OTP Challenge 01
Holding Hands
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem taki zdenerwowany.
Nie powinienem brać tak wszystkiego do siebie, ale nie umiałem. Byłem osobą,
która każde złe słowo chowała w swym wnętrzu, a później przez kilka dni
chodziła, myśląc o tym. Tym razem było dokładnie tak samo. Nie mogłem znieść
tej ciągłej krytyki ze strony rodziny i znajomych. Przeszkadzało im ostatnio
wszystko.
Wiesz, nie pasuje mi ta twoja nowa fryzura.
Zupełnie nie umiesz gotować!
Jeszcze nie wymieniłeś strun w gitarze? Na co czekasz? Aż
któraś pęknie i cię uderzy w oko?
No co miny strzelasz? Znowu się obrażasz?
I tak calutki czas! Ludzie wtrącali się w moje życie, kiedy
nie powinno ich ono zupełnie interesować. Byłem dorosły, mogłem robić co
chciałem, a każdy chciał mnie jeszcze ustawiać po swojemu. Jakbym był jakiś
upośledzony.
-Never gonna give you up! Never gonna let you down! - usłyszałem, gdy kuliłem się, siedząc
pod parapetem. Opierałem się plecami o ciepły grzejnik, głowę trzymałem na
kolanach. - Never gonna run
around and desert you! Never gonna make you cry! Never gonna say goodbye!
Never gonna tell a... kurwa mać! - Yuu wszedł do salonu,
gdzie siedziałem na podłodze. Prawie upuścił siatkę z zakupami i odtwarzacz
mp.3. Znowu słuchał tej muzyki disco z lat osiemdziesiątych.
Tradycyjnie uprawiał przy tym swoje dzikie densy. Każda kończyna w inną stronę.
- Słodki Jezusie Świebodziński, Kouyou... wystraszyłeś mnie.
-Ty mnie też. Dlatego siedzę pod grzejnikiem.
-A kocyk gdzie? Zawsze nakrywasz głowę kocykiem, gdy się
boisz.
-W praniu - wymamrotałem, podnosząc się z podłogi.
Wziąłem od niego zakupy i poszedłem do kuchni. Postawiłem
siatkę na stole. Wypakowałem produkty, a Yuu włączył radio i nastawił stację na
jakąś nadającą przeboje z lat, kiedy świat szalał na dyskotekach w rytmie ABBY
i Whithney Huston. Złote lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte! Akurat leciało I should be so lucky Kylie Minogue. Posłałem Yuu spojrzenie
pełne mordu, gdy zrobił głośniej. Nienawidziłem głosu Kylie, w dodatku był
przerobiony auto-tunem.
-I should be so lucky in love! - zawył Yuu wraz z Kylie.
-Co ty widzisz w tej muzyce? - mruknąłem.
-I should be so lucky! Lucky,
lucky, lucky! I should be so lucky in loveee~!
Westchnąłem. No to się doczekałem odpowiedzi.
-Dzieciaku, pewnie tego nawet nie pamiętasz. Tego się
słuchało, gdy miałem osiem lat! - rzucił Yuu zaczepnie. Pewnie chciał mi
poprawić humor. Nie bardzo mu to wyszło.
-Och, więc pamiętasz erę dinozaurów? - odgryzłem się.
-Paleolit i te inne też - zaśmiał się, kołysząc biodrami w
rytm muzyki. - No dalej, Kouyou. Co się dzieje?
Położył mi dłonie na ramionach i spojrzał mi w twarz.
Uniosłem pogardliwie jedną brew.
-A co się ma dziać? Wszyscy się o coś czepiają.
-Czyli nic nowego.
Nagle z głośników poleciało She wants to dance with me Rickiego Astleya. Yuu go uwielbiał i
zawsze powtarzał, że jego rude włosy kojarzą mu się ze mną. Według niego to
pewnie było wielkie i słodziutkie zapewnienie miłości. No jasne. W końcu rudy
byłem od urodzenia.
-Zatańczmy! - złapał mnie za dłoń. Jego oczy błyszczały
wesoło. Skrzywiłem się jedynie.
-Nie chcę.
-No co ty, ze mną nie zatańczysz?
-Yuu...
-Kouś - wyszczerzył się, puszczając moją dłoń. Zaczął się
kołysać w rytm muzyki, śpiewając powtarzającą się frazę she wants to dance with me.
Byłem pewny, że zaraz odstawi tu jakiś moonwalk.
-HE doesn't
want to dance with you.
-Kiss, kiss! - rzucił mi się na szyję i cmoknął mnie w
policzek. - No proszę - potarł swoim nosem o mój, po czym pocałował mnie w jego
czubek. Zaśmiałem się jedynie. Yuu naprawdę starał się poprawić mi humor. -
Śmiech i taniec są najlepsze na poprawę humoru.
Złamałem się. Podałem Yuu dłoń, a on ujął ją uradowany.
Zaczęliśmy skakać, krzyczeć i wyginać się w rytm kawałka z lat
osiemdziesiątych. W końcu nikt nas nie widział, mogliśmy robić wszystko.
Trzymałem mocno ręce Yuu, jakby puszczenie go miało sprawić, że się rozsypię.
Shiroyamie nie przeszkadzało to w żaden sposób. Uśmiechał się od ucha do ucha i
wykrzykiwał, że ona chce z nim tańczyć. Jaka ona, do cholery...?
Nagle zaplątały mi się nogi. Zupełnie nie tańczyłem i
ogólnie moje upadki były dosyć słynne (a to zlecenie ze sceny, a to na
kręgielni). W tym samym momencie, w którym straciłem równowagę, zaczęło się I want to break free Queen. (Puszczali ich na takiej stacji?!)
-Trzymam cię! - Yuu próbował mnie uchronić przed zderzeniem
z podłogą, ostatecznie padłem na niego, a swoim ciężarem sprowadziłem go do
parteru. Jęknął, pewnie z bólu. Ja jakoś nie narzekałem, wylądowałem na jego
torsie, który na szczęście (w tej chwili - na szczęście!) do twardych nie
należał.
-Miałeś mnie trzymać! - wypomniałem mu.
-I trzymam - uniósł nasze splątane dłonie. Zaśmiałem się na
ten widok.
-Nie puszczaj.
Leżeliśmy jeszcze jakiś czas na podłodze. Yuu na kuchennych
kafelkach, ja na nim i trzymaliśmy się za ręce.
It's strange but it's
true
I can't get over the way
you love me like you do
----
OTP challenge czas zacząć! Codziennie będę dodawać taki jeden post z aoihą. Zobaczymy czy się uda. Mam nadzieję, że wam się podobało i zostawicie coś po sobie.
~ smutna Tsukkomi
P.S 1000 komentarzy stuknęło na ybt. Dziękuję~!!!
P.S 1000 komentarzy stuknęło na ybt. Dziękuję~!!!
Z tym codziennym dodawaniem to ja jestem jak najbardziej za! :D Przynajmniej będę miała lepszy humor niż zazwyczaj ^.^
OdpowiedzUsuńPodobał, podobał :3
Oo taaaaak ❤❤❤❤.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie 365 postów z OTP Challenge xD wgl to.. mam wrażenie, że Aoisiek zachowuje się tutaj jak ty... tsukkuś, oboje macie dzikie densy przy latach 70.!!! I mam nadzieję, że z kaźdym rozdzialikiem akcja będzie się bardziej rozkręcać :)))))) (hihi) liczę na coś więcej, niż na wiecznie nabzdyczanego Koyou i dzikiego Aoisia, który obolały musi konać na podłodze (grunt że trzymali się za roncki! *^*)
Pozdrowionka~~
Super, aż poprawiło mi to humor. Czekam jednak na kontynuację nowego opowiadania. Weny.:)
OdpowiedzUsuńCiekawa inicjatywa, podoba mi się.
OdpowiedzUsuńJakie to cudowne, Tsu! ;__;
OdpowiedzUsuńŁączę się panem Takashimą w bólu pod względem i czepialatwa innych osób, oraz pod względem muzyki z byłych epok! Doskonale znam ten ból, całe dnie muszę słuchać Depeche Mode... Ach, ten mój ojciec... Zwariować się da. Ale odpłacam mu się japońskimi wokalami, które naprawdę trzeba lubić, bo cóż... nieukrywajmy, czasami do najprzyjemniejszych dla ucha nie należą~
OdpowiedzUsuńMalwa taka kochana. Stara się poprawić Kou humor. A sam widok tańczącego Aoiego, by mnie naprawdę rozbawił od razu, więc Shima musiał czuć się naprawdę źle ; ; Ale ostatecznie Yuu uporał się z jego złym humorem i wszyscy są szczęśliwi. Przynajmniej na razie~
Aaa, i najlepsze to klnięcie Aoia! "Kurwa mać!" <3 Gwarantowany atak śmiechu~
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, uroczo, cudownie, wspaniale, dzikie dansy do starych przebojów...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia