Hesitating means death 12

    Mechopeda


 Gładziłem żołnierza po włosach, usypiając go. Opierał się o moją klatkę piersiową, zupełnie jakbym był jego matką czy dziewczyną. Był taki bezbronny i rozluźniony w moich ramionach, chociaż uważał mnie za dziwkę. Niestety, ale prócz tego, że miał dziewczynę i tej wcześniejszej opinii, niczego więcej się nie dowiedziałem. Facet był dla mnie od pewnego momentu zamknięty. Jakby te ważne myśli były ukryte w jakimś pudle. Czyżby przewidzieli, że dobiorę się do niego, żeby uzyskać jakieś informacje i jakoś go zablokowali na mnie? Jeśli tak, to w jaki sposób? Przecież nikt jeszcze nie umiał ukryć przede mną niczego. Zawsze wystarczył jeden pocałunek, a ja znałem człowieka na wylot. 

     Dlatego byłem też znany jako panna puszczalska. Podczas kontaktu cielesnego widziałem wszystko o wiele dokładniej, dlatego podczas misji robiłem często za prostytutkę. Tych z góry nie obchodziło to, że ja przy tym cierpiałem. Że tylko jeszcze mocniej nienawidziłem świata, że chciałem wszystkich zabić. Liczyła się misja, uzyskanie informacji. 

     Mężczyzna obudził się godzinę później. Uśmiechnąłem się do niego, chcąc całkowicie go do siebie przekonać. 

     -Tanabe, długo jesteś w wojsku? - sunąłem palcem po jego torsie. - Wyglądasz na bardzo doświadczoną osobę. 

     -Dopiero pół roku - odparł. 

     -Naprawdę? Dopiero pół roku? - wplątałem dłoń w jego włosy. - Ale z pewnością jesteś jednym z najlepszych. 

     -Raczej nie... 

     -Jaki skromny - zaśmiałem się. Zaczynał mnie już denerwować. - Miałabym do ciebie małą prośbę. Chodzi o to, że strasznie się tutaj nudzę. 

     -Chciałabyś, bym wynalazł ci jakąś rozrywkę? 

    -Dokładnie. 

     Mężczyzna podniósł się i odwrócił w moją stronę, mierząc mnie spojrzeniem. Następnie wstał, ubierając się i wyszedł. 

     Żołnierz przychodził do mnie niemal codziennie. Zabawiał się ze mną i na początku robił tylko to. Powoli uzależniałem go od siebie i w końcu był u mnie każdego dnia. Rozmawiał ze mną, zwierzał się i żartował, jakbym był dla niego kimś naprawdę bliskim. Nie wiedział, że podkradłem mu kilka naboi i, że miałem plan, by wydostać się z tego cholernego pokoju, wykorzystując nieświadomego Tanabe. 

     -Muszę już iść - uśmiechnął się do mnie, a następnie pocałował delikatnie. Wstał, zaczynając się ubierać. Zsunąłem się z łóżka, podchodząc do niego i obejmując go w pasie. Mruczałem mu słodkie słówka do ucha, jednocześnie wyjmując pistolet z kabury. Ten nawet tego nie zauważył. Jak najciszej włożyłem kilka naboi do magazynku. Teraz już nie było mowy o czułym zachowaniu. Pchnąłem go do przodu i załadowałem broń. Zdezorientowany Tanabe uderzył o szafę, która się zatrzęsła. Odwrócił się do mnie, szukając pistoletu, jednak takowego nie znalazł. 

     -Teraz mnie słuchaj - syknąłem wściekle. - Jeśli będziesz współpracował, to może cię oszczędzę. 

     -Co to ma, kurwa mać, znaczyć?! 

     -Stul pysk - warknąłem. - Teraz ta dziwka tu rządzi. 

     Mężczyzna otworzył szeroko oczy, a ja nie spuszczając z niego wzroku, podszedłem do szafy. Odepchnąłem żołnierza na bok, a następnie uderzyłem go pistoletem w tył głowy. Padł na podłogę, a ja zyskałem czas na przygotowanie się. 

     Zdjąłem z niego mundur, a następnie sam się w niego wcisnąłem. Ledwo mi się to udało, gdyż Tanabe był mniejszy ode mnie. Z szafy wyciągnąłem płaszcz mężczyzny, który swobodnie narzuciłem na ramiona. Włosy schowałem pod wojskową czapkę i byłem już gotowy do dalszego działania. W porę przypomniałem sobie o Tanabe. Zdjąłem płaszcz i podwinąłem rękawy munduru. Mężczyznę zawlokłem do łazienki i wsadziłem go do wanny. Zakorkowałem ją i zacząłem napuszczać do niej wody. Kiedy uznałem, że cieczy było już wystarczająco, zakręciłem kran. Wróciłem się jeszcze do pokoju po ciężką lampkę nocną, którą postawiłem na podłodze przy wannie. Pochyliłem się nad nieprzytomnym mężczyzną i złapałem go za ramiona, wpychając pod wodę. Tak jak się spodziewałem, włączyła się w nim wola życia i się ocknął. Wynurzył się z wody i wyciągnął ręce w moją stronę, chcąc złapać mnie za szyję. 

     -Ty suko - wysyczał. - To przez ciebie Aoi nie żyje! 

     Aoi? Znał Aoiego? Chwila, wszyscy go znali, musieli. Na pewno gdzieś mu się obiło o uszy, że Yuu poświęcił się podczas akcji, ratując mi życie. Prawda była jednak taka, że Aoi przeżył, ale nie wykonał rozkazu, przez co musiałby ponieść karę. Dlatego jego śmierć została upozorowana, żeby mógł się zająć Kazukim. Nie wzięliśmy jednak pod uwagę tego, że ktoś odkryłby prawdę. 

     -Zamknij się - chwyciłem lampkę i zamachnąłem się, chcąc wymierzyć mu cios. 




     [Kazuki]

     Budynek, przed którym się znaleźliśmy był ogromny i bardzo nowoczesny. Był niemal w całości przeszklony, a nad wejściem wisiał różowy neon z napisem Mechopeda. Obok tego powieszona była tabliczka głosząca: Wymiana, naprawa, części, nowiutkie komplety! Smary, oleje, spreje, nabłyszczacze, odrdzewiacze, odmrażacze!. Przekrzywiłem głowę, nie rozumiejąc, po co szliśmy taki kawał drogi do mechopedy. Przecież nikt z nas nie miał zmechanizowanej żadnej części ciała. Chyba... 

     -Po co tu jesteśmy? - zapytałem, a Reno spojrzał na mnie jak na kretyna. 

     -Interesy i nie tylko - odpowiedział mi Yuu, który pchnął szklane drzwi, wchodząc do środka. Ja, Reno i Lena zaraz poszliśmy jego przykładem. Kiedy przekraczaliśmy próg pomieszczenia, rozległo się głośne kliknięcie i dźwięk podobny do gwizdania czajnika. Zabawny sposób na witanie klientów. 

     Cały sklep był ogromny i na wstępie wchodziło się w labirynt półek i regałów uginających się pod ciężarem niektórych zbroi. Był to niesamowity widok. 

     -Kazuki - Lena złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią trochę zaniepokojony. Wyglądała na przestraszoną. 

     -Co się stało? - zapytałem, ciągnąc ją za Reno, który wiedział, jak poruszać się w gąszczu części mechanicznych. 

     -Nie rób sobie mechanicznej ręki - powiedziała cichutko. 

     Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby fundować sobie mechaniczną część ciała. Nie miałem po co. 

     -No dobrze. Ale dlaczego, jeśli mogę wiedzieć? 

     -Bo ci odpadnie i wda się zakażenie, a ty umrzesz. 

     Trochę mnie zamurowało. 

     -Dlaczego miałbym robić sobie mechaniczną rękę? 

     Nie odpowiedziała, tylko stanęła w miejscu. Zdałem sobie sprawę, że prawie wpadłem na Reno, który stanął przed wysoką ladą i odchrząknął głośno. Wychyliłem się i zauważyłem niskiego chłopaka, który majstrował coś śrubokrętem przy żelaznej dłoni. Miał na sobie luźną, wręcz za dużą, białą bokserkę z motywem jednorożca biegnącego pod tęczą, czarne, niezwykle obcisłe rurki oraz długie, miętowe rękawiczki. Jego blond włosy ułożone były w nieładzie i stały na wszystkie kierunki świata. Nie zwrócił na nas nawet najmniejszej uwagi. Na głowie nałożone miał słuchawki, z których dochodziła głośna muzyka. Dubstep. Ktoś jeszcze tego słuchał? Na początku wieku dwudziestego pierwszego ponoć był niezwykle popularny. 

     Yuu, który najwidoczniej stał już chwilę przy ladzie, uderzył w nią pięściami, a następnie zerwał chłopakowi słuchawki. 

     -Czego? - warknął blondyn głębokim, męskim głosem, że aż nie mogłem w to uwierzyć. Przecież on był taki drobny, chudziutki. 

     -Dobrze wiesz - Shiro uśmiechnął się jadowicie, a chłopak uniósł brwi, odkładając na bok śrubokręt i część zastępczą ludzkiego ciała. Wyciągnął z kieszeni maleńki odtwarzacz i wyłączył muzykę, zawieszając słuchawki na szyi. 

     -Mam rozumieć, że nadszedł ten dzień? - chłopak splótł dłonie, robiąc z nich koszyczek i założył go na kolano. Yuu pochylił się do niego, uśmiechając się łobuzersko. 

     -Dokładnie. 

     -Rei!! - krzyknął z ogromną siłą chłopaczek. Niesamowity głos. 

     Nagle doszedł do nas dźwięk uderzających o siebie jakiś prętów, narzędzi oraz innych pustych, metalowych odgłosów. Zza żółtych drzwi, które znajdowały się obok lady wyłonił się mężczyzna o blond kosmykach, który był niewiele wyższy od Yuu. Nie miał na sobie koszulki i był tylko w luźnych, starych, przetartych dżinsach, które z pewnością by mu spadły, gdyby nie pasek. Facet nie miał też twarzy... To znaczy, pewnie miał, ale w całości zasłonięta była białą bandaną, która dodawała mu łobuzerskiego wyglądu. Wpierw się go wystraszyłem. Nie wiedziałem czy to przez te mięśnie, które były napięte, w ciągłej gotowości do użycia, czy właśnie przez tę bandanę. 

     -Rei, nastaw wodę na herbatkę, mamy gości - blondynek uśmiechnął się szeroko, wstając zza lady.


     ----

     Jestę i dodaję rozdział, który ma już kilka miesięcy. 

Komentarze

  1. No po prostu SUPER! Jupi drużyna R&R w akcji XD Naprawdę zaskoczyłaś mnie. Jakoś się ich niepodziewałam, ale to fajne, że są :3 Czekam na kolną część i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. super fajne nie moge siedoczekac co dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. ,, -Zamknij się - chwyciłem lampkę i zamachnąłem się, chcąc wymierzyć mu cios.''
    WYMIERZYŁ GO, PRAWDA? ;___;
    Tanabe taki groźny. Dlaczego nie potrafię sobie tego wyobrazić...? ;;;

    Taka w koszulce z jednorożcem, słuchający dubstepu. U made my day, i'm crying right now XDD"
    Bo drobny blondynek nie może mieć niskiego (cudownego, seksownego etc. etc.) głosu. Cóż za uprzedzenie, Kazuki :c Rada na przyszłość: temperament Taki jest większy, niż mówi to jego wzrost i postura. Khe.
    ,,-Rei, nastaw wodę na herbatkę, mamy gości.'' - doprowadziłaś mnie do płaczu ze śmiechu już drugi raz. Gangsta Rei-chan, parzący herbatkę. Tsu-san, mówiłam Ci już, ze Cię uwielbiam? XD"
    Piękny part, cudowny. XD
    Chcę więcej!
    Aż przykro, że jest tak mało komentarzy. Ludzie, co z wami? ; - ;

    Czekam na dalsze częściiii~ ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... Zaczelam czytac niedawno to opowiadanie i powiem Ci zee... Jest naprawde bardzo fajne, ale tak jakos... Moim zdaniem za duzo Uruhy. ._. Myslalam ze bedzie cos wiecej o Aoim i Kazukim... Ale tak po za tym to bardzo mi sie podoba i wciagnelo mnie :) pozdrawiam i zycze weny :3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta część po prostu boska. Wszyscy znowu razem to genialne- pełne zaskoczenie. Super

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    mam nadzieję, że uda mu się uciec, i po co dokładnie przyszli do tego miejsca...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty