Migdałowe serce 04
O cudownym bólu
- Moja głowa - jęknąłem podnosząc się do siadu.
Rozejrzałem się i stwierdziłem, że byłem u Yuu. Nie pamiętałem zbyt wielu
rzeczy z powszedniego wieczora.
- Jak się czujesz? - zauważyłem, że Shiro leżał przy mnie.
Patrzył na mnie półprzytomnym wzrokiem. Pod oczami miał głębokie cienie, włosy
miał potargane.
- Głowa mnie boli - powiedziałem. Nie wiedziałem, jak
się tutaj znalazłem. - Co się stało? - zapytałem siląc się na ogarnięcie
rzeczywistości.
- Ktoś ci dosypał czegoś do piwa - mruknął sennie. -
Idź jeszcze spać - oczy same mu się zamykały. - To była długa noc.
- A co się stało? Ej, Yuu - szturchnąłem go w ramię. -
Powiedz.
- Potem - był już jedną nogą w krainie snów.
Westchnąłem i wróciłem do pozycji leżącej. Czegoś mi
dosypano, tak? No, byliśmy na meczu, faktycznie, piłem piwo i nagle ciemność.
Niepewnie spuściłem nogi na podłogę i starałem się
wstać. Podniosłem się powoli i chwiejnym krokiem ruszyłem do łazienki. Widząc
swoje odbicie w lustrze wystraszyłem się. Ale kto by się nie wystraszył na
widok zombie?
Wziąłem prysznic i zrobiłem sobie mocną kawę. Dopiero
wtedy zainteresowałem się swoim telefonem. Znalazłem go w kieszeni kurtki. Na
całe szczęście nikt się nie dobijał. Miałem tylko sms od operatora.
Yuu wstał dopiero po jedenastej. Był naprawdę zaspany.
Wytłumaczył mi, co się wczoraj stało i jak pilnował mnie w nocy.
- Eh?! Naprawdę się tak zachowywałem? - nie mogłem
uwierzyć w to, co powiedział.
- Tak - zalał kawę wrzątkiem. - Trochę się nasłuchałem, jaki to zły i niedobry jestem - westchnął i wziął mały łyk. - Bądź co bądź, ale
chciałbym, żebyś zawsze był taki chętny - usiadł przy stole z kubkiem parującego
napoju.
- Nie ma tak dobrze - wydąłem wargi.
Zaśmiał się i odłożył kubek. Usiadłem mu na kolanach i
uwiesiłem na szyi. Pocałował mnie czule.
- W sumie to możemy... - mruknąłem sunąc palcem wzdłuż
jego torsu. Drugą ręką ciągle obejmowałem go za szyję.
- Hm? - uśmiechnął się.
- Myślę, że jestem gotowy - delikatnie musnąłem wargami
jego szczękę.
- Na co? - dopytywał się doskonale wiedząc, o co mi
chodziło.
- Wiesz - powiedziałem mu do ucha.
- Może jednak mnie uświadomisz? Na co jesteś gotowy? -
jego dłoń powędrowała pod moją koszulkę. - Byłbym wdzięczny - polizał płatek
mojego ucha.
- Jestem gotowy żeby się z tobą kochać - powiedziałem.
Na to tylko czekał. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Położył mnie na łóżku, a następnie usiadł na mnie okrakiem. Wpił się w moje usta i poruszył biodrami ocierając się o mnie. Mruknąłem z zadowolenia i odchyliłem
głowę. Sunął wargami po mojej szyi.
- Yuu - zdjął swoją koszulkę - kocham cię.
Miałem ciężki oddech i czułem jak moje ciało topniało
pod nim. Tak bardzo go pragnąłem.
Zdjął moją koszulkę i zaczął obdarowywać moje ciało
pocałunkami. Pozostawiał po sobie mokre ślady i malinki. Mruczałem pod nim z
zadowolenia i delikatnie poruszałem biodrami. Ścisnął moje krocze, a ja
jęknąłem głośno. Uśmiechnął się i zdjął ze mnie spodnie wraz z bokserkami.
- To nam nie będzie potrzebne - odrzucił je gdzieś w
kąt.
Otarł się policzkiem o moje prącie. Pocałował główkę i
objął ją ustami poruszając językiem. Sapnąłem i zacisnąłem dłonie na pościeli.
Po chwili wziął mnie całego powoli poruszając głową. Przyśpieszał z każdą chwilą, a ja
poczułem ucisk w lędźwiach.
- Ja... - zgryzłem wargi. Przerwał i znowu zaczął
całować moje ciało. Nagle zsunął z siebie bokserki, a ja złapałem jego członek.
Poruszałem szybko ręką słuchając jego pomruków zadowolenia.
- Taka-chan, jeszcze trochę - odchylił głowę.
Specjalnie przerwałem. Nie przejął się tym zbytnio i
oblizał trzy palce. Wiedziałem już, co nastąpi, przez co cały się spiąłem.
Delikatnie włożył we mnie jeden palec.
- Boli - ścisnąłem powieki.
- Będę delikatny, obiecuję - pogłaskał mnie po
policzku. - W końcu to twój pierwszy raz. Postaram się, żeby był wyjątkowy.
Pochylił się nade mną i zaczął obdarowywać moje ciało
pocałunkami. Nagle poczułem kolejny palec. Załkałem z bólu. Poruszał nimi chcąc
mnie rozciągnąć. Co jakiś czas szeptał coś, jednak nie słuchałem. Nie umiałem
go słuchać. Obrócił mnie nagle i pogładził moje pośladki.
- Yuu? - chciałem się odwrócić w jego stronę.
- Tak będzie mniej boleć.
Doszedł trzeci palec. Jęknąłem, bynajmniej nie z
przyjemności. Poruszał wszystkimi jakiś czas i nagle poczułem pustkę.
- Ruki - powiedział i wszedł we mnie powoli.
Zacisnąłem zęby na poduszce - kochanie - jęknął głośno.
Ten ból był okropny. Jak niektórzy go mogli znosić?
Powoli zaczął się poruszać.
- Boli - dałem łzą swobodnie spływać po moich
policzkach.
- Spokojnie - pogładził moje plecy - zaraz przestanie.
Zaczął trochę szybciej. Pokój wypełniły jego jęki
zadowolenia. Chciałem, żeby był szczęśliwy, by mógł dostać to upragnione
spełnienie.
- Jaki ciasny - jęknął wchodząc głębiej.
Nagle poczułem przyjemne mrowienie. Yuu powoli
docierał do mojego najczulszego punktu, jakim była prostata. Mruknąłem cichutko
z zadowolenia. Po jakimś czasie jego ruchy zaczęły dawać mi przyjemność, a z
moich ust zaczęły się wydobywać pomruki zadowolenia.
- Szybciej - jęknąłem.
W końcu trafił w odpowiednie miejsce. Sapnąłem głośno
i zaraz doszedłem brudząc pościel. Chwilę później Yuu także uzyskał spełnienie.
Wytrysnął w moim wnętrzu i opadł na mnie regulując oddech.
- Taka - musnął wargami moje plecy. Wyszedł ze mnie i
położył się obok.
Nie ruszyłem się ani o centymetr. Miałem zamknięte oczy i
starałem się zignorować ból oraz to, że jego nasienie zaczęło ze mnie
wypływać.
- Boli cię? - zapytał.
Nie, łaskocze - powiedziałem w myślach.
- Uhm - poczułem jak wstaje. Po chwili wziął mnie na
ręce. - Co robisz?
- Idę cię umyć - przytulił mnie do swojego nagiego ciała.
Zaniósł mnie do łazienki i postawił w kabinie.
Odkręcił wodę i uregulował temperaturę. Wszedł pod natrysk osłaniając mnie
przed wodą i opierając ręce na ścianie, po bokach mojej głowy. Pochylił się
lekko i delikatnie przywarł swoimi wargami do moich. Dałem mu się przyszpilić
do chłodnych kafelek niezdarnie oddając jego pocałunki. W pewnym momencie przestał.
Jęknąłem niezadowolony. Namydlił nas, opłukał oraz dokładnie wytarł. Ubraliśmy
się, po czym wziąłem proszki przeciwbólowe.
- Ruki, ja muszę iść do pracy - powiedział jakiś czas
później. No tak, w końcu była sobota, Aoi miał zaraz zmianę. - Klucz jest tam, gdzie zwykle, jak będziesz wychodził to włóż go do skrzynki albo pod
wycieraczkę. - zerwałem się z miejsca podbiegając do Yuu. Rzuciłem mu się na
szyję. - Dziękuję za taki wspaniały poranek - cmoknął mnie w policzek. -
Zajrzyj do szafy i poszukaj w niej białej torby.
- A co w niej jest? - zapytałem wisząc na nim.
- Zobaczysz - delikatnie rozluźnił mój uścisk. - To pa
- nacisnął klamkę. Objąłem go mocno, powstrzymując przed wyjściem. - Oj, Taka, spóźnię się -
pogładził mnie po plecach.
Stanąłem na palcach i złożyłem na jego ustach motyli
pocałunek. Uśmiechnął się lekko.
- Do zobaczenia - puściłem go.
- Pa.
Wyszedł, a ja pierwsze co zrobiłem to podbiegłem do
szafy. Biała torba była na widoku. Chwyciłem ją siadając na skraju łóżka.
Delikatnie odchyliłem ścianki i aż pisnąłem z radości widząc dżinsową koszulę.
Napisałem do Yuu sms.
Jejku, nie
musiałeś! O(≧∇≦)O
Zdjąłem z siebie koszulkę i ubrałem prezent.
Ale chciałem. ( ˘ ³˘)♥ - odpowiedział jakiś czas później.
Cały w skowronkach założyłem buty i kurtkę i
wyszedłem. Zamknąłem drzwi na klucz i zostawiłem go w skrzynce. Wesołym krokiem
ruszyłem w stronę swojego domu. Była sobota, ojca i Tary z pewnością nie było w
domu, a większość służby miała wolne. Gdy doszedłem do przystanku zauważyłem
znajomą postać wśród ludzi czekających na autobus.
- Aki? - podszedłem do chłopaka. Zerknął na mnie i
uśmiechnął się.
- Cześć, Taka - przywitał się. - Co słychać?
- Wszystko okej - wyszczerzyłem się. - Też jedziesz
trójką? - rozpromieniłem się jeszcze bardziej na widok Akiry.
- Tak, mieszkam zaraz obok przystanku. Coś się stało, że
jesteś taki szczęśliwy?
- Tak, dużo się stało.
- Coś z twoim chłopakiem? - zgadywał. Uniósł znacząco jedną
brew.
- Mhm - mruknąłem. - Może chcesz wpaść do mnie? -
zagadnąłem. - Nikogo teraz nie będzie.
- Zapraszasz mnie do siebie? - przekrzywił lekko głowę.
Wyglądał uroczo. Jak jakiś kotek. - Znamy się ledwo trzy dni.
- Nie proponuję ci jakiejś nocki, czy czegoś. Jak nie
chcesz to nie musisz...
- Jasne, że przyjdę. Jesteś słodki, naprawdę -
pogładził mnie po włosach, a ja strąciłem jego dłoń.
- Nie żebym miał coś przeciwko kontaktom cielesnym, ale
o tam - wskazałem głową stronę, o którą mi chodziło - stoi kolega mojego
chłopaka. Nie chcę się później niepotrzebnie tłumaczyć.
- Nie chciałbyś, żeby był zazdrosny? - zapytał mrużąc
lekko oczy.
- Nie... - zacząłem.
- Ruki! - usłyszałem głos Rena. Chłopak nagle znalazł
się obok i mnie objął. - Gdzie masz Aoiego? - zapytał całując mnie we włosy.
Zignorowałem zdziwione spojrzenie Akiry i rozluźniłem
uścisk Rena odpychając go.
- W pracy jest.
- Uwah - gwizdnął. - Chce mu się?
- Jak widać. Porządny człowiek z niego, nie jak
niektórzy.
- Nie wiem o czym mówisz. A ty, kolego, kim jesteś? -
zwrócił się do Akiry. Zaczął przewiercać go spojrzeniem, co wcale mi się nie spodobało.
- To mój kolega ze szkoły - wytłumaczyłem.
- Ahaaa - zjechał dłońmi na moje biodra.
- Ren, powiem Yuu, że mnie macasz.
- Wiesz, że zazdroszczę Aoiemu, że cię ma? - mruknął
dotykając moich pośladków. Wyrwałem mu się i stanąłem obok Akiry. Ren zaśmiał
się. - Oj, Ruki, wiesz przecież, że gdybym coś ci zrobił to Shiro by mnie
ukatrupił. Nie jestem samobójcą.
- Tak czy siak, nie dotykaj mnie w ten sposób.
Podjechał autobus. Wsiedliśmy szybko z Akim i
zapłaciliśmy kierowcy. Zajęliśmy miejsca po lewej stronie tak, by nie widzieć
Rena przez okno.
- Ten kolega jakiś niewyżyty - stwierdził.
- Czasami mnie przeraża - oparłem się o niego. -
Ogólnie jest okej.
Znowu pogłaskał mnie po włosach. Widząc, że tym razem
nie protestowałem, wplątał dłoń w moje włosy.
- Lubię jak ktoś mnie głaszcze po włosach - mruknąłem
przymykając powieki.
- Yuu tak nie robi? - zapytał. Wierzchem dłoni muskał mój policzek.
- Robi - zerknąłem na niego. - Robi też inne rzeczy.
- Mhmm.
Poczułem dłuższą wibrację w telefonie. Wyciągnąłem
komórkę z kieszeni i spojrzałem na ekran. Uśmiechnąłem się jak głupi widząc kto
do mnie dzwonił.
- Tak? - powiedziałem specjalnie przeciągając ‘a’.
- Hokus pokus czary mary, zgadnij kto dziś nie ma
zmiany - zaczął wesoło Yuu.
- Ty - zaśmiałem się.
- Dokładnie. I jak prezent? Pasuje?
- Um, dobrze leży, dziękuję.
- No to teraz pytanie za sto punktów. Masz ochotę
gdzieś dzisiaj wyjść?
- To znaczy?
- No... Nie żebym ci randkę proponował, czy coś.
- W sumie to... Poczekaj, mam drugi telefon -
zawiesiłem połączenie. - Tak?
- O której będziesz? - zaczął ojciec bez przywitania.
- Za pół godziny - odpowiedziałem zdziwiony tym, że do
mnie dzwonił.
- Postanowiliśmy z Tarą urządzić spotkanie rodzinne u nas
w domu. I chodzi o to... - westchnął. - Wiem, że na pewno nie umawiasz się z
żadną dziewczyną. - zrobił pauzę. - I, że one cię nie interesują.
- Do czego zmierzasz? - zapytałem pełen obaw.
- Możesz go przyprowadzić. Chciałbym zobaczyć z kim się
zadajesz.
- Co?
- To, co słyszałeś. Do zobaczenia - rozłączył się.
- I? Pasowałoby ci gdzieś wyskoczyć? – kontynuował Yuu.
- Jest sprawa - zacząłem grobowym tonem - mój ojciec
chce cię poznać.
- Co? - czułem, że się zdenerwuje. - Jak to?
- Tak to. Postanowił ze swoją kobietą urządzić jakieś
przyjęcie, czy coś, a wie, że wolę chłopców.
- Jesteś pewny, że chcesz, żeby "dobry kolega, który
jest studentem" został pedofilem?
- Przestań, tak nie będzie. Przyjdziesz, posiedzisz.
- No okej - chwilę zastanawiał się nad tym, czy coś
jeszcze powiedzieć. - To narazie.
-Pa - schowałem urządzenie do kieszeni i westchnąłem
głęboko. Czemu wszystko musi być tak skomplikowane? - No super - mruknąłem. Miałem nadzieję, na spokojną sobotę. Dzień, w którym mógłbym odpocząć, a nie brać udział w jakimś spotkaniu rodzinnym.
- Jakieś problemy? - zapytał Akira.
- Problemy to mało powiedziane. Ojciec chce, żebym
przedstawił mu Yuu.
Akira patrzył na mnie uważnie. Westchnął i pokręcił
głową jakby właśnie się dowiedział o czymś głupim.
- Nie chcesz żeby go poznał? - zapytał wprost.
- Chciałbym - zawiesiłem głos. - Ale boję się, że go
nie zaakceptuje.
- Masz dość dziwaczny problem - stwierdził. - Nawet
jeśli go nie polubi to przecież będziecie mogli się spotykać. Nie rozumiem, o co
ten niepokój.
- W sumie - mruknąłem.
Aki położył mi rękę na kolanie, a mnie przeszedł
przyjemny dreszcz. Spojrzałem mu w oczy. Były naprawdę piękne, o czekoladowym
odcieniu. Mógłbym tak w nie patrzeć godzinami, jednak musieliśmy wysiąść.
- To jak, wpadniesz? - zapytałem z nadzieją. Nie
chciałem się z nim rozstawać. Czułem smutek na samą myśl o tym.
- Okej - uśmiechnął się, a ja chciałem skakać z
radości.
- To chodź - złapałem go za nadgarstek i zacząłem
ciągnąć w stronę mojego domu. Chłopak nie protestował. Dał mi się prowadzić
przez całą drogę.
Gdy doszliśmy do bramy stanął jakby ktoś go obuchem
walnął. Patrzył na wysokie ogrodzenie, przy którym posadzone były tuje i
automatyczną metalową bramę. Weszliśmy na posesję przez mniejszą bramkę.
- Tutaj mieszkasz? - zapytał błądząc wzrokiem po sporym
budynku.
- Ta - zaprowadziłem go w stronę drzwi. Otworzyłem je i
wpuściłem pierwszego do środka.
- Wow - wydusił z siebie.
Uśmiechnąłem się i szybko zaprowadziłem go do swojego
pokoju.
- Nie wiedziałem, że ktoś może mieć taką chatę. Jakie
wielkie łóżko! - zachwycał się.
- Dla mnie jest za duże - powiedziałem kładąc się na
nim. - A Yuu nie może zostawać u mnie na noc.
- Może od dzisiaj będzie mógł? - usiadł obok mnie i po
chwili także się położył.
- Wiesz, co Akira? - spojrzał na mnie i mruknął hm?. -
Lubię cię.
- Też cię lubię - pogładził mnie po brzuchu. - Trochę
żałuję, że jesteś z Yuu - spojrzałem na niego pytająco. - Wiesz, że chłopcy
także mi się podobają.
- Podobam ci się? - podniosłem się na łokciach.
- Nawet - uśmiechnął się. - Jesteś w moim typie, taki
uroczy.
- Uroczy, mówisz?
- Tak - podniósł się i przybliżył do mnie. - Jesteś uroczy, ale masz już Yuu.
Zacisnąłem usta w wąską linię. Musiałem przyznać, że
Aki działał na mnie w dość specyficzny sposób.
- Ja już będę szedł - wstał. - Do zobaczenia w szkole.
- Odprowadzę cię - także wstałem.
Nagle złapał mnie za ramiona i wpił się w moje usta.
Chciałem się wyrwać, jednak blondyn nie chciał mnie puścić. Przerwał dopiero, gdy
ugryzłem go w wargę.
- Nie rób tego więcej - powiedziałem odwracając głowę w
bok. - Rozumiesz?
- Wybacz, musiałem - wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie samego.
*
Na dole zbierała się już rodzina i znajomi. Miałem to
szczęście nie widzieć się z ojcem i Tarą. Chodziłem po swoim pokoju nie umiejąc
znaleźć sobie miejsca.
- Usiądź - polecił Yuu.
- Nie - oparłem się o ścianę.
Podszedł do mnie i przytulił chcąc dodać mi otuchy.
Czułem, że postępowałem nie fair wobec niego. Powinienem był mu powiedzieć o
tym zajściu z Akirą.
- Zobaczysz, że będzie dobrze - złożył na moich ustach
delikatny pocałunek.
Po chwili pogłębił pieszczotę. Zacząłem oddawać jego
pocałunki. Delikatnie przygryzłem jego wargę, a on przesunął językiem po moich ustach.
Uchyliłem wargi wpuszczając go do środka. Czułem mrowienie spowodowane
podnieceniem. Aoi bez wątpienia był dobry w całowaniu. Złączył nasze języki i
naparł swoim ciałem na moje. Jęknąłem cicho, gdy dotknął mojego krocza. Nasz
pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i szybszy. Rozpiął klamrę mego paska i rozporek.
- A-aoi - jęknąłem gdy wsunął rękę pod moje bokserki i
zacisnął ją na moim członku. - Proszę.
- Pomogę ci się odstresować - powiedział mi na ucho.
Zaczął poruszać ręką.
Odchyliłem głowę oddając mu się. Doszedłem kilka minut
później z głośnym jęknięciem na ustach.
- Lepiej? - oblizał dłoń.
Pokiwałem głową, chociaż nie było mi lepiej. Chciałem
się zapaść pod ziemię, uciec gdzieś daleko. Czułem się po prostu podle.
---
Naprawdę, ale to naprawdę się cieszę, że komuś się to spodobało. Normalnie taaaaaaaaaki banan na mej twarzy :D
Rena się zastanawiała nad znaczeniem tytułu "Migdałowe serce". Jeśli o to chodzi, to jakie są wasze interpretacje? Właściwe znaczenie podam przy najbliższym rozdziale tego opowiadania.
Dziękuję za te piękne 3 komentarze! :*
Aaakiiraaa, mamusia jest niezadowolona, że startujesz prosto z mostu. Teraz go pewnie do siebie zraziłeś, a ja już taką piękną przyszłość widziałam! Uuugh! Tyyyyy!
OdpowiedzUsuńOokej, spokój Yuuri, spokojnie...wszystko się ułoNIE KURDE NIE UŁOŻY SIĘ ;__; AKIRA SOBIE PÓJDZIE I TAKA BĘDZIE ZŁY I YUU BĘDZIE ZŁY BO JEST ZUYEM (JA JUŻ WIEM CO ON KNUJĘ! Tak serio, to nie wiem, ale wiem, że coś złego)
AKIIRAAA T_T A ja tak w Ciebie wierzyłam.. dopingowałam cię.. T__T Okej, będę żyła tą chwilą, kiedy go głaskał ;_;
(Wracam do ogólnokształtu, żeby nie wyjść na maniaka)
(Kogo ja oszukuję. I tak nim jestem) REITUKI POWER XD
Jestem ciekawa jak zareagują rodzice Taki na Yuu. (*mój mózg* NIECH GO UDUSZĄ) *normalny mode* Oby było wszystko dobrze. (*mój mózg* ALBO LEPIEJ NIE! GNIIIIIIIJ! )
I dobrze że się czujesz podle. Masz teraz zdecydować T_T
No i widzisz Akira, zjebałeś swoją szanse, a szło cholernie dobrze! DEEEEBIIIIIL!
Szczelam, że migdałowe, bo Akiś miesza XD I tym podobne.
Idę czytać te piękne momenty, kiedy go Akiś głaskał T_T
JA NIE CHCĘ, ZEBY YUU Z RUKIM SIĘ ROZESZLI DDDD: Idź precz, Suzuki!
OdpowiedzUsuńNie każ czekać długo na kolejny part!
Witaj, Droga Tsukkomi.
OdpowiedzUsuńNie znasz mnie, a ja nie znam Ciebie, chcę jednak, byś wiedziała, że niezwykle rzadko komentuję czyjeś ficki; nie udzielam się społecznie.
Jestem w dodatku osobą strasznie wredną, zawistną i nie lubię znacznej większości autorek. Tak, jestem straszna :D
Ten wstęp napisałam, ponieważ poczułam, że powinnam coś wyjaśnić, nim zabiorę się za komentarz właściwy. Zdecydowałam się go w ogóle napisać, ponieważ do bólu rozczuliłaś mnie zdaniem "Dziękuję za te piękne 3 komentarze! :* ". Tak mocno właśnie chwyciło mnie za serce to, że jesteś osobą która dziękuje za jedynie 3 komentarze i która wydaje się z nich ogromnie cieszyć. A takich osób jest niezwykle mało(są na wymarciu, niczym dinozaury kiedyś). Twoja skromność przemówiła do mnie i kazała ofiarować ci parę ciepłych słów.
W związku z tym, co napisałam na samym początku, muszę z bólem stwierdzić - Mickiewiczem, Murakamim albo Zafónem to ty nie jesteś. Twój styl pisania jest bardzo prosty, niezbyt wyczerpujący i na niewysokim poziomie. Jednakże nie zauważyłam żadnych błędów, a to wielki plus. Poza tym, czytało mi się ten rozdział z niezwykłą lekkością i przyjemnością. Tylko raz wyjęczałam pod nosem sarkastycznie "Ojoj!/ O jaa!/brak mi słów"(niepotrzebne skreślić), a przeważnie przy większości ficków w ogóle tak robić nie przestaję! :D
Naprawdę, bardzo szczerze i z ręką na sercu mogę przyznać "miło się czytało". I pierwszy raz w całej historii moich nielicznych komentarzy, z całego serca liczę na to i życzę Ci, żebyś się w tym swoim pisaniu rozwinęła, i nie kłamię. Bardzo chciałabym też twój rozwój obserwować. Może piszę nieco zbyt poważnie, ale pragnę w końcu pisać pozytywne komentarze szczerze, a nie, bo nie wypada hejtować.
Mam nadzieję, że mój komentarz Cię nie wystraszył :3
pozdrawiam, i do następnego komentarza~
Zacznę od tego, że opowiadanie zauroczyło mnie świeżością i taką delikatnością. Wydarzenia następują po sobie w naturalny sposób, co tworzy spójną całość. To stwierdzenie może wydawać Ci się banalne i oczywiste, jednak często spotykam się z tekstami w których fabuła jest nieumiejętnie prowadzona i występują takie wątki wpychane na siłę xD. Uwielbiam to jak zbudowałaś więź między Rukim i Aoim, ten związek wydaje się aż utopijny. Cudo. Wchodzę na twojego bloga kiedy tylko mam trochę wolnego czasu. Proszę kontynuuj bo umrę xD
OdpowiedzUsuńDamn, dopiero teraz zauważyłam, że tylko w tych pierwszych rozdziałach używałaś Aoi i Ruki potem chyba jakoś się przeniosłaś na jedynie Yuu i Taka.
OdpowiedzUsuńAlbo mam schizy.
Możliwe.
Mam ochotę wybić Akirze wszystkie zęby! Niech spierdala od Taki w trybie natychmiastowym!
Jeszcze ten Taka w nim zauroczony.
Takanori, zabij się.
Tym jakże miłym akcentem kończę ten komentarz.
Pozdrawiam i przesyłam buziaki (tylko tobie, Taka niech się zabije)
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, mam nadzieję, że Akira nie będzie próbował rozbić ich związku, a co tak nagle ojciec wpadł na pomysł, że chce poznać Yuu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Och nie-e żadnego reituki :'D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ruki dokładnie wyjaśni Akiemu, że nie ma na co liczyć i nie zostawi dla niego Aoiego. Liczę na Aoiego, że uda mu się utrzymać przy sobie Rukiego ale coś czuję, że Ruki będzie często wykorzystywany przez innych kolegów co doprowadzi do dużych problemów między ukochanymi.