Migdałowe serce III 07
O tajemnicy przeszłości
Yuri
zacisnęła wąsko wargi i podała mi kopertę. Otworzyłem ją, nie spuszczając
wzroku z kobiety, która uważnie patrzyła na każdy mój ruch. Wyciągnąłem zdjęcie
małego chłopczyka. Siedział na podłodze i przytulał się do dużego, pluszowego
misia. Jego włosy były delikatnie pofalowane, a ciemne oczy skierował wprost do
obiektywu kamery.
-To
jest Takanori? - zapytałem, wpatrując się w śliczną buźkę chłopca.
-Tak.
Ma trzy lata.
-Podobny
- stwierdziłem. - Wygląda jak lalka - zaśmiałem się. Yuri była jednak
nieporuszona. - I co mam zrobić? - odłożyłem zdjęcie. Splotłem dłonie na blacie
biurka.
-Chcę
go zabezpieczyć.
-Zabezpieczyć?
- powtórzyłem. - Co masz na myśli?
-Nie
chcę, żeby w przyszłości było mu źle. Chciałabym, żeby się rozwijał. A za kilka
lat nie będzie nikogo, kto będzie mógł go chociaż wesprzeć. Zostanie sam.
-A
ty?
Kobieta
powoli pokręciła głową.
-Rozumiem.
Mam się nim zająć?
-To
nie do końca tak. Chciałabym, żebyś wziął go do siebie, kiedy będzie już
dorosły.
-Czemu
dopiero wtedy?
-Wiem,
że przy tobie będzie szczęśliwy. Wytłumaczysz mu wszystko.
Zmierzyłem
Yuri niepewnym spojrzeniem. Cokolwiek chciała przez to osiągnąć, z pewnością
miała w tym jakiś cel. Wiedziała, że chce chronić swoje… nasze dziecko,
zapewnić mu przyszłość. Jeśli chodziło o rodzinę, to szła po trupach do celu.
Kolejny
raz spojrzałem na zdjęcie chłopca, a następnie na Yuri. Miała zdeterminowaną
minę.
-Nie
umiem ci odmawiać - westchnąłem przeciągle. - Możesz na mnie liczyć.
[10
lat później]
Akiko
podała mi talerz pełen ciastek. Usiadła na kanapie obok mnie i westchnęła
cicho. Zerknęłam na nią zmartwiona. Od jakiegoś czasu chodziła przygnębiona.
-Coś
się stało? - zapytałam. Aki spojrzała na mnie, wydymając lekko wargi.
-Yuu
przyjechał. Jest na górze.
-To
chyba dobrze - uśmiechnęłam się. Mój uśmiech jednak zbladł, kiedy zrobiła
wyjątkowo kwaśną minę. - Co zrobił?
-Kolczyk
w wardze.
-Słucham?
-Zrobił
sobie kolczyka w wardze - zakryła twarz dłońmi.
-Kolczyk
nie jest straszną rzeczą - położyłam jej dłoń na ramieniu. - Gorzej by było,
gdyby kogoś pobił, prawda?
-Yuri,
ale ja już czasami nie mam do niego siły. Kocham go, jakby był moim synem, nie
chcę dla niego źle. Zgodziłam się go przygarnąć, bo nie byłam w stanie zostawić
na lodzie bogu winnego dziecka.
-Zamierzasz
mu kiedyś o tym powiedzieć? - zapytałam cicho.
-Nie
wiem... Na pewno nie teraz.
-Może
ja z nim porozmawiam, co? - uśmiechnęłam się zachęcająco. - Powiem, że martwi
cię jego zachowanie.
-Jeśli
chce ci się denerwować.
Poklepałam
ją po plecach i wstałam, ruszając po schodach na górę. Od razu skierowałam się
do biblioteki, w której spodziewałam się znaleźć najmłodszego Shiroyame. Nie
pomyliłam się. Siedział na parapecie przy otwartym oknie i palił papierosa. Na
kolanach trzymał otwartą książkę. Rzeczywiście zrobił sobie kolczyk.
-Nie
przeszkadzam? - zapytałam, zamykając za sobą drzwi. Chłopak spojrzał na mnie i
pokręcił głową.
-Kto
jak kto, ale ty jesteś zawsze mile widziana - powiedział.
-Cieszę
się bardzo - podeszłam do niego i wzięłam książkę z jego kolan. Spojrzałam na
okładkę. - Tajemnice historii -
przeczytałam tytuł. - Lubisz historię, co?
-Bardzo
- wziął ode mnie książkę.
Wyciągnęłam
mu papierosa z ust i zgasiłam go w popielniczce. Yuu skrzywił się, ale nie
zareagował na to w żaden większy sposób.
-Twoja
mama się martwi - oznajmiłam mu. - Nie umie zrozumieć, że się buntujesz.
-Jak
każdy. Niech się przyzwyczai.
-Ciekawi
mnie czy Taka też będzie taki... - zamarłam. Co ja właśnie powiedziałam?
-Kto
będzie jaki?
-Mój
synek - mruknęłam cicho, a on otworzył szeroko oczy. - Za trzy lata będzie w
twoim wieku.
-Masz
syna? - zdziwił się. - Trzy lata młodszy ode mnie?
-Yuu,
to tajemnica - przyłożyłam palec do ust. - Obiecaj, że nikomu o tym nie
powiesz. Dobrze?
-No
dobra... Ale to dość dziwne.
-Yuu,
błagam - złożyłam ręce w błagalnym geście. Yuu miał o nim nie wiedzieć. To
byłaby okropna rzecz. Yuu otwarcie mówił, że był biseksualistą, a Taka
przejawiał objawy zainteresowania tą samą płcią. Nikt nie chciał, by doszło do
ich spotkania, dlatego istnienie obydwóch trzymane było w tajemnicy. Poza tym,
Yuu był w pewnym sensie niebezpieczny. Aki opowiedziała mi o sprawie
samobójstwa, w której uczestniczył młody Shiroyama. Był to kolejny powód, przez
który chciałam trzymać Takanoriego jak najdalej od Yuu. Dodatkowo Akiko nie
chciała, by ktokolwiek wiedział, że nie jest on jej synem, a dzieckiem kochanki
jej męża, która zmarła przy porodzie chłopca. Kobieta miała do wyboru albo
samej przeżyć, albo poświęcić życie i ocalić dziecko. Wybrała życie Yuu, który
nic o tym wszystkim nie wiedział.
-No
dobra, będę milczał jak grób - odrzekł z lekkim uśmiechem na ustach. - Pokażesz
mi go? - zapytał.
-Zdjęcie?
-Tak
- jego uśmiech się poszerzył.
Zgodziłam
się pokazać mu zdjęcie Taki. Chłopak z zafascynowaniem patrzył na fotografię
przedstawiającą mojego syna.
-Jakbym
widział ciebie - powiedział niemal szeptem. Ciągle wpatrywał się w zdjęcie
chłopca.
Yuu
nie zwracał się do mnie formalnie per pani. Twierdził, że to by mnie
postarzało, a jego zdaniem miałam na oko dwadzieścia lat. Zdębiał, kiedy się
dowiedział, że miałam ponad trzydzieści lat. Uważał, że gdyby nie ten fakt i
to, że byłam mężatką, to mógłby się we mnie zakochać. Z jednej strony
schlebiało mi to, a z drugiej czułam się niezręcznie. Shiro był w końcu zwykłym
małolatem.
-Yuri?
- usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się na pięcie w stronę Akiko,
która weszła do biblioteki. Yuu zeskoczył z parapetu i stanął obok mnie. -
Jeszcze rozmawiacie?
-Trudna
rozmowa wychowawcza - zaśmiałam się i zaraz podeszłam do przyjaciółki. - Yuu
obiecał, że postara się bardziej myśleć nad swoim postępowaniem, prawda? -
odwróciłam się do chłopaka. Ten pokiwał głową z uśmiechem.
Dopiero
po wyjściu od Akiko przypomniałam sobie, że Yuu miał zdjęcie Taki.
[rok
później]
-To
dla mnie? - zapytał Yuu, patrząc na okładkę książki. - Nie musiałaś kupować mi
prezentu.
-Twoja
mama w ostatniej chwili mi powiedziała, że masz urodziny - uśmiechnęłam się,
siadając obok niego. - A lubisz historię, to pomyślałam, że może spodoba ci się
taka książką.
Shiroyama
otworzył grubą książkę historyczną i spojrzał na stronę tytułową.
-Dla kochanego Yuu od cioci Yuri -
przeczytał i zaśmiał się. - Dziękuję, to naprawdę miłe.
-Nie
ma za co.
Shiro
zaczął kartkować książkę, a ja powiodłam wzrokiem po jego pokoju. Yuu poszedł
we wrześniu do tokijskiego liceum i na stałe do domu Akiko wprowadził się we
wrześniu. Od tamtej pory nie zabierałam Taki ze sobą na wizyty do Shiroyamy.
Nie chciałam, by Yuu i Takanori się spotkali.
-Wiesz,
dziękuję ci, że czasami tak do mnie wpadasz - powiedział cicho. - Przynajmniej wiem,
że komuś dobremu na mnie zależy.
-Yuu,
jesteś dla mnie jak syn - pogłaskałam go po włosach. - Dla ciebie mogę wszystko.
Nagle
Yuu przytulił się do mnie. Było to tak nagłe, że zaskoczona niemal odskoczyłam
od niego. Po krótkiej chwili pogładziłam go po chudych plecach.
-Byłabyś
cudowną matką - stwierdził.
Poczułam łzy zbierające się w moich oczach. Nie chciałam jednak zmieniać decyzji, która została podjęta już dawno temu.
----
Nie myślcie sobie, że zapomniałam o sprawie z ubraniami, wszystko w swoim czasie...
Ten rozdział był potrzebny, by zrozumieć to, co będzie się później działo.
Do następnego rozdziałuu~!
Się namieszało... ;_;
OdpowiedzUsuńTo nie mam w sumie nic do powiedzenia zbytnio, bo głównie będę myśleć co też się stanie.
Nie wiem czemu, naprawdę, ale jakoś nie lubię Yuri. Wolałam ją gdy była tylko wspomnieniami od Ruksałki.
To ja... Pójdę rozmyślać. Świetnie się czytało
Ciekawe, czekałam na rozdział cierpliwie >.< i się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńAh ten dreszczyk emocji ciekae o dalej i mam tez nadzieje z hmd tez jeszcze piszesz kochana
OdpowiedzUsuńnie rozumiem czemu ukrywała go przed Yuu O.o Przeznaczenie i tak ich połączyło QuQ
OdpowiedzUsuńOhh, jak Ty nas trzymasz w napieciu ;D
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział! Bardzo chciałam wiedzieć jaka była Yuri, a wydaje się być naprawdę kochającą matką <3
OdpowiedzUsuńYuu adoptowany? A to Ci dopiero...
Pochłonęłam ten rozdział i zabieram się za kolejny :D