Migdałowe serce: OTP Challenge 06

Wearing eachothers’ clothes



Będąc małym skrzatem, gdy każde moje wspomnienie było ulotne jak mgła, a miłe chwile zmieniały się w nawyki, pragnąłem, by zawsze mieć swoich najbliższych jak najbliżej. Tak samo, jak tego jednego letniego dnia, kiedy ciocia Yuri zabrała mnie za plac zabaw.
Cały dzień był pogodny. Yuri bawiła się ze mną wesoło, a ja byłem przeszczęśliwy, że mam ją przy sobie. Ciocia łagodnym tonem mówiła mi, co będziemy robić, jak będziemy się bawić. Przystawałem na każdą jej propozycję bez najmniejszych protestów.
Podczas naszej błogiej zabawy, niespodziewanie niebo zasnuły ciemnoszare chmury. Popatrzyliśmy na to z ciocią niepewnie.
− Yuu, chyba musimy już iść – oznajmiła po dobrej minucie wpatrywania się w niebo.
− Już? – jęknąłem. Byłem doprawdy niepocieszony. Chociaż spędziliśmy dobre dwie godziny na dworze.
− Tak, kochanie. Spójrz tylko, zaraz będzie padać.
Ciocia pomogła mi wygrzebać się z piaskownicy. Pozbieraliśmy wszystkie zabawki, które przytaszczyłem, a następnie ścisnęła mnie mocno za dłoń. Deszcz zaczął niewinnie kropić na nas z zachmurzonego nieba. Yuri szybkim krokiem pociągnęła mnie w kierunku domu. Deszcz z każdą chwilą wzmagał na sile. Nie minęła minuta naszej ucieczki, kiedy to z nieba leciał prawdziwy, deszczowy wodospad. Biegliśmy do domu, ja piszczałem nieco i krzyczałem, że pada i jesteśmy mokrzy. Yuri nie prosiła już nawet o to, bym się uspokoił. Szybko dopadliśmy do domu, cali przemoczeni oraz nieco zmarznięci. Yuri niemal od razu zaprowadziła mnie do łazienki, po czym zrobiła mi gorącą kąpiel. Moje przemoczone ubrania wywiesiła na grzejniki, by wyschły, a sama dała mi jakieś swoje ubrania. Dostałem od cioci jej spore spodenki od bawełnianej, gładkiej piżamy oraz koszulkę z niedającymi się doprać śladami od farb.
Przysiadłem z wilgotnymi włosami, w jej ubraniu, na kanapę. Ciocia zaczęła mi suszyć nieco włosy ręcznikiem.
− Zimno ci? – spytała.
− Ani trochę.
− Na pewno?
− Na pewno.
− No to dobrze. Ach i przepraszam, że nie mam dla ciebie nic odpowiedniego do ubrania.
− Ciocia, jest super. Masz takie ekstra spodenki!
− Poważnie? – roześmiała się serdecznie.
− Tak! Już ich nie oddam.
− W porządku, możesz je sobie wziąć – odgarnęła mi kilka wilgotnych kosmyków za ucho. – Ważne, żebyś się nie przeziębił.
− Nie przeziębię się.
− Nie?
− Nie-e! Obiecuję, ciociu. Nie będę więcej chory.
− Uhm, no dobrze, Yuu. Wierzę ci na słowo.


---

Dziękuję Chopinowi za uratowanie tego Challengu.

Oraz dwóm osobom, które skomentowały poprzedni wpis. Czyli jednak ktoś tu jest!
To ja zapraszam do siebie na prawo, a Yuri to anioł.


Do następnego~!

Komentarze

  1. "ja piszczałem nieco i krzyczałem, że pada i jesteśmy mokrzy." Uwielbiam dedukcje dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez komentarz wyżej nie mogę przestać się śmiać, b o ż e, aż się zachłysnąłem.
    Lubię Yuri, jest kochana i naprawdę bije od niej takie ciepło i słońce! W sumie cieszę się, że mamy okazję czytać o niej więcej dzięki temu challenge'owi.
    Życzę Ci weny, powodzenia z nauką i czasu na pisanie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ

Popularne posty