OTP Challenge 23

Arguing


Powiedzmy sobie o czymś bardzo istotnym. O sztuce kochania. Czy ktokolwiek z was zastanawiał się kiedyś nad tym, co dla niego oznacza miłość, w jaki sposób powinno się ją okazywać? Ja nad tym ostatnio myślałem, a dokładnie wtedy, kiedy zobaczyłem tego zabawnego chłopaczka. On również zwrócił na mnie uwagę. Dostrzegł, że patrzyłem na niego, uśmiechnął się do mnie delikatnie, po czym, jak gdyby nigdy nic, wrócił do robienia zakupów.
-Hej, mówię do ciebie - Yuu dźgnął mnie w bok. Spojrzałem na niego, marszcząc brwi. - Twoja siostra jest uczulona na gluten?
-No tak - powiedziałem z irytacją w głosie. - Tyle razy ci to już powtarzałem.
-Chciałem się upewnić.
-Ty się zawsze upewniasz.
Yuu wywrócił oczami. Odwróciłem się, szukając wzrokiem chłopaka. Znalazłem go. Stał odwrócony tyłem przy dziale z warzywami.
-Nie potrzebujemy marchewki? - spytałem Yuu, nie spuszczając z oczu chłopaka. Był ode mnie przynajmniej 10 lat młodszy.
-Nie - warknął Shiroyama wrogim tonem. Popatrzyłem na niego i już wiedziałem, że ma ochotę dać mi w twarz. Marszczył gniewnie brwi i czoło.
-Yuu...
-Idziemy stąd - oznajmił, łapiąc mnie za nadgarstek. Poczułem, że robi mi się gorąco ze złości. Wyrwałem rękę z jego uścisku i obaj ruszyliśmy dalej.
Po zakupach nie rozmawialiśmy ze sobą. Podczas kolacji Yuu spoglądał na mnie spod byka, a ja starałem się udawać, że nic się nie stało.
-Nie musisz być taki naburmuszony - powiedziałem, grzebiąc pałeczkami w talerzu.
-Tak ci się wydaje? - syknął.
Wywróciłem oczami.
-Ile ty masz lat, żeby być tak zazdrosnym? - rzuciłem. Potem, jak się okazało, niepotrzebnie. Tylko pogorszyłem sprawę.
-Nie jestem aż tak stary.
-Niedługo stuknie ci czterdziestka.
Yuu wstał gwałtownie od stołu.
-Śpisz na kanapie - oznajmił, biorąc swój talerz. Niemal wrzucił go do zlewu.
-Yuu, no daj spokój. Nie bierz tego tak do siebie.
-Ty daj spokój - odparł, wychodząc z kuchni. Wstałem, ruszając za nim.
-Yuu...
Złapałem go za ramię, gdy w przedsionku ubierał buty. Popatrzył na mnie bez wyrazu. To nie był pierwszy raz, gdy wychodził podczas kłótni, jednak teraz myślałem, że ten jego zimny wzrok zaraz zmrozi mi wnętrzności. Przełknąłem ślinę.
-Kouyou, puść.
-Nie. Nigdzie nie idziesz.
Złapał mnie za nadgarstek ręki, którą go trzymałem. Spokojnie oderwał ją od swojego ciała, po czym westchnął.
-Muszę ochłonąć.
-Yuu, nie wychodź.
-Sam do tego doprowadziłeś.
Wyszedł, trzaskając drzwiami. Stałem jakiś czas jak słup soli, po czym usiadłem na podłodze. Patrzyłem na drzwi błagalnym wzrokiem, jakby Yuu miał zaraz wrócić. W końcu zrobiło mi się niewygodnie. Położyłem się do łóżka, zasnąłem.
Obudziłem się około szóstej. Dookoła panował półmrok. Zwlokłem się z łóżka, po czym ruszyłem do kuchni, gdzie zostawiłem komórkę. Sprawdziłem ją. Ku mojemu rozczarowaniu, nie miałem żadnej wiadomości od Yuu. Zrobiłem sobie mocnej, czarnej kawy, po czym przysiadłem przy stole. Siedziałem przygarbiony, oplatając gorący kubek zimnymi dłońmi i myślałem nad tym, co wczoraj zrobiłem Yuu. Jak kolejny raz go zawiodłem. Nie wrócił na noc do domu, nie napisał, gdzie zostaje, jak to zwykle robił.
Nie umiem go tak kochać, jak on kocha mnie. A przynajmniej nie potrafię tego okazać. Nie umiem. Yuu to potrafił, ale ja nie.
O trzynastej przyszła moja siostra, przyjechała na tydzień do Tokio i chciała się u nas zatrzymać.
-A Yuu? - spytała po przywitaniu się ze mną i po tym, jak usiedliśmy w salonie.
-Nie wiem - wzruszyłem ramionami.
Z początku na twarz siostry wstąpił szok, który zaraz zastąpił gniew.
-Co znowu zrobiłeś?! - prawie rzuciła we mnie kubkiem z herbatą. Już się przygotowałem do tego, by się uchylić przed nadlatującym naczyniem.
-Co twój głupi, młodszy bart mógł zrobić? Sama sobie odpowiedz - odparłem.
-Faktycznie. Jesteś cholernie głupi! Głupszy niż ustawa przewiduje, skoro krzywdzisz kogoś takiego jak on.
-Nie zrobiłem tego specjalnie.
-Bo jesteś tak głupi, że nawet nie wiesz, kiedy robisz coś specjalnie - fuknęła, wsypując dwie łyżeczki do herbaty. Energicznie zamieszała napój, uderzając głośno o filiżankę. - Pokłóciliście się?
-Można tak powiedzieć. Wyszedł wczoraj wieczorem i nie ma go do teraz.
-No mów. Chcę wiedzieć, jak do tego doszło.
-Najpierw poszliśmy na zakupy. I tam był taki jeden...
-Dobra, lepiej nic nie mów - pochyliła się, zakrywając twarz dłońmi. - Dzwoniłeś do niego?
-Nie.
Spojrzała na mnie spod byka.
-Jesteś beznadziejny.
Yuu przyszedł do domu późnym wieczorem. Wszedł bez przywitania, poszedł pod prysznic, a ja siedziałem w naszej sypialni i czekałem. Po kilkunastu minutach wszedł do pokoju, nawet się do mnie nie odzywając. Zrzucił ręcznik, którym okręcił się wcześniej wokół bioder i otworzył szufladę komody. Poszukał czystej bielizny, ubrał ją i przeciągnął się mocno z głębokim westchnięciem. Siedziałem na łóżku i patrzyłem, jak zakłada luźną koszulkę i przysiada na swojej stronie łoża. Położył się wygodnie na kołdrze, podkładając ręce pod głowę. Zamknął oczy.
-Yuu - odezwałem się, przerywając ciążącą mi ciszę.
Otworzył oczy, spojrzał na mnie.
-Gdzie byłeś?
Wzruszył ramionami.
-Obchodzi cię to?
-Obchodzi.
-Niemożliwe - odparł ironicznie.
-Yuu, to...
-Słuchaj, Kouyou - podniósł się do siadu - nie obchodzi mnie już, co masz do powiedzenia.
-Gdzie byłeś - warknąłem. Teraz to ja się zdenerwowałem. - Martwiłem się, cholera. Chciałem z tobą porozmawiać, chciałem prze...
-Kouyou - przyłożył mi palec do ust, chcąc mnie uciszyć. Spojrzałem na niego zirytowany. - Przemyślałem wszystko to, co się ostatnio działo... - głos mu zadrżał. - To nie ma sensu, wiesz.
-Owszem, ma sens. Musimy tylko... - złapałem go za rękę, którą przyłożył mi do twarzy.
-Kou, z nami koniec.
Popatrzyłem na niego zaskoczony. Podświadomie ścisnąłem mocniej jego rękę, po czym ją puściłem. Yuu uważnie mi się przyglądał.
-Nie bądź śmieszny.
-Tylko ty jesteś tu śmieszny. Twoje zachowanie... Cholera! Wszystko widzę, jak czasami patrzysz na innych, twoje wiadomości...
-Przeglądasz mi telefon?! - podniosłem głos. - Kurwa mać, jak możesz!
-A jak ty możesz?! - zerwał się z łóżka. - Po co byłeś ze mną w związku, skoro lepiej flirtować z kimś innym, jakimiś gówniarzami.
-Nadal jesteśmy razem - również wstałem.
-Skończyłem to.
-Ty, nie ja - warknąłem.
-Będziesz to ciągnął na siłę? Będziesz się ograniczał i przy okazji mnie ranił? Kouyou, bycie nie fair wychodzi ci znakomicie.
-Odezwał się ten, co czyta moje wiadomości.
Yuu wzruszył ramionami, po czym machnął ręką.
-Wyprowadzę się w ciągu tygodnia.
-Yuu... nie - pokręciłem głową. - Nie możesz tego skończyć.
-Właśnie to robię.
Zgasił światło.



----




Jedyny part OTP Challenge, który będzie miał kontynuację. Już jutro!

Komentarze

  1. Ciekawie napisane, fajny pomysł, tylko dlaczego tak smutno? XD
    Czekam na kontynuację ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne ;__; Czekam na ciąg dalszy. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. A to skurwysyn z tego Kou. ;_;

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie. Szok. Kojo typowy edzio pedzio musi popatrzyć na młodsze dupy. Normalnie wzrokowy dziwkarz. Albo jakiś biznesman w średnim wieku, który szuka młodych foczek. Fujka
    Nie wporządku, że Yuu czytał mu smsy, ale nie dziwię mu się. Jakbym chodziła z osobą, która chce podejść do stoiska z warzywami tylko po to, by poflirtować z jakimś chłopaczkiem, pomimo iż jest się w oficjalnym związku. Chuj z Kojo i dupa.
    A co do słów Yuu... to z Aoihą jak zaczniesz, to potem nie skończysz. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, smutno no naprawdę, ale pomysł super, jak Kouyou tak może ranić, ale chociaż Yuu wychodzi w czasie kłótni...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty