziemy jeszcze na lody. Wybraliśmy budkę z amerykańskimi, kręconymi lodami,
które szczerze uwielbiałem. Zamówiliśmy sobie po deserze i chwilę na niego
poczekaliśmy. Zajadając się słodkościami, poszliśmy do samochodu i wróciliśmy
do mieszkania. Około dwudziestej Yuu zaproponował, żebyśmy poszli na spacer.
Trochę się stawiałem, ale w końcu wyszliśmy do jakiegoś parku, po którym
chodziliśmy przez jakiś czas. W pewnym momencie zauważyłem znajomą osobistość,
której towarzyszył ktoś jeszcze. Był to Kouyou z jakimś o pół głowy od siebie
wyższym, czarnowłosym chłopakiem. Stali pod drzewem i rozmawiali.
-Yuu,
to nie jest przypadkiem Kou? - zapytałem, chcąc zwrócić uwagę swojego chłopaka
na ten obrazek. Shiro spojrzał w stronę, w którą wskazywałem głową, a z jego
ust wydobyło się ciche uuu.
-To
on - uśmiechnął się szeroko. - A ten obok to najwidoczniej chłopak, o którym mi
mówił.
-Mówił
ci? - usiedliśmy na trochę oddalonej od gołąbków ławce. - Spotyka się z nim? Są
ze sobą?
-Sam
nie wiem - objął mnie ramieniem. - Ale przyznaj, że ładnie razem wyglądają.
-Bardzo
- uważnie patrzyłem na tych dwóch. - To tak słodko wygląda - oparłem się o
ramię swojego chłopaka.
-Ale
tak do końca nie jest - westchnął, a ja spojrzałem na niego pytająco. - Ten
chłopak jest bi i ma dziewczynę.
-Eh?!
- niemal krzyknąłem, ale Yuu zakrył mi usta dłonią. - Eh? - powtórzyłem ciszej,
kiedy zabrał rękę. - Oni wyglądają jak para.
-Może
są - Yuu powędrował wzrokiem na Kouyou i tego tajemniczego chłopaka. - Kou
wydaje się być szczęśliwy.
Rzeczywiście.
Takashima szczerzył się od ucha do ucha, co rzadko można było u niego
zarejestrować. W pewnym momencie czarnowłosy pochylił się nad Uruhą,
przypierając go do drzewa i całując. Niemal pisnąłem, podskakując w miejscu z
ekscytacji i szarpiąc swojego towarzysza za rękę.
-Patrz,
patrz, patrz, patrz, patrz, patrz, patrz! - nie odrywałem wzroku od tego
pięknego, niewinnego pocałunku.
-Taka-chan
- Shiro wplątał dłoń w moje włosy, a po chwili zatkał moje usta, które ciągle
powtarzały, by patrzył na całujących się facetów, swoimi. Spojrzałem na niego
zaskoczony, ale zaraz przymknąłem powieki, zatracając się w pieszczocie.
Oderwał się ode mnie po krótkiej chwili. - Zostawmy ich samych - powiedział,
zerkając na przytulających się pod drzewem.
----
Nie mogę uwierzyć, że udało mi się to napisać ( A zajęło mi to miesiąc. Siedem stron. Miesiąc... ). Czyste szaleństwo.
A tak swoją drogą, to ktoś na to w ogóle czekał?
Do następnego rozdziałuu~!
Czekał, czekał. Nie bądź tak pesymistycznie nastawiona. ;-)
OdpowiedzUsuńYES! W końcu mieszkają razem, będzie jeszcze ciekawiej niż wcześniej, czuję to w kościach. I czuję też, że jeszcze coś się "podzieje" z Kouyou i jego nowym chłopakiem (?). Tylko ciekawe co... NO W KAŻDYM RAZIE. Jeśli jest teraz szczęśliwy to super, należało mi się za te wcześniejsze problemy uczuciowe z Yuu. A Takanori w końcówce... Wyobraziłam go sobie jak tak podskakuje, a razem z nim wszystkie włosy i te jego łańcuszki... Urocze. xD
Nie wiedzieć czemu na wspomnienie Tary o dzieciach zaczęłam się śmiać... xDDDD
Życzę dużo weny i do następnego razu! ;-)
/Kasumi.
Uh, już myślałam, że nikt nie będzie tego czytał T_T
UsuńCzy będzie ciekawiej? Moooże, nic nie obiecuję ;) W każdym razie, teraz na tapecie będzie Kouyou i jego tajemniczy wybranek.
Tara po prostu myśli przyszłościowo! Nie ma co się śmiać ( mówi ta, co sama szczerzyła się jak głupia do monitora ).
super opko\\\sorki brak weny
OdpowiedzUsuńJa czekałam! Czekałam! Czekałam i się doczekałam! Takie awwwwwwwwwww to było! Najbardziej podobała mi się oczywiście końcówka, gdzie Yuu musiał patrzeć jak Kou całuje się z innym. Hahahaha ciekawe czy poczuł zazdrość... Ale pewnie nie bo Takę kocha. ;_; Nie żebym ja coś bo Aoś bardziej pasuje to Ruksa ale jednak do Kou też pasuje ; p ehehehe , no i teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział własnie tego i jsossz i tej minipartówki co zaczęłaś ; ***
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko. Życzę dużo weny! *_*
Przepraszam, że tak czekałaś i czekałaś, ale w końcu jest Migdałek.
UsuńAhh, mi też podoba się ta końcówka, stwierdzam, że wyszła mi nawet uroczo. :3
Minipartówka się pisze i już za kilka dni będzie kolejna, przedostatnia część. Także pozdrawiam~:D
Bardzo mi się podobało ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. :)
UsuńTak, tak! Czekalismy!
OdpowiedzUsuńAwwww slodycz, sama slodycz
Osładzam ludziom życie. :3
Usuńtak czekalismy :3 piekna czesc, takie urocze awww :3
OdpowiedzUsuńTo było przeprzeprzeprzecudowne i przesłodkie! Oczywiście, że na to czekałam ;_; Czekam na każdą część tego cuda z ogromną niecierpliwością. Jak i na wszystko inne. But who cares ;;
OdpowiedzUsuńTakaczan leżący w kartonie, przygnieciony półką. Geez, mózgu, ratunku! XD
Aw, cały ten rozdział był uroczy (tak, powtarzam się). Końcówka wyszła Ci genialnie. Kojo w końcu odnalazł szczęście~
Zrobiłaś tu z Ruksa strasznego yaoistę. Stalkera w dodatku. Nie dość mu własnych doświadczeń?
Asdfghjkl, czekam na dalsze losy Aoiki ♥
Wenywenyweny~
Och jak słodko!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Uru zaczął coś z tym tajemniczym chłopakiem. Mam nadzieję, że będzie w końcu szczęśliwy <3 i odejdzie mu wkurw na Takę :D