I will be 03
Czuję coś po raz kolejny, czego sensu nie uświadomiłem sobie powszednim razem
Nieobecny umysłem, płynę pośród Twych oczu, które wciąż nie znikają
Kago no sangai
Kagome nic się nie zmieniła, odkąd ostatni raz ją widziałem. Miała długie,
czarne włosy, które swobodnie opadały na jej szczupłe ramiona. Oczy ciemne,
niczym dwa węgielki, które zawsze kojarzyły mi się z chłodem zimowej nocy. Jej
bladą twarz pokrywało kilka piegów, których kobieta nigdy nie zakrywała żadnymi
fluidami. Ogólnie to bardzo rzadko się malowała. Miała na sobie
jasnopomarańczową sukienkę na ramiączkach i kremowy sweterek, który zapięła na
dwa środkowe guziki.
Jednakże, kobieta nie przyszła sama.
Kouyou otworzył usta w zdziwieniu, widząc małą istotkę, która przybyła wraz
z Kagome. Kobieta zdjęła kurteczkę dziewczynki i odwiesiła ją na wieszak, a
następnie zsunęła z niej maleńkie buciki, które ustawiła równo pod ścianą.
-Zamknij buzię - mruknąłem do Kou, który nie mógł oderwać wzroku od
czarnowłosej piękności.
Poszliśmy wraz z Kagome do salonu. Kobieta wcisnęła Kouyou reklamówkę, z
której wydobywał się smakowity zapach. Usiadła na kanapie, sadzając maleństwo
na swoich kolanach. Wraz z Kouyou zajęliśmy miejsca na fotelach.
-To jest Sachiko - kobieta wskazała na dziewczynkę.
-Cześć Sachiko - pomachałem do dziewczynki, która wtuliła się w Kagome. Po
chwili odwróciła się, patrząc na mnie błyszczącymi z ciekawości oczami. Nagle
zdałem sobie sprawę, że już gdzieś kiedyś podobne widziałem. W ogóle, im
bardziej jej się przyglądałem, tym bardziej miałem wrażenie, że ją znam.
-Pójdę po talerze - Kou wstał i poszedł do kuchni.
Dziewczynka uważnie mi się przypatrywała. Marszczyła wąskie brwi, jakby nad
czymś intensywnie myślała, co dodawało jej uroku. Ona sama w sobie była słodka.
Miała pucułowate, różowe policzki, a włosy zaczesane w dwie kitki, które
sterczały na jej głowie niczym dwie palmy. Uroczego widoku dopełniała
cukierkowo różowa sukieneczka.
Shima rozłożył talerze i wyciągnął z opakowania pachnące muffinki. Usiadł w
fotelu i chwilę patrzył na Sachiko, która świdrowała go błyszczącymi oczami.
-Kagome, a cóż to za skrzat? - Kou uśmiechnął się lekko do dziewczynki.
-To jest córka Nanami - odparła kobieta.
Na kilka minut zapadła cisza. Kou był wyraźnie zaskoczony jej słowami. Po
co w ogóle przyprowadziła tę dziewczynkę? A dodatkowo, co ja miałem do tego?
-Córka Nanami? - Takashimie zadrżał głos. - Jak to możliwe, że Nanami ma
córkę, a dowiaduję się o tym dopiero od ciebie? - w jego głosie wyraźnie było
czuć oburzenie. Zerknąłem na Kouyou i zacisnąłem wargi. On i Nanami byli
blisko, wiedziałem o tym. Trudno było zatem się dziwić jego reakcji.
-O tym chciałam z tobą pomówić. Bo widzisz, Nanami jest w szpitalu...
-Co jej się stało? - Kouyou spuścił z tonu.
-Nanami ma raka - odparła cicho, głaszcząc Sachiko po policzkach. - Zostało
jej niewiele czasu.
-Dlaczego dowiaduję się o tym teraz? Dlaczego wcześniej mi o tym nie
powiedziałaś?
-Pretensje miej do siebie - warknęła. - Jakoś straciłeś nami
zainteresowanie. Zespół stał się dla ciebie najważniejszy. Zapomniałeś o mnie i
o Nanami.
-Nie zapomniałem! - zaprotestował.
-Owszem, zapomniałeś - rzuciła chłodno. Kagome posłała mi nagle zirytowane
spojrzenie, jakby to była moja wina. Nawet nie miałem z nimi nic wspólnego. -
Gdybyś nie zapomniał, to z pewnością wiedziałbyś, co się działo przez ostatnie
cztery lata. Jakbyś nie zostawił Nanami, to wszystko wyglądałoby teraz inaczej.
Ona nie leżałaby sama w szpitalu, a Sachiko nie musiałaby być ciągana z domu do
domu. To wszystko twoja wina, Kouyou.
Zamrugałem kilkakrotnie, słysząc jej słowa. Shima nic nie mówił. Widać było
po nim, że był wściekły, ale nie chciał wyładowywać emocji na Kagome.
-Całkiem ostre słowa - stwierdziłem. - Ale co Kouyou ma do tego
wszystkiego? Jest dorosły, postąpił, jak postąpił. Po co ma się wtrącać w życie
swojej byłej i do jej dziecka? To drugie już z pewnością go nie dotyczy.
-I tu się mylisz, Yuu - Kagome przeszyła mnie wzrokiem. - Gdyby Kouyou nic
do tego nie miał, to nie zawracałabym mu tym głowy.
-To o co chodzi? - Shima trochę się uspokoił.
-To twoje dziecko, Kouyou - odparła spokojnie.
Otworzyłem szeroko oczy, nie mogą uwierzyć jej słowom. Jak to dziecko
Kouyou?!
-O czym ty mówisz? Jakie dziecko? Nigdy nie miałem dzieci! - Shimie drżał
głos z emocji. - Nie rób sobie takich żartów.
-Jestem całkowicie poważna - Kagome westchnęła cicho.
-Kouyou, co to ma znaczyć? - zwróciłem się do swojego partnera.
-Nie mam pojęcia! Teraz dowiaduję się o jakimś dziecku!
Spojrzałem na Sachiko, która przysłuchiwała się uważnie całej rozmowie.
Teraz wiedziałem, kogo mi przypominała.
-Ile masz lat? - zwróciłem się w miarę łagodnym głosem do dziecka.
-Tsy i pół - pokazała na pulchnych paluszkach, chowając twarz w piersi
Kagome.
-Yuu, no co ty! - Kou wiedział, do czego zmierzałem.
-Shiroyama Yuu, spokojnie. Dajcie mi coś powiedzieć, co?
Pokiwaliśmy zgodnie głowami. Miałem nadzieję usłyszeć jakieś sensowne
wyjaśnienie.
-Cztery lata wcześniej Kouyou i Nanami byli ze sobą. Nanami mówiła mi
często, że Kou chyba ma kogoś na boku. Nie był już tak blisko niej, nie kupował
jej kwiatów, nie spędzał z nią czasu. Czuła, że ich związek się rozpada.
Pragnęła za wszelką cenę zatrzymać Kouyou przy sobie. W końcu zdecydowała się
na radykalne środki w postaci seksualnych doznań. Ale niestety stało się coś,
czego nie przewidziała, zaszła w niechcianą ciążę i to jeszcze z facetem, który
mógł ją lada chwila zostawić. Bała się powiedzieć o tym komukolwiek, dlatego
nawet nie wspomniała o tym Kouyou, który faktycznie od niej odszedł.
Ostatecznie postanowiła urodzić i samotnie wychować dziecko. Ot, cała historia -
kobieta spojrzała na mojego partnera. - Kou, mógłbyś się nigdy nie dowiedzieć, że masz
córeczkę.
-To naprawdę tak było? - zamrugałem kilkakrotnie. W sumie, to by się
zgadzało. - Z jakiego jest miesiąca? - wskazałem głową na dziewczynkę.
-Z grudnia.
-A odszedłem od Nanami pod koniec kwietnia.
-To by się w sumie mogło zgadzać - wypuściłem głośno powietrze. - Czyli
tak, Kouyou nieświadomie opuścił ciężarną kobietę, a ona nic nikomu nie mówiąc,
urodziła jego dziecko i postanowiła je też sama wychować, ale zachorowała, a
ty, zapewne jako jej przyjaciółka i jedyna wtajemniczona w jej sekret,
przyszłaś w końcu poinformować Shime, że ma potomka, a przy okazji poprosić o
zajęcie się nim, mam rację?
-Ach, czyli już nic nie muszę mówić.
-Myślisz, że w to uwierzę? Nanami powiedziałaby mi o tym - Kou przygryzał
nerwowo dolną wargę. - Zauważyłbym.
-Ale tak się nie stało.
Przygryzłem wargę i chwilę patrzyłem na muffinki na talerzu. Nie
wiedziałem, co o tym sądzić. Z jednej strony to było dawno, Kouyou i ja nie
byliśmy jeszcze ze sobą, ale z drugiej, to nie było takie proste do
przyswojenia.
-Sachiko cię zna - powiedziała Kagome. Zerknąłem na nią i z jakiegoś powodu
skrzywiłem się. Coś mnie ścisnęło w żołądku, a zimny pot oblał moje plecy,
jakbym miał grypę.
-Zna mnie? - mruknął Kouyou.
-Z Nanami pokazywałyśmy jej twoje zdjęcia. Prawda?-– kobieta zwróciła się
do dziewczynki. - Kim jest ten pan?
-Tata - mruknęła Sachiko, a mój ucisk w żołądku się wzmocnił.
*
Kouyou zamknął za Kagome drzwi i odwrócił się w moją stronę.
-Jesteś zły? - zapytał.
-Nie wiem, co o tym sądzić - westchnąłem. - Po prostu... To dziwne.
Oparłem się o ścianę.
-Trzeba się zająć Sachiko - mruknął cicho. Staliśmy od siebie w znacznej
odległości, dlatego ledwo go usłyszałem. - Z tego, co powiedziała Kagome,
Nanami nie będzie mogła już się nią zajmować.
-Wiesz, to okropne. Ona ciebie tak strasznie kochała, wychowywała sama
twoje i jej dziecko, a wszystko to właściwie po nic. Dlaczego akurat wtedy musiałeś
od niej odejść?
-Bo się w tobie zakochałem - odpowiedział. - Od dłuższego czasu czułem coś
do ciebie. To głupie, ale Nanami tak naprawdę nigdy nie kochałem w taki sposób,
w jaki kocha się tę drugą połówkę. Ona zawsze była po prostu moją przyjaciółką.
-Mogłeś to wcześniej stwierdzić. Ta biedna, mała istotka nie miałaby teraz
problemów.
-Więc to znowu moja wina? Znowu ja, tak?
-Tak, bo przez ciebie Nanami sama zajmowała się Sachiko. Wyobraź sobie, co
musiała przez cały ten czas czuć.
-Dzięki, Yuu. Zawsze wiedziałem, że u ciebie znajdę wsparcie - jego słowa
ociekały ironią.
Szybko zreflektowałem się, co właśnie powiedziałem. To nie było przez
niego, nie wiedział o tym przecież.
-Przepraszam - spuściłem głowę. - To za dużo emocji. Nie wiem, co mówię.
Kouyou podszedł do mnie i mocno się we mnie wtulił. Objąłem go, całując w
policzek.
-I co teraz zrobimy? - zapytał.
-Zajmiemy się Sachiko. Nic nie stoi temu na przeszkodzie.
-Kagome powiedziała, że zostawiałaby ją u nas na dzień, dwa. To nie będzie
z naszej strony wiele wysiłku.
Pogładziłem go po policzku.
-Chcieliśmy adoptować dziecko, myślisz, że w takim wypadku powinniśmy...?
-Nie, raczej nie.
Uśmiechnąłem się. Nagle zdałem sobie sprawę, że nasz problem z adopcją sam
się w pewnym sensie rozwiązał.
*
Kouyou wypuścił powietrze i spojrzał w sufit, nerwowo zaciskając dłonie.
-Może pan wejść - oznajmiła pielęgniarka wychodząca z sali.
-Idę - mruknął Kou.
-Idź - położyłem mu dłoń na kolanie. - Zaczekam tutaj.
Takashima wstał i ostatni raz posłał mi lekko zasmucone spojrzenie.
Uśmiechnąłem się pokrzepiająco, a on wszedł do szpitalnej sali.
No to sie teraz porobilo, tak patrzac na Uruhe to nie powiedzialabym ze jest on w stanie splodzic dziecko ... :3 Uruha tatusiem ale jaja haha a kim bedzie Yuu ? Moze mamusia ? No Tsu jak coreczka Kouyou bedze mowila na "wujka" :) oczywiscie rozdzialik super i czekam na kolejny ktory mam nadzieje ze niebawem zobacze ( wybacz za brak polskich znakow ale cos mi w telefonie nie dziala )
OdpowiedzUsuńKorkrtweet
Nie wiem dlaczego, ale przewidywałam coś takiego. Tylko to z dzieckiem. W sumie to nieźle się porobiło, ale przynajmniej nie muszą już adoptować dziecka ^_^. Teraz to już w ogóle jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Pozdrowienia i życze weny :)
OdpowiedzUsuńWow bardzo ciekawie to wyszly i super wg..bd ja adoptowac..czekam na wiecej
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to się skończy tak, że Kou dowie się o istnieniu jego dziecka... WIEDZIAŁAM!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Yuu, że poczuł się głupio w tej sytuacji... W końcu nagle pojawia się dziecko jego ukochanego, które on, jakby nie patrzeć, zrobił sobie z inną kobietą. Mimo wszystko i tak sądzę, że zachował się genialnie. Nie zrobił jakiejś gigantycznej awantury czy też nie wyszedł trzaskając drzwiami, a wspierał Kou. Prawdziwa miłość, hę? ;'3
Współczuję też Nanami. Jest tak młoda, a niedługo umrze, w dodatku zostawiając swoją córeczkę... Mam nadzieję, że Aoi i Ururu zajmą się nią tak na dobre, a nie tylko co jakiś czas na kilka dni. Będą uroczą rodzinką. ;-)
No i jestem też ciekawa jak będzie wyglądała rozmowa Kou z Nanami! Oby obyło się bez nieprzyjemności...
Weny życzę! ;-)
Doznałam szoku, serio. Ale podobało mi się. XD ♥
OdpowiedzUsuńNo nie, no. No wiedziałam, że to będzie dziecko Kouyou, ale przyznaję, że skutecznie odganiałam od siebie tę myśl. Jednakże, gdy przeczytałam "To twoje dziecko, Kouyou." zablokowałam telefon, by jego wyświetlacz zgasł i z kwaśną miną schowałam się pod kołdrą, mając obawy iż Yuu wyjdzie zły i z poczuciem zdrady i znowu się pokłócą. Tak się wystraszyłam, że Jezu. Ale przynajmniej jeden problem z głowy; nie muszą adoptować dziecka. No chyba, że zechcą... nwm, idę komciować dalej, bo przeczytałam do piątego rozdziału ;-;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Hej,
OdpowiedzUsuńdobrze podejrzewałam Kyu, ma dziecko, Yuu nie potrzebnie tak reagował...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia