Migdałowe serce III 10
O strachu
Ukochany
wsunął dłoń pod moją koszulkę, a następnie zaczął gładzić mnie po plecach.
Przełożył nogę przez moje biodro, a rękę przesunął na mój brzuch.
-Czego?
- wtuliłem się mocniej w poduszkę.
-Czemu
nie przytulisz się do mnie?
-Ty
mnie przytul.
Mężczyzna
objął mnie lekko i zabrał nogę.
-Śpisz?
- zapytał.
-Tańczę.
Zaśmiał
się krótko, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
-Te
twoje złośliwe odpowiedzi - pocałował mnie we włosy.
-Też
je kocham - odwróciłem się w jego stronę i objąłem go za szyję.
Nagle
rozległo się pukanie do drzwi.
-Kou,
śniadanie - powiedziała moja siostra, skutecznie przerywając nam poranne
pieszczoty.
Ubraliśmy
się i zeszliśmy na posiłek. W kuchni były moja matka i dwie siostry, w tym
jedna z połową nowego członka rodziny. Przywitaliśmy się z nimi grzecznie i
zasiedliśmy do stołu. Ulotniliśmy się jednak szybko i wróciliśmy do mojego
pokoju.
-Shima,
o której mamy iść z twoimi znajomymi? - zapytał Takamasa, kiedy to siedzieliśmy
u mnie w pokoju i oglądaliśmy film na laptopie.
-O
siedemnastej - zerknąłem na zegarek. Wskazywał jedenastą.
Mężczyzna
cicho westchnął i objął mnie w pasie. Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie
oparłem się o niego wygodnie.
Nagle
rozległ się dźwięk dzwonka mojego telefonu. Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni i
odebrałem, patrząc uprzednio na wyświetlacz.
-Słucham.
-Hej,
Kou - powiedział Yuu na przywitanie. - Masz może chwilkę?
-Cześć.
No, a stało się coś?
-Chciałem
z kimś porozmawiać - odparł smutno.
-Gadaj,
co jest! - oderwałem się od swojego chłopaka. Yuu brzmiał trochę, jakby ktoś mu
kota przejechał.
-Chodzi
o to... - zawahał się przez moment. - Od jakiegoś czasu dostajemy z Taką
liściki z pogróżkami.
-Co?
- myślałem, że mi szczęka opadnie.
-Do
niego przychodzą jakieś erotyczne pragnienia psychopaty, a do mnie groźby, że
mam go zostawić - westchnął. - Zaczęło się od włamania...
-Włamania?
Yuu, nic mi nie powiedziałeś.
-Wiem,
wybacz - odpowiedział zrezygnowany. - Chciałem zająć się Takanorim, chronić go.
-Nie
tłumacz się, bo nie masz powodu. Ale jak z nim...?
-Jest
załamany. Boi się teraz wszystkiego. Nie wiem, co robić.
-Słuchaj,
wybieramy się dzisiaj do kina. Ja, Miyavi, Rei i Kai. Może dołączycie do nas?
-Nie
wiem, czy Taka będzie chciał. Dam ci jeszcze znać, dobrze?
-Jasne.
To do zobaczenia.
-Pa.
Schowałem
telefon i zerknąłem na Takamase, który patrzył na mnie z niemym pytaniem na
twarzy. Wiedział, że zaraz mu wszystko powiem i nie pomylił się.
-To
Yuu. Zaprosiłem go i jego chłopaka na nasz mały wypad - odpowiedziałem,
wracając do wtulania się w niego.
-On
ma chłopaka? - zdziwił się.
-Ma...
Nie przepadam za nim specjalnie. Jest mały. Nie będzie ci nawet do ramienia
sięgał.
-Taki
kurdupel? - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem. Miał uroczy śmiech. - Ale, skoro
go nie lubisz, to po co zaprosiłeś ich obu?
-I
to jest właśnie tajemnica, którą będę musiał rozwikłać - westchnąłem
przeciągle.
*
Takanori
na pierwszy rzut oka wyglądał niczym mała, wychudzona kukiełka, która ruszała
się za pomocą ręki Yuu za jego plecami. Chłopak naprawdę był przejęty tymi
liścikami. I jeszcze do tego włamanie mieli! To mi się w głowie nie mieściło.
Nawet przeszło mi przez myśl, by go jakoś pocieszyć, jednak szybko porzuciłem
ten pomysł. Jeszcze by pomyślał, że mam jakieś uczucia albo, co gorsze, że go
lubię. Nie, to już byłoby zdecydowanie zbyt wiele.
-Cześć
- rzuciłem z uśmiechem. Yuu odpowiedział mi cicho, a jego towarzysz oparł się o
jego bok. Myślałem, że zaraz zemdleje. - Akira i Tanabe powinni zaraz przyjść.
Może zajmiemy już miejsce w kolejce?
-Możemy.
-To
chodźmy - złapałem swojego chłopaka za rękę i pociągnąłem go w stronę kasy
biletowej.
-Co
z tym małym? - zapytał cicho.
-Właśnie
tego mam się dzisiaj dowiedzieć - cmoknąłem go w policzek. - Pomożesz mi? -
objął mnie w pasie, przyciągając do siebie.
-Z
chęcią.
Po
niedługim czasie przyszli Tanbe i Aki. Również byli mocno zaskoczeni widokiem
zmarnowanego Takanoriego. Suzuki starał się go pocieszyć, nie poznając nawet
powodu jego załamania.
-Taka-chan,
uśmiechnij się - blondyn skakał wokół niego, robiąc z siebie idiotę. Chyba
jedyna rzecz, która mu dobrze wychodziła. W końcu Yuu się zdenerwował i kazał
mu przestać.
Yuu
i Takanori nie rozluźnili się nawet w kinie. Choć specjalnie poszliśmy na
komedię, oni byli załamani.
Po
filmie udaliśmy się, by coś zjeść. Wpadłem na pewien pomysł, by porozmawiać o
tym wszystkim z Takanorim. Wiązało się to jednak z rozdzieleniem naszych
gołąbków. W końcu się jednak udało. Wysłałem Takamasę z Yuu na zakupy.
Dorzuciłem im jeszcze Akire, by całkowicie pozbyć się tych niedomyślnych
samców. Zostaliśmy tylko ja, Tanabe i oczywiście Takanori. Zaciągnąłem ich do
kawiarni i tam postanowiłem dogadać się z młodym. ( Zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko nam opowiesz! XD dop. aut. )
-No,
Taka - zacząłem bez ogródek - Yuu mi powiedział, że macie małe problemy.
-Tak
jakby.
-Słuchaj,
nam możesz się wygadać - odezwał się Tanabe. - Kouyou może i na takiego nie
wygląda, ale dotrzymuje sekretów.
-Dzięki,
Kai.
Chłopak
jedynie uśmiechnął się do mnie.
-Powiedział
o tych listach? - upewnił się Taka, oplatając filiżankę krótkimi paluszkami.
Zauważyłem, że na jednym z palców miał srebrny pierścionek.
-Tylko
o tym. I o włamaniu.
-Ostatnio
mam wrażenie, że ktoś mnie ciągle obserwuje - Taka patrzył nieprzytomnym
wzrokiem w zawartość filiżanki. - Boję się, że Yuu coś się przeze mnie stanie.
-Yuu
nic się nie stanie. Wszyscy tutaj zamartwiamy się o ciebie, bo wyglądasz jak
chodząca śmierć. Nawet ja - dodałem ciszej. Tanabe posłał mi dość wymowne
spojrzenie, któremu towarzyszył drwiący uśmieszek. Zgromiłem go wzrokiem i
odchrząknąłem. Przecież nie martwiłem się o Takanoriego, tylko o Yuu, któremu
także było ciężko.
-A
myśleliście o zawiadomieniu policji? - zapytał Yutaka.
-Tak
- od razu wyczułem kłamstwo w głosie małego. Nie mogli tego zrobić ze względu
na Yuu, który był zapisany w kartotece policyjnej przez swoją niezbyt chwalebną
przeszłość z Renem.
*
Takamasa
zsunął ze mnie spodnie, a następie zdjął moją koszulkę.
-Masz
ładne ciało - powiedział, całując mnie. Ruchem ręki zmusiłem go by usiadł na
łóżku, a następnie usiadłem mu na kolanach. Wsunąłem dłoń pod jego koszulkę,
gładząc jego płaski brzuch. Mruknął cicho, kiedy przygryzłem płatek jego ucha.
-Mamy
godzinę dla siebie - pocałowałem go w policzek.
-Słuchaj,
nigdy nie robiłeś tego z mężczyzną, prawda?
-No
nie.
-To
może czas to zmienić?
-Rozumiem,
że tobie się spieszy - przylgnąłem do niego. - Ale to, kiedy będę chciał to
zmienić, zależy ode mnie.
-Teraz
nie chcesz?
-Nie.
Wiesz, odczuwam do ciebie pociąg fizyczny, ale nie chcę, żebyś na drugi dzień
powiedział, że fajnie było, ale to jednak nie to.
-Nie
ufasz mi?
-Nie
na tyle, by uprawiać seks - westchnąłem. - To trochę staroświeckie, w końcu
ludzie dzisiaj pieprzą się, by zaspokoić pożądanie, ale ja tak nie chcę. Nawet
z dziewczynami tak miałem. One już chciały, ale ja się wahałem. Którejś mógłbym
zrobić krzywdę, moglibyśmy mieć wpadkę, dlatego wszystkie miały mnie w łóżku za
ciepłe kluchu. Myślały, że jak na codzień byłem opanowany i z naturą przywódcy,
to w seksie też taki będę. Ale się myliły.
-Czyli
teraz musisz mieć zaufanie do partnera. To musi być ktoś, kto cię zrozumie i
nie zawiedzie.
-Tak.
Do tej pory myślałem, że istnieje tylko jedna taka osoba i tylko dla tej osoby
się chciałem poświęcić. Teraz jednak widzę, że istnieje ktoś jeszcze -
pocałowałem go lekko. - I to jest chyba właściwa osoba.
-A
ta pierwsza? - Takamasa objął mnie czule.
-Ma
kogoś, kogo bardzo kocha. Nie jestem mu potrzebny i tak naprawdę nigdy nie
byłem.
-Chciał
cię wykorzystać?
-Nie,
nigdy by tego nie zrobił. Dlatego mu ufałem i ufam nadal.
*
Drzwi
trzasnęły głośno, a po mieszkaniu rozszedł się głos mojego ojca, oznajmiający
swój powrót do domu. Poczułem dziwny ucisk w brzuchu. Matka posłała mi znaczące
spojrzenie. Bałem się mówić ojcu o wszystkim. Bałem się jego reakcji.
Wszedł
do kuchni i usiadł obok mnie. Zaraz zabrał się za jedzenie swojej porcji.
Po
posiłku zebrałem się w sobie i powiedziałem mu, że spotykam się z chłopakiem.
Wyznałem mu to z trudem, ale jednak. Po tej wiadomości siedział dłuższy czas
zszokowany. To była okropna, ciążąca cisza. Nienawidziłem czegoś takiego. Moja
matka zwykła mówić, że jest to cisza przed burzą. W tym przypadku przed
ogromnym sztormem.
-Jesteś
zły? - zapytałem, nie patrząc na niego. Pierwszy raz od dłuższego czasu się tak
bałem.
-Kouyou,
nie umiem nawet o tym myśleć, wyobrazić sobie, a ty się pytasz czy jestem zły.
-No
tak...
-Idź
do swojego pokoju. Porozmawiamy później. Teraz nie chcę nawet na ciebie
patrzeć.
Siedziałem
chwilę oszołomiony jego słowami.
Nie
chcę na ciebie patrzeć.
Wstałem
i szybko poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem się na klucz. Bałem się i to
pierwszy raz od dłuższego czasu.
----
Trzecia seria Migdałka powoli się kończy. Pragnę też powiadomić, że następne będzie hmd.
To co teraz zrobię może się wydać wam trochę wredne, ale niestety, takie życie. Jeśli pod następnym rozdziałem hmd nie będzie przynajmniej pięciu komentarzy, to Migdał nie będzie kontynuowany. Zostawię to tak jak teraz. Wiem, szantaż. Po prostu jest mi przykro, że seria, którą zaczęłam tutaj publikować na prośbę czytelników nie jest nawet czytana. To tyle.
Do następnego rozdziałuu~!
*czyta wiadomość na końcu* JA SIĘ ZGADZAM :)))))))))))
OdpowiedzUsuńNie no, cały czas mówię, jak to bardzo nie lubię migdała, ale jednak go czytam, bo bardzo lubię twoją twórczość i nawet mi tak bardzo nie przeszkadza... Co nie znaczy, że przestanę marudzić~! :D
A Akira taka małpa, skacze w okół niego i błaznuje XD Czaisz, małpa bez nosa! I bardzo mi się podoba, że z perspektywy Kou coś jest, yay~
Swietny rozdzial! (jak kazdy ^^) uwielbiam migdala i teraz bardziej meczy mnie to kto uprzykrza Tace i Yuu zycie *^* A co do Kou... Ciekawa jestem co zrobi jego ojciec... Pozdrawiam i zycze weny! :3 :D
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały i świetny jak zawsze *^*. Ciekawi mnie coraz bardziej kto prześladuje Yuu i Takę :3 I był rozdział z perspektywy Uru~! Ciekawi mnie też co powie ojciec Kouyou na jego wyznanie *^* Grr...za dużo jest tych rzeczy noo...;-- nwm już co napisać więc piszę że czekam na next'a życzę wenki i pozdrawiam~!♥
OdpowiedzUsuń;-;*
Usuństarszne to co sie dzieje ale i tez ciekawosc zrzera tajemnicze...ja sie staram kmetowac tak jak moge to hmd chociaz paroma slowami ostatnio nerwy mam u siebie w pracy wiec sorki za maly brak weny..buzka trzym sie cieplo i czekam na dalsze czesci wszystkiego
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale mi sie zdaje że w te pogróżki jest zamieszany Meev O.O Nie lubię w tym opo. Uru więc z nie małym trudem czytałam rozdział z jego perspektywy.A co do hmd. to nie lubię tej serii ale ostatni rozdział mnie zainteresował ciekawi mnie na co przyszedł czas...a więc czekam na nowe notki tu i życzę weny ^^~Anze
OdpowiedzUsuńBiedny Tak ;_; i Yuu i Kouyou na końcu też. Normalnie ciekawość mnie zrzera. Spodziewam się niespodziewanego *^*. A ja na przekór innym powiem, że bardzo lubie migdała. Ciągle się tutaj coś dzieje jest wiele wątków, które są bardzo fajnie ze sobą powiązane. Raz się dzieje coś dobrego raz coś złego. Dzięki czemu nie odczuwam w tym opowiadaniu monotonii i niczego niebrakuje. Nawet polubiłam Aoiki dzięki tej serii XD Niecierpliwie wyczekuje dalszego ciągu. Wow dawno nie napisałam tak długiego komentarza XD
OdpowiedzUsuń*Taka
UsuńCudne <3333
OdpowiedzUsuńWitam! c:
OdpowiedzUsuńNigdzie nie zastałam działu 'SPAM', więc napiszę to tutaj.
Twoje opowiadania są naprawdę świetne - co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości.
Dlatego nominuję Cię do Liebster Award. Jeżeli nie chcesz, nie musisz przyjmować mojej nominacji.
Szczegóły i pytania znajdziesz tutaj:
http://szeptem-wprost-do-ucha.blogspot.com/2014/03/ekhem-po-raz-drugi-bo-ludzie-nie-wiedza.html
Pozdrawiam i życzę weny przy pisaniu kolejnego rozdziału 'Migdała', na który czekam z niecierpliwością c:
protest! Aos powinien btc tym pierwszym dla Kou! :c
OdpowiedzUsuńUch, och. Dzieje się :D
OdpowiedzUsuńLecę do następnych rozdziałów żeby poznać finał! :D