Migdałowe serce IV 06

O dniu bez bielizny i szczerej rozmowie


Od rana chodziłem z Miho po sklepach i szukaliśmy dla niej sukienki. Dziewczyna wyjeżdżała na ślub brata i chciała ładnie wyglądać. Poza tym też chciałem coś sobie kupić. Yuu miał przyjechać za kilka dni i musiałem mu się pokazać w czymś ładnym.
-Wiesz, przecież możesz się po prostu rozebrać. Taki najbardziej byś mu się spodobał.
-No to ty idź też tak na ślub. Albo nie! Obwiń się folią spożywczą!
-Zabawne - prychnęła. - Potrzymaj, pójdę przymierzyć - wcisnęła mi torebkę, po czym poszła do przymierzalni z kilkoma sukienkami. Westchnąłem idąc za nią. To było wiadome, że będzie potrzebowała mojej pomocy.
Nie pomyliłem się. Zaraz musiałem ją zapiąć albo pomóc coś założyć. Nie miałem temu nic przeciwko, a nawet dobrze się przy tym bawiłem. Doradzałem jej i pomagałem dobrać buty oraz inne dodatki. W końcu Miho kupiła oliwkową sukienkę do kolan. Kreacja miała głębokie wcięcie na plecach i była przyszyta do niej halka, dzięki czemu unosiła się lekko.
-Ładnie wyglądasz - powiedziałem. Miho sama w sobie była bardzo piękna, a ta suknia nadała jej elegancji.
-Dzięki - cmoknęła mnie w policzek. - Cieszę się, że mam ciebie.
Później poszliśmy coś przekąsić. Padło na sushi. Gdy czekaliśmy na zamówienie, coś mnie naszło. Musiałem chyba jej powiedzieć o tym, że znowu byliśmy zaręczeni z Yuu. Jakby nie patrzeć, to była moją przyjaciółką i musiała o tym wiedzieć. Nie wiedziałem tylko, jak jej o tym powiedzieć, dlatego podstawiłem jej dłoń z pierścionkiem do twarzy.
-Spójrz.
Dziewczyna zrobiła zeza, przypatrując się biżuterii.
-Ładny - stwierdziła, kiedy schowałem rękę pod stół.
-Od Yuu.
-Naprawdę? Ma dobry gu... Od Yuu?
-Uhm - pokiwałem głową na potwierdzenie. - Mówiłem ci, że byliśmy zaręczeni.
-Na bogów, Takanori! - krzyknęła, zwracając na siebie uwagę wszystkich klientów w lokalu. - Gratulacje! Najpierw ślub, potem dzieci i razem dożyjecie sędziwego wieku. Jakie to urocze. I chcę być twoją druhną!
-Dobrze, dobrze, ale trzymaj to na razie w tajemnicy, dobrze? Tylko ty jeszcze o tym wiesz.
-Nikt więcej? - puściła mnie.
-Nie. I Yuu też ma nie wiedzieć o tym, że wiesz. Chcieliśmy to zrobić w tajemnicy przed wszystkimi, sama rozumiesz.
-Ja bym wam zrobiła wielki ślub i huczne wesele w kolorach tęczy. Wszyscy goście nosiliby tęczowe kotyliony, a w tle leciałby nyan cat. To byłoby najbardziej tęczowe wesele w historii ludzkości.
Mimowolnie parsknąłem śmiechem. Twarz Miho była jednak bardzo poważna.
-Jesteś naprawdę kochana.
-Buzi! - wydęła wargi, a ja ją cmoknąłem w usta.
Po zjedzeniu sushi, zaczęliśmy szukać czegoś dla mnie. Miho stwierdziła, że jeśli jesteśmy z Shiro zaręczeni, to nie mogłem mu się pokazywać w byle czym. Najpierw padło na bieliznę. Dziewczyna dobrze znała moje wymiary, tak jak ja jej, dlatego nawet nie pytała mnie o rozmiar i od razu szukała odpowiedniego kroju i koloru. Później padło na spodnie, koszule, koszulki, bluzki, sweterki... Cóż, Miho była w raju.
-Chodźmy jeszcze do drogerii - powiedziałem, kiedy Miho już chciała się zbierać. Musiałem kupić jeszcze żel intymny. Skoro Yuu miał przyjechać, to trzeba było się przygotować.
-Jaki bierzesz? - zapytała, kiedy przeglądałem skład jednego żelu.
-Z gliceryną i aloesem - mruknąłem, wrzucając produkt do koszyka.
-Do anala wodny nie wystarczy?
-Kiedyś używaliśmy jakiegoś na bazie wody, ale strasznie szybko wysychał i było nieprzyjemnie. Poza tym, nie jest aż tak śliski.
-Ale z ciebie znawca - stwierdziła.
-Ktoś tu musi dbać o podstawowe potrzeby fizjologiczne.

*

Sprzątanie szło mi wyjątkowo szybko. Biegałem ze szmatą po całym tarasie i namiętnie czyściłem drewnianą podłogę. Potem ścierałem wszędzie kurze, aż pozostało mi wywiesić pranie na werandzie i pozamiatać alejkę. Gdy tylko się z tym uwinąłem, popędziłem pod prysznic. Ubrałem się i ogarnąłem względnie na spotkanie z lubym, po którego chciałem wyjść na stację. Pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze, dlatego spakowałem parasolkę do torby na ramię zanim wyszedłem. Kiedy byłem już w połowie drogi na stację, zaczęło padać. Zacząłem chwalić siebie w myślach za tak wspaniałe posunięcie z mojej strony, jakim było wzięcie parasola.
Gdy dotarłem na miejsce, rozpadało się na dobre. Ktoś tam w górze wiedział, że moje włosy kręciły się nieznośnie od wilgoci i chciał mi sprawić murzyńskie afro. Yuu zawsze twierdził, że uwielbia moje włosy za ich dzikość i nieprzewidywalność. Sprawiały mu mnóstwo radości, bo zawsze mógł się nimi bawić i pleść warkoczyki. Kiedyś zrobił mi nawet z nudów dobieranego i zamiast go rozpleść, związał gumką. Byłem wtedy tak nieobecny duchem, że wyszedłem tak z nim na miasto.
W końcu pociąg wjechał na stację. Z rosnącą ekscytacją, podszedłem bliżej torów i czekałem aż maszyna stanie. W końcu zaczęli z niej wysiadać pasażerowie. Zaraz dostrzegłem w tłumie Yuu, który rozglądał się, chcąc znaleźć wyjście.
-Yuu! - podbiegłem do niego, przeciskając się z parasolką między ludźmi. Ogłoszono właśnie, że kolejny pociąg ma wjechać na stację.
-Taka? - Shiro przecisnął się do mnie. Gdy znalazł się przy mnie, rzucił torbę na ziemię i objął mnie.
-Jak dobrze, że jesteś - objąłem go wolną ręką za szyję. Dałem mu buziaka w policzek. - Stęskniłem się za tobą.
Poszliśmy we dwoje do domu. Przez całą drogę opowiadałem Yuu, co się u mnie wydarzyło. On również mówił mi o różnych rzeczach, jak na przykład o tym, że zdecydował się kontynuować studia i zdać doktorat. Ucieszyłem się, gdy mi o tym powiedział.
-A ty? - zapytał. - Robisz jakąś specjalizację?
-Chciałem być chirurgiem dziecięcym - odpowiedziałem.
-To poważna sprawa, kiedy musisz zajmować się dziećmi - stwierdził.
-Dam radę - zerknąłem na niego. - Z moimi drobnymi rączkami mogę zdziałać cuda.
-Dotrzeć w miejsca, do których nikt inny nie może.
-Och, wiesz przecież o tym doskonale.

*

Wieczorem w końcu przestało padać. Nie wychodziliśmy jednak z domu. Wzięliśmy kąpiel, a później siedzieliśmy u mnie w pokoju i graliśmy w makao.
-Makao - powiedział Shiro, kiedy została mu ostatnia karta. Spojrzałem na niego spode łba i odsłoniłem swoją kładąc ją na talię.
-Po makale.
-Znowu?
Pokazałem mu tylko język. Yuu pokręcił głową i zebrał karty, by potasować je od nowa.
-Tak. Ale mam dla ciebie nagrodę pocieszenia - pochyliłem się w jego stronę, podpierając się rękoma o futon i pocałowałem go. Shiro złapał mnie za podbródek, przedłużając pieszczotę. Zaraz jednak odsunęliśmy się od siebie niechętnie. Shiroyama potasował talię i graliśmy dalej.
-Taka! - doszło do nas z korytarza. - Taka, gdzie jesteś?
-U siebie! - krzyknąłem.
Zaraz usłyszeliśmy szybkie kroki, a do mojego pokoju wpadła Chie. Dziewczyna rozsunęła gwałtownie drzwi.
-Taka, pomóż mi!
-Co się stało?
-Kolega zaprosił mnie do kina!
Shiro zagwizdał u la la, a dziewczyna dopiero wtedy zwróciła na niego uwagę. Jej policzki pokryły się soczystym rumieńcem. Skarciłem swojego chłopaka wzrokiem.
-Kiedy z nim idziesz?
-Jutro po południu.
-To masz jeszcze mnóstwo czasu. Myślałem, że teraz wychodzisz.
-N-no tak, ale musisz mi pomóc!
-W czym?
-Bo ja nie wiem... No... Co robić.
-Zanim będziecie się całować, każ mu umyć zęby - mruknął Shiro pod nosem.
-A ciebie coś w żołędzia gryzie? - odgryzłem się za kuzynkę. - Chie, masz jeszcze mnóstwo czasu. Jutro rano porozmawiamy, dobrze?
Dziewczyna wyszła niepocieszona i zasunęła za sobą drzwi.
-No proszę, ktoś tutaj dorasta.
-Kiedyś trzeba - stwierdziłem.
Przez resztę wieczoru oglądaliśmy jakieś filmy. Komentowaliśmy je, śmiejąc się przy tym. Opierałem się przy tym o tors Yuu, który gładził mnie po brzuchu.
-Wiesz, nabrałeś tu trochę ciałka - stwierdził.
-To źle? - zmarszczyłem brwi. - Nadal jestem drobny. Po prostu po przyjeździe tutaj stwierdziłem, że nie mam zamiaru się więcej dla nikogo odchudzać i pierwsze, co zrobiłem, by uczcić tę decyzję, to zjadłem dziesięć hamburgerów.
-Dałeś radę? - zdziwił się.
-Porzygałem się potem, ale dałem radę - oznajmiłem z dumą. - Ale nie chciałem zmienić się w worek tłuszczu, dlatego zacząłem ćwiczyć.
-Efekty widać. Zwłaszcza jeśli chodzi o pośladki.
-Mam seksowną pupcię, no nie? - parsknąłem śmiechem. Odchyliłem głowę, by na niego spojrzeć. - Tylko macać.
-Jak złapię, to nie puszczę - dotknął palcem koniuszka mojego nosa. - Mały prowokator.
Odwróciłem się do niego przodem, kładąc mu ręce na ramiona. Przybliżyłem się, chcąc go pocałować, ale on nagle się położył, w konsekwencji czego, wylądowałem na nim. Mężczyzna ujął moją twarz w dłonie, po czym złączył nasze usta w pełnym miłości pocałunku. Zatapiałem się powoli w jego miękkich wargach, coraz bardziej uświadamiając sobie, że znów był tak blisko mnie. Przyparłem go mocniej do parteru, chcąc jeszcze przedłużyć tę piękną chwilą, która jednak nie mogła trwać wiecznie. Gdy się od siebie oderwaliśmy, położyłem mu głowę na torsie. Leżeliśmy tak, a film dalej leciał w tle. Mój chłopak gładził mnie po plecach i nucił pod nosem.
-Yuu, a co robimy ze ślubem?
-Musimy ustalić datę, co nie?
-To... Jutro?
-Jutro chcesz się żenić? - podniósł się do siadu, zrzucając mnie z siebie. Objął mnie w pasie, bym się od niego nie oddalał.
-A czemu nie?
-No trzeba do urzędu iść, pozałatwiać papierkową robotę.
-To pójdziemy i pozałatwiamy.
Parsknął śmiechem.
-To nie jest takie proste.
-No to kiedy? Pojutrze?
-Tak bardzo ci się spieszy? Mamy mnóstwo czasu na podjęcie decyzji.
-Jeszcze się rozmyślisz - przytuliłem się do niego. - Chcę być z tobą na zawsze, Yuu. Po tym wszystkim, boję się, że po prostu odejdziesz ode mnie. Nie chcę tego.
-Nigdzie nie pójdę, Taka. Zawsze z tobą będę.
Trwaliśmy tak przytuleni do siebie jeszcze długi czas. Film w końcu się skończył, a ja zasnąłem w jego ramionach.

*

Następnego dnia obudziło mnie szturchnięcie w ramię. Nie wiedziałem, kto mnie postanowił budzić w taki sposób, ale mi się to nie spodobało.
-Taka - doszedł do mnie ściszony głos Chie. Uchyliłem jedną zaspaną powiekę zerkając na nią. - Taka, wstawaj.
-Co się stało? - mruknąłem zaspanym głosem.
-Obiecałeś, że rano porozmawiamy - kucnęła obok mnie.
-Rano? Porozmawiamy?
-Tak.
-Która jest godzina? - zapytałem. W pokoju było już jasno, ale nie na tyle, by powiedzieć, że już muszę wstać.
-Dochodzi szósta.
-Co dochodzi? Szósta? Idź jeszcze spać - jęknąłem, wtulając się w poduszkę.
-A Yuu-san już wstawał - zaprotestowała.
-Wstawał? - podniosłem się lekko i odwróciłem do Yuu. Mężczyzna obejmował mnie w pasie i spał uroczo. Aż się rozczuliłem nad tym widokiem i pogładziłem go po policzku. Jego ciemne kosmyki były rozdmuchane na jasnej poduszce, a usta delikatnie rozchylone. Po prostu nie mogłem się powstrzymać przed jakimkolwiek czułym gestem.
-Zszedł na dół na werandę, a potem tu wrócił.
-Ty go śledzisz czy jak? On tak codziennie robi. Był zapalić.
-Masz dziwny akcent - powiedziała nagle. Powiodłem na nią wzrokiem. Marszczyła brwi. - Mówisz jak ludzie w telewizji.
-Co ci przeszkadza moja tokijszczyzna? Przynajmniej wszyscy mnie rozumieją.
-Czasami wkurza mnie to wyraźne gadanie.
Pokręciłem głową i wtuliłem się w poduszkę, zamykając oczy.
-Idź spać - mruknąłem. - Potem pogadamy.
-Ale...!
-Ciszej - przerwałem jej. - Ludzie jeszcze śpią.
Zaraz wyszła z pokoju. Wyraźnie ją zdenerwowałem, ale tak to ze mną jest z rana.
Po dziewiątej poczułem coś miękkiego sunącego po mojej szyi. Otworzyłem oczy, po czym odwróciłem się w stronę Shiroyamy, który był winowajcą mojej drugiej pobudki. Mężczyzna całował mnie po szyi i delikatnie przeczesywał palcami moje rozczochrane loczki.
-Teraz ty mnie musisz budzić? - jęknąłem cicho. Mimo wszystko taka pobudka była o wiele przyjemniejsza (Taka, zapamiętaj to sobie, żadna pobudka nie jest przyjemna, nawet kiedy budzi cię druga połówka ).
-Za jakiś czas będę to robił zawsze - zamruczał, odrywając się od mojej szyi. Przylgnął do moich warg w delikatnym pocałunku. Objąłem go za szyję, by przedłużyć pieszczotę. W końcu całe to nasze migdalenie przerodziło się w bardzo czuły pocałunek. Uśmiech sam wypełzł na moje wargi, które co chwilę stykały się z wargami czarnowłosego. Gdy się od siebie odsunęliśmy, odczułem spory niedosyt. Brakowało mi więcej bliskości między nami.
-A co? Przeprowadzisz się tutaj?
-Mam cichą nadzieję, że po ślubie zamieszkamy razem.
-W jakiejś chatce w górach nad jeziorem - zaśmiałem się. - A powiemy kiedykolwiek innym o naszych planach?
-Kiedyś na pewno.
-A kiedy?
-Nie wiem - pocałował mnie krótko w usta. - Nie chcę teraz o tym myśleć. Po prostu się cieszę, że cię mam.
Westchnąłem ciężko. Shiro jedynie zaśmiał się i wstał. Ciocia już pewnie czekała na nas ze śniadaniem i trzeba było się ubrać. Tak więc Shiroyama zdjął spodenki, w których spał i zaczął ubierać bokserki.
-Nie zakładaj dzisiaj majtek - powiedziałem, kiedy wsunął już na siebie bieliznę. Spojrzał na mnie zaskoczony. Pewnie nie często dostawał takie propozycje.
-Dlaczego mam ich nie zakładać?
-Też ich nie będę ubierać.
-Okej... Ale jaki masz w tym cel?
-Będę wiedział, że jak ci włożę rękę w kieszeń, to znajdę skarb.
Shiroyama parsknął śmiechem i pokręcił głową.
-Jaki ty się zboczony nagle zrobiłeś.
Podszedłem do niego i własnoręcznie zsunąłem z niego bokserki. Mężczyzna złapał mnie nagle za ramiona i pchnął na futon. Położył się na mnie, a ja zacząłem wierzgać nogami i rękoma, chcąc go z siebie zrzucić. Na marne jednak. Yuu zaczął mnie łaskotać, co zaowocowało u mnie napadem histerycznego śmiechu, który wplatał się w moje krzyki i prośby, by przestał mnie łaskotać i zszedł ze mnie.
-Oj, Taka, Taka - śmiał się ze mnie, sprawnie i szybko sunąc po moim ciele.
-Kłłihihi, Yuuuuuu...! Złaaaźź! P-prze-s-s-taaań!!
-Nie mam zamiaru.
-Yuu!!! - zawyłem rozpaczliwie. W oczach stały mi już łzy. - Zabiję cię!
-Tym bardziej nie przestanę.
Nie wiem, ile mnie tak męczył, ale to było gorsze od jakiegokolwiek innego wysiłku fizycznego.

*

Świadomość tego, że ani Yuu, ani ja nie miałem na sobie bielizny była dość zabawna. Shiroyama był tym faktem trochę skrępowany. Uroczo zasłaniał sobie krocze i wyglądał, jakby ciągle się za nie trzymał. Aż sobie wyobrażałem jak bardzo musiał przeklinać w myślach moje durne pomysły. Przynajmniej było nam wesoło... To znaczy, mi było wesoło.
-Kochanie - mruknąłem, gdy weszliśmy na werandę. Shiro westchnął ciężko.
-Oddawaj moje majtki - jęknął. - Przyciąłem sobie łonowce rozporkiem i teraz mnie boli.
-Dobrze, że sobie penisa nie przyciąłeś - złapałem go za rękę i poszliśmy do ogrodu. - To bolałoby bardziej.
-Musiałbyś mi okłady przykładać. Najlepiej takie ustami. Ciepłe i wilgotne.
-Mogę ci już teraz zacząć je robić.
Weszliśmy na żwirową ścieżkę, która prowadziła aż do altany na tyłach ogrodu. Spojrzałem na Yuu, po czym wsunąłem wolną dłoń do jego kieszeni. Przygryzłem dolną wargę, szukając skarbu, którego nie znalazłem.
-A penisa gdzie masz? - spojrzałem mu w twarz z wyrzutem.
-Poszukaj w drugiej - wywrócił oczami. Zaraz ogarnął nas przyjemny cień rzucany przez rozłożyste wiśnie i magnolie.
-Zawsze nosisz w prawej - burknąłem.
-Tym razem nam w lewej.
Wsunąłem mu dłoń do drugiej kieszeni. Zaraz udało mi się znaleźć jego prącie. Zacząłem poruszać palcami, masując jego członka.
-Taka, musisz teraz? - jęknął.
-Nie muszę, ale chcę.
-Poczekaj do wieczora, co? - zabrał moją rękę. - I oddaj mi moją bieliznę.
-Zostawię ją sobie na pamiątkę.
-Oprawisz w antyramę i powiesisz na ścianie? - prychnął.
-Nie taki głupi pomysł.
Parsknęliśmy obaj śmiechem.
-No dobrze, mogę ci tę jedną parę zostawić. Będziesz miał do czego się przytulać w nocy, jak wrócę do Tokio - doszliśmy do altany na tyłach ogrodu. Weszliśmy do niej i usiedliśmy na drewnianej ławce.
Westchnąłem. Yuu spojrzał na mnie, a ja oparłem się o jego ramię.
-Coś się stało? 
-Wyjeżdżasz jutro.
-No tak. Muszę wrócić do siebie.
-Nie chcę, żebyś wracał. Nie chcę, żebyś gdziekolwiek szedł i mnie opuszczał. Chcę żebyś został ze mną, a jak już naprawdę musisz gdzieś iść, to bardzo daleko i ze mną u boku.
Siedzieliśmy jakiś czas w ciszy, delektując się przyjemnym cieniem, jaki zapewniała nam altanka i śpiewem ptaków, które ukrywały się w koronach drzew otaczających nas z każdej strony. Yuu wydawał mi się być czymś przybity. Nie wiedziałem tylko czy to dlatego, że wolał zostać ze mną, a nie wyjeżdżać, czy męczyło go coś innego. Objąłem jego rękę i wtuliłem się w niego. Tak nagle poczułem się bardzo dziwnie.
-Taka, powiedz mi coś. Ta dziewczyna, która raz tutaj przyszła, kim ona jest? - zapytał, przerywając ciszę.
-Jest moją przyjaciółką - odparłem.
-No bo wiesz, kiedy tutaj byłem, to nie wyglądało tak, jakby była twoją przyjaciółką.
-Zawsze się z nią całuję - wzruszyłem ramionami, a on się wyprostował. - No co?
-Jak to? - głos mu zadrżał. Wstał i spojrzał na mnie. - Całujesz się z nią?
-A co? Jesteś zazdrosny? - uniosłem brwi. - Yuu, ty pewnie też robiłeś różne rzeczy ze swoimi koleżankami albo kolegami, więc się mnie o coś takiego nie czepiaj.
-No tak, ale...
-I wtedy nie byliśmy razem.
Shiro usiadł z powrotem obok mnie, a ja znowu przytuliłem się do niego.
-Przepraszam - mruknął, obejmując mnie ramieniem.
-Ale wiesz, możemy zrobić sobie taką szczerą rozmowę. Powiemy sobie, z kim sypialiśmy i inne takie. Teraz to i tak nie ma znaczenia.
-Skoro nie ma znaczenia, to czemu chcesz o tym rozmawiać?
-Więc jednak? To z kim? Przecież nic ci nie zrobię.
-Czy ja wiem... Z tobą nigdy nic nie wiadomo. Możemy mówić po jednej osobie.
-Dobra. Zacznij.
-Spotkałem jakąś babkę na mieście i trochę zacząłem z nią flirtować. Kilka dni później poszliśmy do hotelu i się przespaliśmy ze sobą. Na tym też skończyła się nasza znajomość. Teraz ty. 
-Poznałem jakiegoś licealistę. Może nie uprawialiśmy typowego seksu, tylko petting, ale to się chyba liczy. Nawet spotkaliśmy się kilka razy, ale potem przestaliśmy się sobą interesować.
-No proszę. Próbowałeś niewinnego licealistę wciągnąć w swoje gierki?
-A ty to co? Jednego ci się udało i właśnie z nim rozmawiasz.
-Wtedy byłeś jeszcze w gimnazjum!
-Jeszcze gorzej. No dobra, twoja kolej.
-Po pijaku zaliczyłem kolegę ze studiów.
Parsknąłem śmiechem. Shiro również zaczął się śmiać. Jego kolega musiał się pewnie mocno zdziwić na drugi dzień, kiedy obudził się z Yuu.
-Biedaczek. Teraz ja... Dmuchane lale się liczą?
-Nie. Mów prawdziwe osoby.
-Jakaś koleżanka Miho. Nie pamiętam nawet, jak miała na imię, ale to było dla zakładu.
-Zaliczyłeś dziewczynę dla zakładu? Naprawdę zrobiłeś coś takiego?
Wzruszyłem tylko ramionami. Shiro westchnął ciężko.
-Kouyou - powiedział.
-Co Kouyou? 
-Spałem z Kouyou.
-Miała być prawda, tak?
-To ci mówię, że uprawiałem seks z Kouyou.
Przez chwilę miałem wrażenie, że żartował. Nie mogłem tak łatwo dopuścić do siebie tej myśli, że Shiroyama i Takshima tak po prostu uprawiali seks. Nie umiałem sobie tego wyobrazić. Czyli Takashima mnie nie okłamał, kiedy spytałem się go, czy coś było między nimi.
-Teraz ty - mruknął.
-Spałem z Miho - powiedziałem cicho, nadal nie mogąc otrząsnąć się po tej wiadomości, którą powiedział mi Yuu.
Między nami znowu zapadła nieprzyjemna cisza. To by było chyba na tyle z nasz szczerych rozmów.


----

Siedzę z Aoihą na kolanach ( Chyba nie wszyscy wiedzą, że mój kot nazywa się Aoiha ) i kompletnie nie wiem, co ze sobą robić. Jest gorąco, kurczak z kfc nie smakuje tak, jak powinien, a sok pomidorowy szybko się psuje, zupełnie jak moje życie. Ale co w takim razie robić, kiedy nawet wystawienie czubka nosa na zewnątrz kończy się mdleniem z gorąca?

Najlepiej jest trollować ludzi. 



Sorki, Uru ;-;

I poza tym ostatnio, całkiem z nudów, Tsukkomię założyła tumblra. Oto link -> KLIK
I jeszcze znowu zaczęła zaglądać na facebook'a! -> KLIK

I wybaczcie błędy inne takie. Ugh... 

Do następnego rozdziałuu~! 



P.S Ten rozdział nie jest nawet skończony. Korkrtweet mnie wkurwiła, to ma taki. :D


Komentarze

  1. Ja cie wcale nie wkurwilam ... :( rozdzialik super, mino że nie skończony. Wybacz że nie zawsze dodaje komentarze - czas pozwać firme Apple - bo z telefonu ni chuja nie wstawie komentarza. To ja ide zacieszać mordke z wkońcu dodanego rozdziału no i oczywiście czekam na kolejny.
    PS ja prosilam o dodanie mojego pieknego przerobionego cytatu z pszczółki Maji o Urusze ...
    Korkrtweet

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę sie, że w koncu dodalas kolejny rozdzial... Stesknilam sie za migdalem. A ogolnie to... Rozdzial w porzadku, ale mam bol dupy, ze Aoi spal z Uruha. Nie znoszę Uruhy (w migdale) , ale... No nic.. Pozdrawiam i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stesknilam sie za Migdalem~
    Ru teraz nie rozszarpie Uru, ne?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział, brakowało mi Migdała :3 Akcja z majtkami bezcenna X'D Trochę głupio, że Yuu przespał się z Kouyou... Ale tak nawiasem mówiąc, to fajnie by było, gdybyś to opisała X'DD I na koniec ten troll na Uruhę XD Cóż, życzę weny, abyś mogła dodać szybko nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi sie podobało że Yuu jednak spał z Uru, szkoda tylko ze tego nie opisałaś. Tak jestem niewyżyta. XD

    OdpowiedzUsuń
  6. ekstra ! dodawaj szybko nastepny rozdzial i opisz jak aoi kochal sie z kou! huehue xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdzial mnie przybil ;(
    Chyba nawet bardziej niz ten, w ktorym sie rozstali

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak na początku... ILE ANONIMÓW! Wow, wow, czo? Tak bardzo wow.
    Dzień bez bielizny był sam w sobie uroczy. Ale Taka nie umiał sam znaleźć skarbu! ><
    Teraz tak wszystkim głupio bo Aoś spał z Urusią, ale to było pewnie dawno i nieprawda! A gdy Aoś się dowie, że 'całuśna' przyjaciółka ma na imię "przypadkowo" tak samo jak dziewczyna z którą Takuś spał to się... To kupe zrobi! Tak się zezłości! Tak krótko razem... Aż smutno :c
    Precz z Aoihą! Fleee... Aoiha jest dziwna...
    Ale i tak przeczytam :)) Gheheheheh
    A co z Chie? :C Może i jest dziwna, ale ją lubię... Taty Takusia nie lubię. Tego plemnikowego tatusia w sensie. Taki bebok. A i jeszcze ciągle moją głowę zaprząta Akiś... Pewnie se coś biedaczek zrobił, a Taka się nie dowie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie, mam nadzieje ze szybko bedzie kolejny rozdzial i ze Taka i Yuu znowu sie nie rozstana.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć! *macha*
    Od razu przyznam, że ni kija nie umiem tego skomentować. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała, nie potrafię. Co Ty robisz z moim mózgiem ;__;
    Skomentuję więc ostatnią... Nie. Drugą połowę ostatniej części. Uff XD
    Oookay (może lepiej ogay?), szczere rozmowy jak widać nie są ich mocnym punktem. Ale to wina Yuu! Szczerość, szczerością, ale jeśli wiedział, że Taczkę zabolą... zaraz, Taczkę? Nieważne ._.'' WIĘC. Jeśli wiedział, że Taczkę zabolą jego słowa, mógł je pominąć. No ale to szczera rozmowa... Jednak czego się nie robi, by ukochany nie strzelił focha na wieki wieków amen, bądź nie próbował się odgryźć... Cóż, za późno. Brawo, Taczka.
    Chociaż z drugiej strony... Właśnie. Kojo go ostrzegał. To znaczy uprzedził go. NO ALE Taka mógł żyć w błogiej nieświadomości, myśląc, że Kojo tylko sobie z niego żartował, by wzbudzić zazdrość niezbędną do pogodzenia się z Yuu! Droga Tsu-san, jestem geniuszem.
    Nie mniej jednak głupio wyszło, a Jóczan wciąż jest palantem, począwszy od akcji z porwaniem Taczki. Dziękuję za uwagę.
    Szczerze? Dopiero teraz zastanawiam się, ile pokładów zboczono... zbocz.. *ahem* zboczeństwa (przyjmijmy, że takie słowo istnieje) masz jeszcze w swojej głowie. I szczerze trochę się tego boję XD Cóż, czekam na kolejny rozdział, jaki by nie był! Przecież wiesz, jak uwielbiam Migdałka ;n;

    Tuuulę mocniutko, życzę mnóstwa weny ii i i do następnego rozdziału~ (•u•)/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspominałam, że nie umiem tego skomentować...? XD"

      Usuń
  11. Dużo anonimów skomentowało o.O
    Opowiadanie super o.o nie spodziewałam sie, że AOI SPAŁ Z URU
    Jezu chodzenie bez bielizny musi być bardzo wkurzające xD Aoi po co sie zgodziłeś biedaczku

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    no jakie pomysły ma Taka, czyli jednak naprawdę Aoi i Koau ech...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Kyou i Aoi? Nieeeeeeeeee. No nie może być :(
    Chociaż mam nadzieję, że Aoi po prostu go przeleciał z czystej potrzeby i Uru teraz płacze, że Yuu nigdy nie będzie jego :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty