OTP Challenge 18
Doing something together
Wraz z Kou zaplanowaliśmy wspólny weekend tylko we dwoje.
Pieczenie ciasta, spacer deptakiem podczas zachodu słońca i wielkie porządki.
Tak, obaj stwierdziliśmy, że musimy w końcu wyczyścić naszą norę, bo miałem
wrażenie, że coś niedługo z nami zamieszka. Jakiś dziki lokator w szafce w
kuchni albo pod prysznicem w łazience. Bród, smród i ubóstwo! Tak to podsumował
Takanori, który zaproponował, żebyśmy lepiej wynajęli jakąś firmę sprzątającą.
Postanowiliśmy jednak sami uporać się z naszym bałaganem.
Wyszło nam znakomicie! Zrobiliśmy naprawdę wielkie
porządki. Zaczęliśmy od sypialni, później przeszliśmy do salonu i kuchni.
-Co mam niby zrobić z tym? - Kou wyciągnął przed siebie
rękę, na którą włożoną miał żółtą, gumową rękawicę, drugą ręką zatykał sobie
nos. Trzymał przeterminowanego pomidora, obrośniętego pleśnią i śmierdzącego
jak piekło. Odruchowo odskoczyłem od niego, wpadając na krzesło. Prawie się
przewróciłem.
-A jak myślisz? Wywal to!
Kou uśmiechnął się, po czym zamachnął się ręką, w której
trzymał pomidora. Krzyknąłem, kuląc się. Shima wybuchł gromkim śmiechem, po
czym wrzucił pomidora do kosza.
-Myślałeś, że rzucę tym w ciebie? - spytał z politowaniem.
Wyciągał inne przeterminowane produkty z lodówki i wkładał je do śmietnika.
Serce waliło mi jak oszalałe, naprawdę się wystraszyłem.
-Po tobie to nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać
- odparłem, przysiadając na krześle. Kouyou uśmiechnął się do mnie, zdjął
rękawiczki i usiadł mi okrakiem na kolanach. Zaplótł szczupłe ramiona wokół
mojej szyi, by zaraz mnie pocałować. Oddałem pieszczotę, lekko przygryzając
jego dolną wargę. Przesunąłem dłonią od jego karku aż do pośladków. Zamruczał,
gdy włożyłem mu dłoń pod pupę. Potarł swoim nosem o mój, przyłożył swój
policzek do mojego. Westchnąłem, chyba już dawno nie byliśmy tak blisko siebie.
-Czeka nas jeszcze łazienka, wiesz? - wplątałem dłoń w jego
włosy. Shima pokręcił głową, przysuwając się do mnie jeszcze mocniej oraz
zacieśniając uścisk wokół mojej szyi.
-Nie - burknął głosem obrażonego dziecka. - Nie chcę.
-Chcesz, chcesz. Później zamówimy pizzę i obejrzymy film.
Pasuje?
-Mhm... Okej. Niech będzie.
Wznowiliśmy porządki. Skończyliśmy jeszcze prace w kuchni,
które chyba zajęły nam najdłużej. Powkładaliśmy naczynia do zmywarki,
powyrzucaliśmy przeterminowane produkty, umyliśmy szafki, podłogę oraz stół.
Wszystko później lśniło jak z katalogu.
Łazienka nie była aż tak bardzo zaniedbana. Zanim jednak
zaczęliśmy w niej cokolwiek robić,zagraliśmy w papier, kamień, nożyce, co kto
ma posprzątać. Kou przegrał, dlatego on musiał umyć muszlę klozetową oraz
prysznic. Za to mi przypadła umywalka oraz porządki w szafce.
-Nienawidzę cię - warknął, gdy klęczał przed kiblem.
-Na kogoś musiało paść - posłałem mu całusa.
W miarę szybko uporałem się z szafką oraz umywalką. Dodatkowo
przetarłem zabrudzone lustro oraz pralkę. Przy okazji wstawiłem pranie. Kiedy
ja skończyłem już swoją robotę, mój parter walczył jeszcze z prysznicem. Nie
ukrywałem, kabinę mieliśmy całkiem sporą, byśmy mogli bez trudu zmieścić się w
niej obaj, a poza tym, była brudna jak chlew. Kou stał w samych bokserkach i
akurat spłukiwał środek do czyszczenia kabin. Był mokry od wody i potu. Oparłem
się wygodnie o umywalkę, patrząc na niego. Czując mój wzrok, podniósł na mnie
głowę. Zmarszczył brwi.
-Co?
-Nic, patrzę sobie. Nie mogę?
Wzruszył ramionami, po czym zabrał się kolejny raz za
szorowanie podłogi. Podszedłem do niego, otwierając drzwi kabiny. Odwrócił się
do mnie.
-Chcesz to zrobić za mnie?
-Nie. Ale możemy zrobić przerwę.
Kouyou zmierzył mnie wzrokiem. Podał mi rękę, a ja pomogłem
mu wstać. Wyciągnąłem go spod prysznica i od razu przyciągnąłem go do
pocałunku. Najpierw był zaskoczony, zaprotestował, chcąc się wyrwać. Po chwili
przymknął powieki i oddał się pieszczocie. Oplótł mnie rękoma za szyję, niemal
pchając nas na umywalkę. Złapałem go mocno za pośladek, po czym klepnąłem go w
pupę. Podskoczył, zaśmiał się w moje usta.
-Łobuzie - powiedział w moje usta.
-Twój łobuz.
Ująłem jego twarz w dłonie i oddałem się smakowaniu jego
malinowych warg. Z początku smakowały chemią, jednak zaraz przestałem to
odczuwać. Ukochany wplątał dłoń w moje włosy, rozsunął nogi.
Pchnąłem go na pralkę. Przyparłem go do drżącego
urządzenia. Shima zaczął rozpinać mój pasek oraz rozporek spodni. Zawzięcie
walczył z guzikiem, a ja całowałem go namiętnie, z coraz większą rządzą.
Czasami obaj traciliśmy oddech, musieliśmy na ułamek sekundy oderwać się od
siebie, dysząc w swoje wargi i nabierając powietrza, by na nowo złączyć się w
pocałunku. Takashimie w końcu udało się rozpiąć pasek i rozporek. Spodnie
zsunęły się ze mnie, klamra paska uderzyła głucho o podłogę. Wyzwoliłem nogi z
materiału, a kochanek już zaczął podwijać moją koszulkę. Przylgnąłem do niego
całym ciałem, nasze erekcje napierały na siebie. Obaj byliśmy twardzi i spragnieni
siebie.
Odrzuciłem koszulkę na podłogę, ściągnąłem swoją bieliznę.
Zdjąłem z Kou bokserki, klękając przed nim. Wziąłem jego penisa w usta,
przytrzymując go przy trzonie. Szybko poruszałem głową, słuchając, jak Kou
traci momentami oddech z przyjemności, jak pojękuje i postękuje. W końcu
wstałem i ponownie go pocałowałem. Chwilę poruszał dłonią na moim członku,
jęknąłem w jego usta. Przerwaliśmy pocałunek, Kou odwrócił się do mnie tyłem,
rozsuwając nogi i opierając się o drżącą pralkę. Łazienki mają w sobie taki plus,
że trzyma się w nich wszystkie potrzebne przedmioty do użytku fizjologicznego,
w tym lubrykanty i wazeliny. Po zastosowaniu odpowiedniego poślizgu, wsunąłem
się w Kou. Jęknął głośno. Od razu zacząłem się poruszać, jakby w dzikim
pożądaniu. Pragnąłem Shimy jak cholera. Mogłem teraz dosłownie odlecieć, umrzeć
podczas seksu. Kou był wypięty w moją stronę, opierał się rękoma na pralce.
Trzymałem go za biodra, pojękując mu za uchem z przyjemności.
-Yuu... Yuu... - dyszał.
Przygryzłem jego ramię, chciałem go zwyczajnie zjeść, tak
przeraźliwie go pragnąłem. Obaj drżeliśmy, Shimie trzęsły się nogi. Orgazm był
coraz bliżej. Aż w końcu obaj zaznaliśmy ulgi. Szczytowałem z imieniem
ukochanego na ustach. Zanim jednak doszedłem, wysunąłem się z niego. Spuściłem
się na jego pośladki, on doszedł na podłogę przed pralką.
Po seksie nie mieliśmy już siły na porządki. Odpuściłem
Kouyou czyszczenie kabiny. Zamówiliśmy pizzę i zajadając się nią, rozsiedliśmy
się pod kocem w salonie. Siedzieliśmy przytuleni do siebie i oglądaliśmy razem
filmy.
----
Jest tu ktoś?
Jest, jest i cały czas zagląda ;)
OdpowiedzUsuńJesteśmy! Super się czytało! : D
OdpowiedzUsuńJa jestem! A shot super :D
OdpowiedzUsuńHej ej, ja cały czas byłam, tylko zwyczajnie nie miałam teraz czasu (ani humoru) zwłaszcza przez ostatnie dni. Ale! Jestem po prostu tym shotem... zaskoczona? Tak, to chyba dobre słowo. Bo na początku miałam taki mindfuck, że jak nibg klęczący Yuu dosięgnął Kou siedziącego na pralce? XD
OdpowiedzUsuńJak się pouczę matmy, to możesz się spodziewać mojego komentarza pod HMD, pijaku ~
Sprzątanie sprzątaniem... MOGŁEŚ RZUCIĆ W NIEGO TYM POMIDOREM, KOU! MOŻE BY SIĘ MENDA WRESZCIE CZEGOŚ NAUCZYŁA! *byłabym wtedy dumną rzoną* However, mam wrażenie, że oni mogliby się króliczyć co chwilę, albo to Tsukkomi im zapłaciła, by tak co chwilę... Pewnie też chcesz, aby nakręcili pornosa. Swoją drogą, ciekawe, czy już to zrobili...
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, wielkie sprzątanie zakończone seksem cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia