Ja do ciebie 02 (minipartówka)
Yuu jak zwykle późno wrócił do domu. Zmęczony po całym dniu, zdjął płaszcz
i buty, a następnie poszedł do kuchni, w której zastał swoich rodziców,
jedzących kolację. Przywitał się z nimi i zaraz do nich dołączył. Nikt się nie
odzywał, co trochę niepokoiło młodego Shiroyamę. Jego rodzice zawsze
dyskutowali na jakieś tematy, wypytywali się syna o szkołę, a oni milczeli jak
zaklęci. Chłopak z trudem przełykał kolejne kęsy posiłku i zaczynał się
niepokoić, uważnie patrząc to na jednego, to na drugiego rodzica. W końcu nie
wytrzymał przytłaczającej ciszy oraz towarzyszącej jej ponurej atmosfery i zabrał
głos;
-Coś się stało? - zapytał, niepewnie odkładając pałeczki. Nikt jednak nie
raczył mu odpowiedzieć. Został zignorowany. - Pokłóciliście się? - w końcu
każda para się kłóci, więc dlaczego nie
jego rodzice? Niestety, tym razem także nie uzyskał odpowiedzi. Yuu wypuścił
głośno powietrze. W tym samym momencie jego ojciec wstał od stołu, szurając
krzesłem. Burknął coś, że mu smakowało i wyszedł z kuchni. Shiro spojrzał na
swoją matkę, która siedziała ze spuszczoną głową i wpatrywała się w swoje uda.
Co się tutaj działo? - Mamo? - Yuu uważnie jej się przypatrywał. Kobieta
zacisnęła wąsko wargi. Nagle po jej policzku spłynęła słona kropla, a zaraz za
nią kolejna i kolejna. Shiro poderwał się z miejsca, podchodząc do niej i
kucając przy niej.
-Yuu - wydusiła, przecierając dłonią wilgotne policzki - jakim ty jesteś
dobrym chłopcem. Jeśli znajdziesz sobie dziewczynę, to dbaj o nią
-Mamo - syn kobiety ujął jej dłonie - co się stało?
Pokręciła tylko głową, a Yuu cicho westchnął, obejmując kobietę. Nie
cierpiał, kiedy płakała.
*
Yuu ciągle miał przed oczami zapłakaną twarz swojej matki, a w głowie
rozbrzmiewały mu jej słowa. Zamartwiał się tym, przez co nie potrafił skupić
się na swoich obowiązkach przewodniczącego. Dodatkowo, jego rodzice ciągle się
do siebie nie odzywali, chociaż minęło już kilka tygodni od tego dziwnego
wydarzenia przy kolacji. W domu panowała gęsta atmosfera, jakby przebywali w
nim obcy dla siebie ludzie. Ta sytuacja skutecznie jednak odwracała uwagę
od Suzukiego, który od początku miał coś do Takashimy.
-Yuu? - Kouyou - pomachał chłopakowi dłonią przed twarzą. Ten ocknął się z
zamyślenia i zamrugał kilkakrotnie, spoglądając na Shimę, który miał zmartwiony
wyraz twarzy. - Gdzie byłeś?
-W żadnym konkretnym miejscu - odpowiedział czarnowłosy.- Na czym
stanęliśmy? - otworzył książkę od biologii, kartkując ją, szukając tematu,
który ostatnio przerabiali.
- Skończyliśmy - Takashima delikatnie zabrał mu podręcznik, a następnie
zamknął go, odkładając na biurko. - Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego.
-Nic takiego - mruknął Shiro.
-Mi możesz powiedzieć - Kou spojrzał mu prosto w oczy. Czarnowłosy zacisnął
wąsko wargi, kręcąc głową. - Yuu, znam cię jak nikogo innego. Nigdy się tak nie
zachowywałeś.
-Kou - Yuu dotknął opuszkami palców policzka młodszego, na co ten się
zarumienił, odwracając na chwilę wzrok. - Kim jest dla ciebie Suzuki? -
zapytał, gładząc z czułością purpurową skórę Shimy.
-Mógłbym ci powiedzieć, ale najpierw ty musiałbyś mi wyjaśnić dlaczego
jesteś smutny - mruknął Kouyou.
-No dobrze - Yuu westchnął. - Chodzi o moich rodziców - zaczął. - Mam
wrażenie, że niedługo się rozwiodą. Nie rozmawiają ze sobą, nie jedzą razem
posiłków, a tata nie wraca na noc do domu. Prawdopodobnie ma kochankę, ale o
tym żadne z nich nie chce mi powiedzieć, jak jest. Kou - zwrócił się do
przyjaciela - nie chcę, żeby się rozwiedli. Kocham ich oboje i nie wiem, co
wtedy zrobię, jeśli do tego dojdzie.
Nagle Kouyou podniósł się i usiadł starszemu na kolanach, obejmując go w
pasie. Wtulił głowę w zagłębienie pod jego szyją, drażniąc jej skórę swoim
ciepłym oddechem. Swoim zachowaniem, Kou całkowicie zbił swojego towarzysza z
pantałyku, który niepewnie go przytulił i przymknął powieki, wtykając nos w
jego pachnące owocowym szamponem włosy. Marzył o tym od dawna, ale nie chciał
naciskać na Kou. Jednak teraz on sam wykonał krok.
-Yuu, pamiętaj, że masz mnie - powiedział cichutko Takashima, walcząc z
palpitacjami serca, które pojawiły się po tym ruchu, którego nawet on sam nie
spodziewał się po sobie. Myślał, że nigdy się nie odważy na ten krok, na
przerwanie tej cienkiej granicy, która ich dzieliła. - Zawsze możesz na mnie
liczyć.
-Kou, teraz ty - Shiroyama czuł, że przysłowiowe motylki zaczęły tańczyć z
radości w jego brzuchu.
-Ja i Akira... Poznaliśmy się przez internet - chłopak oderwał się od
Shiroyamy, ale nadal nie schodził z jego kolan. - Kilka miesięcy temu. Całkiem
przypadkiem wszedłem na jakiś chat. Pisałem z nim kilka tygodni, w końcu
postanowiliśmy się spotkać. Niby niewinna znajomość, prawda? - zaśmiał się
gorzko, patrząc na swoje uda. - Spodobałem mu się. Poprosił mnie o numer
telefonu, zasypywał mnie wiadomościami, pisał na skrzynkę. Zaczął mieć obsesję
na moim punkcie.
-Dlatego zmieniłeś numer? - zapytał Shiro, a Takashima potwierdził to
kiwnięciem głowy.
-Wystraszyłem się, widząc go w szkole. Jeszcze trafił do mojej klasy -
pokręcił głową. - Nękał mnie, a ostatnio zaczepił na mieście i zabrał na
spacer.
-Kou, nie bój się go - pogładził rudego po włosach. - Jestem z tobą.
-Wiesz, zawsze chciałem ci coś powiedzieć, ale bałem się, że mnie odrzucisz
- Shima odważył się spojrzeć na Shiro. Ujął jego twarz w dłonie i zatoczył
kółeczko kciukiem po jego policzku. Teraz nie było już odwrotu. - Kocham cię -
powiedział, a jego twarz niemal płonęła.
Yuu czuł się, jakby znalazł się w niebie i śpiewały dla niego całe chóry
aniołów. Ta euforia, która wypełniała go wręcz po koniuszki paznokci była
niesamowita. Niewiele myśląc, wplątał dłoń we włosy ukochanego. W jego oczach
można było dostrzec tańczące iskierki szczęścia.
-Ja ciebie też kocham.
*
Yuu całą drogę do domu uśmiechał się od ucha do ucha. Z głowy nie mogły mu
wyjść te wspaniałe słowa, które wypowiedział do niego Kouyou. W myślach
przywołał jego obraz, kiedy patrzył mu w oczy i tak niepewnie, cichutko,
oficjalnie oznajmiał mu swoje uczucie. Po prostu niesamowite. Jeszcze długo
siedzieli później przytuleni do siebie, mówiąc, że myśleli, iż ta chwila nigdy
nie nastąpi.
Chłopak w znakomitym humorze przekroczył próg domu. Zdjął płaszcz oraz czapkę i odwiązał z szyi wełniany szalik z frędzlami, a następnie włożył je do rękawa płaszcza,
który odwiesił na brązowy haczyk przymocowany do ściany. Następnie rozsznurował
śniegowce i zdjął je, układając równo na podłodze. Nic nie mogło mu popsuć
nastroju. Nic...
Z salonu dobiegł go dźwięk tłukących się talerzy i krzyk jego matki
pomieszany z żałosnym szlochem. Yuu wybiegł szybko z przedpokoju do
pomieszczenia, w którym kłócili się jego rodzice. Na podłodze leżały resztki
talerza, którymi musiała rzucić jego wściekła matka w ojca. Ten jednak miał
tylko drobne zadrapanie na policzku od odłamka, który prawdopodobnie odbił się od
ściany.
-Okłamywałeś mnie całe życie! - wrzasnęła przez łzy. - Mnie i Yuu!
-Posłuchaj mnie, Ayame - mężczyzna próbował do niej podejść, ta odskoczyła
od niego szybko, zakrywając uszy dłońmi. - Ayame!
-Cały czas ci wierzyłam, ufałam - kręciła głową, patrząc w podłogę. -
Kochałam cię, rozumiesz?!
-Ayame...
-Co się dzieje? - odezwał się Yuu, który stał już jakiś czas,
przypatrując się zdarzeniu.
-Yuu? - ojciec chłopaka wciągnął gwałtownie powietrze. - My tylko...
-Yuu, dlaczego tak późno wróciłeś? - kobieta starała się odwrócić uwagę
syna od zaistniałego między nią a jej mężem konfliktu.
-Zasiedziałem się - odparł, przełykając głośno ślinę. - Co się tutaj
dzieje?
-Twój ojciec się wyprowadza.
-Co? - młody Shiroyama spojrzał na mężczyznę. - Dokąd? Dlaczego?
-Yuu, nie myśl o mnie źle, proszę - tata chłopaka chciał do niego podejść,
ale ten zrobił krok w tył. Mężczyzna westchnął. - Mam kogoś... - powiedział,
wlepiając wzrok w podłogę. - I spodziewam się z nią dziecka.
Po usłyszeniu tych słów, Yuu miał wrażenie, że coś w nim się złamało. Jakby
jakiś ważny filar, który podtrzymywał całego jego dotychczasowe życie runął i
rozpadł się na miliardy kawałeczków, których połączyć nie mogła żadna siła.
Oparł się o ścianę, nie chcą tracić równowagi i zacisnął wargi.
-To co tutaj jeszcze robisz? - zapytał drżącym z emocji głosem po krótkiej
chwili. - Wynoś się - nie podnosił tonu, chociaż bardzo chciał. Miał ochotę krzyczeć.
Nie pozwalały mu jednak na to resztki szacunku do ojca.
-Yuu, ale...!
-Wynoś się - chłopak zacisnął zęby. Powoli zaczęła go wypełniać złość do
ojca i chęć obrony matki. Nie mógł jednocześnie pojąć, że został tak
bezczelnie oszukany przez jedną z najważniejszych osób w swoim życiu. Zawsze
ufał ojcu, miał go za wzór, swój autorytet, najlepszego przyjaciela.
-Myślałem, że chociaż ty mnie zrozumiesz - mężczyzna wyszedł z salonu i
zaczął się szamotać po domu, pakując się w ekspresowym tempie. W tym czasie
matka Yuu, podeszła do niego i przytuliła się, drżąc z nerwów. Do niego nie
umiało to jeszcze dotrzeć. Nie potrafił zrozumieć, że rodzina rozpadała się na
jego oczach.
*
Cały następny dzień przeleżał w łóżku, skryty pod grubą, zimową kołdrą.
Rano nie potrafił się nawet ruszyć, zrobić czegokolwiek. W końcu zrozumiał, że
od teraz to on będzie musiał wspierać matkę, dawać jej pocieszenie i chronić
ją. Kochał ją i było mu jej żal. Sam czuł się jednak nie lepiej.
Późnym popołudniem rozległo się pukanie do drzwi jego pokoju. Nawet nic nie
powiedział, bo osoba, która postanowiła go odwiedzić sama weszła do pomieszczenia.
-Yuu? - usłyszał znajomy głos. Zamiast się jednak cieszyć, miał jeszcze
większą ochotę zaszyć się w swoim pokoju do końca życia.
Poczuł, że materac ugina się pod ciężarem drugiej osoby. Skulił się jeszcze
mocniej i zacisnął wargi. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać.
-Kou, proszę cię, wyjdź stąd - powiedział cicho.
-Nie wyjdę - poczuł, jak chłopak obejmuje go przez kołdrę. - Powiedziałem
ci, że możesz na mnie liczyć. Nie zostawię cię teraz.
Po kilkunastu minutach, Yuu wygrzebał się z kołdry, siadając obok chłopaka.
Nic nie mówił. Po prostu siedział obok niego cicho, nie rozumiejąc już niczego.
Kim był dla niego jego ojciec? Kim był dla niego Kouyou? W głowie mu szumiało
od nadmiaru wrażeń.
-Kou - odezwał się po niekrótkim czasie - nic już nie rozumiem. Czuję się,
jakbym nigdy nie miał ojca, jakby to wszystko było jednym wielkim oszustwem.
Kouyou milczał. Zerknął tylko na przyjaciela i położył swoją dłoń na jego.
Yuu spojrzał na młodszego, czując, że za chwilę pęknie mu serce. Miał wrażenie,
że to wszystko było jego winą, że nie był wystarczająco dobrym synem.
-Nie możesz się poddać - Takashima delikatnie wplątał swoje palce w jego
dłoń i ścisnął ją. - Choćby nie wiem jak bardzo byś chciał upaść i już nie
wstawać, nie pozwolę ci na to. Nigdy. Musisz wspierać swoją matkę, tylko ty jej
zostałeś, a ona wierzy, że jej nie zawiedziesz.
-Kouyou - Yuu nie dowierzał jego słowom. Przypatrywał się twarzy chłopaka,
który wypowiadał się z całkowitą powagą. Teraz zrozumiał jak bardzo Kou go
kochał. Nie mógł zawieść ukochanego. Nie mógł nikogo zawieść, a zwłaszcza
swojej matki. Uśmiechnął się lekko i zacisnął dłoń na dłoni Shimy. - Dziękuję.
Kou rozpromienił się natychmiast. Chłopcy rozmawiali jeszcze przez jakiś
czas o gitarach i samochodach, kiedy Yuu coś zaświtało. Nie było go dzisiaj w
szkole, ale Shima w niej był, co oznaczało, że spotkał się z Suzukim. Gdy tylko
Shiro zapytał się Kou o to, jak było w szkole, ten zamilkł, zaciskając mocno
wargi.
-Martwiłem się, wiesz? - młodszemu drżał głos. - Nie było cię, nie
odbierałeś, nie odpisywałeś. Czułem się wyjątkowo samotnie, wiedząc, że ciebie
nie ma obok. I to rozczarowanie, kiedy cały w skowronkach szedłem do szkoły, a
okazało się, że ty nie przyszedłeś. Pierwszy raz w życiu miałem wrażenie, że
coś może mi zagrażać i się nie pomyliłem.
-Co się stało? Kou? - Shiroyama dotknął policzka ukochanego.
-Poszedłem do toalety... Jak zwykle, za potrzebą. Kiedy tylko rozpiąłem
rozporek... On tam już był i mnie złapał... Ja... - Kou stanęły łzy w oczach. Z
trudnem można było go zrozumieć. - Zaciągnął mnie do kabiny i zdjął... Moje
spodnie i... To... Akira mnie...
-Co ci zrobił?
-Złapał mnie za... Yuu... On mnie doprowadził do... Był obrzydliwy...
Zlizał to i...
-Shima, musisz o tym komuś powiedzieć, tak nie...
-Nie! - krzyknął rudzielec. - Tylko nie to! Przecież to... To żenujące,
Yuu, nikt nie może się o tym dowiedzieć!
-Spokojnie - Yuu objął roztrzęsionego przyjaciela. - Rozumiem, że nie
chcesz. Też bym z pewnością nie chciał. Akira musi ponieść odpowiedzialność za
to, co ci zrobił.
-Będą mówić - Kouyou pokręcił głową. - Nie...
-Niech sobie mówią. Tej gnój musi odpowiedzieć za to wszystko. Nie ma prawa
cię molestować, nikt nie ma.
*
Święta Yuu spędził wraz z Kouyou, a to wszystko za sprawą pani Takashimy,
która po dowiedzeniu się o przykrościach, jakie spotkały matkę Shiro, zaprosiła
ich do siebie. Kobiety już od dawna planowały urządzić razem jakieś przyjęcie,
a teraz nadarzyła się okazja, a poza tym, matka Shimy nie mogła zostawić
przyjaciółki samej.
Nikt jednak się nie dowiedział o wybryku Akiry, a to tylko dlatego, że Kou
się uparł. Błagał, by Shiro nie mówił nikomu o tym, a ten w końcu zmiękł. Nie
odpuścił jednak tak łatwo Akirze, a jego pięść rozmówiła się z nosem blondyna,
spłaszczając go jeszcze bardziej.
-Yuu, przyszykowałam ci futon w pokoju Kou - pani Takashima, wiecznie
uśmiechnięta, przemiła kobieta, podpierała się łokciem na stole i patrzyła
uważnie na młodego Shiroyame, który czuł się nieswojo w towarzystwie pana
Takashimy. Zazdrościł Kou, że jego rodzina była cała.
-Dziękuję - chłopak spojrzał na nią, kłaniając się lekko.
Po kolacji chłopcy poszli do pokoju młodszego. Yuu odczuwał ogromną
potrzebę złapania Kouyou za rękę, przytulenia go lub powiedzenia, że jest dla
niego naprawdę ważny. Nie wiedział jednak, jak to zrobić. Gdy tylko usiedli na
łóżku, coś mu zaświtało. Jeszcze nigdy nie całował się z Kou. Byli ze sobą, a
nawet o tym nie pomyślał. Ale... Co jeśli rudy jeszcze tego nie chciał (
kami-sama, ja z nich jakieś cnotki tu robię ;_; dop. aut. )? Był przecież wyjątkowo
delikatny i wszelkie robienie czegoś na siłę tylko by wszystko utrudniło. Shiro
chciał jednak spróbować. Gdyby Kou powiedział, że nie jest gotów na coś więcej
niż przytulanie, to on by to uszanował.
-Kou-chan - Yuu zdrobnił z czułością w głosie imię ukochanego, obejmując go
w pasie. Zsunął dłoń na jego biodro i najpierw cmoknął go w policzek.
-Shiro-kun? - zdziwł się rudzielec, odwracając głowę w jego stronę.
Shiroyama nie wytrzymał i musnął wargi Kou swoimi, a zaraz przywarł do nich
na dłuższą chwilę. Z pewnością był o wiele bardziej doświadczony od Kouyou w
tych sprawach. Całował się nie raz w swoim życiu, a pierwszy raz też miał za
sobą, chociaż nikomu się tym nie chwalił. Wiedział, że mogłoby to zepsuć w
pewnym stopniu jego wizerunek.
-Yuu - Shimie drżał głos. - Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo cię kocham - odpowiedział Yuu. - Chciałem ci to jakoś pokazać, no bo...
Twoja matka i ty tyle dla nas zrobiliście... Po prostu chciał ci się
odwdzięczyć.
-To był mój pierwszy pocałunek - Kouyou spuścił głowę, obejmując się
ramionami. - Nie wiedziałem, co robisz.
Pierwszy raz się z kimś całował? - Yuu prawie opadła szczęka. Myślał, że
Kou już miał to za sobą. Najwidoczniej się mylił i dotarło do niego, jaką mu
właśnie krzywdę zrobił.
-Przepraszam, nie wiedziałem - Shiroyama objął lekko skulonego chłopaka. .-
Przepraszam, Kou-chan.
-Nie, Yuu - Takashima wyswobodził się z jego uścisku i dotknął policzka
ukochanego. - Jeśli to jesteś ty ( tururu znów przy mnie budzisz się~♬ dop. aut. ) to nie ma znaczenia - na
potwierdzenie swoich słów Shima delikatnie przywarł do warg chłopaka, składając motyli pocałunek.
----
Hej ho, hej ho na grzyby by się szuoo~!
Witajcie żuczki, mam ostatnio przemiły humor i jakieś nawroty weny, dlatego udało mi się w miarę szybko napisać ten rozdzialik. Oczywiście, mam nadzieję, że wyrazicie wobec niego swoje opinie. <3
Ogłoszenia pariafialnee~!
- Zauważyliście pewno tę zakładkę na górze o nazwie stacked rubbish, si? Ostrzegam, że jeśli ktoś ma problemy z łoczami i dopiero teraz ją ujrzał, to radzę się przygotować na pogłębienie wady, gdyż po wejściu w tę oto zakładkę wasze oczy mogą dostać oczopląsu od wszechobecnej słodkości, cukierkowości i chujwiecotamjeszczewości. Nie ponoszę odpowiedzialności za skutki, przed użyciem skontaktuj się z lekarzem lub farmaceutom ( starszy brat mojego senpai ._. ), gdyż każdy blog, który odwiedzasz przypadkowo, zagraża twojemu życiu lub zdrowiu.
- Oficjalnie został dwa rozdziały jso,ssz. Po zakończeniu tej serii ruszam dalej z hmd i tu mały spoiler ( świat bez nich nie byłby taki sam ;> ). Do akcji wkracza Ruks ( hłehłehłehłehłe XDD ).
- Migdał wraca do łask! Katuję was tym i katuję, i nie przestanę :) Tym razem będziemy trochę dalej od głównego Aoiki.
Nie mam co robić na sylwestra, koleżanka za karę pracuje, a moja kochanka wyjechała.- Ja do ciebie będzie miało jeszcze jeden rozdział.
Do następnego rozdziałuu~! :3
Aww.. *__*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadania, no. Są zajekurwabiste i wgl ! Bo np. ile razy czytałam jso,ssz to Ci nie policzę. D:
Nic tylko życzyć weny i dobrego humoru. <3
Oh, bardzo mi miło <3 Jeszcze popadnę w samozachwyt.
UsuńAh, dobry humor to podstawa, dziękuję.
Haha nudzi Ci sie w sylwestra ? Napisac na gadu ? XD
OdpowiedzUsuńKorkrtweet
Ps. Rozdzial swietny, czekam cierpliwiena na jso,ssz
Jeśli chcesz, to możesz napisać XD Na pewno odpiszę :3
UsuńDziękuję, postaram się niedługo skończyć jso,ssz.
Ten moment, kiedy kontrolujesz pasek przewijania po prawej stronie, próbując sprawić, by nie zmierzał ku końcowi... To było takie słodkie, naprawdę~
OdpowiedzUsuńOh, Kou, bidulku, jak zły Akira mógł zrobić ci coś takiego? No już, Yuu cię pocieszy.
Jak zwykle, wszyscy robią z Reity strasznego drania. Ale to nic. Wolę w tej roli jego, niż na przykład Ruksa. W ogóle, wyobrażasz sobie takiego malutkiego Takaczana, molestującego Kojo w męskiej toalecie? Ja też nie XD"
Dobra, skomentuję też Twoje ogłoszenia, a co.
Na szczęście (albo i nie, dunno) nie mam problemu ze wzrokiem (okay, jest krótkowzroczność, ale jeśli chodzi o stacked rubbish - zauważyłam!). Po wejściu tam stwierdziłam, że nie jest tak źle z tą słodyczą, ale jednak preferuję tegoż bloga. Chyba z wiadomych powodów. Nie ma to jak dobrze napisane gej opowiadania c:
Geez, tyyylko dwa rozdziały do końca? Ja wiem, że 'all things must have an end' i tak dalej, ale wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Już zaczynam tęsknić za jso, co Ty ze mną robisz ._.
Katuj mnie Migdałem ile tylko chcesz! Żadna to kara, moja droga!
I czekam też na ostatni rozdział tejże minipartówki. Jest cudowna, kochana i w ogóle~
Tulam mocniutko i życzę jeszcze większej weny oraz jeszcze lepszego humorku! ♥
A ja myślałam, że Aoi to zawsze ten zły i niedobry xD Kiedyś czytałam opowiadanie o Rukim seksoholiku, który porwał Reitę i Uruhę, więc chyba dałabym radę wyobrazić sobie Ruksa molestujące Kojo... Co nie zmienia faktu, że byłoby to dziwne. Taki krasnal ciągnący Kojo do wc ... lol
UsuńDobre jaoji nie jest zue :>
Właśnie skończyłam przedostatni rozdział jso,ssz, dlatego koniec jest coraz bliższy... Przepraszam ;_;
Ok, więc jednak praktykujesz sado-maso, tak myślałam. XD
Ostatni rozdział minipartówki pojawi się już niebawem, cieszę się, że Ci się podoba. :3
Także tulam i dziękuję, dobry humor się przydaje.
Też to gdzieś czytałam. Nigdy więcej!
UsuńCo racja, to racja~
Ale takie delikatne. Takie w pozytywnej formie, u know XD
♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzabić ojca Yuu i zabić akire na molestowanie mojego urusiątka...fajne czekam takze na jsd,ssz
OdpowiedzUsuńRaczej nie będę mordować Akiego i ojca Yuu. Cieszę się, że się podoba, jso,ssz będzie już niedługo.
UsuńNienawidzę Akiry ! Wrrrrr ! Na stos z nim i spalić ! -,- Biedny Shima... Niech tam Aoś się nim ładnie zajmie. Co do wątku z rodzicami to nie mam słów. Żeś skrzywdziła naszego Yuu w tej minipartówce, ale chyba dzięki temu też fabuła jest bardzo ciekawa. Przynajmniej mi się podoba. Wiem, że zakończenie będzie szczęśliwe to się nie martwię. ; p
OdpowiedzUsuńPrzesyłam miliony całusów, hah i pozdrawiam cieplutko Tsu. <3
Weeeeeeeeeeeeeeeny ! ; **
A tam spalić od razu, kastracja wystarczy. ^^ Aoś na pewno weźmie go pod swoje skrzydła.
UsuńAh no, wątek z rodzicami Yuu bazuje na moich własnych przeżyciach, ale cieszę się, że się podoba.
Cóż... nie planowałam szczęśliwego zakończenia, ale jakie będzie to jeszcze nie wiem.
Ahhhhhh, dziękuję *////*
Uh, jak mnie ten Akira wkurza >.< Mam nadzieję, że wymyślisz dla niego dobrą karę, tak samo jak dla ojca Yuu :3
OdpowiedzUsuńCo do jso, ssz mam nadzieję, że nie zużyję rocznego zapasu chusteczek do łez ;-; i takie malutki pytanie: Czy będzie jakaś kolejna Aoiha? :DD
Życzę dużo weny i dużo, dużo dobrego humoru :)
// Yumi
Akira wkurza wszystkich, ale to dobrze. XD Taki miał być. A co do kary, to na pewno cóś tam mu wymyślę.
UsuńA co do tych chusteczek, to nie byłabym taka pewna... Czy będzie kolejna Aoiha? Na razie żadnej nie planowałam, ale to mój ulubiony pairing, więc na pewno coś wymyślę :)
Dziękuję bardzo~!
Jakoś średniawa ta mini partówka się wydaje... To nie poziom Migdała. Ja chcę zakończenie Migdała! ;_;
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, szkoda Yuu, jego rodzice się rozwinęli, ale jest z Kyuu, Akira powinien jednak ponieść konsekwencje…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia