Migdałowe serce III 06
O chłopaku rodem z yakuzy i włamaniu
Uniosłem
śpiącego Rukiego z kanapy i zaniosłem go do sypialni. Chłopak zasnął w salonie,
oglądając ze mną mecz baseballu. Rozgrywka do ciekawych nie należała, co sam
musiałem przyznać i nie dziwiłem się swojemu kotkowi, że zasnął. Położyłem go
na łóżku i ostrożnie zsunąłem z niego króciutkie szorty. Złożyłem je, wkładając
do szafy, wiedząc, że gdybym tego nie zrobił, chłopak byłby zły, że jego
ubrania są porozrzucane. Taka był w pewnym sensie pedantem i dąsał się, kiedy
nie sprzątałem po sobie. Musiałem się do niego dostosować, chociaż mieszkanie
było moje. Takanori był jednak dla mnie naprawdę ważny i wolałem spełniać jego
liczne prośby odnośnie porządku.
Cmoknąłem
go w czoło i przykryłem kołdrą. Maleństwo mruknął coś, przekręcając się na bok,
a z moich ust wydobyło się ciche awwwwwww.
Taka był zbyt uroczy. Nie dziwiłem się, że inni tak do niego lgnęli. Wyglądał
jak bezbronny, mały kociak, który tylko szuka ciepła. Ten jego słodki wygląd
sprawiał mu też problemy. Wiele osób oglądało się za nim, czasami go
zaczepiali, a jeśli komuś ufał, to go wykorzystywali.
Westchnąłem
i wyszedłem z sypialni do salonu. Wziąłem ze stolika paczkę papierosów i
zapalniczkę, a następnie wyszedłem na balkon. Usiadłem na rozłożonym leżaczku i
wyciągnąłem jedną używkę z opakowania i zapaliłem ją, uprzednio wkładając ją do
ust. Zaciągnąłem się porządnie, a następnie wypuściłem obłoczek dymu ustami.
Odetchnąłem, a moje ciało przestało być aż tak spięte. Praktycznie cały dzień
nie paliłem i zaczynałem odczuwać głód nikotynowy. Byłem świadom tego, że
jestem uzależniony od papierosów, ale nawet z tym nie walczyłem. No, może
próbowałem dwa razy rzucić, jak już byłem z Taką, ale niestety nie udało mi
się. Palić zacząłem jeszcze w podstawówce, żeby popisać się przed kolegami,
chociaż w rzeczywistości była to najgłupsza rzecz, jaką mogłem kiedykolwiek
zrobić. Ale od podstawówki minęło kilka ładnych lat, a ja nie umiałem się
uwolnić od papierosów. Tace na szczęście nie przeszkadzał bardzo dym, chociaż
czasami narzekał, że śmierdzę, ale martwił się o moje zdrowie. Nie prosił mnie
też jednak, żebym przestał palić, bo to i tak zależało ode mnie, a szkoda.
Takanori miał na mnie duży wpływ i pewnie starałbym się rzucić palenie z pięć
razy mocniej, wiedząc, że on mnie o to poprosił.
Strzepałem
popiół do popielniczki i położyłem się na leżaczku, patrząc w rozgwieżdżone
niebo.
-Jak
ładnie - mruknąłem do siebie.
Po
kilku minutach wgapiania się w gwiazdy i palenia, wróciłem do mieszkania.
Poszedłem do kuchni, w której wypiłem szklankę chłodnej wody. Potem wziąłem
prysznic, umyłem zęby i położyłem się do łóżka obok Taki. Przygarnąłem go do
siebie, a on od razu przytulił się do mnie. Nie mogłem zasnąć, dlatego leżałem,
patrząc w sufit przez jeszcze długi czas.
*
Taka
ostrożnie wyplątał się z mojego uścisku i ześlizgnął się z łóżka. Wyciągnął
się, starając się stłumić potężne ziewnięcie i podszedł do szafy, otwierając ją
i szukając w niej odpowiedniego stroju.
Podparłem
głowę rękoma i patrzyłem na swojego kociaka, który myślał, że śpię. Chłopak
namiętnie przeglądał ciuszki, mrucząc coś pod nosem do siebie. W końcu znalazł
to, czego szukał i wyszedł do łazienki.
Wstałem
i także przygotowałem sobie rzeczy do ubrania i poszedłem do łazienki. Taka
akurat wchodził pod prysznic.
-Yuu
- jęknął, a ja uśmiechnąłem się do niego, nie zwracając uwagi na jego goliznę.
Umyłem zęby i zgoliłem kozią bródkę, a następnie poszedłem się ubrać. Gdy już
to zrobiłem, udałem się do kuchni w celu przyrządzenia śniadania. Wsypałem też
trochę karmy do kociej miseczki i wlałem świeżego mleka.
Po
kilku minutach na talerzu znajdował się stos pachnących naleśników, a w kuchni
pojawił się mój chłopak.
-Dzień
dobry - powiedział, podchodząc do mnie.
-Dzień
dobry - pocałowałem go w policzek.
Zasiedliśmy
do posiłku, po którym poszedłem do pracy.
*
-Masz
czas, żeby się dzisiaj spotkać? - zapytał Kou wesoło. - Muszę ci coś powiedzieć.
-Raczej
tak, a co chcesz mi powiedzieć? - ulotniłem się do magazynu, żeby kierownik
przypadkiem nie zobaczył, że rozmawiam przez telefon.
-Dowiesz
się, jak się spotkamy. Na którą ci pasuje?
W
głowie pojawiły mi się liczne obliczenia matematyczne, prawdopodobieństwa i
inne błędy względne, odnośnie tego, o której byłoby najbezpieczniej spotkać się
z Kou i nie ściągnąć na siebie gniewu Takanoriego. Aż dziw, że starałem się
ustalić coś tak nieprawdopodobnego. Taka był przecież chorobliwie zazdrosny.
-To
może szesnasta? - podsunąłem.
-U
mnie?
-W
porządku.
Zmianę
skończyłem po dwunastej. Wróciłem do domu i zaraz wyciągnąłem z lodówki butelkę
wody mineralnej.
-Yuu?
- usłyszałem głosik dochodzący z sypialni. Wziąłem kilka łyków wody i poszedłem
do miejsca, z którego słyszałem Takę. Leżał na brzuchu na łóżku. Podpierał się
łokciami i wymachiwał lekko nogami. Uśmiechnął się szeroko na mój widok.
-Kotku?
- usiadłem obok niego, gładząc go po włosach.
Taka
podniósł się i usiadł mi okrakiem na kolanach.
-Yuu-chan
- zamruczał mi do ucha. Delikatnie zaczął masować mój kark. Objąłem go w pasie
i oddałem się przyjemniej chwili. - Jaki jesteś spięty - jego dłonie
powędrowały na moje ramiona, a on przesunął się bliżej mojego krocza. W końcu
otarł się o mnie, a ja mruknąłem z zadowolenia.
-Kotku...
-Cii
- przyłożył mi palec do ust. - Nic nie mów, nie teraz.
Chłopak
wpił się w moje usta, obejmując mnie rękoma za szyję. Od razu przejąłem
kontrolę nad pieszczotą i wplątałem dłoń we włosy Taki. Zaskoczył mnie swoim
zachowaniem, nie często prowokował mnie do głębszych zbliżeń. I nagle zapaliła
mi się w głowie czerwona lampka. Taka wychodzi z inicjatywą. Chce uprawiać
seks, chociaż robiliśmy to z dwa, trzy dni wcześniej.
-Coś
się stało? - oderwałem się nagle od niego. - To trochę nie w twoim stylu.
-Chciałbyś
wiedzieć? - zapytał trochę zaniepokojony.
-Dlatego
pytam.
-A
nie zdenerwujesz się?
Oho,
coś przeskrobał.
-Tego
ci nie mogę obiecać.
Zacisnął
wąsko wargi i odwrócił na chwilę wzrok ode mnie. Zaraz jednak przyłożył usta do
mojego ucha, liżąc i podgryzając je. Jęknąłem mimowolnie, a Taka zaczął
zmysłowym głosem;
-Pamiętasz
tę figurkę przedstawiającą niedźwiedzia, którą dostałeś od swojej mamy na
urodziny? - mówił mi do ucha, a jedną ręką zaczął rozpinać rozporek moich
spodni.
-Mhmm...
Pamiętam - odpowiedziałem, bardziej skupiając się na dłoni, która zaczęła
masować moje krocze przez materiał bokserek. Sapnąłem, kiedy znalazł
odpowiednie miejsce i przeszły mnie przyjemne dreszcze.
-Bo
ta figurka trochę się dzisiaj stłukła - wsunął dłoń pod bokserki i zaczął
ugniatać moje jądra. - Yuu-chan, jesteś zły? - spojrzał mi w oczy i drugą ręką
zabrał się za moje prącie.
-Trochę...
Stłukła...?
-Roztrzaskała
w drobny mak - ujął mojego penisa w obie dłonie i zaczął nimi szybko poruszać.
Odchyliłem głowę dysząc głośno. - Jesteś na mnie zły?
-Nie...
Nie jestem - odpowiedziałem, a on uśmiechnął się. - Co nie zmienia faktu, że
trzeba cię ukarać - złapałem go za nadgarstki i zrzuciłem na łóżko, na plecy.
Zerwałem z niego koszulkę i spodenki, a on cicho westchnął, kiedy palcem
zahaczyłem o sutki kochanka. Doskonale wiedziałem, że były one najczulszym
punktem Taki, a zwłaszcza lewy sutek. Jęknął przeciągle, kiedy złapałem je w
dwa palce i wykręciłem lekko. Po chwili zacząłem je ssać, przygryzając przy tym
lekko. Chłopak wygiął się w łuk, a ja wsunąłem dłoń pod jego bieliznę, zaciskając
dłoń na jego członku. Taka wplątał dłoń w moje włosy, a mnie coraz bardziej
rozpierało pożądanie względem pięknego ciała swojego kochanka. Zsunąłem z niego
bokserki, zdjąłem swoją koszulkę i od razu wszedłem w Takę, niemal kładąc się
na nim.
*
Taka
przytulał się do mojego torsu, a ja podpierałem się rękoma pod głową i
patrzyłem w sufit. Kotek był strasznie zmęczony i obolały po odbyciu swojej
kary i spał. Zerknąłem na wyświetlacz komórki, sprawdzając godzinę. Czternasta
pięćdziesiąt siedem. Musiałem już zacząć się zbierać, jeśli chciałem być na
szesnastą u Kouyou. Wyślizgnąłem się z uścisku swojego chłopaka i wstałem,
wyciągając się. Poszedłem wziąć szybki prysznic, podczas którego
rozpamiętywałem ostatnią godzinę. Wyszedłem z kabiny i obejrzałem swoje ciało w
lustrze. Na szyi i torsie miałem mnóstwo malinek, które zostawił mi Taka. No
taaak... Trochę nie przemyślałem sprawy. Nie to, że wstydziłem się tych
punkcików, które zostawił mi kochanek, to po prostu ewidentnie wskazywało na
to, że nie tak dawno uprawialiśmy seks.
Ubrałem
się i wróciłem jeszcze do sypialni po telefon i portfel. Przy okazji
pocałowałem Takę w czoło.
-Kocham
cię - powiedziałem mu do ucha. Chłopak tylko coś wybełkotał sennie i przekręcił
się na drugi bok. Był taki słodki, kiedy spał.
*
-Jestem
taki szczęśliwy! - Kouyou opadł na łóżko z głośnym westchnięciem.
-A
to z powodu? - usiadłem obok niego. Chłopak podniósł się i uśmiechnął się
szeroko.
-W
końcu z nim jestem - oświadczył zadowolony. Tak jak podejrzewałem. Ale to dobrze,
a nawet bardzo dobrze! Zasługiwał na miłość. Po tym co przeszedł, po tym jak go
odrzuciłem, musiał znaleźć kogoś kochającego i opiekuńczego.
-To
świetnie! - szczerze podzielałem z nim radość. Chłopak wyszczerzył się do mnie
w uśmiechu. Dawno tego nie widziałem i aż zaparło mi dech w piersi. Czyżby
budził się w nim stary, dobry Kou, który przeze mnie zapadł w śpiączkę? - A
zdradzisz mi imię tego szczęściarza? - zapytałem, kładąc się na łóżku i
podpierając dłońmi pod głową.
Nagle
ktoś wszedł do pokoju, nawet nie pukając. Odwróciłem głowę w stronę przybysza.
Był to wysoki chłopak o czarnych, połyskujących włosach. W wardze miał kolczyk,
identyczny jak ja kiedyś, jednak nie piercing przykuł moją uwagę. Na
odsłoniętych ramionach miał tatuaże. Jakieś napisy, w których nie chciałem się
zagłębiać. Aż się spiąłem i automatycznie podniosłem do siadu. Byłem raczej
uprzedzony do ludzi z tatuażami.
-Cześć
Kou - rzucił na przywitanie do mojego towarzysza, który wstał, podchodząc do
niego i tym samym ignorując moje pytanie. - Dzień dobry - powiedział do mnie.
-Dobry
- odpowiedziałem.
-Hej
- mruknął krótko Kouyou, przytulając się do niego.
Zaraz,
chwila! To on? To ten chłopak?! Przecież on wyglądał jak jakiś gościu z yakuzy!
Kou tego nie zauważył?
-Ah,
Yuu - Takashima odwrócił się do mnie, łapiąc przybysza za dłoń - to jest
Takamasa.
-Mów
mi Miyavi - mruknął chłopak.
-Mów
mi Aoi - wstałem i zaraz usiadłem, bo poczułem się jak krasnal przy tym całym
Miyavim. To był jakiś olbrzym!
Nagle
usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Wyciągnąłem go, odczytując sms od Taki.
Zamykałeś za sobą drzwi, kiedy
wychodziłeś?
Oczywiście,
że tak. Przecież nie zostawiłbym go w otwartym mieszkaniu samego.
Tak. A stało się coś?
Kiedy wstałem, były otwarte na oścież.
Moje
ciało oblało się zimnym potem. Jak to otwarte na oścież? Z pewnością je
zamykałem.
Nic ci nie jest? - zapytałem.
Zaraz przyjadę.
*
Wspiąłem
się na klatkę schodową i wyciągnąłem klucz z kieszeni, a następnie włożyłem go
w zamek. Otworzyłem drzwi, a następnie wszedłem do środka.
-Taka?
- zapytałem, od razu wchodząc w głąb mieszkania.
-Tutaj
jestem - wyszedł z kuchni i zaraz się do mnie przytulił. - Na pewno je
zamknąłeś?
-Na
pewno - przycisnąłem jego głowę do swojego torsu. Chłopak drżał lekko i był
ewidentnie wystraszony. - Nic ci nie jest?
-Nie
- zacisnął dłonie na mojej koszulce.
Po
chwili poszedłem sprawdzić zamek. Może coś się uszkodziło i dlatego się
otworzyły? Cóż, ślusarzem nie byłem i nie znałem się na tym, ale kiedy tak
przeglądałem zamek z obu stron drzwi, zauważyłem zarysowania, które z pewnością
nie powstały od klucza, a wcześniej ich nie widziałem. Czyli ktoś zrobił nam
włam do mieszkania. Szybko poszedłem posprawdzać szafki w gabinecie, w których
miałem odłożone trochę pieniędzy na tak zwaną czarną godzinę. Pieniądze jednak
były.
-Taka,
masz wszystkie rzeczy? - zapytałem, wchodząc do kuchni, w której siedział,
trzymając kota na kolanach i tuląc go do siebie. Naprawdę się wystraszył.
-Chyba
tak - mruknął pod nosem.
Następnego
dnia okazało się, że zniknęło kilka jego ubrań. Konkretniej były to te, które
miał na sobie powszedniego dnia.
----
Ciąg dalszy nastąpi!
Jak zwykle zmieniam cały rozdział w ostatnim momencie. Ale takie rzeczy robię tylko ja.
Kolejną opkiem, które się pojawi będzie finał jso,ssz albo oneshot. I to nie byle jaki oneshot! Ale o tym później.
Do następnego rozdziału~!
Boziu drogi! Nie no świętna część. Zaczyna się dziać. Najpierw pojawienie si MIYaviego i ta sprawa z ubraniami. Ach nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Niedługo to będzie można wydać jako książkę XD
OdpowiedzUsuńHahaha Miyavi i yakuza? Haha fajnie ze polaczylas akurat jego i Uru. A co do jso,ssz to nie moge sie doczekac finalu ... nie czytalam ostatnio zadnego porzadnego wyciskacza lez
OdpowiedzUsuńKorkrtweet
Uwielbiam jak tak trzymasz w napieciu ;D
OdpowiedzUsuńNa prawdę musisz kończyć w takim momencie że rukiego ciuchy znikły biedny włam do domu Aoia oj bd zły miyavi i urus będzie ciekawie...czekam na finał jsd, ssz
OdpowiedzUsuńjakis zly pan zrobil wlam i ma obsesje na punkcie ruksa i zajumal mu ubrania QnQ Aos chron go
OdpowiedzUsuńPrzez większą część opka również byłam jak Yuu, kiedy patrzył na śpiącego Takę. To 'aww' nie mogło nie wyrwać się z ust jakiegokolwiek czytelnika, przysięgam!
OdpowiedzUsuńTo. Było. Urocze. Ale to już wiesz. I wiesz, że kocham to opowiadanie.
Dobra, to, że Kojo związał się z Miyavim naprawdę mnie zaskoczyło. KOJO I MIYAVI. No ratunku, tego nie przewidziałam, serio. Ale mogę się domyślić, że Meev zrobi Kou krzywdę. Mam rację, mam rację?
Dobra, kto był takim idiotą, by wkraść się w biały dzień do czyjegoś domu, w którym przy okazji ktoś jest, by zabrać... ubrania Taki? Hentai! ( ;A;)<
A gdyby był tam Yuu? To co, zabiłby włamywacza (to bardzo prawdopodobne, so...)? Tsu-san, nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać ( ._.')
Tylko co to miało na celu...? Och, wstawiajże kolejny rozdział, z jasnym wyjaśnieniem, bo nie wiem, ile teorii do tego czasu wysnuję!
A na chwilę obecną życzę weny. I nie mogę doczekać się zapowiedzianych powyżej opowiadań! ♥
Ktoś zajumał Ruksowi ciuchy...ja bym była do tego zdolna XD
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, słodki, i wgl same oh i ah :3
Jestem ciekawa co dalej i zgadzam się z Margaret-chan, zaraz z tego wyjdzie trylogia Aoiki <3 XD
Uzelanilam sie od tego opowiadania *-* kocham jee... Jest cudnowne i takie slodkie ;3 chciałabym zeby kiedys moj zwiazek przypominal zwiazek Taki i Yuu... Są prawie idealni *.* ... A mam takie troche glupie pytanie... Czy masz w planach zakonczyc to opowiadanie happy endem? *-* bardzo mi na tym jakos zalezy...
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną nie mam pojęcia czy będzie happy end. Przepraszam, że nie umiem dać jednoznacznej odpowiedzi.
UsuńKobieto...to opko jest niesamowite *-*...pierwszy raz przywiązałam się do jakiegoś wgl xD ... Mam takie pytankoo... to bedzie Happy End...co nie? Proooszee...bardzo mi na tym zależyy...A pztm...nie możesz uśmiercić Taki...ani Yuu... Będziesz miala mnie na sumieniu jeśli to zrobisz XDDD
OdpowiedzUsuńŻyczę weny! Pozdrowionka! ^^
Yumi~
jw
UsuńUuuu świetne połączenie :D Myv mnie zaskoczył swoją obecnością ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tace nic się nie stanie oprócz braku kilku ubrań ale wygląda to na jakiegoś stalkera.
Czyżby Kao? :O