OTP Challenge 26
Getting married
Wielki dzień zbliżał się nieubłaganie. Z każdą godziną
byłem coraz bliżej do tego niesamowitego wydarzenia i już nie mogłem się
doczekać, by w końcu powiedzieć temu jedynemu tak. Dzień przed wybraliśmy się
obaj na wieczór kawalerski czy też może na dwa wieczory. To znaczy, Yuu miał
swój i ja miałem swój, żeby nie było, że ten ostatni wieczór niby bezkarnego
szaleństwa spędzamy razem. Yuu wyjechał gdzieś (konkretnie nie wiedziałem
gdzie) ze swoimi znajomymi, a ja udałem się do ulubionego lokalu ze swoimi kumplami.
Staraliśmy się nie mieszać w to wspólnych znajomych (co jednak nam nie wyszło)
i chcieliśmy się dobrze bawić.
Jak nigdy, nie mogłem pić. Alkohol nie mógł przejść przez
moje gardło, nawet jeśli bardzo się starałem. W końcu się poddałem i
zaprzestałem na powolnym popijaniu drinków.
-Stresujesz się? - spytał Akira, widząc, jak ściskam
szklankę z zimnym drinkiem. Pokiwałem powoli głową. - Rany, tyle lat jesteście
razem i nagle takie nerwy.
-No wiesz, też myślałem, że nie będzie takiego stresu,
poważnie - westchnąłem. Ciekawiło mnie tylko czy Yuu czuł się podobnie.
Stwierdziłem jednak, że on pewnie teraz gdzieś szaleje ze striptizerem w rytm
hucznej, klubowej muzyki.
-Tyle zachodu z tym wszystkim - Aki machnął ręką.
Uśmiechnąłem się do niego przyjacielsko. Mężczyzna poklepał mnie po plecach,
jakby chciał dodać mi otuchy. - Wciąż będziesz dla mnie jak brat. Nawet jeśli
uwiązany jak pies, to jednak brat.
Mój przyjacielski uśmiech zmienił się w lekki grymas. Do
tej pory byłem zaobrączkowanym gołębiem...
-No jasne, Akira.
Następnego dnia obudziłem się bez kaca. Nie to co
niektórzy... Wziąłem prysznic, zjadłem porządne śniadanie i wypiłem mocną,
czarną kawę. Słońce świeciło od rana, co tylko dodawało mi otuchy i poprawiało
humor. Czułem, że ten dzień będzie idealny i nic mi go nie zepsuje.
Yuu spał na kanapie w salonie. Na fotelu leżała koszula,
marynarka i spodnie, które zdjął, nim zakopał się pod kocem. Przysiadłem obok
niego, po czym pogłaskałem go po włosach. Uchylił niepewnie jedno oko.
-Dzień dobry - powiedziałem.
-Dzień dobry, śliczny - odparł.
Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Yuu podniósł się do
siadu. Zdaje się, że również nie miał kaca. Nawet nie było od niego czuć
alkoholem.
-Dlaczego nie przyszedłeś do łóżka?
-Bo spałeś rozwalony na nim cały i nie chciało mi się już
ciebie budzić.
-No pewnie - dałem mu pstryczka w nos. - Co chcesz na
śniadanie?
-Sam sobie zrobię. Ty lepiej już zacznij się szykować.
Dzwoń do siostry i tak dalej.
Zrobiłem zgodnie z jego radą. Kiedy on brał prysznic i
podśpiewywał Sonatę Księżycową, ja zadzwoniłem do siostry. Oznajmiła mi, że już
czekała na telefon. Umówiłem się z nią, że przyjedzie do mnie i do Yuu za
półtorej godziny. Przez ten czas mogłem pozałatwiać jeszcze kilka spraw.
Yuu ubrał się, zjadł śniadanie. Gdy jadł, siedziałem
naprzeciw niego i przeglądałem katalog.
-Nie czuję się, jakbyśmy brali dzisiaj ślub - oświadczył.
-Mnie brzuch boli - odparłem, przerzucając stronę.
-Odrobinę. Też mam do dziwne uczucie w brzuchu, ale to nie
to... rozumiesz.
-Nie ma stresu, nie ma nerwów.
-Pewnie dlatego, że już tyle razem jesteśmy.
Zerknąłem na niego. Patrzył w biały, okrągły talerz i
przeżuwał kanapkę z ciemnego chleba. Podpierał się jedną ręką na stoliku.
-Może i dlatego - wróciłem do przeglądania katalogu.
Gdy przyszła moja siostra, zaczęło się jedno wielkie
szaleństwo.
-Gdzie są garnitury?
-W szafie - odparł spokojnie Yuu. Siostra wpadła do naszej
sypialni i zaczęła w niej grzebać.
Później przyszła jeszcze moja druga siostra - bliźniaczka
pierwszej siostry. Yuu w ogóle ich nie odróżniał.
-Hej, Kyouko... - zaczął Yuu
-Kayoko, Kyouko właśnie wyszła.
-Kayoko - poprawił się mój narzeczony. Siedziałem w fotelu
i kolejny raz przeglądałem kartę dań. Kucharz do mnie dzwonił i powiedział, że
w jadłospisie są jakieś nieścisłości. - Jak ty je odróżniasz? - jęknął.
-Normalnie - odparliśmy z Kayoko jednocześnie. Nawet nie
oderwałem wzroku od karty z daniami.
-Normalnie - burknął Yuu.
-Łatwo można je odróżnić. Mają inne barwy głosu, różnią się
wzrostem.
Kayoko była młodszą bliźniaczką. Była o pół centymetra
wyższa od Kyouko i miała niższą, bardziej śpiewną barwę głosu. Kayoko i Kyouko
można też było odróżnić tym, że Kyouko miała małego pieprzyka na szyi.
-Cieszę się, że ty nie jesteś niczyim bliźniakiem -
oznajmił Yuu.
-A podobno miałem mieć bliźniaka. Poważnie.
-Tak? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Mhm.
-Tak, tak - potwierdziła Kayoko. - Ale nastąpił zespół
znikającego płodu.
-Zjadłeś swojego brata?!
-Podobno to miała być siostra...
-I ty też miałeś być dziewczynką! - Kayoko uszczypnęła mnie
w bok. Odepchnąłem ją od siebie. - Wszyscy nastawiali się na to, że urodzi się
Kiyoko, a nie Kouyou. No, ale proszę! Oto nasz rodzynek, w dodatku gej.
-Spieprzaj - zaśmiałem się, dźgając siostrę w bok.
-Kyouko, Kayoko i Kiyoko - Yuu zamrugał kilkakrotnie. Zdaje
się, że już kręciło mu się w głowie od nadmiaru niemal identycznych imion.
-Gdybym urodził się Kiyoko, to byłbym teraz zupełnie inną
osobą i nie bralibyśmy dzisiaj ślubu.
-Dlatego cieszę się, że jednak jesteś Kouyou.
Gorączka zaczęła się jednak, gdy Kiyoko wróciła, a wraz z
nią przyszła siostra Yuu - Yui. Ubraliśmy się całkiem szybko w garniaki i
pojechaliśmy do urzędu, gdzie już czekali na nas rodzice, znajomi i reszta
zaproszonych gości. Gdy już mieliśmy wejść na salę, Yuu nagle stanął jak wryty.
Trzymaliśmy się pod ręce, dlatego ja siłą rzeczy stanąłem wraz z nim. Siostry
na nas wpadły i zaczęły coś wyklinać.
-Co? - spytałem, marszcząc brwi. Yuu miał przyspieszony
oddech. Był cały blady, czoło błyszczało mu od potu. - Yuu? Dobrze się czujesz?
-Zaraz zemdleję - wymamrotał, opierając się na mnie.
-Hej! Nie mdlej teraz! - pociągnąłem go na bok i
usadziłem go na krzesełku pod ścianą. Kucnąłem przed nim, kładąc mu dłonie na
kolanach. Shiro pochylił się do przodu. oddychał głęboko. Wokół nas zebrała się
grupka gapiów.
-Wszystko z nim dobrze?
-Yuu, co ci?
-Przynieście wody!
-Może zadzwonić po karetkę?
-Kou, co mu się stało?
Shiro podniósł na mnie głowę. Oczy mu błyszczały jak u
wystraszonego zwierzątka.
-A niby się nie denerwowałeś - powiedziałem z uśmiechem,
złapałem go za dłonie.
-To tak teraz - burknął.
-Tak, kochanie.
Ktoś podał Yuu wodę. Wziął kilka łyków, po czym podniósł
się chwiejnie. Złapałem go mocno pod rękę, by się nie wywrócił.
-Trzymaj mnie - mruknął. Weszliśmy na salę, ruszyliśmy w
kierunku urzędnika, który już na nas czekał.
-Trzymam i nie puszczę.
Cała ceremonia przeszła gładko i szybko. Staliśmy z Yuu na
środku sali, wymawialiśmy w odpowiednich miejscach formułkę. Czułem na sobie
natarczywe spojrzenie wszystkich zgromadzonych. Robili nam zdjęcia, niektórzy
coś komentowali. W końcu przyszedł ten moment, gdy musieliśmy się podpisać pod
aktem małżeństwa. Urzędnik podsunął nam dokument i złote piórko. Yuu podpisał
się pierwszy. Szybko i ładnie, tak jak on to się podpisywał. Później ja.
Dostałem do ręki piórko i dopiero wtedy zauważyłem, jak trzęsą i pocą mi się
ręce. Zakręciło mi się w głowie, gdy przymierzałem się do złożenia podpisu i w
tym samym momencie piórko wypadło mi z ręki na podłogę. Myślałem, że zemdleję,
krew odeszła mi z twarzy. Błyskawicznie schyliłem się po pisak i wstałem,
przechylając się na Yuu. Po sali rozszedł się szmer, chichot. Spojrzałem Yuu w
twarz, również starał się powstrzymać śmiech. Urzędnik jedynie westchnął,
chociaż jemu chyba wydawało się, że zaraz stracę przytomność.
-W porządku? - spytał, dyskretnie (i tak to wszyscy
widzieli) przytrzymując mnie pod ręką.
-Tak, tak.
Pochyliłem się nad dokumentem. Złożyłem koślawy podpis,
prawie robiąc kleksa. Oddałem piórko urzędnikowi, podsunąłem mu akt ślubu i...
-Proszę o obrączki - powiedział urzędnik.
Odwróciliśmy się w stronę Akiry i Yutaki, którzy byli
naszymi świadkami i jednocześnie dzierżyła na nich odpowiedzialność za
obrączki.
Suzuki spojrzał na Tanabe, Tanabe spojrzał na Suzukiego.
Poczułem, jak żołądek skręca mi się w supeł. Popatrzyłem na Shiro, a ten
popatrzył na mnie. Zakryłem twarz dłonią.
-Nie mów, że nie wziąłeś obrączek...?! - wymamrotał Akira
do Yutaki.
-To ty je miałeś wziąć!
Obaj zaczęli się macać po kieszeniach. Yuu odwrócił się od
nich, a ja prawie zemdlałem z tych nerwów.
-Nie ma obrączek? - spytał niepewnie urzędnik.
-Najwidoczniej - westchnął Yuu.
Niespodziewanie dwuskrzydłowe drzwi od sali otworzyły się,
z hukiem uderzając o ścianę. Wszyscy odwrócili się jak na zawołanie. Do środka
wpadł zdyszany Takanori. Oddychał jak po jakimś maratonie, był czerwony na
twarzy i oblany potem. Jego garnitur był pognieciony, włosy wyglądały, jakby
czesał mu je huragan. Pod ręką trzymał Korona, który miał nałożony elegancki
kołnierzyk i muszkę.
-Cholera jasna - wydyszał, człapiąc w naszą stronę. Mało
brakowało, a potknąłby się o własne nogi. - Ci debile o nic nie umieją zadbać.
Spojrzałem na Yuu, a ten na mnie. Nawet nie zauważyliśmy
wcześniej, że nie było Taki na sali.
-Masz obrączki? - spytał Suzuki z nadzieją.
-Mam!! - warknął Matsumoto, podchodząc do mnie i do Yuu. -
Nie wiem, która jest która, ale - przerwał biorąc głęboki wdech. Miałem wrażenie,
że płuca zaraz mu wysiądą.
-Spokojnie, Taka. Wdech i wydech - złapałem go za ramiona.
Yuu wziął od niego obrączki.
-Ratujesz nas.
-Jak, kurw... kurczę - poprawił się - zawsze.
Taka zajął miejsce obok Akiry i Yutaki, Korona posadził
sobie na kolanach.
Reszta ceremonii przebiegła bez zbędnych ceregieli.
Nałożyliśmy sobie nawzajem z Yuu obrączki. Urzędnik wypowiedział jeszcze jakąś
formułkę i w końcu mogliśmy przypieczętować nasz związek pocałunkiem.
Był to krótki, jednak bardzo czuły pocałunek. Specjalnie
zostaliśmy tyłem do gości, by nie było widać tego na zdjęciach. Nie chcieliśmy,
by później inni mogli sobie na to patrzeć. Wszyscy wstali, rozległy się
oklaski. Odwróciliśmy się w stronę tłumu, łapiąc się za ręce.
-Właśnie zostałeś moim mężem - powiedział mi Yuu na ucho.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia.
-A ty moim - odparłem, również mówiąc mu to na ucho.
Zaśmialiśmy się. obaj.
Nagle całe nerwy odeszły. Pozostało już tylko szczęście.
----
Gdy twoje OTP bierze ślub w opowiadaniu i chcesz, by wzięło ślub naprawdę. Byłabym chyba wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. W razie wu, spokojnie dzieciaczki! Aoiha jest już pobłogosławiona przeze mnie, więc spokojnie mogą się chajtać nawet po cichaczu.
KTO SIĘ CIESZY NA WT GAZET? A kto płacze, bo nie może jechać, a chujki nie przyjeżdżają do polszy? Może zobaczymy się w Szkoplandii~!
Do następnego~!
pięknie!
OdpowiedzUsuńDobra...kocham cię za to xd NIe powiem...nie pogardziłabym tym w realu ;3 Ja jadę do Kolonii najprawdopodobniej :3
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńSuper. Ja jadę do Francji prawdopodobnie już się zacieszam
OdpowiedzUsuńŚwietne, na to czekałam. Do następnych! ;)
OdpowiedzUsuńYuu zachowuje się jak ja. Nie dość, że najpierw mówi, że nic się nie dzieje a potem palpitacje serca, to jeszcze pod prysznicem jakieś klasyki jujczy. XD
OdpowiedzUsuńRrrrranyyyyy... Aoiha kiedyś musi wziąć ślub. Autentycznie. XD może kiedyś da się wyłapać jakąś tajemniczą wzmiankę o sekretnym związku Aoia i Ururu na TT Yuu? XD nadzieja umiera w końcu ostatnia xD
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, rewelacyjny, tak zagubione obrączki jak zawsze i ten stres...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia