OTP Challenge 14

Gender swapped



Obudziłem się kobietą. Tak po prostu. Jak ktoś nie dowierza, to niech przeczyta pierwsze zdanie jeszcze raz, bo powtarzać mi się nie chce.

To był poranek jak zawsze. Otworzyłem oczy, uzmysławiając sobie, że przespałem już piętnasty dźwięk alarmu. Kouyou ze stoperami w uszach nie słyszał nic, chociaż nagle poczułem złość z tego powodu. Przekręciłem się do Takashimy, który spał na brzuchu z wypiętymi pośladkami. Uderzyłem go w bok, mężczyzna wydał z siebie jakieś burknięcie.
-Wyciągnij to gówno z uszu - niemal krzyknąłem na niego. I w tym momencie się przeraziłem. Mój głos był jakiś taki... piskliwy, wyższy... kobiecy?!
Zakryłem usta dłońmi i zdałem sobie sprawę, że te dłonie nie są moje. To znaczy, były moje, ale znacznie bardziej delikatne, kobiece, smukłe.
-Kouyou, Kouyou! - niemal na niego skoczyłem, szarpiąc go za ramiona. Spojrzał na mnie trochę wystraszony, trochę zły.
-CO?! - krzyknął.
-STOPERY, KURWA!!!
Wyjął stopery z uszu, odwracając się na plecy. Zmierzył mnie wzrokiem.
-Co to ma być? - wymamrotał. Głos mu drżał. - Jak ty wyglądasz?
-Wyglądam?!
Zerwałem się z łóżka i podbiegłem do szafy z lustrem. Krzyknąłem na swój widok. Moja twarz zrobiła się gładka i delikatna. Rysy mi złagodniały, moja szczęka nie była już wcale kanciasta. A ciało? Myślałem, że się załamię. Drobniutkie ramionka, piersi niczym melony, które odznaczały się pod luźną bluzką, wcięcie w talii niczym klepsydra, wysmukłe, zgrabne nogi i...
-GDZIE MÓJ PENIS?!! - wrzasnąłem, zaglądając do bokserek. Łzy stanęły mi w oczach.
-Stary, nie drzyj się tak - Kouyou zakrył uszy dłońmi.
-Nie mam penisa!!
-Okradli nas, jak spaliśmy? - Shima podniósł się. Zmierzył mnie wzrokiem, marszcząc brwi. - Ty masz cycki - powiedział, patrząc prosto na moją klatkę piersiową.
-Mam cycki i...! - włożyłem rękę w bokserki, macając się po kroku. Zamarłem. Przysiadłem na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. To się nie działo naprawdę, nie. - I waginę.
-Waginy nie są takie złe. I cycki też - przysiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem. Wtuliłem się w niego, płacząc. Łzy same popłynęły spod moich powiek, nie mogłem tego kontrolować.
-Matko, Kouyou, co ja mam robić? - objąłem go za szyję, napierając piersiami na jego tors. Westchnął, gładząc mnie po plecach.
-Bo ja wiem? Zostańmy dzisiaj w domu. Zadzwonię do reszty i powiem, że zdarzył nam się wypadek i nie możemy przyjechać.
-A jak tu przyjdą?
-To ich nie wpuszczę.
Zacisnąłem wargi. Średnio mnie to przekonywało.
-Może lepiej będzie, jak pójdziemy do pracy...?
-Ty z cyckami i waginą zamiast penisa i jaj? - odsunął mnie od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Zmarszczyłem gniewnie brwi. - O matko - parsknął nagle śmiechem.
-Co? - burknąłem, zakładając ręce na siebie.
-Nic, księżniczko. Byłabyś nową Miss Japonii.
-Byłabyś?!
-Byłbyś - poprawił się.

Poszedłem wziąć prysznic, w dalszym ciągu będąc w szoku. Macałem się pod natryskiem i wciąż nie mogłem pojąć, że stałem się kobietą. Jak? JAK, DO CHOLERY?! Chciało mi się płakać, krzyczeć, kląć na los, cokolwiek. Jak mogło do tego dojść?
Niespodziewanie drzwi od łazienki otworzyły się, kiedy dotykałem swoich piersi, ściskając je w dłoniach. Całkiem przyjemne to było...
-Kouyou! - oburzyłem się, gdy ten wszedł bez skrępowania do toalety. Zerknął na mnie zdziwiony. No tak, nigdy wcześniej nie wrzeszczałem na niego, kiedy wchodził do łazienki, podczas gdy ja brałem prysznic.
-Co? - spojrzał na mnie obojętnie. Uniósł drwiąco jedną brew, gdy zobaczył, jak dotykałem swoich wdzięków. Szybko zakryłem sutki i krocze - Chciałem siku - wyjaśnił.
-Wyjdź! Nie rozumiesz, że czuję się teraz bardzo niekomfortowo?
-Uspokój się.
-Idź do zlewu w kuchni!
Wywrócił oczami i wyszedł z łazienki. Czułem, że mi gorąco, że moje policzki są całe czerwone. Chyba już dawno nie byłem taki zdenerwowany i zawstydzony jednocześnie. I to przed własnym partnerem!
Wyszedłem z łazienki, będąc okręconym ręcznikiem. Przemknąłem do sypialni, wiedząc, że Kou jest kuchni. Słyszałem, jak ekspres do kawy pracował. Ubrałem stringi. Tak, stringi. Męskie, bo męskie, ale była to na chwilę obecną najciaśniejsza część mojej bielizny, która nie zsuwała mi się z pośladków. Narzuciłem na siebie najciaśniejsze spodnie, jakie miałem, dodatkowo zapinając pasek na ostatnią dziurkę. Na górę ubrałem ciasną bokserkę, by chociaż to jakoś mi trzymało piersi, które nieustannie podskakiwały, gdy tylko się ruszałem. Nałożyłem na siebie jeszcze sweter, który wisiał na mnie, jakbym zabrał go Kouyou albo starszemu bratu. Rękawy były o wiele za długie, dlatego podwinąłem je.
-Jestem kobietą - powiedziałem do swojego odbicia w lustrze. Obejrzałem się dokładnie. W zasadzie miałem całkiem fajny tyłek.
Kou wyszedł spod prysznica i ubrał się, podczas gdy ja siedziałem w kuchni i piłem kawę. Powoli oswajałem się z tą dziwną sytuacją. Powoli, znaczy się żółwim tempem. Mało mi brakowało, żeby nie rozpłakać się nad kawą.
-Jedziemy? - spytał Shima, wchodząc do kuchni. Spojrzałem na niego. Wyglądał jak zawsze. Czemu jemu nic nie wyrosło ani nie odpadło, tylko mnie?!
-Jasne - wymamrotałem, ścierając wierzchem dłoni łzy z policzków.
-Czemu płaczesz? - podszedł do mnie, nim zdołałem wstać. Stanął nade mną, kładąc mi swoją męską dłoń na czubku głowy. Pogłaskał mnie po włosach. - Yuu, wszystko wróci do normy, zobaczysz.
-A jak nie? - pociągnąłem nosem. Broda zaczęła mi drżeć. - Kou, nie chcę być kobietą. Kobiety mają przejebane.
-Nie no, może nie przejebane...
-Mają miesiączki, PMS, rodzą dzieci - przypomniałem mu.
-A no, faktycznie - usiadł obok mnie na krześle, jakby ta wiadomość go z lekka załamała. Podparł się zgarbiony przy stole. Teraz to on wydał mi się zrozpaczony. - Nie możesz zostać w tym stanie.
-Fajnie, że teraz to zauważyłeś.
Nie pojechaliśmy do studia, zostaliśmy w mieszkaniu. Powiadomiliśmy wszystkich, że mamy małe problemy w domu, ale to nic. W zamian przesłali nam faksem nuty i jakieś inny papiery. Siedzieliśmy z Shimą w salonie, dumając nad tym, co ze mną. Nie mogłem i nie chciałem być babą do usranej śmierci.
-To pieprzony koszmar - oparłem się o ramię swojego faceta. - Co, jeśli już nigdy więcej nie będę miał penisa i zostanę z tymi dwoma guzami na klacie? - jęczałem. To była prawdziwa rozpacz.
-To zostanę twoim przyjacielem gejem.
-Dzię... Chwila. Co? - oderwałem się od niego, przyglądając mu się ze znacznej odległości. Dopiero teraz uzmysłowiłem sobie fakt, że Kouyou był w dalszym ciągu sobą. Czyli był mężczyzną, w dodatku homoseksualistą i w tej chwili pewnie nigdy by na mnie nie spojrzał. - Chyba mi tego nie zrobisz?
-No coś ty - objąłem mnie ramieniem, całując w policzek. - Dalej jesteś Yuu. Trochę innym, ale nadal cię kocham. Jeśli chodzi o miłość, to płeć nie ma znaczenia, a tym bardziej, jeśli mowa o tobie.
-To była chyba najmilsza rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś - stwierdziłem, dotykając jego policzka. Uśmiechnął się lekko, mrużąc oczy. W tej chwili przypominał mi małego kociaka.
-Co nie zmienia faktu, że prędzej bym cię teraz dotknął patykiem, niż przeleciał.
Mina mi zrzedła.
-Zjebałeś nastrój.


Kou położył się do łóżka przede mną. Czytał jeszcze jakąś książkę, kiedy ja wszedłem do sypialni. Zrzuciłem z siebie ubrania i stanąłem przed nim nago.
-Kouyou.
-No? - zerknął na mnie, po czym wrócił do czytania.
-Nie wierzę!
-Co znowu? - przekręcił stronę w książce. Ułożył się wygodniej na poduszce.
-Nawet na mnie nie spojrzałeś!
-Spojrzałem.
-Ale nie tak, jak powinieneś.
-Dziwi cię to? - podniósł na mnie wzrok. Był obojętny. Poczułem się, jakby ktoś mi wygrzebywał wnętrzności łyżeczką. Mój wieloletni partner patrzył na mnie jak na coś zwykłego, bezwartościowego.
-Możesz chociaż udawać - przysiadłem na skraju łóżka. Poczułem, że łzy cisną mi się po raz kolejny do oczu.
-Mówiłem ci, no nie? Yuu, na moim miejscu też...
-Przytul mnie.
-No chodź tu.
Położyłem się obok Shimy. Przytulił mnie mocno do siebie, po czym pocałował mnie w czoło.
-Ej, Kou - zacząłem, wtulając się w niego. Otaczał mnie swoimi silnymi ramionami. - uprawiałeś kiedyś seks z kobietą?
Poczułem, że zesztywniał.
-Co cię tak to nagle interesuje?
-A tak... Zwyczajnie.
-Nie do końca.
-Nie do końca?
-No wiesz... byłem z nią już w łóżku i w ogóle... To była moja dziewczyna z liceum. Była świetna, poważnie.
-Hm?
-Jako osoba - pospieszył z wyjaśnieniami. - Uśmiechnięta, zaradna, pomocna. Była bardziej moją przyjaciółką niż dziewczyną, co dopiero później sobie uzmysłowiłem.
-Poszedłeś z nią do łóżka i...? - sunąłem palcem po jego ramieniu.
-No nic. Nie stanął mi.
-Biedactwo.
-Wtedy to był wstyd. Taka laska, a ja co? Wiotki i malutki!
Parsknąłem śmiechem.
-A teraz? - zsunąłem rękę. Złapałem go za krocze. Czułem, że był lekko sztywny. - Teraz trochę lepiej.
-Bo to jednak ty. No wiesz, Yuu.
-To może zaliczysz swój pierwszy raz z kobietą? - pocałowałem go w policzek.
-Chyba z transem...
-Twoim transem.
Powoli się rozebrał. Usiadł mi na biodrach i popatrzył na mnie z góry.
-Matko - wymamrotał, sunąc palcem od mojego mostka po pępek. Zadrżałem, zesztywniały mi sutki. - Jesteś taki delikatny.
-Zdążyłem zauważyć.
-Poważnie - pochylił się. Pocałował mnie lekko w usta. Ponownie się odsunął, dotknął moich piersi. Ujął je w dłonie, zaczynając ugniatać. Mruknąłem, przygryzając wargę. - Jakie mięciutkie!
-Bo to cyce?
-W sumie zajebista sprawa. Jak dwie poduszki! Mogę spać na tobie? - oczy mu rozbłysły w jakiejś dziecięcej fascynacji. Westchnąłem.
-Jasne.
-Dzięki!
Pochylił się, ssąc moje sutki. Jęknąłem, odchylając się. Ścisnąłem pościel w dłoniach. Kouyou lekko przygryzł mój sutek, po czym zsunął się pocałunkami na mój brzuch.
-Łaskoczesz!
Zaśmiał się, zsuwając się na podbrzusze, aż w końcu dotarł tam. Tak, tam! W to miejsce, gdzie powinien być mój penis, a był ten dziwaczny kobiecy narząd, który wyglądał jak przekrojony wzdłuż ślimak. W zasadzie, czemu kobiety musiały mieć ślimaki między nogami...?
-Ach! - zadrżałem. Nie sądziłem, że Kouyou miał aż tak sprawny język.
Później ja zrobiłem mu dobrze. Gdy upewniłem się, że jest twardy, a prezerwatywa jest na właściwym miejscu, położyłem się przed nim, rozsuwając szeroko nogi. Czułem się naprawdę podniecony, byłem w idealnym nastroju, Kouyou chyba nie bardzo.
-Mam pytanie - mruknął, pochylając się nade mną.
-Tak?
-Gdzie mam ci to włożyć?
Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Byłem podniecony, wilgotny (tak, wilgotny!), a on wyskakiwał z czymś takim. Jeśli byłby jakiś konkurs na najbardziej nieporadną osobę podczas seksu z kobietą, to Kou zająłby pierwsze miejsce.
-Jak to gdzie?!
-Pytam, w którą dziurkę.
-Nie w tę, w którą ja ci wkładam. W tę drugą.
-Okej.
Przymierzył się. Wsunął się we mnie. Jęknąłem, to było takie przyjemne.
-A jak będzie wpadka?
-Chyba dobrze to założyłeś?
-No tak. Ale jak pęknie? Albo nie wiem... coś.
-To będziesz mi wypłacał alimenty za 9 miesięcy.

Następnego dnia obudziłem się kobietą. Wciąż. Kurwa. Co mnie tylko pocieszyło, Kouyou był obok, przytulał mnie. Obaj byliśmy jeszcze nadzy po seksie, ale...
-Shima, ty masz cycki!
Podskoczył, budząc się. Spojrzał na mnie wystraszony.
-Co się drzesz? - jego głos był... taki słodki i dziewczęcy! Ojej!
-Masz cycki!
-Co?!
Pomacał się po klatce piersiowej, po czym złapał się za dwie piersi. Wrzasnął, zrywając się z łóżka. Podbiegł do lustra i zaczął się oglądać. Miał piersi, wcięci w talii, zgrabnie zarysowaną pupę. Za to nogi... w dalszym ciągu były piękne.
-To jakiś żart!
-Nie. Obaj jesteśmy babami.
Spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Wąskie ramiona opadły mu w geście rezygnacji.
-Wiem, co czujesz - westchnąłem. - Teraz obaj w tym siedzimy.
Kou spojrzał na swoje odbicie ponownie. Chyba trochę podniosły go na duchu moje słowa, że nie jest z tym sam.
-W sumie mógłbym się teraz zapisać do jakiejś agencji modelek.
-Chyba towarzyskiej - wymamrotałem, odchrząkując.
Spiorunował mnie wzrokiem, po czym rzucił się na mnie. Zaczęliśmy się nawzajem łaskotać i śmiać. W końcu on opadł na mnie. Leżeliśmy razem w łóżku. Obejmowałem go, suną po jego miękkich, kobiecych plecach. Nasze piersi stykały się ze sobą, kolano Kou było między moimi nogami. Nie byłem w stanie myśleć teraz o tym, jak wrócimy do pierwotnego stanu. W końcu musieliśmy, no nie?
-Dziwnie mi bez penisa - wymamrotał. - Ale za to mam cycki.
Podniósł się i pomacał swoje piersi. Bawił się nimi chwilę. W stosunku do moich, jego piersi były naprawdę drobne. Jak dwa niewyrośnięte jabłka albo owoce kiwi. Był też znacznie drobniejszy, jakby skurczył się o kilka centymetrów.
-Moje są większe - pokazałem mu język.
Prychnął, po czym uszczypnął moje sutki.

Tak oto zostaliśmy lesbijską parą.


----


Nie mam pojęcia, co robię z moim życiem. XD Mam nadzieję, że wam się podobało.


Do następnego~! 

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Umarłam. Umarłam. Tsu pogrzebałaś mnie żywcem... XDDDD Uwielbiam Cię za te Twoje poczucie humoru. : D Czekam na następne części. A kiedy będzie kolejna seria Migdałka? *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAHHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHA.
    XD.
    Aoisiek ma wielkie cycki? Może bym brała :< w każdym razie Kojo był gupi, że nie brał. Znaczy, w sumie wziął... ale tak na siłę...
    Rozdział genialny, jednakże wolę pary gejowskie niżeli lesbijskie (ty i cichaawoda to takie urocze coś, ale cii)
    Pozdrawiam :* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest genialny! <3 *wysyła dużo rabu, too much namida* Od yaoi, do hetero, po yuri. XD Już pisałam, jak mnie napaliłaś na jakieś hetero z Kou, a ty stwierdziłaś, że mnie demoralizujesz... Nieprawda! Może hetero to zero, ale homo to nie wiadomo, okej? :c XD *mam ochotę napisać hetero z Kou, hohą*
    Dobra. Nie. A masz, Yuu! Wreszcie ktoś tam z góry postanowił cię pokarać. Taki byłeś wielki, a skurczyłeś się... I to dosłownie. Ukradli ci narządu i dorobili wzgórza, ups. Hah, przynajmniej cię Kou zdominował. Czekałam na to~
    *rozjechany ślimak, taa...*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Jezu..............jak to czytałam to takie "WTF" na twarzy, bo oni nagle stali się kobietami XDDDDDDDDD
    Ale muszę ci przyznać, że masz bardzo ciekawe podejście i jak ty to robisz, że ciebie za takie rzeczy nie hejcą? W sumie to nie dziwię się, nie ma tu faceta, który zaszedł w ciążę XDXDXDXD
    Fajne, naprawdę fajne, bo nawet zdołałam sobie to wyobrazić XD
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Subarashii

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    zabawne, biedni naprawdę i to przerażenie że zostali babami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty