LOTR 03 END (minipartówka)
-Długo będziemy jeszcze iść? - jęczał hobbit, wlokąc
się za sassy magiem, postawnym krasnoludem, no i seksownym elfem. - Ja
pierdolę, w kontrakcie nie było mowy o jakimkolwiek wysiłku fizycznym.
-Przymknij się - mruknął krasnolud,
który już miał ochotę sięgnąć po swój młot i zrobić z niego użytek. Akurat
szedł drugi w ich gąskowatym sznurku przyjaźni.
-Możemy go zakneblować? - spytał
elf. Ten miał to nieszczęście, że znajdował się zaraz przed hobbitem.
-Jak chcesz, ale ja bym go nawet
nie dotykał - odparł mag, który szedł na początku tej litanii nieszczęść. - Nie
wiadomo, jakie to on syfy ma...
-Na cholerę go braliśmy - burknął
nieco już poirytowany krasnolud.
-Wiecie, że ja to wszystko słyszę?
- zakrzyknął hobbit. Nie mógł się powstrzymać i co chwilę zerkał na seksowną
pupcię elfa...
-Dobra, dość! - krzyknął Uruha,
wstając gwałtownie z kręgu. Pozostali członkowie zespołu popatrzyli na niego
zdziwieni. - Dlaczego muszę być molestowany nawet w jakiejś durnej opowiastce?!
-Durnej opowiastce?! - Rukiemu
poruszyła się powieka.
-Już, uspokój się - mruknął Kai,
klepiąc wokalistę po głowie.
-Jeszcze nikt cię nie dotknął -
zaoponował Reita. - Poza tym, czekam na moment, kiedy ja się pojawię - dodał,
zerkając na wokalistę, który na słowa basisty zatarł jedynie chytrze ręce.
-Cierpliwości, przyjacielu...
-Molestowany wzrokiem i to jak
zwykle przez niego! - Uruha wskazał palcem na Aoiego, który siedział tuż obok
na podłodze.
-Co ci nie pasuje?
-Co wy macie z tą Aoihą?! Dlaczego
nie shippujecie Reituki?!
-A może by tak Reituha? -
zastanowił się na głos Ruki.
-Ej, ej, ej! Wolnego! - warknął
Reita.
-Ej, to mówi gej - wymamrotał Aoi.
-W ogóle, dlaczego to musi być
wszystko takie gejowskie? Dlaczego nie zrobisz jakiejś heteroseksualnej
opowiastki z cycatymi babkami i potworami? - jęknął Uruha z niezadowoleniem w
głosie.
-Masz na myśli hentai z rodzaju
tentacle?
-Boże, cokolwiek...
-Dobra, kontynuuj! - przerwał im
Reita. - Chcę się już w końcu pojawić!
Ruki zatarł ręce w zadowoleniu. W
końcu mógł dać swojej chorej wyobraźni pole do popisu.
No i szli oni jeszcze przez
kilka(naście) godzin, aż w końcu hobbitowi zaczął doskwierać kac, a mag zrobił
się głodny. Postanowili więc zgodnie, że zrobią postój nad mijanym przez nich
jeziorem. Była to dobra decyzja z ich strony. Hobbit w końcu mógł zaspokoić
pragnienie, a mag przy pomocą czarów złowił oraz upiekł dla siebie rybę.
-Zbliżamy się powoli do miejsca
zamieszkiwanego przez niezbyt ciekawe stworzenie - oznajmił elf z posępną miną.
Oparł się rękoma na swym zacnym łuku i dumał nad tym, jak nie wywoływać
wspomnianego stwora z jego kryjówki.
-Co masz na myśli? - krasnolud
zmarszczył jedynie brwi. Był w każdej chwili gotowy do walki z przeciwnikiem.
-Pieprzenie! - oznajmił mag. - To
stworzonko mi do pięt nie dorasta.
-Nie dorasta do pięt? - Reita
zgromił wzrokiem wokalistę. Ruki jedynie wywrócił oczami.
-Shippuję - mruknął Uruha pod
nosem.
-Ja shippuję ciebie z Aoim - odparł
Reita. - I życzę wam upojnej nocy poślubnej.
-Upojnej, to znaczy, bony na
alkohol w monopolowym i możliwość wypicia wszystkiego, co można?
-Pójdziesz razem z nami -
powiedział Aoi.
-Och, tak?
-Tak, dostaniesz denaturat do
degustacji - odgryzł się Uruha.
Na ten moment zapadło milczenie.
Wszyscy jednak byli pewni jednego...
-Shippuję ich też - mruknął Kai do
Rukiego.
-Nie zmienia to faktu, że jest
dość... osobliwy - odpowiedział elf magowi.
-Napiłbym się whisky - jęknął
hobbit, przysiadając na sporym, owalnym kamieniu tuż przy brzegu jeziora.
-Mam tylko magiczny napój na stanie
- elf lekko pomacał sakiewkę tuż przy swoim boku.
-Magiczny napój? - to stwierdzenie
wywołało zainteresowanie wszystkich towarzyszy podróży i broni.
-Spirytus. Ale to zostaje na
później.
Niespodziewanie coś zaszeleściło w
krzakach. Krasnolud zerwał się na równe nogi wraz ze swoim toporem w dłoniach.
Był już gotowy rzucić się na coś, co właśnie zakradło się do ich niewielkiego
obozu. Jednak to, co wyskoczyło z zarośli swoją ohydą zupełnie przerosło
oczekiwania wszystkich. Był to mężczyzna. Nagi mężczyzna. Prawie nagi. Twarz
jego przepasana była dziwną szmatką, która przysłaniała mu nos. A poza tym,
tak, był goły i wesoły. W miejsce, gdzie znajdowały się jego klejnoty twórcy
mogli by wstawić czarny prostokącik z napisem censored.
-Ja pierdolę - Uruha wybuchł
śmiechem, opierając się na Aoim. Starszy jedynie ucieszył się, że ma kontakt
fizyczny ze swoim przecudnym cherubinem.
-Wal się na ryj, Zjebomoto! Sam
jesteś ohydny! - wykrzyknął Reita w wzburzeniu.
Prócz zdenerwowania Reity, cała
reszta pokładała się ze śmiechu na jakże zjawiskowy opis ostatniego towarzysza
broni.
-Dobra, dobra! Mów dalej! W końcu
robi się ciekawie. - Kai ponaglił Rukiego ruchem dłoni, by kontynuować swoją
opowieść.
-A to co?! - wykrzyknął hobbit,
odskakując gwałtownie do tyłu. Mało się nie wypierdolił o kamyk, na którym
wcześniej siedział i nie wpadł do wody.
-Jam jest Smeagol, chociaż znajomi
wołają na mnie Gollum.
-Oryginalnie, nie przeczę - mruknął
mag pod nosem, odsuwając się od tego machającego fiutem na prawo i lewo
dziwoląga.
-Jestem pewny, że−
-ZARAZ! - krzyknął czarodziej. -
Tego śmiecia szukamy! Łapać go!
Jak na komendę krasnolud, elf i
hobbit rzucili się na tego nagiego zbereźnika ze szmatą na ryju. Gollum nie
miał szans na ucieczkę. Elf złapał go za ręce i wykręcił mu je do tyłu,
krasnolud natomiast związał go sznurem, a hobbit, któremu nie przypadła żadna
istotna funkcja, po prostu stał i patrzył, jak ci dwaj rozprawiają się z
przybyszem.
-Gdzie jest pierścień?! - huknął
mag, uderzając swoją magiczną laską w ziemię.
-W dupie! - odwarknął golas.
-Poważnie pytam.
-A ja poważnie odpowiadam.
Wyglądam, jakbym miał inne kieszenie?!
-Dobra, przyszedł czas na ciebie,
hobbicie, byś mógł się wykazać. Wyciągnij mu to świecidełko z tyłka.
-Lewatywa by się chyba przydała...
- wymamrotał krasnolud.
-Ciebie chyba nikt dawno nie
trzepnął porządnie w ryj - oznajmił uroczyście Aoi, już się szykując, by
przyłożyć małemu prowokatorowi.
-Ojej, Yuu, daj spokój kochany.
Reita spojrzał na swojego ziomeczka
ze szkolnej ławki i poczuł, że obaj mają ochotę już wysiąść z tej karuzeli
śmiechu. Uruha miał zmęczone, przekrwione oczy, Rei zaczął już odczuwać brak
kit-katów. Brakowało jeszcze, by Aoi z Rukim naprawdę się pobili i by Kai
musiał interweniować.
Niestety, stało się tak, jak obaj
przewidzieli.
Nie minęło pięć sekund, a Aoi
przysolił z backhanda Rukiemu w twarz (imagine
coś takiego w Migdale, Żuczki o.o dop. aut.). Mały prawie się poskładał w
pierwszej chwili, jednak szybko odzyskał przytomność. Rzucił się na Aoiego jak
rozwścieczony ratlerek i z premedytacją ugryzł go w rękę. Gitarzysta wrzasnął
przenikliwie, machając na wszystkie strony ręką, w którą wgryzał się wokalista.
Młodszy trzymał się go uparcie, jakby dorwał torebkę Gucciego z najnowszej
kolekcji. Widać, że pobierał lekcje u Korona z podgryzania.
-Chłopaki, przestańcie! - Kai
próbował oderwać Rukiego od Aoiego, jednak skończyło się na tym, że Ru rzucił
się na Kaia, a Aoi, chcąc kolejny raz walnąć Rukiemu, niechcący przyfasolił
Kaiowi prosto w nos.
-Boże leśny, gdzie ten Sakai -
jęknął Uruha. Chciał sprawdzić godzinę i czy ma chociaż zasięg, jednak telefon
mu się rozładował.
-Ruki jest chociaż szczepiony? -
zapytał Reita Uruhy. Gitarzysta nie był pewny czy powinien wkraczać w ten krąg
wzajemnej adoracji.
-Chuj z tym, głodny jestem - Uruha
jęknął, kładąc się na podłodze. - Może się nie pozabijają.
-A jeśli tak?
-Założymy nowy zespół, bro.
-Bro!
Reita i Uruha przybili sobie
piąteczkę. Siedzieli tak i patrzyli, jak Kai leży na podłodze po tym, jak
stracił przytomność, gdy Aoi mu pierdolnął w twarz oraz jak wspomniany
wcześniej Aoi oraz Ruki namiętnie rozrywają sobie ubrania i biją się, stosując
chwyty wręcz iście freestylowe.
-Mam nadzieję, że ktoś nas tu
znajdzie, zanim się nawzajem powybijamy.
-Spokojnie, Yuu ma swoje lata,
niedługo coś mu w krzyżu strzeli i skapituluje - odparł basista.
Chwilę później zgodnie stwierdzili,
że rozstawianie kadzidełek z marihuaną w studio nie było aż tak dobry
pomysłem...
----
Czas w końcu na nadrabianie staroci. Następne w kolejności jest I will be! Oraz, uwaga... szykuję nową minipartówkę. Wyczekujcie!
Do następnego rozdziału~!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń(Próbuje się pozbierać i łapie urywany oddech)
OdpowiedzUsuńGenialne! Aż czkawki ze śmiechu dostałam \(ⴲᗜⴲ)/
Reita jako Smeagol, coś pięknego (wyciera łezkę)
O Boże kocham i wielbie nad życie. <3
OdpowiedzUsuńAz oplułam monitor ze śmiechu, genialne.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały tekst, no i wspaniała ta opowiastka ;) uśmiałam się do łez...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia