Ja do ciebie 02 (minipartówka)

Yuu jak zwykle późno wrócił do domu. Zmęczony po całym dniu, zdjął płaszcz i buty, a następnie poszedł do kuchni, w której zastał swoich rodziców, jedzących kolację. Przywitał się z nimi i zaraz do nich dołączył. Nikt się nie odzywał, co trochę niepokoiło młodego Shiroyamę. Jego rodzice zawsze dyskutowali na jakieś tematy, wypytywali się syna o szkołę, a oni milczeli jak zaklęci. Chłopak z trudem przełykał kolejne kęsy posiłku i zaczynał się niepokoić, uważnie patrząc to na jednego, to na drugiego rodzica. W końcu nie wytrzymał przytłaczającej ciszy oraz towarzyszącej jej ponurej atmosfery i zabrał głos;
-Coś się stało? - zapytał, niepewnie odkładając pałeczki. Nikt jednak nie raczył mu odpowiedzieć. Został zignorowany. - Pokłóciliście się? - w końcu każda para się kłóci,  więc dlaczego nie jego rodzice? Niestety, tym razem także nie uzyskał odpowiedzi. Yuu wypuścił głośno powietrze. W tym samym momencie jego ojciec wstał od stołu, szurając krzesłem. Burknął coś, że mu smakowało i wyszedł z kuchni. Shiro spojrzał na swoją matkę, która siedziała ze spuszczoną głową i wpatrywała się w swoje uda. Co się tutaj działo? - Mamo? - Yuu uważnie jej się przypatrywał. Kobieta zacisnęła wąsko wargi. Nagle po jej policzku spłynęła słona kropla, a zaraz za nią kolejna i kolejna. Shiro poderwał się z miejsca, podchodząc do niej i kucając przy niej.
-Yuu - wydusiła, przecierając dłonią wilgotne policzki - jakim ty jesteś dobrym chłopcem. Jeśli znajdziesz sobie dziewczynę, to dbaj o nią
-Mamo - syn kobiety ujął jej dłonie - co się stało?
Pokręciła tylko głową, a Yuu cicho westchnął, obejmując kobietę. Nie cierpiał, kiedy płakała.

*

Yuu ciągle miał przed oczami zapłakaną twarz swojej matki, a w głowie rozbrzmiewały mu jej słowa. Zamartwiał się tym, przez co nie potrafił skupić się na swoich obowiązkach przewodniczącego. Dodatkowo, jego rodzice ciągle się do siebie nie odzywali, chociaż minęło już kilka tygodni od tego dziwnego wydarzenia przy kolacji. W domu panowała gęsta atmosfera, jakby przebywali w nim obcy dla siebie ludzie. Ta sytuacja skutecznie jednak odwracała uwagę od Suzukiego, który od początku miał coś do Takashimy.
-Yuu? - Kouyou - pomachał chłopakowi dłonią przed twarzą. Ten ocknął się z zamyślenia i zamrugał kilkakrotnie, spoglądając na Shimę, który miał zmartwiony wyraz twarzy. - Gdzie byłeś?
-W żadnym konkretnym miejscu - odpowiedział czarnowłosy.- Na czym stanęliśmy? - otworzył książkę od biologii, kartkując ją, szukając tematu, który ostatnio przerabiali.
- Skończyliśmy - Takashima delikatnie zabrał mu podręcznik, a następnie zamknął go, odkładając na biurko. - Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego.
-Nic takiego - mruknął Shiro.
-Mi możesz powiedzieć - Kou spojrzał mu prosto w oczy. Czarnowłosy zacisnął wąsko wargi, kręcąc głową. - Yuu, znam cię jak nikogo innego. Nigdy się tak nie zachowywałeś.
-Kou - Yuu dotknął opuszkami palców policzka młodszego, na co ten się zarumienił, odwracając na chwilę wzrok. - Kim jest dla ciebie Suzuki? - zapytał, gładząc z czułością purpurową skórę Shimy.
-Mógłbym ci powiedzieć, ale najpierw ty musiałbyś mi wyjaśnić dlaczego jesteś smutny - mruknął Kouyou.
-No dobrze - Yuu westchnął. - Chodzi o moich rodziców - zaczął. - Mam wrażenie, że niedługo się rozwiodą. Nie rozmawiają ze sobą, nie jedzą razem posiłków, a tata nie wraca na noc do domu. Prawdopodobnie ma kochankę, ale o tym żadne z nich nie chce mi powiedzieć, jak jest. Kou - zwrócił się do przyjaciela - nie chcę, żeby się rozwiedli. Kocham ich oboje i nie wiem, co wtedy zrobię, jeśli do tego dojdzie.
Nagle Kouyou podniósł się i usiadł starszemu na kolanach, obejmując go w pasie. Wtulił głowę w zagłębienie pod jego szyją, drażniąc jej skórę swoim ciepłym oddechem. Swoim zachowaniem, Kou całkowicie zbił swojego towarzysza z pantałyku, który niepewnie go przytulił i przymknął powieki, wtykając nos w jego pachnące owocowym szamponem włosy. Marzył o tym od dawna, ale nie chciał naciskać na Kou. Jednak teraz on sam wykonał krok.
-Yuu, pamiętaj, że masz mnie - powiedział cichutko Takashima, walcząc z palpitacjami serca, które pojawiły się po tym ruchu, którego nawet on sam nie spodziewał się po sobie. Myślał, że nigdy się nie odważy na ten krok, na przerwanie tej cienkiej granicy, która ich dzieliła. - Zawsze możesz na mnie liczyć.
-Kou, teraz ty - Shiroyama czuł, że przysłowiowe motylki zaczęły tańczyć z radości w jego brzuchu.
-Ja i Akira... Poznaliśmy się przez internet - chłopak oderwał się od Shiroyamy, ale nadal nie schodził z jego kolan. - Kilka miesięcy temu. Całkiem przypadkiem wszedłem na jakiś chat. Pisałem z nim kilka tygodni, w końcu postanowiliśmy się spotkać. Niby niewinna znajomość, prawda? - zaśmiał się gorzko, patrząc na swoje uda. - Spodobałem mu się. Poprosił mnie o numer telefonu, zasypywał mnie wiadomościami, pisał na skrzynkę. Zaczął mieć obsesję na moim punkcie.
-Dlatego zmieniłeś numer? - zapytał Shiro, a Takashima potwierdził to kiwnięciem głowy.
-Wystraszyłem się, widząc go w szkole. Jeszcze trafił do mojej klasy - pokręcił głową. - Nękał mnie, a ostatnio zaczepił na mieście i zabrał na spacer.
-Kou, nie bój się go - pogładził rudego po włosach. - Jestem z tobą.
-Wiesz, zawsze chciałem ci coś powiedzieć, ale bałem się, że mnie odrzucisz - Shima odważył się spojrzeć na Shiro. Ujął jego twarz w dłonie i zatoczył kółeczko kciukiem po jego policzku. Teraz nie było już odwrotu. - Kocham cię - powiedział, a jego twarz niemal płonęła.
Yuu czuł się, jakby znalazł się w niebie i śpiewały dla niego całe chóry aniołów. Ta euforia, która wypełniała go wręcz po koniuszki paznokci była niesamowita. Niewiele myśląc, wplątał dłoń we włosy ukochanego. W jego oczach można było dostrzec tańczące iskierki szczęścia.
-Ja ciebie też kocham.

*

Yuu całą drogę do domu uśmiechał się od ucha do ucha. Z głowy nie mogły mu wyjść te wspaniałe słowa, które wypowiedział do niego Kouyou. W myślach przywołał jego obraz, kiedy patrzył mu w oczy i tak niepewnie, cichutko, oficjalnie oznajmiał mu swoje uczucie. Po prostu niesamowite. Jeszcze długo siedzieli później przytuleni do siebie, mówiąc, że myśleli, iż ta chwila nigdy nie nastąpi.
Chłopak w znakomitym humorze przekroczył próg domu. Zdjął płaszcz oraz czapkę i odwiązał z szyi wełniany szalik z frędzlami, a następnie włożył je do rękawa płaszcza, który odwiesił na brązowy haczyk przymocowany do ściany. Następnie rozsznurował śniegowce i zdjął je, układając równo na podłodze. Nic nie mogło mu popsuć nastroju. Nic...
Z salonu dobiegł go dźwięk tłukących się talerzy i krzyk jego matki pomieszany z żałosnym szlochem. Yuu wybiegł szybko z przedpokoju do pomieszczenia, w którym kłócili się jego rodzice. Na podłodze leżały resztki talerza, którymi musiała rzucić jego wściekła matka w ojca. Ten jednak miał tylko drobne zadrapanie na policzku od odłamka, który prawdopodobnie odbił się od ściany.
-Okłamywałeś mnie całe życie! - wrzasnęła przez łzy. - Mnie i Yuu!
-Posłuchaj mnie, Ayame - mężczyzna próbował do niej podejść, ta odskoczyła od niego szybko, zakrywając uszy dłońmi. - Ayame!
-Cały czas ci wierzyłam, ufałam - kręciła głową, patrząc w podłogę. - Kochałam cię, rozumiesz?!
-Ayame...
-Co się dzieje? - odezwał się Yuu, który stał już jakiś czas, przypatrując się zdarzeniu.
-Yuu? - ojciec chłopaka wciągnął gwałtownie powietrze. - My tylko...
-Yuu, dlaczego tak późno wróciłeś? - kobieta starała się odwrócić uwagę syna od zaistniałego między nią a jej mężem konfliktu.
-Zasiedziałem się - odparł, przełykając głośno ślinę. - Co się tutaj dzieje?
-Twój ojciec się wyprowadza.
-Co? - młody Shiroyama spojrzał na mężczyznę. - Dokąd? Dlaczego?
-Yuu, nie myśl o mnie źle, proszę - tata chłopaka chciał do niego podejść, ale ten zrobił krok w tył. Mężczyzna westchnął. - Mam kogoś... - powiedział, wlepiając wzrok w podłogę. - I spodziewam się z nią dziecka.
Po usłyszeniu tych słów, Yuu miał wrażenie, że coś w nim się złamało. Jakby jakiś ważny filar, który podtrzymywał całego jego dotychczasowe życie runął i rozpadł się na miliardy kawałeczków, których połączyć nie mogła żadna siła. Oparł się o ścianę, nie chcą tracić równowagi i zacisnął wargi.
-To co tutaj jeszcze robisz? - zapytał drżącym z emocji głosem po krótkiej chwili. - Wynoś się - nie podnosił tonu, chociaż bardzo chciał. Miał ochotę krzyczeć. Nie pozwalały mu jednak na to resztki szacunku do ojca.
-Yuu, ale...!
-Wynoś się - chłopak zacisnął zęby. Powoli zaczęła go wypełniać złość do ojca i chęć obrony matki. Nie mógł jednocześnie pojąć, że został tak bezczelnie oszukany przez jedną z najważniejszych osób w swoim życiu. Zawsze ufał ojcu, miał go za wzór, swój autorytet, najlepszego przyjaciela.
-Myślałem, że chociaż ty mnie zrozumiesz - mężczyzna wyszedł z salonu i zaczął się szamotać po domu, pakując się w ekspresowym tempie. W tym czasie matka Yuu, podeszła do niego i przytuliła się, drżąc z nerwów. Do niego nie umiało to jeszcze dotrzeć. Nie potrafił zrozumieć, że rodzina rozpadała się na jego oczach.

*

Cały następny dzień przeleżał w łóżku, skryty pod grubą, zimową kołdrą. Rano nie potrafił się nawet ruszyć, zrobić czegokolwiek. W końcu zrozumiał, że od teraz to on będzie musiał wspierać matkę, dawać jej pocieszenie i chronić ją. Kochał ją i było mu jej żal. Sam czuł się jednak nie lepiej.
Późnym popołudniem rozległo się pukanie do drzwi jego pokoju. Nawet nic nie powiedział, bo osoba, która postanowiła go odwiedzić sama weszła do pomieszczenia.
-Yuu? - usłyszał znajomy głos. Zamiast się jednak cieszyć, miał jeszcze większą ochotę zaszyć się w swoim pokoju do końca życia.
Poczuł, że materac ugina się pod ciężarem drugiej osoby. Skulił się jeszcze mocniej i zacisnął wargi. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać.
-Kou, proszę cię, wyjdź stąd - powiedział cicho.
-Nie wyjdę - poczuł, jak chłopak obejmuje go przez kołdrę. - Powiedziałem ci, że możesz na mnie liczyć. Nie zostawię cię teraz.
Po kilkunastu minutach, Yuu wygrzebał się z kołdry, siadając obok chłopaka. Nic nie mówił. Po prostu siedział obok niego cicho, nie rozumiejąc już niczego. Kim był dla niego jego ojciec? Kim był dla niego Kouyou? W głowie mu szumiało od nadmiaru wrażeń.
-Kou - odezwał się po niekrótkim czasie - nic już nie rozumiem. Czuję się, jakbym nigdy nie miał ojca, jakby to wszystko było jednym wielkim oszustwem.
Kouyou milczał. Zerknął tylko na przyjaciela i położył swoją dłoń na jego. Yuu spojrzał na młodszego, czując, że za chwilę pęknie mu serce. Miał wrażenie, że to wszystko było jego winą, że nie był wystarczająco dobrym synem.
-Nie możesz się poddać - Takashima delikatnie wplątał swoje palce w jego dłoń i ścisnął ją. - Choćby nie wiem jak bardzo byś chciał upaść i już nie wstawać, nie pozwolę ci na to. Nigdy. Musisz wspierać swoją matkę, tylko ty jej zostałeś, a ona wierzy, że jej nie zawiedziesz.
-Kouyou - Yuu nie dowierzał jego słowom. Przypatrywał się twarzy chłopaka, który wypowiadał się z całkowitą powagą. Teraz zrozumiał jak bardzo Kou go kochał. Nie mógł zawieść ukochanego. Nie mógł nikogo zawieść, a zwłaszcza swojej matki. Uśmiechnął się lekko i zacisnął dłoń na dłoni Shimy. - Dziękuję.
Kou rozpromienił się natychmiast. Chłopcy rozmawiali jeszcze przez jakiś czas o gitarach i samochodach, kiedy Yuu coś zaświtało. Nie było go dzisiaj w szkole, ale Shima w niej był, co oznaczało, że spotkał się z Suzukim. Gdy tylko Shiro zapytał się Kou o to, jak było w szkole, ten zamilkł, zaciskając mocno wargi.
-Martwiłem się, wiesz? - młodszemu drżał głos. - Nie było cię, nie odbierałeś, nie odpisywałeś. Czułem się wyjątkowo samotnie, wiedząc, że ciebie nie ma obok. I to rozczarowanie, kiedy cały w skowronkach szedłem do szkoły, a okazało się, że ty nie przyszedłeś. Pierwszy raz w życiu miałem wrażenie, że coś może mi zagrażać i się nie pomyliłem.
-Co się stało? Kou? - Shiroyama dotknął policzka ukochanego.
-Poszedłem do toalety... Jak zwykle, za potrzebą. Kiedy tylko rozpiąłem rozporek... On tam już był i mnie złapał... Ja... - Kou stanęły łzy w oczach. Z trudnem można było go zrozumieć. - Zaciągnął mnie do kabiny i zdjął... Moje spodnie i... To... Akira mnie...
-Co ci zrobił?
-Złapał mnie za... Yuu... On mnie doprowadził do... Był obrzydliwy... Zlizał to i...
-Shima, musisz o tym komuś powiedzieć, tak nie...
-Nie! - krzyknął rudzielec. - Tylko nie to! Przecież to... To żenujące, Yuu, nikt nie może się o tym dowiedzieć!
-Spokojnie - Yuu objął roztrzęsionego przyjaciela. - Rozumiem, że nie chcesz. Też bym z pewnością nie chciał. Akira musi ponieść odpowiedzialność za to, co ci zrobił.
-Będą mówić - Kouyou pokręcił głową. - Nie...
-Niech sobie mówią. Tej gnój musi odpowiedzieć za to wszystko. Nie ma prawa cię molestować, nikt nie ma.

*

Święta Yuu spędził wraz z Kouyou, a to wszystko za sprawą pani Takashimy, która po dowiedzeniu się o przykrościach, jakie spotkały matkę Shiro, zaprosiła ich do siebie. Kobiety już od dawna planowały urządzić razem jakieś przyjęcie, a teraz nadarzyła się okazja, a poza tym, matka Shimy nie mogła zostawić przyjaciółki samej.
Nikt jednak się nie dowiedział o wybryku Akiry, a to tylko dlatego, że Kou się uparł. Błagał, by Shiro nie mówił nikomu o tym, a ten w końcu zmiękł. Nie odpuścił jednak tak łatwo Akirze, a jego pięść rozmówiła się z nosem blondyna, spłaszczając go jeszcze bardziej.
-Yuu, przyszykowałam ci futon w pokoju Kou - pani Takashima, wiecznie uśmiechnięta, przemiła kobieta, podpierała się łokciem na stole i patrzyła uważnie na młodego Shiroyame, który czuł się nieswojo w towarzystwie pana Takashimy. Zazdrościł Kou, że jego rodzina była cała.
-Dziękuję - chłopak spojrzał na nią, kłaniając się lekko.
Po kolacji chłopcy poszli do pokoju młodszego. Yuu odczuwał ogromną potrzebę złapania Kouyou za rękę, przytulenia go lub powiedzenia, że jest dla niego naprawdę ważny. Nie wiedział jednak, jak to zrobić. Gdy tylko usiedli na łóżku, coś mu zaświtało. Jeszcze nigdy nie całował się z Kou. Byli ze sobą, a nawet o tym nie pomyślał. Ale... Co jeśli rudy jeszcze tego nie chciał ( kami-sama, ja z nich jakieś cnotki tu robię ;_; dop. aut. )? Był przecież wyjątkowo delikatny i wszelkie robienie czegoś na siłę tylko by wszystko utrudniło. Shiro chciał jednak spróbować. Gdyby Kou powiedział, że nie jest gotów na coś więcej niż przytulanie, to on by to uszanował.
-Kou-chan - Yuu zdrobnił z czułością w głosie imię ukochanego, obejmując go w pasie. Zsunął dłoń na jego biodro i najpierw cmoknął go w policzek.
-Shiro-kun? - zdziwł się rudzielec, odwracając głowę w jego stronę.
Shiroyama nie wytrzymał i musnął wargi Kou swoimi, a zaraz przywarł do nich na dłuższą chwilę. Z pewnością był o wiele bardziej doświadczony od Kouyou w tych sprawach. Całował się nie raz w swoim życiu, a pierwszy raz też miał za sobą, chociaż nikomu się tym nie chwalił. Wiedział, że mogłoby to zepsuć w pewnym stopniu jego wizerunek.
-Yuu - Shimie drżał głos. - Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo cię kocham - odpowiedział Yuu. - Chciałem ci to jakoś pokazać, no bo... Twoja matka i ty tyle dla nas zrobiliście... Po prostu chciał ci się odwdzięczyć.
-To był mój pierwszy pocałunek - Kouyou spuścił głowę, obejmując się ramionami. - Nie wiedziałem, co robisz.
Pierwszy raz się z kimś całował? - Yuu prawie opadła szczęka. Myślał, że Kou już miał to za sobą. Najwidoczniej się mylił i dotarło do niego, jaką mu właśnie krzywdę zrobił.
-Przepraszam, nie wiedziałem - Shiroyama objął lekko skulonego chłopaka. .- Przepraszam, Kou-chan.
-Nie, Yuu - Takashima wyswobodził się z jego uścisku i dotknął policzka ukochanego. - Jeśli to jesteś ty ( tururu znów przy mnie budzisz się~♬  dop. aut. ) to nie ma znaczenia - na potwierdzenie swoich słów Shima delikatnie przywarł do warg chłopaka, składając motyli pocałunek.

----

Hej ho, hej ho na grzyby by się szuoo~! 

Witajcie żuczki, mam ostatnio przemiły humor i jakieś nawroty weny, dlatego udało mi się w miarę szybko napisać ten rozdzialik. Oczywiście, mam nadzieję, że wyrazicie wobec niego swoje opinie. <3 

Ogłoszenia pariafialnee~! 

  1. Zauważyliście pewno tę zakładkę na górze o nazwie stacked rubbish, si? Ostrzegam, że jeśli ktoś ma problemy z łoczami i dopiero teraz ją ujrzał, to radzę się przygotować na pogłębienie wady, gdyż po wejściu w tę oto zakładkę wasze oczy mogą dostać oczopląsu od wszechobecnej słodkości, cukierkowości i chujwiecotamjeszczewości. Nie ponoszę odpowiedzialności za skutki, przed użyciem skontaktuj się z lekarzem lub farmaceutom ( starszy brat mojego senpai ._. ), gdyż każdy blog, który odwiedzasz przypadkowo, zagraża twojemu życiu lub zdrowiu.    
  2. Oficjalnie został dwa rozdziały jso,ssz. Po zakończeniu tej serii ruszam dalej z hmd i tu mały spoiler ( świat bez nich nie byłby taki sam ;> ). Do akcji wkracza Ruks ( hłehłehłehłehłe XDD ). 
  3. Migdał wraca do łask! Katuję was tym i katuję, i nie przestanę :) Tym razem będziemy trochę dalej od głównego Aoiki. 
  4. Nie mam co robić na sylwestra, koleżanka za karę pracuje, a moja kochanka wyjechała.
  5. Ja do ciebie będzie miało jeszcze jeden rozdział.


Do następnego rozdziałuu~! :3

Komentarze

  1. Aww.. *__*
    Uwielbiam Twoje opowiadania, no. Są zajekurwabiste i wgl ! Bo np. ile razy czytałam jso,ssz to Ci nie policzę. D:
    Nic tylko życzyć weny i dobrego humoru. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, bardzo mi miło <3 Jeszcze popadnę w samozachwyt.
      Ah, dobry humor to podstawa, dziękuję.

      Usuń
  2. Haha nudzi Ci sie w sylwestra ? Napisac na gadu ? XD
    Korkrtweet
    Ps. Rozdzial swietny, czekam cierpliwiena na jso,ssz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz, to możesz napisać XD Na pewno odpiszę :3
      Dziękuję, postaram się niedługo skończyć jso,ssz.

      Usuń
  3. Ten moment, kiedy kontrolujesz pasek przewijania po prawej stronie, próbując sprawić, by nie zmierzał ku końcowi... To było takie słodkie, naprawdę~
    Oh, Kou, bidulku, jak zły Akira mógł zrobić ci coś takiego? No już, Yuu cię pocieszy.
    Jak zwykle, wszyscy robią z Reity strasznego drania. Ale to nic. Wolę w tej roli jego, niż na przykład Ruksa. W ogóle, wyobrażasz sobie takiego malutkiego Takaczana, molestującego Kojo w męskiej toalecie? Ja też nie XD"

    Dobra, skomentuję też Twoje ogłoszenia, a co.
    Na szczęście (albo i nie, dunno) nie mam problemu ze wzrokiem (okay, jest krótkowzroczność, ale jeśli chodzi o stacked rubbish - zauważyłam!). Po wejściu tam stwierdziłam, że nie jest tak źle z tą słodyczą, ale jednak preferuję tegoż bloga. Chyba z wiadomych powodów. Nie ma to jak dobrze napisane gej opowiadania c:
    Geez, tyyylko dwa rozdziały do końca? Ja wiem, że 'all things must have an end' i tak dalej, ale wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Już zaczynam tęsknić za jso, co Ty ze mną robisz ._.
    Katuj mnie Migdałem ile tylko chcesz! Żadna to kara, moja droga!
    I czekam też na ostatni rozdział tejże minipartówki. Jest cudowna, kochana i w ogóle~

    Tulam mocniutko i życzę jeszcze większej weny oraz jeszcze lepszego humorku! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że Aoi to zawsze ten zły i niedobry xD Kiedyś czytałam opowiadanie o Rukim seksoholiku, który porwał Reitę i Uruhę, więc chyba dałabym radę wyobrazić sobie Ruksa molestujące Kojo... Co nie zmienia faktu, że byłoby to dziwne. Taki krasnal ciągnący Kojo do wc ... lol

      Dobre jaoji nie jest zue :>
      Właśnie skończyłam przedostatni rozdział jso,ssz, dlatego koniec jest coraz bliższy... Przepraszam ;_;
      Ok, więc jednak praktykujesz sado-maso, tak myślałam. XD
      Ostatni rozdział minipartówki pojawi się już niebawem, cieszę się, że Ci się podoba. :3
      Także tulam i dziękuję, dobry humor się przydaje.

      Usuń
    2. Też to gdzieś czytałam. Nigdy więcej!

      Co racja, to racja~
      Ale takie delikatne. Takie w pozytywnej formie, u know XD

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. zabić ojca Yuu i zabić akire na molestowanie mojego urusiątka...fajne czekam takze na jsd,ssz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie będę mordować Akiego i ojca Yuu. Cieszę się, że się podoba, jso,ssz będzie już niedługo.

      Usuń
  6. Nienawidzę Akiry ! Wrrrrr ! Na stos z nim i spalić ! -,- Biedny Shima... Niech tam Aoś się nim ładnie zajmie. Co do wątku z rodzicami to nie mam słów. Żeś skrzywdziła naszego Yuu w tej minipartówce, ale chyba dzięki temu też fabuła jest bardzo ciekawa. Przynajmniej mi się podoba. Wiem, że zakończenie będzie szczęśliwe to się nie martwię. ; p
    Przesyłam miliony całusów, hah i pozdrawiam cieplutko Tsu. <3
    Weeeeeeeeeeeeeeeny ! ; **

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam spalić od razu, kastracja wystarczy. ^^ Aoś na pewno weźmie go pod swoje skrzydła.
      Ah no, wątek z rodzicami Yuu bazuje na moich własnych przeżyciach, ale cieszę się, że się podoba.
      Cóż... nie planowałam szczęśliwego zakończenia, ale jakie będzie to jeszcze nie wiem.
      Ahhhhhh, dziękuję *////*

      Usuń
  7. Uh, jak mnie ten Akira wkurza >.< Mam nadzieję, że wymyślisz dla niego dobrą karę, tak samo jak dla ojca Yuu :3
    Co do jso, ssz mam nadzieję, że nie zużyję rocznego zapasu chusteczek do łez ;-; i takie malutki pytanie: Czy będzie jakaś kolejna Aoiha? :DD
    Życzę dużo weny i dużo, dużo dobrego humoru :)
    // Yumi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akira wkurza wszystkich, ale to dobrze. XD Taki miał być. A co do kary, to na pewno cóś tam mu wymyślę.
      A co do tych chusteczek, to nie byłabym taka pewna... Czy będzie kolejna Aoiha? Na razie żadnej nie planowałam, ale to mój ulubiony pairing, więc na pewno coś wymyślę :)
      Dziękuję bardzo~!

      Usuń
  8. Jakoś średniawa ta mini partówka się wydaje... To nie poziom Migdała. Ja chcę zakończenie Migdała! ;_;

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    Rozdział wspaniały, szkoda Yuu, jego rodzice się rozwinęli, ale jest z Kyuu, Akira powinien jednak ponieść konsekwencje…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty