I will be 04
Nawet jeśli twoje uczucia do jutra wybledną,
Będę cię ciągle, niezmiennie kochał
Nawet jeśli nie będziesz mnie mogła jutro ujrzeć,
Będę cię ciągle, niezmiennie kochał
Cassis
Nanami, jaką pamiętałem, była piękna. Miała ciemne włosy sięgające do
ramion i nieskazitelną, gładką skórę. Była niewysoka, trochę niższa od Rukiego
i szczupła. Jej oczy zawsze błyszczały wesoło i przywodziły na myśl bezbronnego
królika. Ta Nanami, którą ujrzałem w szpitalnej sali leżała na szerokim łóżku,
przykryta cienką kołdrą. Była blada i strasznie chuda, a pod jej oczami odznaczały
się głębokie sińce. Miała zawiązaną chustę na głowie, spod której nie
wydostawał się żaden kosmyk lśniących włosów. Musiały jej wypaść po
chemioterapii.
-Nanami - powiedziałem, podchodząc do niej. Kobieta podniosła na mnie
nieobecne spojrzenie. Jej oczy zaraz się rozświetliły. Po jej twarzy przemknął
uśmiech.
-Kouyou - miała bardzo słaby głos. - Przyszedłeś.
-Um, przyszedłem - przysiadłem na krzesełku obok jej łóżka. - Jak się masz?
- to było głupie pytanie.
Spuściła głowę i uśmiechnęła się krzywo.
-Już stąd nie wyjdę. Za kilka dni będę w ziemi - odpowiedziała, a ja
potrzebowałem chwili, by domyśleć się, co właśnie powiedziała.
-Nie mów tak - złapałem ją za dłoń. Była chłodna.
-Była u ciebie Kagome? - zapytała cicho.
-Była.
-Wraz z...?
-Tak. Nanami, dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Czemu mi nie powiedziałaś
o tym dziecku? Przecież zawsze bym ci pomógł.
-Bałam się, że mnie znienawidzisz - w jej oczach stanęły łzy. - Nie
wiedziałam, co robić. Myślałam, że tak będzie najlepiej. W końcu nie chciałeś
mieć dzieci.
-Nie wiedziałem, czy chcę. Ale na pewno bym cię nie zostawił.
-Bez sensu byłoby cię trzymać przy sobie przez dziecko, nie sądzisz?
Nie wiedziałem, co jej powiedzieć. Miała rację.
-Ale... Kou, zajmiesz się nią?
-Zajmę - obiecałem.
-Dziękuję ci - położyła kościstą dłoń na moim policzku i pogłaskała mnie po
nim. - Przez to wszystko zapomniałam, jaki jesteś piękny. Kou, tęsknię za tobą.
-A ja za tobą. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, siostrą.
-A ty moim roztrzepanym braciszkiem - zaśmiała się cicho. - Pamiętasz, jak
byliśmy w liceum? Jak wywróciłeś regał w bibliotece i wraz z Kagome pomagałyśmy
ci go postawić i poukładać wszystkie książki? Bibliotekarka później nie mogła
dojść do ładu, bo wszystkie nazwiska były pomieszane.
-Pamiętam - zabrała dłoń z mojego policzka, a ja ją delikatnie ująłem.
-Nie uważasz, że te szczeniackie lata były piękne? Jedyne w swoim rodzaju?
Wtedy żadne z nas nie musiało się o nic martwić. Byliśmy sobą, nikim więcej.
Chciałabym się cofnąć do tych czasów, kiedy kochaliśmy się, jakbyśmy byli
prawdziwym rodzeństwem.
-Nanami…
-Ale teraz masz Yuu - ten dziwny blask, który pojawił się w jej oczach,
kiedy wszedłem, przygasł. - Powiedziałeś mu o Sachiko?
-Był przy mojej rozmowie z Kagome. To był dla niego szok, dla mnie zresztą
też.
-Mam nadzieję, że to na was źle nie wpłynęło.
-Nie. Yuu zgodził się mi pomóc zająć się Sachiko.
-Nie był zły? Nie powiedziałam ci o niej wcześniej właśnie ze względu na
niego. Rozumiesz…
-Nanami - pocałowałem ją delikatnie w usta. Wyraźnie ją tym zaskoczyłem.
Odsunąłem się od niej lekko i przesunąłem kciukiem po jej policzku. - Już nic
nie mów. Musisz odpoczywać.
*
Dwa tygodnie później wparowałem do
studia uśmiechnięty od ucha do ucha. Tanecznym krokiem podbiegłem do swojego
partnera, który patrzył na mnie podejrzliwie. Uwiesiłem mu się na szyi i
pocałowałem go nagle w usta. Krótko i bardzo intensywnie.
-Dzień dobry - powiedziałem, opierając swoje czoło o jego.
-Kouy...
-Stop! - krzyknął lider, przerywając tym samym Yuu. - Żadnego live yaoi w
studiu!
-To ty wiesz, co to jest?! - Ruki wydał z siebie coś na wzór jęku rozpaczy.
Zignorowałem ich dyskusję na temat yaoi (swoją drogą, to kiedyś znalazłem u
Rukiego nagrania z Manato, wmówiłem sobie, że używał ich jedynie w formie
edukacyjnej). Pociągnąłem Yuu za rękę na korytarz i przyparłem go do ściany.
-Kagome dzwoniła do mnie rano, dzisiaj po południu zostawia u mnie małą i
wraca po nią jutro.
-Naprawdę? - Yuu był widocznie zaskoczony.
-Tak - pocałowałem go kolejny raz. - Aż mnie nosi z emocji.
-Może powiedzieć reszcie, co? W końcu nagrania mogą trwać niewiadomo ile.
-Um, powiedzmy im - złapałem go za rękę i wróciliśmy do środka. Reita
zmierzył nas surowym spojrzeniem, a Ruki zmarszczył brwi, przyglądając nam się.
-Jest sprawa - zaczął Yuu. Kai usiadł na stołku od perkusji i uważnie na
nas patrzył. - Musimy wyjść dzisiaj wcześniej.
-Bo? - lider skrzywił się. Wiadome było, że mogliśmy sobie pójść, ale
lepiej było podać powód. Niektórym mogło się wydawać, że Kai był tyranem, który
przedłużał próby czy nagrania przez głupie spóźnienia albo, gdy miał zły humor.
Tanabe w rzeczywistości nigdy tak nie robił. A nawet gdyby tak zrobił, to nikt
by nie został dłużej niż dziesięć minut. Jego po prostu nikt nie słuchał,
chociaż te dołeczki miały czasem niezłą siłę przekonywania.
-Bo musimy zająć się dzieckiem - odpowiedziałem szczerze.
-Jakim dzieckiem?
-No, córką Kouyou - dodał za mnie Yuu, skutecznie dając mi tym samym do zrozumienia
pewną rzecz.
Córka
Kouyou miała oznaczać, że on nie ma z
tym nic wspólnego i dziecko jest wyłącznie moje
-Kouyou ma... Córkę? - Takanori otworzył szeroko oczy. Akira skrzywił się
dziwnie, a Tanabe był wyraźnie zszokowany.
-Mhm, córkę.
-Kto jest matką? Yuu? - zakpił Rei.
-Nanami - odparłem, czym skutecznie zapewniłem nam wolne.
*
Podszedłem do Shiro, który objął mnie, gładząc po plecach. Zdenerwowanie
czuć było ode mnie na kilometr.
-Będzie dobrze - mruknął Yuu.
-Czuję, że coś spieprzę - wtuliłem się w niego.
-Hej, jestem z tobą. Jak masz coś spieprzyć to tylko ze mną.
-I pieprzyć też z tobą.
-Wyłącznie ze mną - pocałował mnie w policzek.
Zadzwonił dzwonek. Oderwałem się od Yuu i poszedłem otworzyć drzwi.
-Cześć - przywitała się Kagome, wchodząc do środka z małą.
-Hej - mruknąłem, uśmiechając się mimowolnie na widok swojej córki.
-Przywitaj się - Kagome delikatnie trąciłam Sachiko w policzek.
-Dzień-do-bry - powiedziała.
-Sachi, ten pan jest twoim tatą. Mów do niego tata, dobrze?
Zamrugałem kilkakrotnie. Byłem bardziej niż pewny, że Sachiko nie miała
pojęcia, kto to jest tata. Wychowywała się wśród kobiet i pewnie jedynych
członków rodziny, jakich znała, to mama, babcia i ciocia.
Kagome dała mi dziewczynkę na ręce. Przygarnąłem ją do siebie.
-O której jutro będziesz? - zapytałem. Kagome odłożyła torbę z rzeczami
Sachiko na podłogę.
-Około drugiej - westchnęła, patrząc na małą. - Jest Yuu?
-Jest.
-Czyli we dwóch będziecie się nią zajmować?
-We dwóch. Nie martw się i idź już, bo spóźnisz się na pociąg.
-Ach, tak. To pa - pomachała do dziewczynki i szybko wyszła.
Zaraz ruszyłem z Sachiko do kuchni, w której był Yuu.
-Zobacz, Sachiko, wujek Yuu gotuje nam obiad - powiedziałem.
-Wujek? - Yuu spojrzał na nas, marszcząc brwi. Zdenerwował się za takie
określenie?
-A chcesz być kimś innym? - puściłem dziewczynkę na podłogę.
-Mogę zostać wujkiem - wzruszył ramionami, mieszając coś w garnku.
Wiedziałem, że tak będzie.
Poszedłem z Sachiko do salonu, gdzie bawiłem się z nią. Dałem nawet jej się
przebrać za wróżkę z różowymi skrzydłami. Yuu, gdy tylko mnie zobaczył, wybuchł
gromkim śmiechem i zrobił mi zdjęcie, by uwiecznić tę zabawną chwilę
-No błagam cię - zaśmiałem się, kiedy Yuu robił mi to zdjęcie.
-Mógłbyś tak występować na scenie - Shiroyama nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Sachi mogłaby projektować twoje stroje.
Dziewczynka uśmiechnęła się, wyciągając do mnie pulchne łapki. Wziąłem ją
na ręce i podszedłem do Yuu. Mężczyzna wziął ode mnie Sachi i uśmiechnął się do
niej. Ta złapała go nagle za policzki i pociągnęła go za nie.
-Wujek ma śmieszną twarz - skwitowała, rozciągając Yuu skórę na policzkach.
Mimowolnie zacząłem się śmiać, że traktuje go jak plastelinę.
-Sachi, nie wolno tak - ledwo powstrzymywałem śmiech. - To boli, wiesz?
Dziewczynka puściła Yuu i cmoknęła po kolei w oba policzki. Yuu postawił ją
na podłodze i poklepał się po twarzy. Mimo wszystko się uśmiechał.
*
Największym wyzwaniem całego dnia była wieczorna kąpiel Sachiko. Yuu
stwierdził, że to moja córka, dlatego on się w to nie będzie wtrącał i, jak to
określił, pozwoli nam zacieśniać rodzinne więzi. Myślałem, że go w te jego
wielkie jaja kopnę za takie wykręcanie się. On też był w pewnym sensie moją
rodziną, co oznaczało, że Sachiko jest też i jego córką. Shiro oznajmił jednak,
że on pościeli łóżko dla Sachiko.
-Piana! - pisnęła dziewczynka, chlapiąc dookoła. - Chcę dużo piany!
-Już jest dużo - zerknąłem na Sachiko.
Dziewczynka naburmuszyła się lekko i pokręciła energicznie głową. Nalałem
jej odrobinę więcej płynu do wanny. Woda zaczęła się pienić, a Sachiko pisnęła
radośnie. Zaśmiałem się mimowolnie. Moje urocze dziecko.
Po kąpieli położyłem ją do łóżka w pokoju, który przygotowaliśmy specjalnie
dla niej. Planowałem go wyremontować, aby Sachi czuła się w nim naprawdę dobrze
i bezpiecznie.
-Tata - mruknęła dziewczynka, zasypiając - a kiedy mama wróci? - zapytała,
usilnie walcząc z opadającymi powiekami.
Coś ścisnęło mnie za serce i ledwo powstrzymałem łzy. Nanami była
śmiertelnie chora, nie chciała i nie mogła pokazywać się w takim stanie, w
jakim się znajdowała, swojej córce. Ale Sachiko ją kochała i tęskniła. Tęskniła
za matką, która tak nagle zniknęła, a zaczęli ją otaczać zupełnie obcy ludzie.
-Pewnie niedługo wróci - skłamałem z uśmiechem na ustach. - Nie martw się o
to. Mama cię kocha i za jakiś czas wróci.
-Aha - ziewnęła. Pogłaskałem ją po włosach. Chwilę później zasnęła.
Wyszedłem po cichu z jej pokoju i poszedłem do salonu, w którym był Yuu.
Stanąłem w progu, a on na mnie spojrzał.
-Coś się stało? - wyprostował się na kanapie, na której aktualnie siedział.
Zająłem miejsce obok niego i westchnąłem głośno.
-Zapytała się mnie o Nanami - mruknąłem. - Spytała się, kiedy wróci.
-I co jej odpowiedziałeś?
-Że pewnie niedługo - oparłem się o niego. - Yuu, nie wiedziałem, co jej
powiedzieć. Przytul mnie.
-Raczej dobrze postąpiłeś - objął mnie, gładząc po plecach. - W ogóle, to
muszę cię pochwalić za dzisiejszy dzień. Niesamowicie się wczułeś w rolę ojca.
-Dzięki - mruknąłem. - Ale... Yuu, byłeś dzisiaj zły o nazwanie cię
wujkiem?
-Trochę - odparł. - Już mi wystarczy, że siostrzeniec biega za mną krzycząc
wujek.
-Sachiko za tobą tak nie biega - zaprotestowałem.
-Dlatego się cieszę - zaśmiał się.
Położyliśmy się do łóżka. Wtuliłem się w Yuu, który objął mnie w pasie.
Przez jakiś czas leżeliśmy, nic nie mówiąc. Jednak cisza za bardzo mi już
ciążyła.
-Shiro, a może ty też byś...?
-Co?
-No bo Sachiko jest w połowie moja, w połowie Nanami. A co, gdybyś ty też
tak...
-Kouyou, błagam cię - przerwał mi. - Wieczorem zawsze masz jakieś durne
pomysły.
-Tak tylko mówię - odwróciłem się do niego tyłem.
-No, Kou - zsunął dłonie na moje pośladki. - Obraziłeś się? - klepnął mnie
w tyłek.
-Jak cię zaraz w dupę klepnę, to przez ruski miesiąc na niej nie usiądziesz
- syknąłem, nie odpowiadając na jego pytanie.
-Jaki groźny - zaśmiał się, muskając ustami moją szyję. - Jesteś uroczy,
kiedy się złościsz.
-Głupek - syknąłem.
-A ty jesteś idiotą.
-A ty debilem.
-Kretyn.
-Półgłówek.
-Gej.
-Chyba ty jesteś gejem.
Zapadła cisza.
-Jak ja cię kocham - zaśmiałem się, odwracając w jego stronę. Shiro także
się śmiał. Przylgnąłem do jego warg swoimi i pocałowaliśmy się krótko.
*
Otworzyłem powoli oczy i przesunąłem zaspanym wzrokiem na Yuu, który jeszcze
drzemał. Wyciągnąłem się i wtuliłem twarz w poduszkę. Nie lubiłem rano wstawać.
Poszedłem jednak wziąć szybki prysznic i ubrałem się. Zaraz zabrałem się za
przygotowywanie śniadania. W międzyczasie słyszałem, jak Shiroyama wstaje i
bierze prysznic.
Chociaż był dopiero ranek, to temperatura wskazywała już ponad dwadzieścia
pięć stopni. Włączyłem klimatyzację, ale niewiele to dawało.
Nagle doszedł do mnie tupot małych nóżek. Malutkie rączki pociągnęły mnie
za nogawki szortów.
-Tata - powiedziała zaspanym głosem Sachiko. Spojrzałem na nią z uśmiechem.
Dziewczynka przecierała jedną rączką zaspane oczka.
-Słucham cię - kucnąłem przed nią. Dziewczynka wtuliła się we mnie.
-Siku - powiedziała.
-No to idź do łazienki.
-Ale tam jest ktoś.
Wziąłem Sachiko za rączkę i podprowadziłem ją pod drzwi łazienki.
-Yuu! - uderzyłem pięścią w drzwi. - Wychodź!
-Co?! - zakręcił wodę.
-Wychodź! Ale już!
-Tata, siku!
Chwilę później w drzwiach stanął przepasany ręcznikiem Yuu. Sachiko wpadła
zaraz do łazienki, a Yuu szybko zamknął drzwi za sobą. Kropelki wody spływały
po jego nagim ciele, co było dla mnie... Cóż, podniecające.
-Idź się ubierz - mruknąłem.
-A co na śniadanie?
-Jedzenie - burknąłem, na co wywrócił oczami.
*
Kagome przytuliła do siebie Sachiko. Dziewczynka mocno zacisnęła swoje ramionka
na jej szyi.
-Ciocia - pisnęła.
-No cześć - mruknąłem do swojej przyjaciółki.
-I jak się mała sprawowała? - zapytała.
-Niesamowicie grzeczna.
-Naprawdę? Sachi grzeczna? - Kagome otworzyła szeroko oczy. - Niemożliwe.
-Ale jednak. Jest naprawdę milutka.
Kagome zaśmiała się lekko. Miała wyjątkowo dobry humor.
-Byłaś u chłopaka? - bardziej brzmiało to jak stwierdzenie. Kagome oblała
się rumieńcem, a ja uśmiechnąłem się. - Jaki jest?
-Milutki i bardzo troskliwy.
-Mhm - uniosłem znacząco brwi.
-Oj, przestań już.
Kagome i Sachiko zaraz wyszły, a poszedłem do sypialni, w której czekałem
na Yuu. Mężczyzna wyszedł na zakupy jakiś czas wcześniej.
Kiedy Shiroyama wrócił, leżałem w opinających slipkach w łóżku i bawiłem
się opaską i kajdankami. Nie usłyszałem, jak wchodził, dlatego wystraszyłem
się, kiedy usiadł na mnie okrakiem.
-Wystraszyłeś mnie - odwróciłem się na plecy, pozwalając mu się pocałować.
-Efekt skradania się.
-Mhm - podniosłem się, całując go. Yuu objął mnie jedną ręką, a drugą
wsunął pod moje pośladki. - A co byś powiedział na małą odmianę? - zapytałem w
jego usta.
-Co planujesz, mały zboczeńcu?
-Gwałt - wsunąłem dłonie pod jego koszulkę.
Yuu zaśmiał się, pozwalając mi zrobić ze sobą wszystko, co chciałem.
----
Napisałam 'Jezus, osa', bo mi właśnie jedna wleciała do pokoju. XD
Dlaczego ludzie wmuszają we mnie mięso, kiedy ja nie lubię jeść mięsa? Czy to takie trudne do zrozumienia?!!
AHA! I nawiązałam tutaj do Precious Manato. Radzę nie sprawdzać w google, co to jest. Powiem od razu - gejporno.
Dobra, ogarniam.
Ok, minipartówka jest coming soon, dlatego zdradzę wam dwa pairingi, jakie w niej będą...
1!
~Kaiuha.
2!
~Uruki.
I powiem wam jeszcze pewną ciekawostkę o tej minipartówce. Cała ta historia, która będzie w niej przedstawiona, zdarzyła się naprawdę. No ale więcej za jakiś czas.
Do następnego rozdziałuu~!
Zaje...bardzo fajne rozwalają mnie te ich kłótnie XD czekam na więcej i życze weny~Anze
OdpowiedzUsuńPs.Gomen za krótki komentarz mam całkowity brak weny na cokolwiek xD
Zajebiste..czekam na więcej kochana
OdpowiedzUsuńWeź, wzruszyłam się wewnętrznie tą rozmową Kou z Nanami. Moim zdaniem to widać doskonale, że ona nadal go kocha. I to wcale nie jak brata czy przyjaciela. W ogóle jak jeszcze mu powiedziała, że jest piękny... KYAAA. *-* W dodatku ten pocałunek... Który pewnie był pożegnalnym. Zrobiło mi się przykro. ;'c
OdpowiedzUsuńYuu się obraził za nazywanie go wujkiem, bo on też chciałby być tatusiem, no! KOU, ALE DOROBIŁEŚ. Wstydź się. ;/
W ogóle to jestem ciekawa jak Shima ostatecznie wytłumaczy Sachi, że mama już więcej do niej nie wróci... Niech doda na końcu: "Ale nie płacz, Kochanie... Wujek Yuu teraz będzie Twoją nową mamusią..." x"DDD Wiem, nie jestem zabawna... Przepraszam. D:
Fajnie by było, gdyby Sachiko tak na stałe zamieszkała ze swoim ojcem. Wee, już widzę jak jeździ z nimi w trasy... Mały fem!Rocker... x"DD
A. No i od dzisiaj moim ulubionym fragmentem, będzie moment, w którym geje wyzywają się w czasie kłótni od gejów. Padłam. [*]
Ściskam mocno i życzę dużo weny! Do następnego rozdziału! ;-)
Cudowne. Jak zawsze.
OdpowiedzUsuńBiedna Nanami xc
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie, ze piszesz w sposob bardzo naturalny i jak mniemam niewymuszony
Pieknie
Wzruszające było to spotkanie Kouyou i Nanami (yeah zapamiętałam jej imię!). Podejrzewam jak musiał i pewnie nadal się czuje Yuu, gdy ma tą świadomość, że to córka tylko i wyłącznie Kou. ;/ Wyzywanie w łóżku takie piękne i szczere :')
OdpowiedzUsuńKai w tym rozdziale mnie przeraził trochę wiedzą na temat yaoi... ale ok. Nie dziwię mu się, bo przecież będąc w zespole tym samym co Ruki to grzech nie wiedzieć co to jest. I ten gwałt na końcu... ... ... ... ...
Pozdrawiam :*
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale zajmował się córką...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia