Hesitating means death 06

"Ten durak...!"


[Kazuki]

Ocknąłem się w małym pomieszczeniu. Leżałem w wąskim łóżku, które było ustawione pod ścianą. Podniosłem się do siadu i rozejrzałem się dokładnie. Byłem w chatce w lesie, do której przywiózł mnie Kouyou. Czyli to nie był sen.
-Obudziłeś się - do środka zajrzała głowa z blond czupryną. - Uruha niedawno pojechał, wróci najwcześniej za tydzień - wszedł do chatki. - Do tego czasu ty i Aoi jesteście pod moją opieką.
-Aoi? - szybko spojrzałem na łóżko, na którym wcześniej leżał. Było puste. - Gdzie on jest? - wstałem. Jak się okazało, byłem w samych bokserkach. Dziwne, bo nie przypominałem sobie, żebym się rozbierał. - A moje ubranie?
-Twoja torba jest tam - wskazał na szafę - w środku, a Aoi jest na spacerze.
-Em... Reno, tak?
-Dokładnie - powiedział. - Słucham.
-Jest tu może miejsce, gdzie mogę się umyć?
-Jest - odparł. - Tam - wskazał na klapę w podłodze. - Uważaj, jak będziesz schodził. Schody są strome, a klapa czasami się zacina - odwrócił się, żeby wyjść. - Ah, zapomniałbym - zerknął na mnie przez ramię. - Nie wchodź do drzwi po prawo od schodów. Możesz do tych na wprost i do tych po lewo, ale pod żadnym pozorem do tamtych, rozumiesz? - pokiwałem głową. - To na razie - wyszedł trzaskając drzwiami.
Jeszcze raz omiotłem całość wzrokiem. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej swoją torbę. Poszukałem w niej kilku rzecz i z powrotem ją schowałem. Następnie otworzyłem klapę w podłodze. Zszedłem do środka uprzednio zamykając za sobą klapę. Na samym dole, odnalazłem po omacku włącznik światła i pstryknąłem go. Pomieszczenie, w którym się znalazłem było w całości obłożone panelami, a na środku postawiony był metalowy stół. Obszedłem go i otworzyłem drzwi, które znajdowały się na wprost schodów. Zacząłem macać ścianę, poszukując włącznika światła. Był to typowy pokój. Duże, wyglądające na miękkie, idealnie posłane łóżko, obok  jasne biurko, na którym stał szeroki monitor, maleńki włącznik programów, oraz laserowa klawiatura, dalej była ogromna szafa, która chyba była częściowo wbudowana w ścianę. Gdzieś obok poniewierał się hologram telewizyjny.
Opuściłem to pomieszczenie i udałem się do kolejnego. Znowu na oślep odszukałem włącznik światła. Była to łazienka. Jasna, czysta, w całości pokryta białymi kafelkami. Po lewej stronie od wejścia wisiało ogromne, prostokątne lustro, pod którym ustawione były dwie, białe umywalki. Naprzeciwko nich znajdowała się spora wanna, a dalej, oszklony prysznic i dwie szafki.
-Tego mi było trzeba - uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi. Szybko zrzuciłem z siebie bokserki i odkręciłem ciepłą wodę w wannie, zakorkowując ją. Podszedłem do jednej szafki, w której znalazłem ręcznik, a w drugiej szampon i mydło. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, gdy włożyłem jedną nogę do ciepłej cieczy. Położyłem się i oddałem przyjemnej chwili.

*

[Uruha]

-Myślę, że będzie pan zadowolony z transakcji - założyłem nogę na nogę, przeglądając dokumenty, które otrzymałem. - Cena jest sprzyjająca, a obiekt wykonany w dbałości o najmniejsze detale.
-To dobrze - odparł mężczyzna. Wstał i podszedł do mojego krzesła. - jednak wolałbym porozmawiać o pani - odwrócił krzesło, na którym siedziałem, w swoją stronę. Zamrugałem kilkakrotnie udając zdziwienie. Odłożyłem dokumenty na stół, zdjąłem okulary i spojrzałem na niego.
-O mnie?
-O pani - stanął za mną i położył mi dłonie na ramiona. Zsunął je pod moją bluzkę. - Widzę, że ma pani bardzo drobne piersi.
-Niestety, natura zapomniała obdarzyć mnie biustem - odparłem.
Błagam, zostaw mnie, zboczeńcu.
-Drobne piersi są piękniejsze - ścisnął moje sutki i je wykręcił. - A poza tym, nie to jest kobiecym atutem - rozpiął mój żakiet. - Nie uważa pani? - zdjął go i rzucił na podłogę.
Złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie. Przytrzymał mnie w pasie i zjechał dłonią na moje pośladki.
-Mam przez to rozumieć, że zgadza się pan na zakup? - uniosłem brwi.
-A co jeśli nie? - przesunął wargami po mojej szyi.
-W tedy będę zmuszona krzyczeć i pozwać pana o próbę gwałtu.
-A jeśli się zgodzę? - rozpiął zamek mojej spódnicy.
-Myślę, że w tedy będę mogła współpraco...
-Cieszy mnie to bardzo - wziął mnie na ręce i przeniósł do drugiego pokoju. Rzucił mnie na łóżko i zamknął drzwi. - Bo widzi pani, ja naprawdę mam słabość do pięknych kobiet - zdjął marynarkę i rozwiązał supeł krawatu. - Właśnie takich - rozpiął guziki koszuli.
Idź w cholerę - prychnąłem w myślach.
Usiadł mi na biodrach i wpił się w moje wargi. Tylko na to czekałem. Jego myśli zaczęły napływać do mnie bardzo szybko. Całe pożądanie, podniecenie, wszystkie wyobrażenia erotyczne, jakie miał wobec mnie. Starałem się zignorować to wszystko i oddawać jego pocałunki. W końcu udało mi się dotrzeć do tego, co mnie interesowało. Chwilę później, oderwał się ode mnie rozbierając mnie do końca. Była to najgorsza chwila, w której za każdym razem powracały do mnie nieprzyjemne wspomnienia, a nienawiść do ludzi rosła. Miałem ochotę zabić ich wszystkich, po kolei, bez wyjątku. Wszystkich, przez których przestałem być sobą.
Wszedł we mnie i od razu zaczął się we mnie poruszać.
Albo chłopiec i dziewczynka, albo nikt - rozbrzmiało w mojej głowie.
Dlaczego w ogóle żyłem? Dlaczego w tedy w ogóle się na to zgodziłem? Może dlatego, że zależało mi na Yuu? Tylko on ze mną został. Nie miałem już nikogo, a los chciał, że wyszedłem z miejsca, w którym „mieszkałem”. Tak po prostu, opuściłem sierociniec i chodziłem, aż mnie złapano.
-O tak - jęczał poruszając biodrami. Chciałem, żeby w końcu przestał.
Ale nigdy nie poznałbym Yuu. Nigdy nie dowiedziałbym się, jak wygląda rodzinne szczęście, o którym mi opowiadał, ani życie na wsi. Nie wiedziałbym też, jak to jest, gdy ktoś prawi ci komplement, lub po prostu się martwi. Zawdzięczałem mu te podstawowe rzeczy, których nikt mnie nie nauczył. Dlatego nie chciałem go stracić. Był dla mnie jak rodzina, której nigdy nie miałem.
W końcu doszedł z przeciągłym jękiem. Wyszedł ze mnie i zostawił mnie. Zostawił, jak wszyscy. Niestety, na tym polegała moja praca.

*

Dokładnie szczotkowałem zęby, a następnie płukałem je specjalnym płynem. Chciałem pozbyć się jakichkolwiek bakterii, które mogłem dostać od tego zboczeńca. Następnie wyszorowałem dokładnie całe ciało pod prysznicem. Nienawidziłem tego, nienawidziłem z całego serca.
Położyłem się w miękkiej pościeli i schowałem twarz w poduszce.
-Jeszcze sześć dni Kouyou, jeszcze sześć dni - mówiłem do siebie, chcąc w jakiś sposób dodać sobie otuchy. Przez te dziesięć lat powinienem był się do tego przyzwyczaić, jednak nie mogłem. A dziwne, bo przez całe moje życie, wszyscy mnie krzywdzili.
-Uruha, jak ci idzie? - usłyszałem głos ze słuchawki, którą zostawiłem na szafce nocnej. - Udało ci się już?
-Ta - odparłem przekręcając się na plecy, by było mnie słychać. - Za sześć dni zdam raport. Obiekt ma pozostać przy życiu?
-Jak chcesz.
-Więc mogę go zabić?
-Nic to nie zmieni, ale jeśli chcesz się wyładować, to w jakiś cichy i mało widoczny sposób. Ta wasza ostatnia akcja z Aoim przysporzyła nam sporo problemów.
-Rozumiem - wstałem i podszedłem do stolika, gdzie stała taca z owocami. Wziąłem pomarańcz i zacząłem ją obierać ze skórki. - Co zrobicie z tym fantem?
-Przestaliśmy szukać jego ciała, tak samo tego chłopaka. Jesteś pewny, że obaj nie żyją?
-W dwustu procentach - wziąłem kawałek owocu do buzi.
-Trochę szkoda Aoiego. Nie mogłeś się z nim nawet pożegnać.
-Dlatego biorę wolne i wyjeżdżam na kilka dni. Ciężko mi bez niego. A świadkowie? - zmieniłem temat. - Zajęliście się już tym?
-Spokojnie, nikt już nie piśnie słówka.
-To dobrze. W takim razie do zobaczenia za sześć dni - dojadłem pomarańczę i podszedłem do szafki, żeby się rozłączyć.
-Poczekaj, jeszcze coś - powiedział szybko, zanim zakończyłem rozmowę. - Po pierwsze, masz umówioną wizytę z dwoma lekarzami, po drugie chodzi o to, czy nie chciałbyś się ze mną umówić. Kilka osób już się chciało o to pytać, dlatego robię to pierwszy. Wiesz, jak nie ma Aoiego, to wszyscy wykorzystują szansę.
-Zastanowię się - powiedziałem sucho i zakończyłem rozmowę.
Wiesz, jak nie ma Aoiego, to wszyscy wykorzystują szansę, żeby cię przelecieć - to chciał powiedzieć. Prychnąłem pod nosem i położyłem się do łóżka.
-Światło, zgaś - powiedziałem głośno, a w pokoju nastała ciemność.

*

[Kazuki]

Siedziałem przed chatką, wykorzystując chwilę, gdy nie padał deszcz. Wsłuchiwałem się w ćwierkanie ptaków i jednocześnie starałem się zrozumieć sytuację, w której się znalazłem. Kouyou wcześniej opowiedział mi, że to była wina moich rodziców. Zataili prawdę i słono za to zapłacili. Ciekawiło mnie, gdzie mogłyby być prawdziwe wyniki ich badań. W końcu, nawet mój wuj ich nie miał.
Kolejną rzeczą, jaką starałem się zrozumieć, była rola Yuu i Kouyou w tym wszystkim.

-Właśnie tym się zajmujemy - powiedział siadając na łóżku.
-Nie do końca rozumiem - przyznałem. - Musicie pilnować, żeby TO, nie ujrzało światła dziennego?
-Coś w ten deseń - wziął łyk herbaty.
-Ale... Nie rozumiem, jak to się ma do czego?
-Nie musisz rozumieć - wzruszył ramionami.

I właśnie tak to wyglądało. Wytłumaczył mi coś, czego i tak nie rozumiałem. Podobnie było z jego raną. Ktoś go postrzelił, tyle wiedziałem. Nie chciał o tym rozmawiać, tak samo o tym, jak to się stało, że tak szybko wydobrzał. Nic nie rozumiałem i czułem, że przez dłuższy czas, jeszcze wiele rzeczy będzie dla mnie zagadką.
-Jest Yuu? - usłyszałem nad sobą. Pierwsze, co zobaczyłem, było w całości czarnymi, nie do końca zasznurowanymi trampkami, później czarne legginsy, niebieska, długa koszulka z kolorowym nadrukiem, który był częściowo ukryty pod burzą gęstych, długich włosów, w odcieniu ciemnego blond. Kosmyki zasłaniały częściowo jasną, uśmiechniętą twarz, z błękitnymi, niczym niebo oczami. Dziewczyna trzymała w ręku czerwoną parasolkę z drewnianą rączką pokrytą ciemnobrązową emalią i patrzyła na mnie wyczekująco. Wyglądała, jakby pochodziła z terenów dawnej Europy. - Jest? - powtórzyła i przygryzła lekko pełne, malinowe wargi. Powoli pokręciłem głową. Przecież miałem z nikim nie rozmawiać. - Na pewno jest, Kouyou jest sam, więc on musi być tutaj.
-Ale go nie ma - odezwałem się cicho.
Dziewczyna pokręciła głową i spojrzała w niebo. Rozłożyła parasolkę, pod którą zmieściłyby się przynajmniej cztery szczupłe osoby i uśmiechnęła się szeroko. Po chwili zaczął padać deszcz.
-Na pewno jest - powtórzyła, świdrując mnie wzrokiem. - Musi być.
-O, tu jesteś - Reno otworzył drzwi i zmierzył dziewczynę wzrokiem, marszcząc brwi. Zaraz za nim zjawił się Yuu.
-Lena! - wyszedł na zewnątrz, całkowicie ignorując zdziwione spojrzenia moje i Reno. Dziewczyna rozpromieniła się i weszła po schodkach werandy poczym złożyła parasolkę. Oparła ją o drewnianą belkę, a Yuu porwał ją w objęcia, unosząc na kilka centymetrów. - Ale wyrosłaś.
-Tak tęskniłam - powiedziała, dając mu buziaka w policzek. - Ten durak[i] próbował mi wmówić, że ciebie nie ma - opuścił ją na ziemię. - Kto to? - zapytała, patrząc na mnie.
-Mój stary przyjaciel, Kazuki - oświadczył. - A Reno pamiętasz?
-Ah, Reno! Nie poznałam cię.
Później wprowadził ją do środka, gdzie rozmawiali o różnych rzeczach. Śmiali się i żywo gestykulowali. Poczułem się zazdrosny. Nawet ze mną tak nie rozmawiał, chociaż, nie widzieliśmy się dziesięć lat.
-A co u wujka Igora? - zapytał Yuu. - Jak jego stawy?
-O wiele lepiej, chodzi, biega, nawet tańczy! Mówił, że się za wami stęsknił i chciałby was odwiedzić.
-Nie sądzę, by Kouyou spodobał się ten pomysł - mruknął Yuu pocierając brodę.
Lena powoli pokiwała głową i sposępniała. Westchnęła i oparła się o jego ramię i objęła go, wtulając się w jego pierś.
-Moy dorogóy[ii] - powiedziała czule, na co Yuu zaśmiał się i pogłaskał ją po włosach.
Nic nie zrozumiałem z tego, co powiedziała. To wszystko stawało się coraz bardziej pokręcone. Powoli zaczynałem też wątpić w to, jak się nazywam.

----
JUHU! :D 

W końcu to wrzuciłam ( ta radość ^^ ) 
Robię wam coraz większe pranie mózgu, zauważyliście? Proszę się nie martwić, kolejny rozdział będzie jeszcze dziwniejszy, ale myślę, że trochę się wyjaśni osobę Uru. Najprawdopodobniej cokolwiek pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu. 
Oczywiście kolejna notka po pięciu komentarzach.

Do następnego rozdziałuu~! :D 




[i] Durak jest rusycyzmem, które weszło także do mowy polskiej, zostało jednak zmienione na naszego „durnia”
[ii] moй Дoроróй (moy dorogóy) – (z j. ros.) mój drogi, mój kochany  

Komentarze

  1. Przeczytałam, że ''ten rozdział będzie jeszcze DZISIEJSZY'' i już się ucieszyłam, że jeszcze dziś będzie, a tu dupa ;_;
    Nie podoba mi się ta rosjanka.
    Spalić ją.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za namącenie w głowie! Teraz już i ja wątpię w to, jak się nazywam.
    Aleale... Jak tamten facet mógł zgwałcić Uru, myśląc, że jest kobietą? Rly, nie widział takiej małej, maleńkiej różnicy? Coś w stylu ,,co ma facet, czego nie ma kobieta''? SERIO?! Ludzie, no! Ślepiec by zauważył ;__;
    Ale transakcja się udała. Ta... Kurczę, w ogóle, w jakim fachu pracuje Uruha, co? Bo już zgłupiałam. Jeszcze bardziej, niż po przeczytaniu poprzedniej części. Cholerka.
    Ale wywnioskowałam, że Uruha nie jest do końca człowiekiem... Okay, może i jest, ale ma jakieś dziwne zdolności. Bo przy pocałunku tamten facet vel zboczeniec, przelał w Uru swoje... emocje? Odczucia? Czytam ze zrozumieniem? Proszę, powiedz, ze właśnie tak jest i choć w jednej setnej ogarniam fabułę ,_,
    I oczywiście najciekawsza kwestia. Uwielbiam, gdy w fabułę wplata się Rosjanki! Serio. Kluczowe jest to, co łączy ją z Yuu. Bo raczej nie są rodzeństwem. Chyba, że przyrodnim.

    Chcę, by cokolwiek się wyjaśniło ,_,
    Mimo to, i tak kocham to opko ;;

    Ach! I kiedy dodasz kolejną część Migdałowego Serca? Albo Aoihy? :c Strasznie na to czekam ;-;

    Wenki~

    //Shima.

    OdpowiedzUsuń
  3. Buhaha, jeszcze nie przeczytałam ale już komentuję, bo co jak co ale te komentarze to muszą być! Wcześniej nie wstawiałam nic przed przeczytaniem, a teraz wstawiam o żeby było, po za tym przecież Ty uwielbiasz komentarze! Szczególnie te takie, w których każdy by tylko słodził i wychwalał, o tak ja należę do osób tego typu! A teraz czytam! Po przeczytaniu wstawię następny komentarz, ale nie wiem czy jeszcze dziś, czy dopiero jutro, bo mam już spaczony mózg, a po ogarnięciu tego może być jeszcze gorzej. XD Coś czuję, że ten kom jest bez ładu i składu, ale wybaczysz mi to prawda? Starałam się! A to wielkie poświęcenie jeśli chodzi o mnie. <3 XD

    OdpowiedzUsuń
  4. A jednak wstawiam dzisiaj drugiego już koma, póki cokolwiek pamiętam z tego co przeczytałam. Oczywiście, jak to ja... nie pomyliłam się i przez to, z moim mózgiem jest jeszcze gorzej niż było przed kilkoma minutami. Ahh, Kazu jak ja Cię doskonale rozumiem! Sama nic z tego co się tu dzieje nie pojmuje. Kouyou żeby sprzedać się jakiemuś oblechowi?! Tfu! A gdzie w tym wszystkim jest Yuu? :c Mimo tego, że nie czuje nic do szatynka chyba powinien coś z tym zrobić? Ouh, przez moje rozmyślania zakręciłam się jeszcze bardziej. ._. O co tutaj w tym wszystkim do cholery chodzi?! I kim jest ta cała Lena? WTF? XD Cóż, mam nadzieje, że niedługo wszystko się wyjaśni... i niech w końcu zacznie się coś dziać między Aoim a Kazu! o_O Hah, no wiem, że jestem niewyżyta, ale cały czas w okół Aoi'ego ktoś się kręci. -,- ( Nawet nie wiem czy dobrze odmieniłam, chyba źle, ale jeden ciul XD )... Takie ma branie mój czarnulek? Boshh... no dobra nie narzekam więcej! Cieszę się, że wstawiłaś kolejną część tak szybko i z niecierpliwością czekam na następną, chociaż szczerze mówiąc, jak napisałaś powyżej, że kolejna nota będzie jeszcze dziwniejsza to ja już się boję! o_O Przez Ciebie to mam wodę, a nie mózg. Biedna ja. Dobra idę spać, bo zaraz tu padnę przed monitorem o. XD Weeeny Kochana, dużo, dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Pogmatwane, tajemnicze, i takie fpasfpaofpomsapomfsapo, że chcę więcej ;___;
    Uru, Uru, kimże jesteś? xD
    Lena... Mam odnośnie niej mieszane uczucia.
    Czekam z niecierpliwością na następną część. Weny, weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na kolejna czesc, jeszcze bardziej nic nie rozumien xD ogarnelam ze uru ma dziwne zdolnosci, przy pocalunku czyta w myslach, i ze upozorowali smierc Aoiego i Kauzkiego XD ta rosjanka mnie sie nie podoba, wara od Yuu

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah, dopiero trzy dni temu dorwałam "Hesitating means death", szkoda, że nie wcześniej, ale z reguły najpierw czytam one shoty.
    O mój borze, nie ogarniam Yuu, współczuję biednemu Uruszce, przytuliłabym ich obu o3o
    Rzeczywiście, ta część ryje musk, ale i tak uwielbiam to opo 0.o
    Kazuki, w coś ty się wpakował? Ah, jak ja nic nie rozumiem, Lena przestań podrywać Aosia, bo on ma być z Kazukim!
    Kocham Twój cudowny styl pisania, genialną fabułę i chęci :D
    Życzę duuużo weny i czasu na pisanie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy nowa nota? ; pp

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    interesuje mnie Koyu co jest, tamten gość nie zauważył że to chłopak... Kazuki jest zazdrosny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty