Migdałowe serce III 11

O porwaniu i prześladowcy



Yuu delikatnie rozpiął guziki mojej koszuli. Zsunął ją ze mnie, czule pieszcząc moją bladą skórę.
-Kotku - zamruczał, niczym rasowy kocur w marcu. Zacisnąłem wargi, obejmując go za szyję. Starał się zachęcić mnie do współżycia, jednak z marnym skutkiem. Zamknął mnie w swoich ramionach i pocałował. - Nie bój się, jestem przy tobie.
-Wiem - mruknąłem zachrypniętym głosem.
Shiro rozebrał mnie do końca i to samo zrobił ze sobą. Położył mnie płasko na łóżku i zawisł nade mną. Chwilę wpatrywał się w moją twarz, by po chwili pocałować mnie czule. Niczym doświadczony koneser smakował moich ust. Zatapiał się w nich, powoli przekonując mnie do swojego pomysłu.
-Yuu-chan, sapnąłem, wplątując dłoń w jego włosy, kiedy zsunął wargi znacznie na moją szyję.
-Taka-chan - mruknął, schodząc ustami jeszcze niżej zaczął zsać moje sutki, na co zacisnąłem mocno wargi, nie chcąc wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Yuu leniwie gładził moje podbrzusze, chcąc mnie podniecić. Z jakiegoś powodu zacząłem czuć wszechogarniający mnie strach. Przez ułamek sekundy miałem wrażenie, że ściany powoli się ruszają i zaraz nas zgniotą. Błyskawicznie wyślizgnąłem się spod Yuu, który nie wiedział przez chwilę, co właśnie zrobiłem. Wybiegłem z sypialni i zamknąłem się w łazience, drżąc ze strachu.
-Takanori? - usłyszałem odgłos bosych stóp zbliżający się do łazienki. - Dobrze się czujesz? ( Nie, w ciąży jest znowu dop. aut. )
Nie odpowiedziałem, tylko usiadłem na podłodze obok drzwi i oparłem się o ścianę. Przecież Yuu nie zrobiłby mi krzywdy. Był ostatnią osobą, która byłaby do tego zdolna. To dlaczego uciekłem? Byliśmy razem prawie trzy lata i nie raz uprawialiśmy seks. Znaliśmy swoje ciała bardzo dobrze.
-Taka, odpowiedz - zastukał do drzwi. - Takanori.
-Idź sobie - porwałem się na uniesienie głosu, który zadrżał. - Nie chcę, żebyś na mnie patrzył.
-Kotku, otwórz - poprosił. - Przecież wiesz, że cię nie skrzywdzę.
-Idź sobie - zakyrłem twarz dłońmi.
-Taka...
Zacisnąłem wargi. Nie chciałem się zbliżać do Yuu, bo czułem się jak szmata, dziwka. Po tych wszystkich listach, które dostałem od swojego wielbiciela, miałem wrażenie, że naprawdę nią jestem. Raz mi się nawet śniło, że pracowałem w burdelu. To było chore, ale właśnie w tym śnie byłem dziwką i mój klient próbował mnie udusić paskiem od spodni.
-Kochanie - usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka. Cholera. Yuu i jego ślusarskie zdolności. Shiroyama otworzył drzwi i wszedł do łazienki.
-Zostaw mnie - nawet nie podniosłem na niego głowy.
-Nigdy tego nie zrobię - poczułem ciepłą bluzę, okrywającą moje ciało. Shiro usiadł obok.
Zaciągnąłem się zapachem miękkiego materiału. Woń męskich perfum i dymu papierosowego zmieszana z innym, odczuwalnym tylko dla mnie zapachem. Tak pachniał Yuu.
-Boję się - szepnąłem.
-Jestem przy tobie - objął mnie. - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Dziwne poczucie bezpieczeństwa zawładnęło moim ciałem. Mężyczna, widząc moje rozluźnienie, pocałował mnie w policzek. Niechybnie zapowiadała się długa noc.

*

Deszcz uderzał mocno o szybę autobusu, którym aktualnie jechałem do naszego mieszkania. Całe miasto pogrążone było w ponurej, chłodnej pogodzie. Chociaż była końcówka sierpnia, to miałem wrażenie, że wszystkie ciepłe barwy dookoła zniknęły, zostawiając surową szarość. W uszach miałem włożone słuchawki, z których leciał jakiś kawałek Judas Priest. Czułem się całkowicie wyłączony ze świata.
Autokar zatrzymał się, a ja zorientowałem się, że był to mój przystanek. Wysiadłem błyskawicznie, taszcząc przy okazji zakupy. Yuu poprosił mnie o ich zrobienie, bo stwierdził, że może późno wrócić, a brakowało nam pewnych produktów. Poszedłem do naszego mieszkanka. Wypakowałem zakupy i postanowiłem coś ugotować. Upewniłem się tylko, że drzwi na sto procent były zamknięte. Gdy miałem już tę pewność, zabrałem się za robienie skromnego posiłku.
Po szesnastej zadzwonił mój telefon. Odebrałem, chociaż numer, który do mnie dzwonił, był prywatny. Skrzywiłem się lekko. Kto mógłby do mnie dzwonić z prywatnego?
-Halo? - mruknąłem, siadając na kanapie. Obok mnie leżała zwinięta w kłębek Tenshi, która spała. Kotka miała już niedługo urodzić swój pierwszy miot. Podrapałem ją za uchem.
-Halo - odpowiedział mi nieznany męski głos.
-Z kim mam przyjemność rozmawiać? - zapytałem, starając się panować nad drżącym głosem.
Głos w słuchawce nie odpowiedział. Jedyne, co mnie utwierdzało w tym, że połączenie trwało, to ciężki oddech osoby, która do mnie dzwoniła. ( Zaraz będzie 'Akuku, seven days!' dop. aut. )
-Jesteś w domu? - zapytał.
-Kim jesteś?
-Jesteś tam - zaśmiał się, a mnie przeszły nieprzyjemne dreszcze.
-Kim jesteś? - ponowiłem pytanie.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Zamarłem z telefonem przy uchu. Po chwili wstałem i bezszelestnie poszedłem do drzwi. Wyjrzałem przez judasza. Po drugiej stronie drzwi stał jakiś zakapturzony mężczyzna. Odszedłem kilka kroków tył, czując ogarniającą mnie panikę.
-Otworzysz? - zapytał głos.
W oczach stanęły mi łzy. Nie miałem pojęcia, co zrobić.
-Sam wejdę.
Zamek drzwi frontowych zazgrzytał. Ktoś szarpnął za klamkę. Złapałem za słuchawkę telefonu stacjonarnego i wbiegłem do łazienki, zamykając się od środka. Szarpanie za drzwi ponowiło się.
-Wchodzę - połączenie zakończyło się, a moje ciało oblał zimny pot.
Upuściłem oba telefony. Drżącymi rękoma zacząłem macać podłogę, starając się chwycić któryś z nich. Złapałem słuchawkę stacjonarnego i wyklikałem numer Yuu. Przyłożyłem telefon do ucha.
-Błagam, odbierz - pisnąłem, wsłuchując się z powolne dźwięki sygnału. Serce waliło mi jak oszalałe.
Ktoś gwałtownie szarpnął za klamkę drzwi od łazienki. Odskoczyłem na bok. Łzy stanęły mi w oczach.
-Tak? - Yuu odebrał.
-Błagam, przyjedź! - jęknąłem zapłakany.
-Takanori? Dlaczego dzwonisz z domowego? Stało się coś?
-Yuu, ktoś...
Kolejne szarpnięcie.
-Wiem, że tam jesteś.
-Błagam, Yuu, boję się - nakryłem głowę jakimś ręcznikiem i skuliłem się. - Ktoś tu jest.  
-Kto jest? Taka, uspokój się i mów wyraźniej.
-Przyjedź! Ktoś wszedł do domu.
-Gdzie jesteś?
-Zamknąłem się w łazie...
Drzwi otworzyły się, uderzając mocno o ścianę. Ktoś zerwał ze mnie ręcznik i wytrącił aparat z dłoni. Krzyknąłem, próbując uciec. Napastnik przyszpilił mnie do podłogi i brutalnie związał czymś moje nadgarstki.
-Mój piękny Taka - szepnął mi do ucha ten sam głos ze słuchawki.
-Yuu!! - wrzasnąłem.
Odwrócił mnie na plecy. Od razu zwróciłem uwagę na szeroką bliznę na prawym policzku, która ciągnęła się aż do brody.
-Cichutko - zakrył mi oczy dłonią i przyłożył szmatkę nasiąkniętą słodkim płynem do ust.
Odpłynąłem.

*

Otworzyłem oczy i przekręciłem się na bok. Miałem strasznie dziwny sen. Ktoś się włamał i mnie porwał. To wszystko przez to moje zdenerwowanie.
-Yuu - mruknąłem, przylegając do pleców swojego partnera.
Nagle zdałem sobie czegoś sprawę. Yuu nie pachniał tak dziwnie. Był to dla mnie zupełnie obcy zapach. Dodatkowo, miałem związane nogi, co już w ogóle było nienormalne.
-Obudziłeś się? - zapytał głos, którym mówił porywacz w moim śnie. Odskoczyłem gwałtownie. Półmrok panujący w pokoju pozwalał mi się upewnić, że było to mieszkanie Yuu. Gdzie on jednak był?
-Kim jesteś?! I co zrobiłeś z Yuu?! - głos cholernie drżał mi ze strachu.
-Yuu nic nie jest - zapalił lampkę przy łóżku. Wstrzymałem oddech, widząc rozcięcie na policzku porywacza. Więc to mi się nie śniło? Naprawdę ktoś mnie porwał?
Przestałem nad sobą panować. Złapałem za linki przy swoich stopach i starałem się je rozerwać.
-Taka, przestań! - mężczyzna złapał mnie za nadgarstki. Zacząłem się panicznie szarpać, pragnąc od niego uciec. - Zrobisz sobie krzywdę.
-Puszczaj mnie! Kim ty w ogóle jesteś, co?! Czego ode mnie chcesz?!
-Taka, chcę tylko twojego szczęścia - powiedział troskliwie. - Kocham cię.
-Kochasz mnie?! Nie raz już to słyszałem od napalonych psychopatów! Rób swoje i mnie zostaw!
-Takanori - mężczyzna objął mnie nagle, co mnie całkowicie zatkało. Kiedy przez dłuższy czas mnie nie puszczał, przestałem się rzucać. Łzy napłynęły mi do oczu. Co to do cholery było? - Przepraszam za to, co robię. Uwierz mi, to dla twojego dobra.
-Każdy tak mówi - syknąłem przez łzy. - Kim ty jesteś?
-Jestem osobą, która pragnie dla ciebie dobrze.
-Imię - fuknąłem.
-Mówi mi Michio.

*

Miejsce, w którym zamknął mnie ten psychopata było repliką mieszkania Yuu. Wszystko było w nim identyczne, nawet zarysowania na kafelkach w łazience. Jedyną różnicą był widok z okna i brak kota. Oraz Yuu. Michio pilnował mnie na każdym kroku. Często związywał mi ręce, a kiedy wychodził, zamykał mnie w sypialni. Bałem się tego faceta. Uprowadził mnie, potem mówił, że nie zrobi mi krzywdy, jednak zaczął w końcu robić to, co każdy z porywających mnie socjopatów, dotykał mnie w miejsca, w które tylko Yuu mógł. Stawał się coraz śmielszy.
Zastanawiało mnie tylko, co na to Yuu, mój ojciec i wszyscy inni. Zostałem porwany i nawet nie miałem jak się wydostać, będąc kontrolowanym na każdym kroku.
Po dwóch tygodniach stało się to, czego się najbardziej obawiałem. Zostałem zgwałcony przez Michio. Znowu zostałem tak cholernie poniżony. A myślałem, że ułożę sobie życie z Yuu, że już nic i nikt mnie tak nie skrzywdzi. Myliłem się, a to zabolało mnie bardziej od fizycznego bólu, który czułem podczas cielesnego zbliżenia z Michio.
-Jesteś taki ciasny - zamruczał mi do ucha. - Marnowałeś się przez ten cały czas, złotko.
Nagle coś we mnie drgnęło. Słyszałem już kiedyś podobne słowa. Nawet bardzo. Zalała mnie fala nieprzyjemnych wspomnień.
-Przypomniałeś coś sobie? - pogłaskał mnie po plecach.
Już doskonale wiedziałem, z kim miałem doczynienia.

*

Kolejne dwa dni spędziłem zamknięty w jakimś ciasnym, ciemnym pokoju. Po tych dwóch dniach zjawił się mój prawdziwy prześladowca. Osoba, z którą miałem nadzieję już nigdy więcej się nie spotkać.
Ren był taki, jakim go zapamiętałem. Wysoki, umięśniony i z miną cwaniaczka. Na twarzy miał jednak sporo blizn. Zgadywałem, że niektóre z nich miał od bójki z Yuu sprzed trzech lat.
-Cześć, złotko - uśmiechnął się na mój widok. - Jak ci minął ten czas? Strasznie za tobą tęskniłem.
Zacisnąłem wargi, czując, że już nikt i nic mnie nie uratuje, nawet Yuu.
-Nie odpowiesz mi?
Wlepiłem wzrok w blat stoliku, który miałem przed sobą. Michio szturchnął mnie w bok.
-Nie - jęknąłem łamiącym się głosem.
-Na pewno?
W oczach stanęły mi łzy.
-Wiesz, Takuś, niewiele się zmieniłeś. Bałem się, że zbrzydniesz przy Yuu, ale dalej jesteś piękny.
-Czego ode mnie chcesz? - zapytałem cicho. - Co ci takiego zrobiłem?
-Ty? Nic, jesteś po prostu śliczną dziwką - uśmiechnął się. - Sprawę mam do Yuu i jego blondwłosego przyjaciela.
Moje ciało oblało się zimnym potem.
-Co chcesz od Yuu?
-Chcę po prostu go poniżyć, zemścić się. Nie wiem czy wiesz, Takuś, ale Yuu nie był kiedyś grzecznym chłopcem.
-Wiem to - starałem się mówić pewnie. - Powiedział mi.
-Powiedział ci? A to, że lubił, kiedy go rżnąłem też ci powiedział?
-Yuu...? - zamrugałem kilkakrotnie. - Nie wierzę ci.
-Złotko, musisz. Yuu przez długi czas był moją dziwką.

Chciałem powiedzieć, że kłamie, ale czułem, że nie byłbym w stanie nic powiedzieć. Pomyślałem jedynie, nie chciałem już, żeby ktokolwiek próbował mnie ratować. Tylko w taki sposób mogłem ochronić ukochaną osobę i przyjaciela.


----


Chuj, beznadzieja. Po tym, jak usunęły mi się rozdziały, to zmieniłam wszystko. Rena miało nie być, a ten rozdział miał być przedostatni ;_; Czekał ktoś na to chociaż? W końcu dwa miesiące nie było Migdała.

Nie jestem z tego zadowolona. 

Swoją drogą, to weszłam właśnie w tagi... i uśmiałam się, nie powiem "mój braciszek debil yaoi". Dziękuję, ktokolwiek tak napisał. XD

Do następnego rozdziałuu~!

Komentarze

  1. Rozdzial super, jak kazdy migdala ^.^ dlugo czekalam na nastepna czesci, uwielbiam to opko... Jestem cholernie ciekawa co Yuu zrobi lub robi, zeby pomoc Tace... Pozdrawiam i zycze wenki :3

    OdpowiedzUsuń
  2. MIGDAŁ~! WRESZCIE ヾ(。◕ฺ∀◕ฺ)ノ Tyle się naczekać ;A; ... no tylko teraz nie o tym mowa ^^" . Rozdział jak zawsze cudowny~. Nie podejrzewałam tego, że pojawi się tu ponownie Ren...to było dziwne, ale... przynajmniej nie będzie nudno XD Zastanawiam się co przez ten czas robił Aoi... tak jakoś mnie to męczy ;_;
    Pozdrawiam i duuuuużo wenki ! (〃・ω・〃)

    OdpowiedzUsuń
  3. Migdał, Migdałek, o matko... Aż się zdziwiłam i zastanawiałam się czy na pewno włączyłam najnowszego posta. xD

    Ale normalnie zwrot akcji. Musiałam przeczytać dwa razy, bo za pierwszym czytałam tak szybko, że na końcu aż nie wiedziałam o co chodzi. xD
    NO! Ale jak mogłaś zrobić tak żeby porwali Taka-czana... I gwałcą go znowu... I biedny taki mały tam siedzi z jakimiś gangsterami... No może go nie lubisz, ale no nie rób mu tam krzywdy, ani nie zabijaj go czy coś... ;'c
    No i niech Yuu go ratuje! Koniecznie! Uratuje swojego Taka-czana, porysuje Rena i Michio i odjadą razem na białym koniu w kierunku zachodzącego słońca... Wybacz, bredzę. [*]

    W każdym razie! Odcinek naprawdę mi się podobał, nie wiem czemu mówisz, że jest beznadziejny. Jest akcja, nie ma nudy, na początku jest prawie, że seks... Wszystko, co powinno być! ;-D

    Ściskam mocno i czekam na dalszy rozwój akcji (PRZYPOMINAM - nie zabijaj tej małej ofiary losu...)! ;-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekalam czekalam
    Bo jak tu nie czekac na Migdala? Zaintrygowalas mnie poraz kolejny!
    Czekam na dalszy rozwoj wydarzen

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie ktoś mu coś zrobił, Dado mój, ile można było czekać.
    Czekam na więcej ^u^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu. Dzieje się, oj dzieje się. Biedny Takuś znowu go krzywdzą ;_; ale Yuś go uratuje ne?ne? No chyba, że jemu też coś zrobią. Aż się boje co będzie.Jednak rozdział mi się podobał. Pozdrawiam i życzę wenki ^_^

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznę od... jak tu teraz ślicznie!~ Moje kochane Aoiki na nagłówku *u*

    Już, przechodzę do rzeczy.
    Zaczęłam hejtować Rena jeszcze poważniej, niż wcześniej. Mam myślotok i w sumie nie wiem, od czego zacząć. Od początku.
    Na wstępie pomyślałam, że Taka trochę za bardzo panikuje. Bo przecież jest Yuu! A kiedy jest Yuu, to Takusiowi przecież nic nie będzie. Z drugiej strony ta straszliwa panika zapowiadała coś strasznego. I nie myliłam się. Ten deszcz i ponurość podczas jazdy autobusem była złowieszcza... Brr.
    Kwestia kolejna - moja złość na Yuuczka! Yuuczek, czemuś ty taki obojętny był podczas rozmowy, kiedy na Takę napadał jakiś zboczeniec?! Ta sytuacja powinna nauczyć go, że kiedy Takanori panikuje - zapewne zdarzy się coś złego. Zaś kiedy dzwoni i z przerażeniem krzyczy, że ktoś wszedł do ich domu - zapewne ma rację. Cóż. Yuuczek, musisz mu wierzyć, czy masz do tego podstawy, czy nie.
    Namieszałaś mi w głowie, Tsu! Teraz nie wiem, czy Yuu serio był dziwką Rena, czy nie. W sumie to by tłumaczyło chęć chronienia Taki przed całym światem, ale... Nie mogę w to uwierzyć!
    Weź uratuj Ruksa i Yuu i ii żeby byli szczęśliwi, proszę ;___; Oddam ci wszystkie moje żelki! *zerka w bok* Aoiki musi być szczęśliwe forever, amen :(

    Pozdrawiam i tulę mocno~ Weny na wymyślanie, jak ocalić Ruksa! ♥
    I dziękuję za część twoich pokładów. Jak widać - przydało się!

    OdpowiedzUsuń
  8. "Chwilę wpatrywał się w moją twarz, by po chwili pocałować mnie czule" - powtórzenie. Mogłabyś lepiej zastąpić je np. "Moment wpatrywał się w moją twarz, by po chwili pocałować mnie czule." Brzmiało by o niebo lepiej. Poza tym zauważyłam jeszcze jeden błąd. Nie ma takiego słowa jak "zsać" tylko "ssać". Tak tylko z początku doszukałam się tych dwóch jakże drobnych błędów. Co do całości to jest świetna. Pisz dalej. Weny.

    Nini.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyle na to czekałam :D
    Rozdział wyszedł wspaniały :3
    Ale teraz pytanie, gdzie jest Yuu...? ;__; Co on robi, jak mu katują ukochanego? ;-; Mam nadzieję, że szybko się pojawi. Aoiki musi być szczęśliwe ;^; I szczerze, nie podejrzewałam znów przeczytać tu o Renie o.O I ta obojętność Yuu... Jakiś zboczeniec wbija mu na chatę w której siedzi sam jego ukochany, a on taki obojętny... Fajnie by było, gdyby następny rozdział był z perspektywy Yuu, bo jak wspomniałam, bardzo ciekawi mnie, co się z nim dzieje.
    Pozdrawiam i życzę weny^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie Migdał :3 tylko nie Ren ;..; nie rozdzieli Taki i Yuu

    OdpowiedzUsuń
  11. Ren ma zginąć i tyle. Śmierć w afekcie żeby nigdy to ścierwo nie dotknęło więcej Ruksa :|
    Oby Aoi się pojawił i uratował swoją połówkę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty