Migdałowe serce II 06

O szokującej wiadomości i początku roku



-Dziecko? - powtórzyłem głupio jakby to słowo miało jakiś głębszy sens.
-Tak. Urodzi się za siedem miesięcy - ojciec ścisnął dłoń Tary, która patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. - Mieliśmy ci to wcześniej powiedzieć - wziął głęboki wdech. - Takanori, liczymy na wsparcie z twojej strony. Zostaniesz starszym bratem.
Chwilę patrzyłem na nich w ciszy. Tara chciała się odezwać, jednak szybko porzuciła ten pomysł i zacisnęła wąsko wargi.
-Planujemy też się pobrać.
I nagle wszystko dookoła zwolniło. Mój mózg powoli przyswajał informacje. Krok po kroku. Nic jednak z tego nie miało sensu. Przecież on mamie obiecywał, że z nią będzie, że będzie ją zawsze kochał, nie inną kobietę. To był kolejny cios, a ja znowu poczułem taką dziwną pustkę, zmieszaną ze złością jak przedstawił mi Tarę i oznajmił, że z nami zamieszka. Teraz to się powtórzyło. Cholernie chciałem pójść do swojej matki, jak kiedyś i się przytulić do jej pleców. Ona zapytałaby, co się stało, a ja bym odparł, że chciałem zabrać jej trochę pewności siebie.
Ale mama zmarła. Zostawiła mnie praktycznie samego. Nie miałem nikogo, dopóki nie poznałem Yuu, a teraz nawet z nim nie mogłem się zadawać.
-Chcę stąd wyjść - mruknąłem pod nosem. - Już nie chcę tutaj siedzieć - spojrzałem na nich. - Nie każcie mi tu dłużej być.
-Takanori, rozmawialiśmy o twoim szlabanie - odezwała się Tara. - I doszliśmy do wniosku, że to jednak nie ma sensu. Ale wolelibyśmy, żeby Yuu nie był jedyną wartością w twoim życiu - położyła mój telefon na stoliku i przysunęła go w moją stronę. - Masz jeszcze szkołę, rodzinę.
Rodzinę?
-Takanori, powinieneś bardziej myśleć o swojej przyszłości. Yuu też ma swoje własne sprawy, a ty zamiast się uczyć, to przesiadujesz u niego - ojciec wziął głęboki wdech. - Taka, to ostatnio... To był pierwszy raz?
Milczałem, co uznał za jednoznaczną odpowiedź. Westchnął i pokręcił głową.

*

-Pierwszy raz korzystam w twoim domu z kuchni - stwierdził Yuu, smarując chleb masłem robiąc kolejną kanapkę.
-Wcześniej nie było takiej potrzeby - wyciągnąłem popcorn z mikrofali. - Podasz mi tą miskę?
-Tą?
-Tak.
Shiro podał mi plastikowe naczynie w kolorze zieleni, a ja otworzyłem opakowanie popcornu i wsypałem go do miski. Po pomieszczeniu rozeszła się przyjemna woń świeżego popcornu. Mruknąłem z zadowolenia, zaciągając się smakowitym zapachem.
Nagle do kuchni wszedł ojciec. Szperał jakiś czas po szafkach i lodówce, aż wyciągnął paczkę chipsów, krakersy, opakowanie lodów waniliowych i bitą śmietanę w dozowniku. Zaraz wyszedł, a ja westchnąłem głośno.
-Taka, wiesz, że nic się na to nie poradzi - Yuu objął mnie, gładząc po plecach.
-Czasami się zastanawiam, po co się urodziłem. Nikt się nawet nie cieszy, że jestem, na urodziny życzenia składa mi tylko brat, a i też nie zadzwoni tylko wysyła kartkę. Na święta, jako jedyny nie dostaję prezentów tylko kopertę z kilkoma banknotami, nikt się ze mną nigdy nie wita, nie żegna, nie pyta jak się czuję - żaliłem się w jego koszulkę. - Nikt mi tutaj nie mówi proszę, przepraszam, dziękuję tylko masz, przesuń się, mógłbyś jeszcze zrobić to, nie starasz się, przestań być taki niepoważny, chcesz coś w ogóle osiągnąć w życiu. Ojciec nigdy nie powiedział, że jest ze mnie dumny, nawet jak wygrałem olimpiadę z chemii albo miałem najwyższą średnią w szkole. Zawsze było tylko wiem, że stać cię na więcej - pokręciłem głową. - Yuu, nie zostawiaj mnie nigdy, błagam. Jesteś jedyną osobą dla, której w ogóle jeszcze żyję.
-Ru-tan, masz teraz mnie - pocałował mnie w czoło. - Obiecuję, że cię nie opuszczę aż do śmierci - uniósł prawą rękę i wystawił mały palec.
-Obiecujesz? - upewniłem się. - Yuu, ja też cię nie zostawię - zrobiłem ten sam gest, a on złączył nasze palce i potrząsnął lekko dłońmi.
-Oficjalnie jesteś mój do końca swojego życia - uśmiechnął się szeroko.
-A ty mój - wtuliłem się w niego.

*

Oparłem się o ramię swojego partnera i jedząc popcorn, dalej wpatrywałem się w ekran monitora, na którym leciał horror. Aoi objął mnie w pasie i przycisnął do swojego boku. Nasz wieczór filmowy trwał już kilka godzin i powoli kończyły nam się zapasy jedzenia. Nie chciało nam się jednak schodzić do kuchni, dlatego woleliśmy przetrwać resztę seansu na pozostałościach popcornu.
-Ona zginie? - zapytałem, dalej patrząc na ekran i wkładając w usta przetworzoną kukurydzę.
-Nie - odpowiedział Yuu, który trochę się nudził. Już kiedyś oglądał ten film. - Odratuje się w ostatniej chwili.
-A jej facet?
-Zombie go zeżrą.
-A ich córka?
-Ona zaginie i nie będzie wyjaśnienia, co się z nią stało.
-To już nie musimy tego oglądać - wyciągnąłem się i ziewnąłem. - Dziwny ten film - stwierdziłem, wstając.
-Trochę psychiczny - przyznał, podchodząc do komputera i wyłączając film. Wyciągnął płytkę ze stacji dysków i schował ją po koperty. - Jest też druga część, ale nie oglądałem.
-Z cyklu: jak zjeść zombie ciąg dalszy.
-Ponoć tak - zaśmiał się, wyłączając komputer. Postawiłem monitor na swoim miejscu i zapaliłem światło. Westchnąłem na widok pozostałości jedzenia i brudnych naczyń.
-Pozbierajmy to teraz - mruknąłem.
Dość szybko uwinęliśmy się z ogarnięciem tego syfu. Musieliśmy też zachowywać się cicho, bo było już późno i byłoby źle gdyby ojciec do nas przyszedł i zaczął się czepiać o zakłócanie ciszy nocnej.
-Spać mi się chce - oparłem się o Shiro. Złapał mnie i podniósł do góry, przytrzymując jedną ręką za pośladki, a drugą głowę. Objąłem go tylko, a on zaniósł mnie do pokoju. Oczy same mi się zamykały i niewiele mi brakowało, żeby usnąć. - Yuu, jak ty mnie dajesz radę unieść? - zapytałem sennie.
-Jesteś leciutki - posadził mnie na łóżku.
-Aha - mruknąłem, zdejmując koszulkę i rzucając ją w kąt. Ległem na miękkie łoże i zamknąłem oczy.
-Jeszcze dół - Yuu pogładził mnie po włosach. - Kotku, zaraz możesz sobie spać.
Z zamkniętymi oczami zacząłem rozpinać zamek od spodni. Zsunąłem je z siebie i wczołgałem się pod kołdrę. Po chwili Yuu położył się obok i objął mnie.
-Śpiący królewicz - powiedział, a ja wtuliłem się w niego.

*

Przytulanie się do Yuu było ostatnio jedną z moich ulubionych czynności. Tuliłem się do niego praktycznie wszędzie. Kiedy robił śniadanie, golił kozią bródkę, palił, czytał, rozmawiał przez telefon, oglądał telewizję, odkurzał. Zawsze, przylegałem do niego jak jakaś pijawka i nie chciałem puścić. Był jednak przyzwyczajony, więc nic sobie z tego nie robił. Co innego reszta domowników.
Shiro robił właśnie nam śniadanie, a ja jak zwykle przyległem do jego pleców i zamknąłem oczy. Strasznie chciało mi się spać.
-Takanori, co ty robisz? - usłyszałem.
-Śpię - odpowiedziałem ojcu, nie otwierając nawet oczu. Rzeczywiście, byłem coraz bliżej krainy snów.
-Ruki, ręce - powiedział Yuu, przywracając mnie do rzeczywistości. Zdałem sobie sprawę, że ściskałem lekko jego krocze. Zabrałem ręce i zaśmiałem się. - A mnie się czepiasz - odwrócił się i podał mi kanapkę.
-Aż się prosi, żeby ścisnąć - wgryzłem się w jedzenie i stanąłem obok. Przypomniałem sobie o obecności ojca. Robił kawę i nawet na nas nie patrzył.
-Przerażasz mnie - powiedział, także biorąc kanapkę i jedząc ją. Zaśmiałem się i oparłem głową o jego ramię.
-Yuu, wiesz jaki dziś dzień? - zapytałem.
-Dwudziesty sierpnia - odparł.
-No dobrze, a co jeszcze? - podał mi kolejną kanapkę.
-Sobota.
-Nie pamiętasz? - wydąłem wargę. - Jak ty tak możesz?
-I rok od naszego poznania. Nie myśl sobie, że zapomniałem - uśmiechnął się szeroko i mrugnął do mnie.
Zapowiadała się ciekawa rocznica.

*

-Kotku - Yuu przylgnął do mnie od tyłu i złapał mnie za biodra - skoro to nasza rocznica, to możemy...
-Nie - odpowiedziałem szybko, rozprowadzając gąbeczką fluid. - Właściwą rocznicę mamy w grudniu, pamiętasz?
-W sylwestra.
-No właśnie - korektorem punktowym począłem maskować cienie pod oczami i drobne niedoskonałości. - Tak romantycznie - poruszyłem biodrami, co sprawiło mu wyraźną przyjemność. - Yuu, a pójdziemy później na zakupy? - znowu otarłem go o swoje pośladki. Mruknął tylko krótkie potwierdzenie. - No to ja jestem szczęśliwy - odwróciłem się i zarzuciłem mu ręce na ramiona. - A ty Yuu, co byś chciał?
Po co pytałem?

*

-Mógłbyś mi powiedzieć, skąd to wziąłeś? - zapytałem, lustrując kostium. Był to gorset złączony ze slipkami, z których wystawał koci ogon. - Trochę mnie to przeraża, jakie rzeczy u siebie trzymasz.
-To akurat moja słodka tajemnica - puścił mi oczko, na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. - To podniecające, nie uważasz? - Usiadł i zapalił papierosa. Wypuścił szary obłoczek ustami i uśmiechnął się do mnie.
-Wiesz, że jak tak dalej pójdzie, to mnie dzisiaj z dwa razy zaliczysz - pokręciłem głową. - A wolałbym jakoś milej spędzić czas.
-Oj Taka, po prostu się w to ubierz, a przelecieć cię mogę kiedy indziej.
Ale i tak było jak powiedziałem. No ale to było nawet przyjemne. Nie bolało aż tak jak kiedyś i swobodniej było mi się później poruszać.
-Yuu, to już drugi raz - opadłem na niego dysząc. - Już nie mogę. To mój limit.
-Już? - jego głos był trochę zawiedziony.
-Nie produkuję tyle testosteronu, co ty. Poza tym jesteś w wieku idealnym do rozrodu i tylko seks ci w głowie.
-Tylko ty mi w głowie - pocałował mnie. - Seks jest trochę dalej w rankingu ważnych rzeczy.
-Więc jednak - zaśmiałem się. - Nie zmienia to faktu, że nie dam już rady.

*

Z początkiem września poczułem pewnego rodzaju ulgę. Miałem konkretny powód, by być przez kilka godzin poza domem, a poza tym w szkole byli ludzie. Nie musiałem się już martwić o to, że sfiksuję.
-Gotowy - wyszedłem z łazienki do Yuu, który czekał na mnie w sypialni. Czytał gazetę i mruknął krótkie potwierdzenie, że zaraz wychodzimy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Taka-chan w mundurku, jak ja dawno czegoś takiego nie widziałem - wstał i podszedł do mnie luzując mój krawat. - Udusisz się.
-Miało być na perfekcjonistę - mruknąłem podczas, gdy on wiązał od nowa węzeł.
-To będzie na normalnego człowieka - odparł poprawiając mi jeszcze kołnierzyk koszuli. - Pięknie - westchnął i pokręcił głową. - Jak to moje dziecko szybko dorasta.
-Dziecko? - zmrużyłem oczy i ścisnąłem wargi.
-Mój młody mężczyzna - poprawił się gładząc mnie po plecach.

*

Akira ziewnął głośno i mlasnął, zupełnie nie przejęty karcącymi spojrzeniami nauczycieli. Lekkoduch wielki.
-Aki, ludzie patrzą - mruknąłem cicho. Wychowawczyni wlepiła we mnie swoje wąskie niczym szparki od drzwi oczy i pokręciła głową. Słyszałem już jej karcący głos; Matsumoto, oceny to masz piękne, ale twoje zachowanie pozostawia wiele do życzenia.
-To tutaj zawsze tak długo trwa? - zapytał nawet nie ściszając głosu.
-Zawsze - odparłem. - Pani Yamada się patrzy - syknąłem.
-Mogłaby dekolty większe nosić - burknął blondyn pod nosem. - Wtedy historia nie byłaby męczarnią.
Westchnąłem i pokręciłem głową szykując się na reprymendę od nauczycielki. Rzeczywiście, w klasie poprosiła nas żebyśmy zostali i wygłosiła nam monolog na temat naszego zachowania podczas apelu. Oh, żyć nie umierać z taką kochaną panią.
-I jak? - Yuu uśmiechał się szeroko, kiedy wsiadałem do jego samochodu. Wypuściłem głośno powietrze i wydąłem wargi, zapinając pas.
-Nie pytaj - odpowiedziałem, gdy ruszył. - Na dzień dobry opieprz za rozmowy na apelu, chujowy plan, a dodatkowo, muszę sobie wybrać dwa pozalekcyjne zajęcia i jedno musi być związane ze sportem.
-Kotku, będzie dobrze - położył mi dłoń na udzie. - Jestem z tobą, więc się nie martw.
Uśmiechnąłem się lekko i poczułem, jak moje ciało się odpręża. Yuu, miał właśnie takie kojące działanie.

*

Kartkowałem książkę starając się znaleźć odpowiedzi na pytania, które otrzymałem jako dodatkową pracę domową i jednocześnie karę za złe zachowanie podczas rozpoczęcia.
-Nad czym tak dumasz? - zapytał Shiro. Sam czytał jakąś książkę od ekonomii.
-Nad pracą domową z historii - westchnąłem głośno. - O co w tym chodzi? - podsunąłem mu kartkę z pytaniami i pokazałem palcem na dwudzieste pierwsze. Wziął świstek do ręki i zlustrował jego całość, a następnie wskazane przeze mnie pytanie.
-To było w dwudziestym szóstym - odpowiedział i zaczął się rozwodzić nad opisem sytuacji. Jego wyjaśnienia były bardzo obrazowe. Starał się wytłumaczyć mi wszystko jak najprościej, by w końcu coś dotarło i zostało w mojej pustej główce. - Rozumiesz? - zapytał. Pokiwałem głową na potwierdzenie. - No to super - uśmiechnął się, po czym oddał mi kartkę.
-Powinieneś być nauczycielem - napisałem poprawną odpowiedź. - Umiesz tłumaczyć jak nikt inny.
-Wrodzony talent - uśmiechnął się szeroko. - Kotku, jeśli chodzi o historię to jestem do twojej dyspozycji.
-Dzięki, Yuu - podparłem się rękoma na stole, a następnie pochyliłem się dając mu buziaka w policzek.

*

Okręciłem biodra ręcznikiem i susząc włosy drugim, poszedłem do sypialni. W szafce znalazłem swoje bokserki, które zaraz ubrałem. Ręczniki odwiesiłem na kaloryfer i ległem na łóżko. Po kilku minutach przyszedł do mnie Yuu. Wyciągnąłem w jego stronę ręce, a on położył się i mnie przytulił.
-Kocham cię - wtuliłem się w niego - Yuu.
-Ja ciebie też kocham.
-Yuu, zabawmy się trochę - mruknąłem i przesunąłem ręką po jego pośladku. - Mam taką cholerną ochotę na ciebie - poczułem jego dłonie na moich udach.
-Wiesz, że mnie nie trzeba dwa razy prosić - przekręcił mnie na plecy całując namiętnie. Gładziłem jego plecy i pośladki. No cóż, seks z chłopakiem stawał się w końcu prawdziwą przyjemnością. Przygryzł lekko moją wargę i pogładził mnie po nagim torsie ściskając mój sutek. Mruknąłem z zadowolenia w jego usta i uchyliłem swoje wpuszczając go do środka. Wepchnął mi swój język do środka splatając się z moim. Ucisnął lekko moje krocze przez co jęknąłem. Nie pozostałem mu dłużny i zgiąłem kolano i poruszyłem nim napierając na jego męskość. Wydał z siebie gardłowy jęk i zdjął moje bokserki, a następnie swoje. Rozłożyłem szeroko nogi i przygryzłem wargi patrząc, jak ślinił palce.
-Kotku, dzisiaj bez durexa.  (nie mogłam się powstrzymać XD dop. autora)

*

-Matsumoto Takanori.
-Mmh - mlasnąłem i uchyliłem powieki. Aki dźgnął mnie w bok i coś powiedział, ale nie dotarło to do mnie.
-Matsumoto! - ryknął nauczyciel, sprowadzając mnie na ziemię. Podniosłem się z ławki, prostując się i starając nie ziewać. - Co z tobą? - po klasie rozszedł się szmer. Zauważyłem, że wszystkie spojrzenia uczniów były skierowane w moją stronę. - Od dłuższego czasu powtarzam twoje nazwisko, a ty sobie śpisz.
-Ja po prostu... - szukałem jakiejś wymówki, no przecież nie powiem nauczycielowi, że się nie wyspałem, bo się pieściłem w łóżku z jego byłym wychowankiem. - Źle się czuję - powiedziałem pierwszą swoją myśl.
-Do pielęgniarki - belfer machnął ręką i wrócił do sprawdzania listy obecności. Aż się zdziwiłem, że tak łatwo mi odpuścił. Może dlatego, że był początek roku? Zerknąłem na Akirę, który uśmiechał się jednoznacznie, chcąc mi pokazać, że wie, że z Yuu trochę się zabawialiśmy w łóżku. Wywróciłem oczyma i wstałem, udając się do drzwi, a następnie do pielęgniarki, żeby jej wcisnąć kit o bólu głowy.

*

-No proszę, ktoś tu nagrzeszył w nocy - Akira zaśmiał się i pokręcił głową. Strasznie go bawiło moje dzisiejsze nastawienie do świata, a raczej jego brak. - Widzę, że nie szczędzicie sobie cielesnych przyjemności.
-Seks z Yuu, to więcej niż przyjemność - podparłem łokcie na ławce i położyłem brodę na dłoniach. - Można powiedzieć, że to czysta poezja zamknięta w podłużnym...
-Rozumiem, rozumiem, facet ma naoliwiony odpowiednio sprzęt i pieprzy, niczym łysy z Brazzers - przerwał mi i pokręcił głową. - Lecę do sklepiku - wstał. - Chcesz coś?
-Kawę, jak już pytasz - wyciągnąłem kilka drobniaków z kieszeni i mu je podałem. - Bez cukru, ze śmietanką.
-Zaraz będę - wyszedł z klasy.
-Gejem?! - zapiszczała jedna dziewczyna. Zaraz ściszyła głos i pochyliła się do koleżanek.
-Chcesz powiedzieć, że on się umawia z jakimś kolesiem? - usłyszałem szept.
-Widziałam ich nawet! To było obrzydliwe. Jak tacy mogą się marnować? - dziewczyny spojrzały na mnie, a ja im pomachałem. Niech sobie nie myślą, że nie słyszałem. Szybko się odwróciły i zaczęły szeptać między sobą.

*

Nie obchodziło mnie to, co ludzie mówili o mojej orientacji. Byłem już do tego przyzwyczajony, jednak, kiedy jeden chłopak na wuefie rzucił we mnie piłką krzycząc; łap pedałku, miałem ochotę mu coś urwać. Uchyliłem się jednak, a piłka trafiła w głowę pana Ryuichiego, który zdenerwował się i kazał całej grupie robić okrążenia. W szatni na szczęście nikt się nie przyczepił i mogłem wziąć szybki prysznic, a następnie ulotnić do najbliższego przystanku i pojechać do domu. Będąc w swoim pokoju, położyłem się w łóżku i niemal zasnąłem. Uniemożliwił mi to sms od Yuu, w którym mi oznajmił, że właśnie dojechał do Mie.
To dobrze ^^
Podróż bez zbędnych komplikacji? - zapytałem.
Wstałem i zszedłem na dół, na obiad.
Korek był i trochę się nastałem.
Ojej, biedaczku.
Po obiedzie zasiadłem do lekcji. Nie było ich wiele, ale trzeba było je zrobić. Później zabrałem się za przeglądanie książki historycznej, którą podrzucił mi Yuu przed wyjazdem. Stwierdził, że może mi się przydać. Nie wiedziałem po co, ale Yuu się troszczył i tyle.
No właśnie, Yuu miał jeszcze wakacje i wyjechał do Mie na kilka dni. Zostawił mnie samego z książką od historii. Miałem trochę mieszane uczucia co do jego wyjazdu. W końcu zawsze, jak byliśmy osobno, to ktoś mnie molestował, próbował zgwałcić. Wolałem już nawet nie wychodzić z domu, żeby mieć święty spokój od tych wszystkich dewiantów, czyhających na me delikatne ciało.

*

-Latający za pałami? - powtórzyłem, przekrzywiając głowę w bok. - O co wam chodzi?
-Od dzisiaj będziesz się tak nazywać - stwierdził jeden z grupki chłopaków, stojących w półokręgu przed moją ławką. - Pasuje ci.
-Odpierdolcie się łaskawie - burknąłem, wracając do rozdziału w książce od Shiro. - Pobawcie się w coś bardziej twórczego, nie wiem, idźcie szydełkować, puszki zbierać.
-Matsumoto, masz coś w kąciku ust.
-E? - przesunąłem ręką po wargach i odruchowo sięgnąłem do plecaka po kieszonkowe lusterko przypominające czarną puderniczkę, które dostałem od Yuu.
-To chyba sperma - cała grupka wybuchła śmiechem, a ja zgromiłem ich wzrokiem. Niemal zgniotłem w dłoni lustereczko, zaciskając dłonie w pięści.
-Dajcie mu spokój - wszyscy odwrócili się w stronę Ody, który stał tuż obok. - Jak nie chcecie, żeby były cerber yakuzy się do was dorwał, to dajcie mu spokój - chłopak zmierzył mnie spojrzeniem i zauważył, co trzymałem. Przełknął głośno ślinę i widać było, że jego dłonie zaczęły lekko drżeć. Starał się jednak nad sobą panować. - To taka rada z mojej strony - odchrząknął i odwrócił się, odchodząc. Najwidoczniej bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Yuu mocno wyryło się w jego psychice. A swoją drogą, to skąd on takie rzeczy o nim wiedział? Powiodłem za nim wzrokiem, nie ukrywając zdziwienia.
Czyżbym o czymś nie wiedział?

*

-Takanori, podaj mi gazetę - powiedziała Tara. Posłusznie dałem jej to, o co mnie poprosiła i wróciłem do czytania książki. Musiałem przyznać, że ta lektura od Yuu była w ciekawy sposób opisana.
-Co słychać w szkole? - zapytała od niechcenia.
-Wszystko w porządku - odpowiedziałem.
-A jak tam z Yuu?
-Też w porządku - przerzuciłem stronę.
-Nie przychodzi coś ostatnio.
-Jest u rodziny w Mie.
-Mie jest daleko - stwierdziła. - A kiedy wraca?

-Jakoś za trzy dni - zerknąłem na nią. Patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem na ustach, gładząc swój lekko zaokrąglony brzuszek. Wydawało mi się, że ten uśmiech nie był skierowany do mnie, tylko do tego nienarodzonego dziecka. Poczułem ucisk w środku. To dziecko, chociaż jeszcze go nie było na świecie, już zostało przeze mnie znienawidzone. 

-----

Ktoś tu wsadził nokie w fotel...

Pomijając fakt, że naginam rzeczywistość z ogólnie panującymi zasadami w Japonii ( początek i koniec roku szkolnego, itepe itede ) to chyba nie jest aż tak tragicznie. Tsukkomi zbiera się psychicznie po tym, jak opuściła ją kolejna ważna istota w jej życiu, dlatego wybaczcie wszystkie kłamstewka i niedociągnięcia. 
Spieszę z podziękowaniem dla Shimy i Chinatsu, które zwróciły uwagę na moją interpunkcję. Obiecuję poprawę! Chociaż tych skurwysynów (czyt. przecinków) nie da się upilnować. Jeszcze raz dziękuję. Może zacznę się trochę rozwijać ^^'' 
Wiem, że miał być oneshot, ale dupa. Nie wyszło. Przepraszam. 



Do następnego rozdziałuu~!  

Komentarze

  1. Ależ nie ma za co, kochana! Spieszę z pomocą zawsze i wszędzie~ ♥ Dodam też, że powyższy rozdział wyszedł świetnie, jeśli o interpunkcję chodzi. Oby tak dalej.
    Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam kolejną część ,,Migdała''. Naprawdę!
    Moja perełka w tym rozdziale - moment tej jakże uroczystej przysięgi złożonej przez Takę i Yuu. Uroczo wyszło! Co ja mówię... Cały rozdział... Ba! Całe opowiadanie, także pierwsza seria, należy do najbardziej uroczych, jakie dane mi było przeczytać. Uwielbiam Cię za Twoją twórczość i życzę dalszej niewyczerpanej ilości pomysłów na kolejne cudowne historie. Aoiki, czy też nie, cokolwiek. Choć prawdę mówiąc, mało tego pairingu w internetach, a to mój ulubiony ;-;
    Wracając do tej właściwej części komentarza...
    Dziecko?! Coś czuję, że Taka zostanie odsunięty na jeszcze dalszy plan (o ile istnieje ten dalszy, niż dotychczas...).
    Yuu jest taki kochany~ Tak dzielnie broni Takę i... i w ogóle. Rozczulające. Słodkie. Urocze. Kochane. Milioninnychrównieuroczychprzymiotników. Nie umiem określić. Brak mi na to słów. Postaram się więcej nie poruszać tego wątku, choć będzie to trudne (o ile w ogóle możliwe .___.).
    Czytając fragment o tym zwracaniu się do Taki, to trochę tak, jakbym czytała o sobie. A raczej o domownikach, ewentualnie i dalszej rodzinie. Zawsze coś komuś nie pasuje. W dodatku nic się na to nie poradzi. Cholernie przytłaczające.
    Jak tak dalej pójdzie, to Yuu z Taki zrobi seksoholika. Nic nie chcę mówić, ale... chyba wszyscy wiedzą, co mam na myśli.
    Tak myślałam, ze w szkole Tace żyć nie dadzą. Swojego życia nie mają, chamy.
    Strasznie mi się podobało! Już nie mogę się doczekać kolejnej części ;w; Jak zwykle zresztą... Wybacz. Tak już mam.
    Życzę przeogromnej weny~ ♥

    //Shima.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opko świetne ale czekam na jeśli się odrodze dużo. Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. podobało mi się :) Ruki w mundurku, wyobraziłam sobie to :D fajnie się czyta wspólne chwile Rukiego z Aoim, jest to bardzo sympatyczne ^^ so, czekam na kolejne notki ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww tyle słodkości w jednym opku. Kocham to.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    och będzie mieć rodzeństwo, szkoda, że nikt go nie zauważa, że tak traktuje ho nawet ojciec... och chciałabym więcej Yuu mafijnego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem, czytam, nie wiem co napisać. Może napiszę, że po tylu latach myślę, że opowiadanie dalej jest interesujące ale mamy już takie czasy, że jak wszystko jest dobrze to ludzie lecą z kolejnymi rozdziałami, a jak coś jest nie tak lub coś im się nie podoba to dopiero komentują.
    Nie jest to nawiązanie do Shimy i Chinastu, które zwróciły uwagę na przecinki, a ogólne spojrzenie na obecne czasy i moje własne odczucia.

    Miło się czyta :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty