Migdałowe serce: OTP Challenge 02
Cuddling somewhere
Okres jesieni
był przeze mnie szczerze znienawidzony. Wcale nie lubiłem, gdy bez przerwy
padał deszcz, a wiatr targał mi włosy. Nienawidziłem chorować, a moja słaba
odporność jesienią dawała o sobie szczególnie znać. Cholerne przeziębienia i
grypy. Ale co by nie wyszło na złe, jesień była okresem, kiedy ciocia Yuri
rozkwitała. Dosłownie. Miałem wrażenie, że kolorowe liście dodają jej jeszcze
więcej uroku, a ona sama jest niczym jasny, jesienny kwiat, który dojrzeć można
tylko przez krótki okres czasu. Wtedy też najczęściej przyjeżdżała do nas, bo
uwielbiała to, jak jesień wyglądała w Mie. Dla mnie nie było to nic
specjalnego, jednak Yuri twierdziła, że u nas wszystko jest piękniejsze.
Yuri przyjechała
też i tej jesieni, kiedy miałem szesnaście lat. Piekła z moją mamą szarlotki,
dekorowały razem dom, wesoło grabiły razem liście i zdawały się obie być
bardziej pełne życia.
Pewnego dnia,
pomimo silnej ulewy, ciocia Yuri wyszła do sklepu po składniki na ciasto.
Widząc ją z okna swojego pokoju, błyskawicznie się ubrałem, po czym wybiegłem
za nią wraz z parasolem. Niemądra, wzięła ze sobą tylko płaszcz
przeciwdeszczowy, który i tak niewiele jej dał. Podobnie było z parasolem,
jednak lepiej było mi z myślą, że mam okazję jej potowarzyszyć.
− Jesteś taki
kochany – stwierdziła, gdy dobiegłem do niej z parasolką.
− Przestań,
ciociu. Przecież zmokniesz do suchej nitki.
Yuri roześmiała
się tylko, po czym wzięła mnie pod rękę. Poczułem, że robię się cały czerwony
na twarzy i nic na to nie poradzę. Schowałem twarz w szaliku i dałem jej się
prowadzić do naszego ulubionego sklepu. Trzymałem jej koszyk, a ona ochoczo pakowała
do niego wszystkie potrzebne produkty. Później pomogłem jej wszystko zapakować,
a następnie, oczywiście, wyręczyłem ją w niesieniu siatek.
− Wiesz, że
jesteś chyba najmilszym chłopcem, jakiego znam – oznajmiła, ponownie biorąc
mnie pod rękę.
− No już nie
przesadzaj.
− Wcale nie
przesadzam, Yuu. Naprawdę.
Wyszliśmy ze
sklepu i w ten zawiał strasznie silny podmuch wiatru. Yuri aż krzyknęła, kuląc
się, a ja bez zastanowienia objąłem ją ramieniem, jakbym próbował ją osłonić
przed nieprzychylnym żywiołem. Niewiele to raczej dało, a przynajmniej z mojego
punktu widzenia. Kobieta ścisnęła delikatnie poła mojego płaszcza w swoich
drobnych kobiecych rączkach, a następnie oplotła mnie drobniutkimi ramionami.
Całe szczęście, że nie otworzyłem parasola, bo chyba by się połamał pod wpływem
tego paskudnego podmuchu.
− Chyba coś mi
wpadło do oka – wymamrotała Yuri, gdy wiatr nieco złagodniał.
− Niedobrze –
odparłem.
Wciąż ją
obejmowałem, jakbym teraz próbował ochronić ją przed całym złem świata. Nawet
nie spostrzegłem się, gdy mój uścisk przeniósł się bardziej na jej talię, a ona
już bez nerwów obejmowała mnie łagodnie w pasie, w dalszym ciągu kuląc się oraz
przyciskając głowę do mojego torsu. Pochyliłem się nieco, zniżając wargi do jej
ucha.
− W porządku
już? – spytałem.
− Teraz już tak.
– powiedziała drżącym głosikiem. – Dziękuję ci Yuu, że przy mnie jesteś.
---
No i drugi dzień
z moim Migdałowym OTP za nami. A co u was Żuczki? Wszystko w porządku? Piszcie
mi w komentarzach, jak się macie i czy podoba wam się nowy Challenge.
Do następnego~!
Ojejciu <3 ile tutaj cukru i w ogóle i tak najlepiej to bym ich obydwoje przytuliła razem. Mam się całkiem dobrze, bo z rana bawiłam się z małymi kotkami, a nowy Challenge jest super i nie mogę doczekać się reszty :D
OdpowiedzUsuńTulimy~~~~!!!
OdpowiedzUsuńCzuję, że ten challenge pozwoli mi przetrwać najbliższy miesiąc, bo moja szkoła jest chora (ja nwm co się tam dzieje, serio), ale ogólnie to jeszcze żyję.
Jak moje pseudo-komentarze (to się pisze z łącznikiem czy jak?) przestaną się pojawiać to znaczy, że poszłam skoczyć z drzwi, bo nie mogę już zdzierżyć tego huyowego świata.
Pisz, błagam. Proszę.
Wgl, widział ktoś liście w tym roku? W sensie... Bo od razu zrobiło się zimno i mokro. I tak to będzie pewnie wyglądało do maja... A gdzie kolorowe liście???
Echhh...
Do następnego ~ Papa!
Przytulanie się to najmilsza rzecz ever! Twój styl jest cudowny, wszystko jest dopieszczone i w ogóle ehh znowu zaczynam się rozpływać jak wazeliniarz, niech ktoś zatrzyma tę nieskończoną karuzelę zachwytu za każdym razem jak czytam coś Twojego...
OdpowiedzUsuń