Ja do ciebie 03 END (minipartówka)
Dni szybko mijały Yuu na nauce i pomaganiu
matce w domu. Przejął część obowiązków swojego ojca, który nadal starał się
utrzymywać jako taki kontakt ze swoim synem. Młody Shiroyama nie chciał go
jednak znać. Był wściekły na ojca i nie mógł zrozumieć, że ten okłamywał swoją
rodzinę przez tak długi czas.
Mimo wszystko Yuu czuł, że jego życie zmierza
we właściwym kierunku. Kładł się ze spokojem spać i wstawał z nową nadzieją.
Nadzieją, że jego świat się ułoży, a on będzie szczęśliwy. Ale nie sam.
-Jestem - Yuu wszedł do pokoju Kou, który
siedział odchylony na krześle przy biurku i kręcił się na nim. Shiroyama
zaśmiał się, widząc ten zabawny widok. Kou szybko się wyprostował.
-Cześć - burknął Takashima, udając obrażenie
na śmiech chłopca. Takie droczenie się bawiło ich obu.
Shiro jak zwykle udzielił Kou korepetycji z
biologii. Przepytał go z materiału i zadał jakieś zadanie. Obaj z pewnością
woleli inaczej spędzić ten czas, ale nauka była ważniejsza od ich własnych
zachcianek.
W pewnym momencie Yuu wpadł na pewien pomysł.
Zerknął na swojego lubego, który w skupieniu rozwiązywał zadanie i uśmiechnął
się do swoich własnych myśli.
-Kou - objął chłopca ramieniem - masz może
czas w piątek? - zapytał, przysuwając się do niego bardziej. Takashima obrzucił
go niepewnym spojrzeniem i powoli pokiwał głową. Shiroyama uśmiechnął się
szerzej. - A byłbyś chętny wybrać się gdzieś ze mną?
-A gdzie? - młodszy widocznie się
zainteresował. Oderwał się nawet od zadania.
-W żadne konkretne miejsce. Do kina, jakiejś
knajpki, no wiesz... - odchrząknął i odwrócił głowę, czując piekące ciepło na
policzkach. Shima zaśmiał się na ten widok, kręcąc głową.
-Rozumiem - Kou delikatnie objął go w pasie.
Po kilku minutach przenieśli się na łóżko.
Usiedli na nim objęci i rozmawiali jeszcze jakiś czas. W pewnym momencie Yuu zbliżył
swoją twarz do twarzy Kouyou. Musnął delikatnie jego wargi swoimi, na co Kou
oplótł go ramionami za szyję. Starszy pogłębił pieszczotę i czule wpił się w
jego wargi. Młodszy niezdarnie oddawał pocałunki. W końcu obaj nabrali tempa i
po niedługim czasie Shiroyama zsunął ręce na biodra chłopaka. Oderwali się od
siebie na chwilę. Shima obsunął się do pozycji leżącej, a Shiro ostrożnie
położył się na nim. W takiej pozycji kontynuowali pocałunki. W pewnym momencie
Kou mruknął coś cicho. Yuu zignorował to jednak i dalej smakował jego ust.
Nagle młodszy oderwał się od Yuu, a z jego ust wydobył się głośny jęk. Chłopak momentalnie
oblał się pokaźnym rumieńcem i zaczął wyczołgiwać się spod starszego.
-Kou-chan, spokojnie - Yuu ujął jego twarz w
dłonie, ale zsunął się z chłopaka. Nie chciał robić niczego wbrew jego woli.
-Słyszałeś to - rudy spuścił wzrok. - To
krępujące.
-Słodkie - Shiroyama przytulił go do siebie. -
Jeszcze nigdy nie słyszałem czegoś tak uroczego.
Shima otworzył szeroko oczy, nie umiejąc
uwierzyć w to, co usłyszał. Shiroyama uśmiechnął się jedynie i cmoknął go w
policzek.
*
Yuu wyciągnął się wygodnie na ławce, ciesząc
się, że już skończył zajęcia. Nie miał ochoty nigdzie się ruszać i marzył
jedynie i błogim spokoju. Wstał i ruszył korytarzem do szatni. W pewnym
momencie dostrzegł przed sobą Kouyou i Akirę. Ten drugi ciągnął jego chłopaka
za rękę. Znowu.
-Puść mnie! - usłyszał głos rudego, który
wyraźnie nie miał ochoty na żadne zbliżenia z blondynem.
-Spodoba ci się, słonko.
Słonko?! - W Yuu coś pękło. Tylko on nazywał
zdrobniale Kou. Mówił do niego misiu, myszko, cukiereczku, a tu nagle jakiś
patafian chciał robić to samo? Niedoczekanie jego. Chciał już zainterweniować,
kiedy przypomniało mu się, że był w szkole, w której były kamery... No właśnie,
monitoring! Ale Kouyou nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział, o jego
przykrej sytuacji z Suzukim. Nie pozostało mu nic innego, jak iść za nimi.
Chłopcy wyszli ze szkoły, kierując się w
stronę najbliższego przystanku autobusowego. Yuu podążał za nimi, zastanawiając
się, czego znowu chciał Suzuki od Takashimy. Shiroyama myślał, że skutecznie my
wyjaśnił, iż ma nie zbliżać się do Kouyou. Ani w szkole, ani poza nią. Ten
najwidoczniej nie zrozumiał przekazu.
Kiedy Akira zatrzymał się na przystanku,
jednocześnie szarpiąc Kouyou za rękę, by i on stanął, Shiro w końcu się do nich
ruszył. Nie chciał, by wyglądało to tak, jakby od początku za nimi szedł,
dlatego udał lekko zaskoczonego, kiedy do nich podszedł.
-Oh, Kouyou - uśmiechnął się do młodszego - i
Akira - skrzywił się, zerkając na niższego i na jego dłoń, która zaciskała się
na nadgarstku Takashimy.
-Cześć Yuu - mruknął Kou łamiącym się głosem.
Z jego twarzy można było wyczytać nieme błaganie o pomoc.
-Co tu robisz? - syknął blondyn.
Przewodniczący uniósł brwi z wyższością, chcąc pokazać, że Suzuki potwornie go
irytował.
- Czekam na autobus - odgryzł się brunet,
zaszczycając go swoim spojrzeniem na dłużej niż na dwie sekundy.
-Akurat tutaj?
-No widzisz, akurat tutaj - Yuu znów spojrzał
na Shimę, który lekko drżał ze zdenerwowania. Poza tym, miał zaczerwieniony
lewy policzek. Yuu domyślał się, że Kou chciał się bronić, a pomiędzy nim i
Akirą doszło do szarpaniny. Nie mógł jednak wybaczyć podniesienia ręki na
swojego chłopaka. O nie...
-Wkurwiasz mnie - warknął nagle Suzuki. -
Wszędzie wpierdalasz ten swój nos i węszysz - puścił nawet Kouyou, zaciskając
dłonie w pięści. - Nic tylko przypierdolić ci w ryja.
-Chyba nie chcesz się bić przy świadkach? -
Shiroyama uśmiechnął się drwiąco, jeszcze bardziej prowokując blondyna. Ten
syknął coś przez zaciśnięte zęby i podszedł do Yuu, mierząc się z nim wzrokiem.
Brunet jedynie parsknął śmiechem na zachowanie młodszego.
-Przegiąłeś - Akira złapał Yuu za rękę i
szarpnął nim, prowadząc w stronę parku. Starszy nie stawiał się. Wolał nie
prowokować bardziej Akiry.
-Yuu! - Kouyou szedł za nimi. Yuu nie miał
teraz czasu na zajmowanie się nim. Musiał wyrównać rachunki z Suzukim, który aż
się palił do tego, by spuszczono mu łomot.
Gdy tylko znaleźli się w parczku, Akira puścił
przewodniczącego i zamachnął się pięścią, uderzając go w brzuch. Yuu nie
spodziewał się tego i nogi momentalnie się pod nim ugięły. Utrzymał jednak
równowagę i odskoczył przed kolejnym ciosem. Blondyn natarł na niego, a ten
złapał go za nadgarstki i brutalnie wykręcił mu ręce. Akira syknął i kopnął Yuu
w kolano. Starszy w końcu się zdenerwował. Zgiął nogę w kolanie i uderzył Akirę
w krocze. Chłopak padł na ziemię, zwijając się z bólu.
-Yuu! - krzyknął Kouyou, podbiegając do
swojego wybawcy. Uwiesił mu się na szyi i pocałował na oczach wściekłego i
konającego z bólu Suzukiego. Yuu zdziwił się zachowaniem młodszego, ale nie
odepchnął go. Wręcz przeciwnie, przytulił go do siebie. - Yuu, jesteś cały? -
zapytał, kiedy tylko się oderwał od starszego.
-Nic mi nie jest - Shiro cmoknął rudego w
policzek.
-Co to kurwa?! - Akira podniósł się z ziemi i
zataczając się, zrobił w stronę zakochanych kilka kroków. - Kouyou, ty... Ty
szmato! Ty tania dziwko, dajesz dupy przewodniczącemu, ha?! - Suzuki zamachnął
się, by uderzyć Kou w twarz, ale nie zdołał. Shiroyama rzucił się na niego,
uderzając pięścią w twarz i zwalając go na plecy. Yuu usiadł mu na biodrach,
przytrzymując jego ramiona i pochylając się nad nim.
-Jeszcze raz wyzwiesz go, to gwarantuję ci, że
żadna siła mnie nie powstrzyma przed wysłaniem cię na ostry dyżur - syknął
przez zaciśnięte zęby. - Nie zbliżaj się nawet do niego. Jeśli dowiem się, że
stała mu się przez ciebie jakaś krzywda, to tak ci umilę życie w tej szkole, że
w nocy będziesz budził się krzycząc moje imię.
*
Pomimo tego nieprzyjemnego incydentu chłopcy
postanowili iść w piątek do kina. Obejrzeli razem komedię, poszli na jakże
romantyczną kolację do McDonalda, a następnie kupili kawę na wynos w kawiarence
i poszli na spacer. Szli obok siebie, ale nie trzymali się za ręce. Dookoła
było zbyt wielu ludzi, by mogli sobie na to pozwolić. Obaj czuli się jednak
dość dziwnie, jakby ktoś ciągle na nich patrzył. Nic dziwnego. Dwóch chłopaków
chodzących obok siebie i zachowujących się jak typowa parka. W końcu jednak Yuu
przekroczył kolejną granicę i musnął dłoń Takashimy. Ten speszył się lekko,
jednak po chwili zrobił to samo. Shiro nie wytrzymał i złapał go za dłoń.
-Nie przeszkadza ci to? - zapytał Yuu.
-Nie - młodszy pokręcił głową. Starszy
odetchnął i niedługo potem odprowadził chłopaka do domu. Pożegnali się
uściskiem.
Kilka dni po tym, Kou zaczął się dość dziwnie
zachowywać. Chłopak był bardziej radosny i pełny energii. Kiedy tylko widział
Yuu na korytarzu, to rzucał w jego stronę powabne spojrzenia i zaraz się
oddalał. Shiro nie wiedział, co o tym sądzić. Cieszył się, że Suzuki nic mu już
nie robił, a z drugiej strony, to nie było do niego podobne. Shiro głupiał
trochę, ale takie też było zamierzenie Kouyou, który złożył Yuu propozycję nie
do odrzucenia.
-Moi rodzice wyjeżdżają w piątek i wracają w
sobotę po południu - zaczął niewinnie rudowłosy. - Może wpadłbyś do mnie na ten
czas? - wodził palcem po ramieniu Yuu, który zerknął na niego z ciepłym
uśmiechem.
-Z chęcią - położył dłoń na kolanie młodszego
i przesunął nią ku górze. Następnie pocałował chłopca w policzek.
Akurat zaczynał się marzec. Śnieg już dawno
stopniał, temperatura rosła i cały świat budził się do życia. Yuu nie musiał
już nosić wełnianego szalika z frędzlami z czego bardzo się cieszył. W końcu
mógł zakładać lżejsze ubrania i matka nie miała mu tego za złe. Właśnie. Jego
matka zbierała się po rozwodzie ze swoim mężem. Yuu rozumiał, że to z pewnością
jeszcze potrwa i musiał wspierać kobietę z całych sił ( Yuu support xD ).
Zastanawiał się też czy nie powiedzieć jej o swoim związku z Takashimą. Byli ze
sobą wprawdzie cztery miesiące, jednak uczucie zrodziło się między nimi o wiele
wcześniej.
W piątek wieczorem Yuu udał się do Kouyou.
Chłopcy praktycznie cały wieczór przegadali, oglądając filmy w telewizji.
-Chcę to obejrzeć! - Kou wyrwał Yuu pilota z
ręki.
-Właśnie oglądaliśmy coś, co ty chciałeś! -
zaprotestował starszy, a jego towarzysz wystawił mu język. - O nie! - Yuu
rzucił się na chłopaka, powalając go na kanapę. Zaczął go łaskotać, a młodszy
wił się pod nim ze śmiechu. Shiroyama nie zamierzał przestać, chciał bowiem
odzyskać pilota i zmienić kanał w telewizji, a na robienie tego ręcznie był
zbyt leniwy, a poza tym, Kou zaraz by wrócił na swój program. W tym momencie
sprawdziła się zasada, kto ma pilota ten ma władzę.
W pewnym momencie rudzielec wydał z siebie
stłumione jęknięcie. Yuu jednak nie przestał go łaskotać i przez przypadek
naparł kolanem na jego krocze. Z ust młodszego wydobył się jakiś dziwny dźwięk,
którego Yuu tym razem nie zignorował. Powędrował wzrokiem na miejsce, w którym
znajdowała się jego noga, a następnie na twarz chłopaka pod sobą. Kou
przygryzał lekko wargę i miał rumiane policzki.
-Kou... - zdrobnił imię chłopaka, a ten objął
ramionami jego szyję i sam poruszył biodrami, dostarczając sobie dodatkowej
przyjemności. Yuu usiadł, zabrał nogę i zsunął jedną dłoń na krocze chłopaka,
uciskając je. Młodszy wciągnął powietrze ze świstem, czując rękę czarnowłosego.
-Yuu-chan - Kouyou zacisnął powieki i sapnął
cicho.
Obaj poczuli, że chcą siebie. Tutaj, w tej
chwili. Nie było mowy o odwrocie.
*
Kouyou przylgnął bardziej do nagiego torsu
swojego chłopaka i zamknął oczy, czując wypełniające go szczęście. Starszy
pogładził go po plecach i objął mocno, naciągając na nich szczelniej kołdrę.
-Boli? - zapytał czule czarnowłosy. Kouyou
pokręcił głową, uśmiechając się.
-To była najwspanialsza rzecz, jaka mogła mnie
kiedykolwiek w życiu spotkać.
Yuu zaśmiał się dźwięcznie. Obaj zaraz
zasnęli.
Następnego dnia Shiro obudził się dopiero po dziewiątej.
Wziął prysznic w łazience Kou, dokładnie namydlając całe ciało. Przez głowę
przechodziły mu obrazy z powszedniego wieczora, które przenosiły go w jakieś
utopijne miejsce. Nic w tym miejscu nie mogło pójść nie tak. Wszystko było
idealne. On i jego ukochany. Z daleka od problemów, odcięci od świata.
Lecz dobre chwile muszą dobiegać kiedyś końca.
Są brutalnie niszczone przez rzeczywistość, która jest niczym zawodowy
zapaśnik, walczący z przypadkowym przechodniem. Wynik jest z góry przesądzony i
tylko spryt ma możliwość uwolnienia tego przypadkowego człowieczka. Shiro
przypomniał sobie o swojej matce, która czekała na niego w domu. Przypomniał mu
się jego ojciec, który właśnie układał sobie życie z kimś innym. Akira, szkoła,
studia. To wszystko znów do niego powróciło, a dobry nastrój prysł niczym bańka
mydlana.
Chłopak ubrał się i wrócił do pokoju
rudowłosego. Młodszy już nie spał. Leżał jednak w łóżku i wtulał twarz w
poduszkę.
-Dzień dobry - Yuu przysiadł na krawędzi
łóżka, wplątując dłoń w miedziane kosmyki Shimy.
-Dzień dobry - mruknął Kou.
-Boli? - zapytał czarnowłosy.
-Trochę - młodszy odwrócił się w jego stronę,
wyciągając do niego ręce. Yuu objął go mocno. - Yuu-chan, to było cudowne -
szepnął mu do ucha.
Shiroyama położył się obok swojego partnera,
obejmując go ramieniem. Rudzielec wtulił się w niego, mrucząc z zadowolenia,
kiedy dłoń starszego masowała jego gładkie plecy. Yuu jednak nie mógł się
skupić na Kou. Ciągle myślał o swojej matce i czuł wyrzuty sumienia, że ją
zostawił samą.
-Yuu, jak ci było? - zapytał Kouyou, który
czuł się bezpieczny w ramionach osoby, którą kocha.
-Dobrze - odparł Yuu. - Było mi... Przyjemnie
- dodał po chwili.
-Który to był raz? - zapytał młodszy. Yuu
tylko pokręcił głową.
-Nie wiem.
-Bo mój pierwszy - Kou oblał się rumieńcem.
-Z kimkolwiek?
Rudy potrząsnął głową.
-Czyli... Jestem twoim pierwszym? - upewnił
się czarnowłosy.
-Nie zadawaj głupich pytań.
Yuu poczuł coś na kształt dumy. Przespał się z
Kouyou, z miłością swojego życia. W dodatku, był jego pierwszym kochankiem.
Pozbawił go tak zwanej cnoty, naruszył jego czystość. Był jedyną osobą, która
tego dokonała i chciał, by tak pozostało. Nie miał zamiaru dzielić się
Takashimą czy opuszczać go. Na pewno nie teraz.
*
Yuu chciał powiedzieć swojej matce, że jest z
Kouyou. Pragnął tego i wielokrotnie próbował zacząć ten temat. Nie umiał jednak
oznajmić jej tego w odpowiedni sposób. Kou upierał się, by nie rozmawiać o tym,
dopóki obaj nie będą niezależni, by uniknąć problemów.
-Kouyou, to szmat czasu - Yuu pokręcił głową.
Rzucił kamykiem, który z pluskiem wpadł do wody. - Zanim skończę studia, zanim
ty to zrobisz - westchnął. - A do tego znalezienie pracy. Nim się obejrzymy, to
minie dziesięć lat.
-Mogę od razu iść do pracy - Takashima również
wrzucił kamyk do wody. - Można żyć bez studiów.
-Można - Yuu pokiwał głową. - Ale jest o wiele
trudniej.
-Wolę o tym nie mówić rodzinie. Boję się ich
reakcji - Shima oparł się o ramię towarzysza i przymknął powieki.
-Reakcji na rzeczywistość - burknął
czarnowłosy.
Takashima otworzył jedno oko, zerkając na
starszego. Ten tylko kolejny raz westchnął. Czasami denerwowało go, że Kouyou
wolał milczeć. Nie lubił rozmawiać na niewygodne tematu i często udawał, że nie
ma żadnego problemu. Yuu nie przeszkadzała ta wada, dopóki nie musieli podjąć
jakiejś ważnej decyzji.
-Posłuchaj, nie chcę czekać. Nie chcę ukrywać,
że cię kocham - Shiro wrzucił kolejny kamyk do rzeczki.
-Jeśli zrobimy to teraz, to możemy stracić
więcej niż byśmy mogli się spodziewać - rudy oderwał się od jego ramienia i
spojrzał w bezchmurne niebo nad nimi.
-Mogę zaryzykować.
-To ty, nie ja - Kouyou przygryzł wargi.
-Dlaczego się boisz? Pozłoszczą się i dadzą
spokój.
Kouyou milczał, wpatrując się w błękitną
powłoczkę nad nimi. Yuu położył się na trawie, podpierając się rękoma pod
głową. Czekał na reakcję młodszego, który chyba zamienił się w kamień, bo cały
czas siedział w tej samej pozycji.
-Żyjesz? - dźgnął Shimę w bok. Ten wygiął się
w dziwny sposób i odgonił go ruchem ręki. - Czy może medytujesz?
-Myślę - odparł rudzielec.
-Ah, więc tak to wygląda w twoim wykonaniu –
mruknął Yuu złośliwie. Chciał, by Kou zwrócił na niego uwagę.
-Patrz i ucz się - odgryzł się młodszy.
Yuu zaśmiał się jedynie, a Kouyou mu zawtórował.
Położył się obok czarnowłosego, wtulając się w jego bok. Shiro objął go
ramieniem i spojrzał w niebo.
-Boję się, bo nie chcę cię stracić. To byłaby
najgorsza kara na świecie.
Ich problem dość szybko się jednak rozwiązał.
Pewnego dnia, pani Shiroyama otrzymała
tajemniczą przesyłkę. Zawierała ona zdjęcia. Nie byle jakie. Na wszystkich
fotografiach był jej syn z młodym Takashimą. Niezwykłością tych zdjęć było to,
że na wszystkich obaj chłopcy byli bardzo blisko siebie. Trzymali się za ręce,
przytulali, a nawet jeden całował drugiego w policzek. Kobieta niedowierzała
własnym oczom. Nie mogła uwierzyć w coś takiego. Jej syn z synem państwa
Takashima? Przecież to nienormalne, sprzeczne z wszelkimi zasadami moralności.
Niedługo potem zadzwonili do niej rodzice
Kouyou. Poinformowali ją, że także otrzymali takie same zdjęcia. Wspólnie
postanowili, że muszą wszystko wyjaśnić z dziećmi. Nie mogli tego zignorować.
Kiedy tylko Yuu wrócił ze szkoły, jego matka
zawołała go do salonu i pokazała wszystkie zdjęcia.
-Umiesz się z tego wytłumaczyć? - zapytała,
patrząc na syna, który ze spokojem oglądał fotografie.
-Skąd to masz?
-Nie ważne skąd - starała się nie podnosić
głosu. Wiedziała, że Yuu nie był dzieckiem i mogła z nim poważnie rozmawiać. -
Wytłumacz się.
-Nie mam z czego - odrzekł Shiro, wpatrując
się w swoje dłonie.
-Jak to? - zamrugała kilkakrotnie. Spodziewała
się, że syn będzie się upierał, że zdjęcia są spreparowane, że to nie on na
nich był. Nic takiego jednak nie zrobił.
-To ja i Kouyou. Z czego tutaj się tłumaczyć?
Chciałem ci powiedzieć, jednak Kou trochę się upierał, że to za wcześnie.
-Słucham? - myślała, że się przesłyszała. - O
czym ty mówisz?
-Jestem z Kouyou - powiedział Yuu spokojnie. -
Już kilka miesięcy się spotykamy.
-Kilka... Co... Ty i on...?
Od tamtej pory zaczęła się seria
nieszczęśliwych zdarzeń. Kou został prawie pobity przez swojego ojca. Chłopak
uciekł jednak i pobiegł do domu Yuu. Tam jednak otworzyła mu matka jego
ukochanego, która niemal od razu zatrzasnęła chłopakowi drzwi przed nosem i
nakrzyczała na niego. Młody Takashima usiadł pod drzwiami mieszkania i
rozpłakał się. Po jakimś czasie dotarło do niego, że Yuu nie wyjdzie i nie
pocieszy go. Obaj byli nieszczęśliwi, a najgorsze było to, że nie mogli się
spotkać. Nie chciał jednak wracać do domu, dlatego tułał się całą noc i
następny dzień, dopóki późnym wieczorem nie znalazł go Yuu.
-To nie ty pokazałeś te zdjęcia, prawda? - Kou
obejmował ramionami swoje kolana, opierając na nich głowę. Siedział na ławce w
parku i dalej był zapłakany.
-Nie.
Yuu poczuł ulgę po odnalezieniu Kouyou. Miał
pewność, że był cały i nic mu nie groziło.
-Kto mógł to zrobić?
-Nie mam pojęcia.
Siedzieli jakiś czas w ciszy. Yuu musiał
odprowadzić Kouyou do domu, chociaż chłopiec nie chciał tam wracać. Jego
rodzice odchodzili od zmysłów, szukając wszędzie swojego syna.
-Yuu, ucieknijmy.
-Co takiego? - czarnowłosy otworzył szeroko
oczy. - Niby dokąd? Żadne z nas nie ma perspektyw. Ucieczka wszystko pogorszy.
-To co chcesz zrobić? - Kou pociągnął nosem.
Shiro westchnął i okrył chłopaka swoją bluzą.
-Zostawić wszystko tak jak teraz. Uważam, że
tak będzie najbezpieczniej.
-Nie chcę - rudzielec pokręcił głową.
Kilka dni później sytuacja jeszcze bardziej
się pogorszyła. Matka Yuu przeniosła go do innej szkoły. Zapewne nie byłoby by
to aż takie złe, gdyby nie fakt, że placówka znajdowała się w innej
prefekturze, a konkretniej w Mie. Pani Shiroyama postanowiła wrócić do
rodzinnego domu, do dziadków Yuu. Shiro dowiedział się o decyzji matki tego
samego dnia, w którym mieli wyjeżdżać. A dziwił się, dlaczego nauczyciele tak
dziwnie na niego zerkali. Protesty Yuu nic nie dały. On i jego matka wyjechali
późnym wieczorem. Shiro nie zdążył się nawet pożegnać z Kouyou.
Kiedy Yuu nie było już w szkole któryś dzień z
rzędu, Kouyou zaczął się martwić. Nie miał nawet, jak do niego zadzwonić, bo
rodzice skonfiskowali mu komórkę. To samo uczyniła matka starszego. W końcu
rudy postanowił udać się do domu przewodniczącego. Nawet gdyby otworzyłaby mu
matka Yuu, to dowiedziałby się co dzieje się z chłopakiem. Nikt mu jednak nie
otworzył. Zrezygnowany wrócił do domu, w którym nie dowiedział się niczego
przyjemnego.
-Wyprowadzili się? - wykrztusił z siebie. Jego
matka powoli pokiwała głową. Shima spuścił głowę i zacisnął wąsko wargi.
-To była nagła decyzja. Pani Shiroyama
zadzwoniła do mnie dzisiaj i powiedziała o tym - matka Kou dalej zajmowała się
jedzeniem obiadu.
-Podała chociaż adres? - zapytał cicho
chłopak.
-Jeszcze by brakowało, żebyś tam pojechał, co?
- syknął pan Takashima. - Nie podała adresu, tylko przeprosiła za zaistniałą
sytuację.
Kouyou wstał od stołu, szurając głośno
krzesłem. Wyszedł szybko z kuchni i zamknął się w swoim pokoju, płacząc. Miał
już nigdy nie zobaczyć się z Yuu?
*
Shiro strasznie tęsknił za Kouyou. Był
apatyczny i trudno było się z nim dogadać. Nawet jego matka zaczęła się
zastanawiać czy dobrze postąpiła.
Kiedy tylko zaczęły się wakacje Yuu całkowicie
przestał wychodzić z pokoju. Nie rozmawiał z nikim, nie jadł, nie spał.
Przestał być tym samym, aktywnym człowiekiem, którym był przez całe swoje
życie. W końcu jego matka uczyniła coś, co mocno go zaskoczyło. Oddała mu
komórkę. Jak się okazało Yuu miał dość pokaźną liczbę nieodczytanych
wiadomości. Kilka było od Kouyou. Najstarsza z przed tygodnia. Shiro szybko
napisał do niego, że odzyskał już telefon. Odpowiedź uzyskał dosłownie po
minucie. Obaj zaczęli ze sobą pisać. Opowiadali, co się u nich działo, jak w
szkole, w domu.
Okazało się też, że to Akira podrzucił te zdjęcia.
Zrobił to, by rozdzielić Yuu i Kouyou oraz zająć się tym drugim, co niestety mu
się udało. Kouyou przestał jednak milczeć. Wszyscy dowiedzieli się, że Shima
był napastowany i molestowany przez Suzukiego. Shiroyama nie mógł wyjść z
podziwu. Kou odważył się o wszystkim powiedzieć? Widocznie ich rozłąka wpłynęła
na jego światopogląd.
Pisali ze sobą do końca wakacji. Przez ten
czas nie spotkali się ani razu. Wysyłali sobie zdjęcia, dzwonili i rozmawiali
przez skype'a, ale nic poza tym. Obaj mieli ścisłą kontrolę rodzicielską i
często na szybko kasowali rozmowy, by siła wyższa ich nie ujrzała.
-Mamo - Yuu przysiadł na kanapie w salonie,
zerkając na rodzicielkę, która rozwiązywała krzyżówkę. Kobieta spojrzała na
niego, a następnie wymruczała coś na potwierdzenie, że go słuchała. - Mocno się
na mnie zawiodłaś? - zapytał cicho.
Pani Shiroyama odłożyła jolki na stolik i
zdjęła okulary. Zmrużyła oczy i pokręciła głową.
-Bardzo się zawiodłam - przyznała. - Yuu,
poczułam się okropnie.
-Przepraszam - chłopak spuścił głowę, okazując
tym samym skruchę. - Ale to nie zależało ode mnie.
-Akurat to jestem w stanie zrozumieć. Ciekawi
mnie tylko ile trzymaliście to w tajemnicy.
-Dłużej niż można by się spodziewać -
przygryzł wargę. - Wiesz, że ty i jego rodzice krzywdzicie nas oboje. Może to
zabrzmieć śmiesznie, ale Kou ma... Miał prześladowcę. Chroniłem go przed nim, a
teraz został tam sam.
-Prześladowcę? - powtórzyła zaskoczona.
-To on podrzucił te zdjęcia i postanowił
zniszczyć mnie i Kouyou życie. Rozdzielił nas.
-Yuu, tylko nie zmyślaj.
-Nie zmyślam! - zaprotestował.
-Dlaczego mam ci wierzyć?
Miała rację. Kobieta straciła zaufanie do
swojego syna i to chyba na dobre.
*
Ostatecznie
Yuu i Kouyou spotkali się dopiero, kiedy Yuu kończył pierwszy rok studiów. Było
to rok po ich rozstaniu. Z jakiegoś powodu czuli się strasznie skrępowani w
swoim towarzystwie. Wiedzieli jednak, że muszą po prostu naprawić zaniedbaną
relację, umocnić ich uczucie. Jeśli jakieś jeszcze między nimi było…
Wybrali
się razem do niewielkiej kawiarni. Usiedli przy stoliku na uboczu i zamówili po
kawie. Długo się nie odzywali. Odwykli od bezpośrednich rozmów. W końcu Yuu
odezwał się pierwszy. Jednak to on zawsze musiał robić ten pierwszy krok.
-To
co słychać w szkole? - zapytał czarnowłosy z uśmiechem.
Kelnerka
przyniosła ich zamówienie i oddaliła się. Yuu od razu wziął łyk gorzkiej
cieczy, nie spuszczając wzroku z Kou. Chłopak nie patrzył Shiroyamie w twarz.
Wzrok utkwił w hebanowym blacie stolika.
-Tak
właściwie, to trochę się tam bez ciebie zmieniło - odezwał się w końcu. -
Niekoniecznie na lepsze, ale też nie na gorsze.
-Nastąpiły
neutralne zmiany?
Rudzielec
pokiwał głową, biorąc kubek z latte. Zmienił się przez ten rok, ale nie na
tyle, by Yuu nie mógł go poznać. Jego rysy twarzy stały się ostrzejsze, ruchy
bardziej pewne, a samo ciało wydawało się być jakby umięśnione. Kou stronił
raczej od wysiłku fizycznego, dlatego dla Yuu było to pewnym zaskoczeniem.
-A
jak twoje studia? - Kouyou nadal nie patrzył na s w o j e g o c h ł o p a k a.
-Zaskakująco
dobrze - Shiro zaśmiał się bezgłośnie. - Z pewnością zdam.
-Chociaż
tyle dobrego - w końcu spojrzał na Yuu, który obdarował go serdecznym
uśmiechem. Kou spojrzał prosto w wesołe oczy mężczyzny, który dotknął jego
dłoni. Spojrzał na rękę, która czule przykrywała jego i zacisnął wąsko wargi.
-A
co z Akirą?
-Akira
został przeniesiony - Shima zabrał rękę, chowając ją pod stołem i uciekając
wzrokiem gdzieś na bok. – Nie widziałem go od kilku miesięcy.
-To
dobrze - Yuu pokiwał głową. W jego głosie pobrzmiewała nuta zadowolenia.
Później
poszli do domu Kouyou. Rodzice młodszego nie ucieszyli się na widok Shiroyamy.
Sytuacja jednak złagodniała, Shrio mógł swobodnie poruszać się po ich
mieszkaniu i odwiedzać Kou.
Obaj
usiedli na łóżku rudzielca i długi czas nie odzywali się do siebie. W pewnym
momencie Kouyou najzwyczajniej przytulił się do Yuu. Starszy objął go, całując
we włosy.
-To
było straszne - Kou pokręcił głową, wczepiając się w ciało Shiroyamy, który
gładził go po plecach.
-Już
jestem - Shiro zaczął się delikatnie kołysać. - Kochanie, nigdzie nie odejdę -
obiecał.
I obaj żyli razem jeszcze wiele lat...
----
Oto i koniec tejże minipartówki. Miało być smutne zakończenie, ale doszłam do wniosku, że jso,ssz wystarczająco dobiło i mnie, i was. Oczywiście liczę na wasze opinie. :3
PS Jak przeprosić dziewczynę? D:
Awwww~!! nareszcie doczekałam się nowej notki na twoim blogu może to dziwne ale wchodzę tu (i na jeszcze jeden blog) codziennie po kilka razy i sprawdzam czy nie ma nic nowego a jeśli nie ma to czytam po raz (teraz będzie 16) migdała xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
~Anze
bardzo fajnie
OdpowiedzUsuńCudowne zakończenie, naprawdę : D i cieszę się że nie było ono kolejnym dobijającym bo jso,ssz masakrycznie mnie zdołowało XDD no ale to już nieważne tam ; p teraz czekam na jakąś kolejną równie ciekawą notkę z jakimś Twoim opkiem ^.^
OdpowiedzUsuńCo do przeproszenia dziewczyny to każda forma będzie dobra byleby była szczera : ) Mam nadzieję że się pogodzicie jeśli to chodzi o Ciebie. Głowa do góry ! ; **
Akurat Aki jest chybs ostatnia osoba, ktors powinna wypowiadac sie na temat nosa, nieprawdaz?
OdpowiedzUsuń" W pewnym momencie Kouyou najzwyczajniej przytulił się do Yuu. Starszy objął go, całując we włosy. -To było straszne - Kou pokręcił głową, wczepiając się w ciało Shiroyamy, który gładził go po plecach.
-Już jestem" tyyyyle slodyczy ;3
Powiedz jej "juz jestem" c:
Nareszcie dobre zakończenie :3 I jeszcze takie urocze! Świetne :D
OdpowiedzUsuń// Yumi
To było dziwne opowiadanie i wolę wykasować je ze swojej pamięci, niemniej jednak ten rozdział mi się podobał nawet. Ale jak mówię. To było dziwne. Dziwnie napisane, dziwnie rozegrane, nie wiem czemu tak myślę, bo czytałam opowiadań z the GazettE kilkaset i powinnam się przyzwyczaić, że każdy pisze inaczej.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że skończyło się happy endem, Akira namieszał czym sprawił, że ich rozdzielono…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia