OTP Challenge 24
Making up afterwards
Siedziałem z laptopem na kanapie i
przeglądałem oferty mieszkań. Jedne były gdzieś na obrzeżach Tokio, inne w
jakiś podejrzanych miejscach. Niektóre były ciasne, inne drogie, jeszcze inne
za duże.
-Wciąż przeglądasz te mieszkania? -
spytał Kouyou, wchodząc do salonu. Trzymał dwie miski z kimchi, które zrobił z
siostrą.
-Mhm - odparłem, powracając do
przeglądania ofert.
Usiadł obok mnie, podał mi miskę i
pałeczki. Naczynie było ciepłe, odsunąłem nieznacznie laptopa.
-Yuu, nie możesz...
-Kouyou, rozmawialiśmy o tym.
-Jesteś na mnie zły i dlatego
chcesz się wyprowadzić.
-Skończyliśmy związek.
-Nic nie skończyliśmy.
Westchnąłem, zaczynając jeść
kimchi. Kou oparł głowę o moje ramię i popatrzył mi w laptop. Jedną ręką
jadłem, a drugą przeglądałem dalej oferty.
-Nie znajdziesz drugiego takiego
mieszkania jak nasze - oznajmił. - W żadnym nie będzie tak dobrze.
-Nie? - mruknąłem, nawet na niego
nie patrząc.
-Nie. Bo nigdzie indziej nie będzie
mnie.
Spojrzałem na Kouyou. Patrzył na
mnie spokojnie, jak gdyby nigdy nic.
-No jasne - potargałem mu włosy.
Zaśmiał się. - Tylko marzę o tym, by mieszkać z facetem, który bez przerwy
ogląda się za młodszymi dupami i mówi mi, że jestem stary.
-Spieprzaj.
-No szukam mieszkań przecież, żeby
stąd spieprzyć. Jak dobrze pójdzie, to przeprowadzę się na Haha-jimę.
-To dzień drogi od Tokio! -
wyprostował się.
-Formalnie to jeszcze okręg Tokio -
odparłem spokojnie. - Ogasawara to bardzo ładne miejsce. Mógłbym codziennie
surfować.
-A praca? Zespół? Ja?
-Ty? - uniosłem drwiąco brwi.
-Przestań już - warknął. - Przestań
udawać, że ci już na nas nie zależy. Takich decyzji nie podejmuje się z dnia na
dzień.
-Może nie podjąłem tej decyzji z
dnia na dzień?
Shima odsunął się ode mnie. W tym momencie
wbiłem mu nóż w plecy i doskonale o tym wiedziałem. Nawet on nigdy nie
powiedziałby mi czegoś takiego. To było tak, jakbym już od dłuższego czasu
spiskował za jego plecami.
-A niby to wszystko przeze mnie...
-Kou, już wystarczy tego. Skończmy
tę rozmowę, nie chcę się jeszcze teraz z tobą kłócić.
-No jasne. Po co rozstawać się w
gniewie.
Wstał. Trzymał swoją miskę kimchi.
-Powiem ci jeszcze, Yuu, że
cokolwiek możesz sobie teraz o mnie myśleć, nigdy w życiu cię nie zdradziłem.
Nie w ten sposób, o jaki wszyscy mnie posądzają.
Spojrzałem na niego, nawet nie
próbowałem kryć tego bólu, jaki mnie przepełniał. Kouyou drżał głos, wydawało
mi się, że za chwilę zacznie płakać.
-To dobrze. Przynajmniej w tym
byłeś wobec mnie uczciwy.
-A ty?
-Ja?
-Byłeś wobec mnie w ten sposób
uczciwy?
Nie odpowiedziałem. Kouyou przez
kilka długich sekund patrzył na mnie w ciszy. W końcu nie wytrzymał, do oczu
napłynęły mu łzy. Wyszedł z salonu.
Zamknąłem oczy, po czym zakryłem je
dłonią. Spod moich powiek zaczęły wypływać łzy.
W nocy było najgorzej. Leżeliśmy
jak najdalej od siebie, na skrajach łóżka, obaj odwróceni do siebie tyłem. Nie
wiedziałem teraz, kto się gorzej czuje. On czy ja. Kouyou już na nic mi nie
odpowiadał. Kręcił głową, wzruszał ramionami.
-Ile razy? - spytał nagle Kouyou.
Już zasypiałem, jednak od razu zrozumiałem, o co mu chodziło.
-Niewiele.
-Niewiele - powtórzył. - Dobre
chociaż tyle.
-Kouyou, to nie tak, że...
-Flirt, a seks to różnica -
poderwał się do siadu. - Flirt to flirt, seks to seks. Z kim, do cholery, się
pieprzyłeś?! Jeśli mnie czymś zaraziłeś, to chyba cię...
-Niczym cię nie zaraziłem!
-Jasne.
W studiu w ogóle ze sobą nie
rozmawialiśmy. Kouyou ignorował mnie całkowicie, był wściekły. To był naprawdę
koniec naszego związku i doskonale o tym wiedziałem. Za każdym razem, gdy
myślałem o tych wszystkich latach z nim, robiło mi się ciężko na sercu. Jakby
te wspomnienia wypełnione szczęściem próbowały mnie zabić.
-Naprawdę się rozstaliście? -
spytał Akira.
-Tak wyszło.
Zmarszczył brwi.
-Tak wyszło? To mój przyjaciel.
Wy...
-Wciąż się kochamy. A przynajmniej
ja jego.
Akira zdębiał. Już miał coś
powiedzieć, kiedy nagle ze składziku wypadli Takanori, a za nim Yutaka, który
wpadł na mniejszego. Wraz z nimi wyleciały jakieś wiaderka, miotły i mopy.
Popatrzyłem na nich zaskoczony. Kiedy oni tam weszli? I dlaczego nas
podsłuchiwali?!
-Kuźwa, miażdżysz mi kości! -
krzyknął Taka.
-Czekaj, już... ew...
Tanabe wstał z wokalisty, a ten
leżał jeszcze przez chwilę plackiem na podłodze, zanim się podniósł. Otrzepał
ubranie, odchrząknął i wskazał na mnie oskarżycielsko palcem.
-Kochasz go! - rzucił w moją
stronę. Zmarszczyłem brwi. - A on kocha ciebie!
-Skąd to wiecie? - założyłem ręce
na siebie. Moja postawa mówiła sama przez siebie, że pieprzą głupoty.
-Nie ważne skąd! - Akira klasnął w
dłonie.
-Siatka wywiadowcza działa -
mruknął perkusista.
-Jestem bardziej niż pewny, że
zwyczajnie się go zapytaliście.
-N... nie! - Takanori pomachał
gwałtownie rękoma.
-Na pewno tak zrobiliście - trwałem
przy swoim.
-Cholera, wydało się - Yutaka
przygryzł wargę.
-Następnym razem zmienimy strategię
- wymamrotał Akira.
-Dajcie sobie spokój. Kouyou i ja
to przeszłość - westchnąłem, przysiadając na kanapie. - Spieprzyliśmy to obaj.
-A chciałbyś to odkręcić? - spytał
Tanabe. Spojrzałem na niego bez przekonania. - Nie jest za późno. Naprawdę.
-Kochasz go? - ton Suzukiego był
bardzo niepewny.
-No tak - podrapałem się po głowie.
- Zawsze.
-KOUYOU!!! Słyszałeś?! - Takanori
podbiegł do drzwi i otworzył je. Do pokoju wpadł Kou, który chyba też nas
podsłuchiwał.
Spojrzałem na Takashimę, ten
patrzył na mnie. Chciałem coś powiedzieć, jednak nie byłem w stanie wydobyć z siebie
głosu.
-No mówże coś! - Akira uderzył mnie
w bok. Takanori zrobił to samo Kouyou.
-Zostawcie ich - westchnął Yutaka.
Wyprowadził z pokoju perkusistę i wokalistę.
-Macie się, cholera, pogodzić! -
krzyknął jeszcze Takanori, zanim drzwi za Wielką Trójcą się zamknęły.
Przez kilka minut trwaliśmy w
całkowitym milczeniu. Kouyou wziął w końcu wdech i pierwszy się odezwał.
-Przepraszam.
I tyle. Zdaje się, że chciał
powiedzieć coś jeszcze, ale nie miał pojęcia, jak to ubrać w słowa. Ja też nie
byłem dobry w takich rzeczach.
-Również... przepraszam.
Kolejne minuty milczenia. W końcu
wstałem. Podszedłem do młodszego. Uścisnęliśmy sobie po męsku dłonie tylko po
to, by zaraz wpaść w swoje objęcia.
-Naprawdę, Yuu - objął mnie mocno
za szyję. Głos mu drżał. - Nie chciałem.
-Wiem i ja też. To było... nie
powinienem. Tak mi z tym źle - pocałowałem go w policzek. - Chcesz mnie z
powrotem?
-Chcę. Chcę ciebie, tylko ciebie.
Nikogo innego.
Pocałowaliśmy się krótko, bardzo
delikatnie. Shima pogłaskał mnie po policzku, a ja wplątałem palce w jego
włosy.
-Jak dobrze jest się z tobą
pogodzić.
----
Wszystko dobre, co się dobrze kończy! Kochani, został nam ostatni tydzień z OTP Challenge. A co później?
Dududum... Nie wiem. Coś wymyślę.
I tak, to po lewej to odnośnik do mojego Instagrama (Instagramu...? wat. Nieważne.) . Zapraszam! Osoby korzystające z komórek, okazuje się, że dochodzi do mnie wiadomość, że nie niektórzy nie wiedzą o fajnej opcji, która zwie się Wyświetl wersję na komputer. Powinniście ją mieć na końcu strony. Wynikła śmieszna sytuacja, dlatego warto o tym napomknąć. No nic, to chyba tyle.
Do następnego~!
Neh! Nawet nie wiem jak skomentować, to było takie urocze, tak, urocze! Moje serduszko jest teraz przepełnione cukrem po tym jak wyobraziłam sobie tą sytuacje XD I cóż, Ruki ze swoimi gabarytami do wywiadu jak znalazł! XDD Pozdrawiam i weny!
OdpowiedzUsuńO kurna.
OdpowiedzUsuńNormalnie nie wierzę.
Ten flirtował,tamten seksił.
No kurna, typowe gejostwo.
W sumie to taki flirt czy seks bym wybaczyła. Chociaż powiem szczerze, że seks bardziej, niż flirt. Bo w końcu jak się z kimś flirtuje, to raczej dlatego, że jest się spragnionym romansów albo po prostu masz na kogoś ochotę, bo ew. nudzi cię twój partner albo chcesz kogoś ładniejszego. Seks może być przecież bardziej nieświadomy. Wybaczyłabym, jakby mój partner po ciężkiej kłótni ze mną upił się i poszedł na dziwki albo jakby ktoś go zaćpał albo schlał i zmusił do seksu. Ewentualnie wybaczyłabym seks lub flirt, jakby myślał, że nie jest dla mnie atrakcyjny. No chyba, że w grę wchodzi zrobienie dziecka albo HIV. No to już poważniejsze wykroczenia.
Ale! Tak jak mówiłam, Aoiha zawsze i wszędzie wszystko przetrwa! I bardzo dobrze <3.
Taka zochowuje się jak ja. "Jesteście moim OTP i macie się do cholery pogodzić!" no coś w stylu Ruksa bym walnęła xD. Ale jak dobrze mieć czasem takich natrętnych przyjaciół. <3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, cieszę się że jednak jest szczęśliwe zakończenenie, super ten tekst wyszedł...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia